LIV
Liverpool
Premier League
05.05.2024
17:30
TOT
Tottenham Hotspur
 
Osób online 1066

Rodgers nie boi się przeszłości


Można spokojnie myśleć, że Liverpool postanowił przypomnieć swoim kibicom wspaniałe lata siedemdziesiąte w ramach przygotowań do punktu kulminacyjnego rozgrywek ligowych.

Jeśli ogromne wsparcie kibiców objawiające się gargantuiczną ilością szali, banerów i flag na trybunach niczym 40 lat temu, w środowy wieczór nie wystarcza, to można było dostrzec klubowego gościa w loży honorowej. Mowa o byłym dyrektorze wykonawczym, Peterze Robinsone, jednym z architektów tłustych lat w Liverpoolu.

Robinson, rzadko odwiedzający Anfield ostatnimi czasy, na pewno pozytywnie wypowie się na temat działań Rodgersa, który w odpowiedni sposób stara się naśladować jego formułę, czyli robi coś, czego nie był w stanie zrobić żaden z zastępców zarządcy od chwili jego przejścia na emeryturę w latach dziewięćdziesiątych.

– Każdy, kto oglądał Liverpool w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, wie, jak to było – powiedział Rodgers wcześniej w tym tygodniu. Nawiązania do przeszłości nie są mu obce, robi to od pierwszego dnia w klubie.

David Moyes dopiero odkrywa, że osiągnięcia poprzedników to bestia, której nie da się w zupełności oswoić. Nie można przed nią uciec, nie można jej zreplikować. Zawsze będzie czekała za plecami na zły ruch. Gotowa do ataku wykorzysta najmniejszą słabość, żeby potwierdzić swą wyższość.

Zdarzało się, na przestrzeni ostatnich 24 lat, że nostalgia obecna w Liverpoolu stanowiła wielki atut zespołu, ale częściej była dużą wadą. Źródło inspiracji dla jednych, powód do kompleksów dla drugich.

Powinniśmy porównać podejście Rodgersa do jednego z jego poprzedników, Gérarda Houlliera, który przed opuszczeniem Liverpoolu w roku 2004 dokonał grzecznego, aczkolwiek zapalającego czerwoną lampkę, spostrzeżenia.

– Są tacy, którzy chcą wrócić do lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych – powiedział. – Dobrze, ale beze mnie.

Żeby być fair wobec Houlliera, modernisty, który po latach będzie oceniany znacznie lepiej, niż gdy odchodził, miał trochę racji. Jego irytacja spowodowana wspomnieniem dotyczącym z loży legend, pokazuje, że klub, do którego dołączył Francuz w 1998 roku, jest zupełnie inną instytucją niż ten, który przebudowuje Rodgers.

Stare wygi podejrzliwie i często bez tolerancji traktują poczynania autsajderów. Gdy każda porażka jest krytykowana przez byłego kapitana, którego medale nie zdążyły pokryć się kurzem, można oczekiwać konfliktów.

Ostrzegano Rodgersa, żeby baczył na niebezpieczeństwa, które miało za sobą nieść bycie postrzeganym jako mądry, nowoczesny trener, który swoją „filozofię” ma implementować Liverpoolowi. Były piłkarz sarkastycznie to określił „ponownym wynajdywaniem koła”.

Zamiast uciekać z klubowego muzeum, Rodgers postanowił uczynić z historii swojego sojusznika, nie wroga. W swoim pierwszym tygodniu w klubie został poprowadzony przez sterty klubowych artefaktów przez kustosza, Stephena Done’a, i zobaczył legendarny znak „This is Anfield”, który Bill Shankly powiesił nad tunelem prowadzącym na murawę.

– Dlaczego to znajduje się tutaj, a nie tam, gdzie być powinno? – zapytał Rodgers. Done poinformował go, że teraz w tym miejscu jest nowy znak. Trener koniecznie chciał przywrócenia starego.

Później, na starych fotografiach i filmach, Rodgers zauważył, że siatki w bramkach na Anfield były czerwone. Natychmiast poprosił o ich ponowne zawieszenie.

Nie bez znaczenia było też spotkanie ze Stowarzyszeniem Byłych Piłkarzy Liverpoolu [ang. Liverpool’s Former Players’ Association]. Wielu z nich pełni wpływowe funkcje w mediach i Rodgers chciał, żeby wysłuchali tego, co ma do powiedzenia i jakkolwiek go poparli. To samo uczynił z grupami fanów, stronami internetowymi i fanzinami. Osobiście udał się też do biura redakcji Liverpool Echo, która po London's Evening Standard jest chyba najbardziej opiniotwórczą gazetą regionalną w kraju.

