LIV
Liverpool
Premier League
05.05.2024
17:30
TOT
Tottenham Hotspur
 
Osób online 1247

Bjørnebye o szansach the Reds


Stig Inge Bjørnebye jest przekonany o tym, że zajmująca aktualnie pierwszą lokatę w Premier League drużyna Brendana Rodgersa ma duże szanse na odniesienie sukcesu.

Były lewy obrońca the Reds wierzy, że jego dawny klub posiada wszystko co niezbędne by utrzymać formę i skończyć sezon z tytułem mistrzowskim.

Bjørnebye grał w czerwonej koszulce za czasów Roya Evansa, kiedy to w sezonie 1996/1997 byli o włos od wygrania ligi.

W tamtym sezonie Liverpool przewodził stawce przez większą część sezonu i na siedem kolejek przed końcem zajmował drugą lokatę – zaledwie trzy punkty za prowadzącym Manchesterem United, który lada moment przyjeżdżał na Anfield.

Niestety, jeszcze przed tym starciem mistrzowskie plany Liverpoolu pokrzyżowali piłkarze Coventry City, po czym The Reds doznali porażki z zespołem sir Aleksa Fergusona.

Bjørnebye jest jednak przekonany, że tym razem Liverpool dopnie swego.

– To był naprawdę świetny okres, występując po czerwonej części Liverpoolu – mówi Bjørnebye, który we wspomnianym sezonie został uznanym piłkarzem roku Premier League.

– Dysponowaliśmy wtedy drużyną, która mogła wygrać z każdym. Steve McManaman i Robbie Fowler prezentowali najwyższy poziom.

– Trener chciał, byśmy cieszyli się grą. Wokół klubu panowała dobra atmosfera, wszyscy ciężko pracowaliśmy.

– Powinniśmy byli wtedy wygrać ligę, jednak kilka niezrozumiałych wpadek pokrzyżowało nam plany. Mecz z Coventry City wypadł blado w naszym wykonaniu, ale nie sądzę, że był on znamienny dla ostatecznego wyniku.

– Nie sądzę też, by było to spowodowane presją, po prostu nie byliśmy wystarczająco konsekwentni.

– Graliśmy bardzo ofensywny futbol, co narażało nas na bardzo częste kontrataki.

– Myślę też, że brakło nam odrobinę jakości w składzie. Dzisiejszy Liverpool jest o wiele silniejszy niż ten z sezonu 1996/1997.

– Gdy wziąłem do ręki gazetę i zobaczyłem Liverpool na szczycie tabeli, to to przywołało wspomnienia. Są w świetnej dyspozycji i myślę, że mają realne szanse na tytuł.

Mieszkający w Oslo Bjørnebye, będący dziś szefem rozwoju w Norweskim Związki Piłki Nożnej, ze smakiem przygląda się odradzającej się ekipie Rodgersa.

The Reds mają na koncie 88 bramek w lidze w 32 meczach. W niedzielę czeka ich starcie z londyńskim West Hamem.

– Dawno już tak nie rozkoszowałem się, oglądając piłkę – mówi.

– Jest kilka rzeczy, które wyróżniają Liverpool Rodgersa – to, jak drużyną dowodzi Stevie, występy Luisa Suáreza na niewyobrażalnym poziomie oraz wpływ Daniela Sturridge’a.

– Stanowią zgrany zespół. Jeśli Rodgers potrafił aż tak rozwinąć piłkarzy pokroju Jordana Hendersona, to trzeba mu zaufać.

– Do tego dochodzi przebijający się do składu miejscowy Jon Flanagan; to naprawdę ekscytujący okres dla klubu.

– Przed nimi dwa niezwykle ważne mecze – z Manchesterem City oraz Chelsea. Mecz przeciwko drużynie Pellegriniego będzie starciem jakości, podczas gdy w meczu z londyńczykami zadecyduje przygotowanie taktyczne.

– Należy jednak pamiętać, że Liverpool gra te mecze u siebie, na Anfield, gdzie kibice będą wspierać tylko jedną drużynę.

– Cały czas mam w pamięci ten doping. To coś niepowtarzalnego. Chyba każdy, kto podziwia grę the Reds, będzie trzymał za nich kciuki w wyścigu o tytuł.

Bjørnebye ma na koncie 184 występy w barwach Liverpoolu. Po raz ostatni na boisko z Livebirdem na piersi wybiegł 15 lat temu, jednak jego więzi z klubem wciąż pozostają bardzo mocne.

Dla niego transfer do Anglii był marzeniem. W grudniu 1992 roku Graeme Souness sprowadził go z Rosenborga za kwotę 600 tysięcy funtów.

