LIV
Liverpool
Premier League
05.05.2024
17:30
TOT
Tottenham Hotspur
 
Osób online 1016

Globalna rodzina LFC: Iran


Nie jest zaskoczeniem fakt, że w kraju, w którym dwie trzecie populacji stanowią obywatele poniżej 25 roku życia, większość kibiców LFC nie pamięta ostatnich triumfów ligowych.

Jednakże wielu, tak jak Mohammad Reza Rahimi, dorastało, gloryfikując Michaela Owena i przeżywało kibicowskie uniesienia podczas finału w Stambule. Środowisko kibicowskie może być tam młode, jednak nie przeszkadza im to być również zagorzałymi fanami mimo, że odległość, jaka dzieli ich od ukochanego klubu, to 3 000 mil [4 800 km].

Imię: Mohammad Reza Rahimi

Wiek: 26 lat

Miasto/państwo: Teheran, Iran

Zawód: Pracuję na budowie, jednocześnie jestem szefem firmy eksportowej i administratorem Klubu Kibiców Liverpoolu w Iranie

Dlaczego właśnie Liverpool?

To może zabrzmieć zabawnie, ale przyciągały mnie drużyny, które nie były u nas zbyt popularne. Większość moich znajomych była za Manchesterem United albo Realem Madryt. Ja poznałem Liverpool przez Michaela Owena i jego słynną bramkę z 1998 roku, co skłoniło mnie do tego, by sprawdzić, gdzie gra. Przeczytałem, że jego klub od ośmiu lat nie zdobył tytułu mistrza kraju, ale mają najlepszych i najbardziej oddanych kibiców na świecie. Potem, dzień po dniu, kawałek po kawałku poznawałem historię drużyny z Anfield, odczuwając z nią coraz silniejszą więź i dążąc do momentu, w którym znajduję się obecnie – poczucia nierozłączności z Liverpoolem.

Jakie jest twoje najwcześniejsze wspomnienie z nim związane?

Nie pamiętam tego zbyt dobrze, bo stacje telewizyjne rzadko transmitowały mecze zagranicznych lig, ale spotkanie, które najbardziej zapadło mi w pamięć, to mecz przeciwko Alavés w finale Pucharu UEFA z sezonu 2000/2001. Chcąc poznać historię innych rozgrywek, dowiedziałem się o Heysel i Hillsborough.

Jak wyglądały początki kibicowania Liverpoolowi w twoim kraju?

Starsze pokolenie śledziło nowinki sportowe w radiowym kanale BBC. Od czasu do czasu co popularniejsze mecze pojawiały się w telewizji. Gazety publikowały tabele wyników także z Europy, ale często były one bardzo opóźnione. Monopol na transmisję miały ligi z kontynentu, te z Wysp rzadko przyciągały uwagę właścicieli stacji. Zaważył na tym fakt, że irańscy piłkarze, tacy jak Ali Daei i Mehdi Mahdavikia, występowali w Bundeslidze, więc wszyscy nagle skupili się na niemieckim futbolu. Prasa ratowała sytuację, pisząc o Liverpoolu raz na jakiś czas.

Kto był twoim pierwszym bohaterem występującym w naszych barwach?

Niestety, był to Michael Owen. Wszystko zaczęło się od niego, a trafiłem akurat na okres, kiedy był jednym z najpopularniejszych zawodników w Europie i okleiłem jego plakatami cały mój pokój. Po prostu mi przykro, że skończył w United.

Jakie jest twoje ulubione wspomnienie związane z klubem?

Stambuł. Kiedy spytasz o tę noc któregokolwiek z kibiców, powie ci, że wtedy pokazaliśmy światu, jak z rzeczy niemożliwych uczynić możliwe

Kogo cenisz najbardziej spośród osób piastujących stanowisko menedżera klubu na przestrzeni całej jego historii?

To oczywiste, że Bill Shankly, Bob Paisley i Kenny Dalglish byli najlepsi, ale z mojego subiektywnego punktu widzenia najbardziej wykazał się Rafa Benítez. Wprowadził wiele zmian i osiągnął najwięcej w najkrótszym czasie – wygrał Ligę Mistrzów. Zbudował potęgę, której nie mogła pokonać ani Barcelona, ani Real, ani Chelsea – i to kilkukrotnie. Mam jednak nadzieję, że kiedyś moją odpowiedzią na to pytanie będzie inne nazwisko: Rodgers.

Co wspominasz jako najbardziej frustrujący moment w okresie kibicowania Liverpoolowi?

Era Hicksa i Gilletta. Co tu dużo mówić, to oni zniszczyli ten klub.

Byłeś kiedyś na Anfield?

Niestety nie, ale to moje marzenie.