Najbardziej zaskakującym działaniem Rodgersa było wyrażenie zgody na powrót jego poprzednika, Kenny’ego Dalglisha, do klubu jako ambasadora zaledwie rok po tym, jak zastąpił go na stanowisku trenera. Wielu kibiców wtedy ciągle się zastanawiało, czy Król powinien w ogóle stracić wcześniej posadę.

Pod wodzą Rodgersa nie ma duchów przeszłości na Anfield. Są ukontentowane duszki.

Jego bliscy współpracownicy uważają, że przebudzenie Liverpoolu nie jest niczym dziwnym.

W lipcu 2012 Rodgers, jako świeżo upieczony menadżer Liverpoolu, zwołał wielkie spotkanie z całym sztabem z Melwood. W skład tego weszli właściciele działek, nadzorcy mediów, panie ze stołówki, recepcjoniści i każdy, który codziennie przychodzi pracować do centrum treningowego.

Wizję przedstawił ponad 40 pracownikom. Wypowiedział się na temat szacunku do tradycji i zaoferował dodanie nowoczesnego szlifu.

– Chcę, żebyście weszli na tę łódź razem ze mną – rzekł, ale dopiero po 100 dniach na stanowisku ustawił wszystko pod siebie.

Ci, którzy słyszeli jego przemowę na żywo, porównywali ją do wypowiedzi premiera lub prezydenta przed wejściem do gabinetu. Fundamenty zostały wyłożone pod owocną współpracę i przetrwałyby nawet, gdyby osiągane wyniki nie były teraz tak dobre.

Rodgers wykonuje teraz plan pielęgnowania ideałów Anfield. Nie przeraża go wizja trofeum Champions League na dziedzińcu Melwood, ani nie doskwiera mu żaden rodzaj paranoi, który trapił jego poprzedników.

– Gdy przychodzi się do takiego klubu, to nawet koszulka waży kilka razy więcej niż każda inna. Wielu rzeczy się od nas oczekuje. To fenomenalne – powiedział na swojej prezentacji.

Jego gracze też nieźle sobie radzą. Jeśli podtrzymają dobrą passę, to lata siedemdziesiąte w okolicach Anfield rozpoczną się na nowo, a fajerwerki znowu będą odpalane.

Chris Bascombe

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (2)

Escelios 28.03.2014 07:29 #
Śmiejcie się, krytykujcie i komentujcie jak chcecie, ale dla mnie Rodgers to trener wyjątkowy. Po przeczytaniu tego dosrzegłem to jeszcze bardziej. Wyobrażacie sobie Mourinho który z takim zaangażowaniem zaczyna? On by przyszedł, stare pamiątki powypieprzał i powiedział że przeszłością się nie żyje.

Brendan z ciężaru jakim była dla innych szkoleniowców przeszłość, zrobił przeciwwagę która go wznosi coraz wyżej. Myślę, że to jest jednym z powodów, dla których Gerrard tak bardzo za nim stoi. Kapitan całe życie poświęcił temu klubowi i raczej nie tolerowałby żadnej próby "rewolucji" lub modernizacji.

Nasz trener- Brendan Progres :)
PiotrekLFC8Gerro 28.03.2014 07:38 #
Wszystkie te aspekty przewijały się już od jakiegoś czasu, nic nowego Bascombe nie napisał, ale fajnie to podsumował :)
Rodgers potrafi sobie zjednywać otoczenie jak mało kto, do tego od pierwszych słów pokazuje nam że pochłania historię klubu i nią przesiąka. Mówił kiedyś że jadąc autem słucha sobie nagrań z wypowiedzi Shankly'ego. Mało kto potrafi tak dobrze pokazać dumę z tego gdzie trafił jak Rodgers.

Pozostałe aktualności

Zdjęcia z czwartkowego treningu The Reds  (0)
03.05.2024 10:27, Bartolino, liverpoolfc.com
Liverpool wraca do Ligi Mistrzów  (6)
02.05.2024 23:39, BarryAllen, liverpoolfc.com
Jaros z Pucharem Austrii  (1)
02.05.2024 13:27, Ad9am_, liverpoolfc.com
Wieść, na którą John W. Henry czeka od lat  (5)
02.05.2024 10:54, Bartolino, Liverpool Echo