Zadebiutował w przegranym 5:1 meczu z Coventry City na Highfield Road i zajęło mu trochę czasu, zanim dostosował się do nowych warunków.

W drużynie odnalazł się dopiero pod wodzą Evansa w sezonie 1994/1995, gdy wystąpił w wygranym przez Liverpool finale Pucharu Ligii z Boltonem na Wembley. Trzy dni później złamał nogę, co wymusiło na nim długą absencję.

Najlepszy sezon Bjørnebye przypada na rok 1996/1997, gdy Liverpool toczył zacięty bój o mistrzostwo niemalże do samego końca.

Gdy drużynę po Evansie przejął Gérard Houllier, nie grywał już tak wiele. Po wypożyczeniu do Brøndby zdecydował się na definitywny transfer do Blackburn Rovers, gdzie trenerem był wówczas Souness.

Pomógł Rovers wrócić do Premier League oraz zdobyć Puchar Ligi, jednak kontuzje uniemożliwiły mu dalszą grę i w 2003 roku postanowił zawiesić buty na kołku.

– Byłem kibicem Liverpoolu, odkąd skończyłem 6 lat, więc przybycie tutaj było czymś wyjątkowym. Jednego dnia przygotowujesz się do wakacji, by następnego czekać pod Melwood na pozwolenie na pracę.

– Na początku było ciężko. Brakowało kilku podstawowych piłkarzy, do tego byliśmy młodą drużyną. Zmiana środowiska też była czymś niecodziennym – zwłaszcza, że tutaj fani wymagali o wiele więcej.

– Mimo to wiele się nauczyłem, choć zajęło mi kilka lat w pełni dostosować się.

– Po złamaniu nogi przed the Kop, pauzowałem przez 12 miesięcy, gdyż miałem problemy z wyzdrowieniem. Jednak w sezonie 1996/1997 byłem naprawdę u szczytu formy.

– Latem otrzymałem wiele ofert, Interesowały się mną zespoły z Hiszpanii, również Martin O’Neil widział mnie w Leicester. Jednak pozostałem wierny klubowi, któremu kibicowałem od dziecka, podpisując pięcioletni kontrakt.

– Być może mądrzej wybrałbym, gdybym w 1997 zmienił klub. Może powinienem był opuścić drużynę, gdy obejmował ją Houllier. Nowy trener chciał całkowicie zmienić drużynę i nie grałem tyle, ile bym chciał.

– Może i zbyt długo zwlekałem z tym, ale niczego nie żałuję. Czuję się dumny z tego, że mogłem być częścią tak wielkiego klubu przez tyle czasu. To bardzo ważny okres w moim życiu.

Bjørnebye był częstym gościem w Merseyside przez ostatnie lata. Dostał również propozycję zagrania w meczu charytatywnym z okazji obchodów tragedii w Hillsborough, który odbędzie się pod koniec kwietnia.

Będzie częścią zespołu Houlliera, który zmierzy się z ekipą Kenny’ego Dalglisha 21. kwietnia.

– Ten mecz to nie będzie zwykłe wydarzenie. Tu chodzi o oddanie hołdu ofiarom tragedii. Za każdym razem, gdy przychodziłem na coroczne obchody, doświadczałem naprawdę silnych emocji.

– Hillsborough to część historii Liverpoolu, jej bardzo ważna część. Nie mogę się doczekać tegorocznej ceremonii.

– Będę mógł również spotkać się z kilkoma starymi kolegami – ludźmi, którzy stanowią dużą część mojego życia.

– Ostatnim razem gdy gościłem na Anfield, wygraliśmy 1:0 z Manchesterem United na początku sezonu. Odkąd się przeprowadziłem, wracam tu co roku, gdyż cały czas mam Liverpool w sercu.

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (1)

tartak26 04.04.2014 10:44 #
Miejmy nadzieje że się nie myli

Pozostałe aktualności

Elliott podsumowuje sezon  (0)
04.05.2024 21:12, BarryAllen, liverpoolfc.com
Postecoglou przed meczem z Liverpoolem  (0)
04.05.2024 15:03, Mdk66, Sky Sports
Klopp: Mogą mnie skreślić z listy abonentów  (2)
04.05.2024 14:36, B9K, thetimes.co.uk
Liverpool - Tottenham Hotspur: Wieści kadrowe  (0)
04.05.2024 11:55, Wiktoria18, liverpoolfc.com
Wczorajszy trening - wideo  (0)
03.05.2024 20:18, Piotrek, liverpoolfc.com
Klopp: Nie ma już żadnej presji  (7)
03.05.2024 16:17, Bartolino, liverpoolfc.com
Statystyki przed meczem z Tottenhamem  (0)
03.05.2024 12:21, Fsobczynski, liverpoolfc.com