Gdzie byłeś, kiedy Liverpool wygrywał w Stambule?

Cóż, chciałem być właśnie tam, na stadionie, bo Turcja jest naszym sąsiadem, ale egzaminy w mojej szkole zaczynały się następnego dnia, więc nie mogłem wybrać się na mecz. Próbowałem oglądać go i uczyć się jednocześnie, lecz kiedy tylko Maldini strzelił, zapomniałem o książkach.

Czy tam, skąd pochodzisz Liverpool cieszy się dużą popularnością?

Zawsze mówiłem, że nasi kibice są wyjątkowi, bo nie tylko cieszą się po wygranych czy pozyskaniu wielkiej gwiazdy, ale czują się częścią drużyny na co dzień. Właśnie takich ludzi spotykam, odkąd założyłem w moim kraju klub kibica.

Kogo uznajecie za największego rywala naszej drużyny?

Ostatnio nawet pytaliśmy o to na naszej stronie i forum. W sondażach zawsze wygrywał Manchester United.

Jakie miejsca w sieci związane z Liverpoolem odwiedzasz najczęściej?

Pierwszą rzeczą, jaką robię po wstaniu z łóżka, jest odwiedzenie oficjalnej strony klubu, ale nie zaniedbuję też Twittera, bo jest szybszy, jeżeli chodzi o przekazywanie newsów.

Wspierasz jakieś lokalne drużyny?

Mamy cztery ekipy z milionami kibiców – Persepolis, Esteghlal, Sepahan i Teraktor Sazi Tebriz, ale nie sympatyzuję się z żadną z nich. Wielu ludzi dziwi mi się, jak mogę lubić piłkę i jednocześnie omijać te drużyny szerokim łukiem, a mi po prostu nie wystarcza na nie czasu – jego lwią część pochłania Liverpool. Ale drużynie narodowej kibicuję, kiedy tylko mogę.

Kto jest twoim ulubionym graczem z obecnej drużyny?

Odpowiedź jest prosta – nasz kapitan, Steven Gerrard. Odkąd pamiętam, on zawsze był u nas. Jest wspaniały.

Jeśli mógłbyś spotkać kogokolwiek z osób związanych teraz lub kiedyś z klubem, kto by to był i dlaczego?

To trudne pytanie. Jeżeli chodzi o postaci, które już przeszły do historii, byłby to Kenny Dalglish, nasza legenda. Dawał kibicom wiele radości będąc zarówno piłkarzem, jak i trenerem. Na dzień dzisiejszy marzę jednak o spotkaniu z Gerrardem. Chciałbym mu powiedzieć, że życzyłbym sobie widzieć go kiedyś w roli menedżera drużyny.

Co sprawia, że jesteś dumny z bycia kibicem the Reds?

„You'll never walk alone”. Jak wiele mądrości jest w tych słowach! Poświęcenie, pasja, lojalność i miłość. To kibice napawają się dumą nawzajem, jesteśmy najlepsi na świecie i niepowtarzalni.

Na zakończenie powiedz nam, co znaczy dla ciebie „the Liverpool way”?

Wsparcie, wsparcie i jeszcze raz wsparcie. My, kibice, jesteśmy zjednoczeni jak rodzina. YNWA to nasze jedyne i najważniejsze motto życiowe, to ono trzyma nas razem. Każda drużyna ma swoją filozofię. Ta z Anfield miała na mnie ogromny wpływ, zmieniła mój styl życia, napełniła mnie wiarą, uczciwością, sprawiedliwością i poczuciem jedności.

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (1)

bobbie 12.07.2013 11:03 #
Owen przyciągał więcej fanów niż finał z Stambule niczym innym tylko swoją grą. Pomyśleć, że gdyby został u nas dzisiaj nikt by nie słyszał o Torresie, Suarezie, ba może nawet o Messim.

Pozostałe aktualności

Luis Díaz graczem meczu z Młotami  (0)
29.04.2024 01:20, AirCanada, własne
Skrót meczu  (0)
29.04.2024 00:28, Piotrek, liverpoolfc.com
Shearer: Mo może czuć się pokrzywdzony  (6)
28.04.2024 19:22, B9K, Liverpool Echo
Quansah po meczu z West Hamem  (0)
28.04.2024 15:48, Wiktoria18, liverpoolfc.com
Media po spotkaniu z West Hamem  (0)
28.04.2024 15:13, Fsobczynski, thisisanfield.com
Redknapp: Czas Salaha w klubie dobiega końca  (9)
28.04.2024 10:40, Ad9am_, Sky Sports
Salah odmawia wywiadu i zaskakuje w mediach  (46)
27.04.2024 20:44, BarryAllen, Liverpool Echo