LIV
Liverpool
Premier League
05.05.2024
17:30
TOT
Tottenham Hotspur
 
Osób online 902

„Moja wymarzona podróż na Anfield”


Przedstawiamy Państwu relację jednego z naszych czytelników – Tomka Nawracały, który miał przyjemność być na Anfield przy okazji ostatniego meczu sezonu Liverpoolu z Newcastle United.

Dzień 10 maja 2014 r. był dniem, w którym spełniło się moje długo wyczekiwane marzenie. To właśnie wtedy mogłem po raz pierwszy ujrzeć magiczne Anfield Road. Oczywiście wszystkiemu towarzyszył spory stres związany z wyjazdem, jednak wiedziałem, że wszystko musi się udać. I tak też właśnie było.

W podróż marzeń udałem się wraz z moją dziewczyna Joanną. Wyruszyliśmy z Poznania, korzystając z usług linii lotniczych Ryanair. Już podczas lotu udało mi się zobaczyć stadion po raz pierwszy. Po wylądowaniu i przejściu przez lotnisko w Liverpoolu udaliśmy się na bus, którym do dojechaliśmy do samego centrum – Liverpool One. Następnie skierowaliśmy się do naszego hotelu, jednak gdy okazało się, że trasa autobusu biegnie przy stadionie, postanowiłem pod wpływem impulsu wysiąść na jednym z przystanków i zobaczyć wymarzone Anfield Road szybciej, niż było to planowane. Oczywiście w danej chwili wszystko jakby stanęło w miejscu. Byłem niesamowicie szczęśliwy, a zarazem dalej nie mogłem uwierzyć, że to wszystko dzieje się naprawdę. Po zwiedzeniu stadionu z zewnątrz oraz przejściu przez klubowy Sklep udaliśmy się z Joanną do naszego miejsca zakwaterowania (Sheil Road Suit). Ogromnym plusem było położenie naszego hotelu, gdyż był on oddalony o 1,5 km od samego Anfield Road.

Następnego ranka – w dniu meczu z Newcastle, udaliśmy się na wycieczkę po stadionie, którą mieliśmy zaplanowaną na godzinę 9.40. Tutaj muszę dodać, że pomimo tak wczesnej pory wokół stadionu gromadziło się już bardzo wielu fanów, co dawało nieprawdopodobny efekt. Wycieczka kosztowała nas 20 funtów od osoby, gdyż w dniu meczu cena ulega podwyższeniu, ale nie miało to żadnego znaczenia. Iść tym samym korytarzem, którym wychodzą piłkarze LFC, dotknąć słynnego znaku „This is Anfield”, zasiąść na ławce rezerwowych oraz zobaczyć całe piękno stadionu to coś niesamowitego. Następnie udaliśmy się do muzeum, gdzie widok pucharu Ligi Mistrzów z pamiętnego finału w 2005 roku odebrał mi mowę.

Są to po prostu magiczne momenty, których życzę każdemu. Około godziny 11.30 po zwiedzeniu stadionu oraz muzeum nie mogliśmy uwierzyć własnym oczom – wszystkie ulice jak i teren wokół stadionu były już zapełnione przez kibiców. Wtedy poczuliśmy niesamowity klimat. Sam mecz postanowiliśmy obejrzeć w jednym z pubów, których wokół stadionu jest bardzo dużo. Niestety nie udało nam się zdobyć biletów, ale w żadnym stopniu nie wpłynęło to na mój humor, bo byliśmy przecież w Liverpoolu, w samym sercu tego wszystkiego. Atmosfera w pubie była wprost nieprawdopodobna. Niesamowity ścisk, ogromny tłum, a do tego głośne przyśpiewki. To wszystko sprawia, że te chwile stają się jednymi z najpiękniejszych w życiu.

Po meczu udaliśmy się pod bramę, gdzie piłkarze swoimi samochodami opuszczają stadion. I tu stało się coś o czym nawet nie śniłem. Wraz z moją Joanną widzieliśmy każdego piłkarza z odległości 3–4 metrów, a połowa po prostu podeszła podać rękę oraz rozdać autografy. I tu muszę się pochwalić, gdyż udało się nam zdobyć autografy na szaliku od Kolo Touré, Joego Allena oraz Daniela Aggera, z którym to Asia ucięła sobie nawet krótką pogawędkę. Łezka w oku zakręciła się dopiero, gdy sam Steven Gerrard stał na wprost mnie oddalony o jakieś 30 cm. Uwierzcie, że w tej chwili czułem jakby czas zatrzymał się w miejscu – magia.

Kolejnego dnia udaliśmy się na drugą już wycieczkę po stadionie. Tym razem oprowadzono nas po miejscach przeznaczonych tylko dla zawodników/pracowników Liverpoolu. Po zwiedzeniu wszelkich zakamarków oraz zrobieniu sobie wielu zdjęć ponownie skierowaliśmy się do muzeum. Nie da się ukryć, iż owe pamiątki oraz puchary można podziwiać bez końca. Następnie postanowiliśmy zwiedzić centrum Liverpoolu oraz piękne Albert Dock. Nie będę się tutaj bardzo rozpisywał, jeśli chodzi o architekturę oraz klimat miasta, ale powiem tylko tyle, że centrum jak i Albert Dock robią wrażenie, nawet jeśli ktoś nie lubi zwiedzać.

Ostatniego dnia, a więc 13 maja 2014 r. musieliśmy już opuścić Liverpool. Całe szczęście wylot mieliśmy dopiero o 18.45, tak więc od samego rana zabraliśmy się za ostatnie pożegnanie z Anfield Road, kupienie pamiątek i ponowne zwiedzenie centrum Liverpoolu.

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (5)

mati65095 25.05.2014 21:58 #
Zazdroszę
reddsPL 25.05.2014 22:19 #
Również zazdroszczę ale tak pozytywnie oczywiście :D Super sprawa, mam nadzieję, że i ja spełnie swoje jedno z marzeń !
Kavadro 25.05.2014 23:08 #
Czaaad :)
maly_91 26.05.2014 08:00 #
Trzeba spełniać swoje marzenia ;)
Krzychu1003 27.05.2014 18:24 #
Super sprawa, muszę kiedyś pojechać :)

Pozostałe aktualności

Jaros z Pucharem Austrii  (1)
02.05.2024 13:27, Ad9am_, liverpoolfc.com
Wieść, na którą John W. Henry czeka od lat  (3)
02.05.2024 10:54, Bartolino, Liverpool Echo
Koniec sezonu dla Bobby'ego Clarka  (0)
01.05.2024 19:11, Margro1399, liverpool Echo
Achterberg po 15 latach opuści klub  (16)
01.05.2024 13:54, AirCanada, The Athletic
Carra: Każdy będzie miał ciężko po Kloppie  (0)
01.05.2024 13:17, AirCanada, Liverpool Echo