LIV
Liverpool
Premier League
05.05.2024
17:30
TOT
Tottenham Hotspur
 
Osób online 747

Analiza meczu z FC Basel


Liverpool rozczarował swoich fanów w drugiej kolejcie Ligi Mistrzów. Nie trzeba długo się zastanawiać nad tym, co zawiniło. Przedstawiamy Wam aspekty gry, które ciągle wymagają poprawy oraz analizę gry w ataku, która po raz kolejny zawiodła czerwonych kibiców.

Bramka, którą stracił Liverpool w meczu Ligi Mistrzów padła po rzucie rożnym. Po raz kolejn, The Reds musieli się pogodzić z tym, że stałe fragmenty gry to nie jest ich najmocniejsza strona w tym sezonie. Zawiniło kilka aspektów: niska komunikatywność, sposób krycia i brak szczęścia. Można zaryzokować tezę, że tym razem nic nie poszło pomyśli zawodników broniących.

Pozycja wyjściowa: Gerrard (czarny) kryje strefę przy krótkim słupku. Kilka razy w tym meczu skutkowało to wybiciem piłki przez kapitana. Jordan Henderson (czerwony) kryje zawodnika na bliższym słupku. Martin Škrtel (niebieski) opiekuje się graczem, który jest pomiędzy bliższym a dalszym słupkiem bramki. W tym wypadku był to Schär. Dejan Lovren (żółty) miał za zadanie walczyć z najwyższym zawodnikiem, Strellerem. José Enrique (biały) stanął na linii bramkowej, aby zablokować potencjalny strzał. Mario Balotelli (fioletowy) pilnował gracza, który wchodził w pole sześciu metrów z głębi pola. Manqiullo (szary) miał za zadanie nie dopuścić do strzału gracza na drugim słupku.

Gdy piłka była w locie, zawodnik na pierwszym słupku wykonał ruch do przodu. Tym samym, Gerrard (czarny) postanowił, że to on będzie walczył z nim o piłkę. Jak się później okazało, była to błędna decyzja, bo futbolówka minęła obu zawodników. W tym samym czasie, Henderson (czerwony) przejął rolę kapitana i miał wybić piłkę, które zmierzała w pole sześciu metrów. Jednakże i jego ona minęła. Škrtel (niebieski) i Lovren (zółty) nadal opiekowali się swoimi zawodnikami, José Enrique (biały) również pozostał na swoim miejscu. Balotelli (fioletowy) odpuścił krycie zawodnika, a Manquillo (szary) kontrolował ruch gracza za nim.

Warto zwrócić uwagę na sposób krycia Škrtela i Lovrena. Obaj wybrali bardzo nieszczęśliwie. Škrtel postanowił, że będzie stał bliżej linii bramkowej, a tym samym, że zablokuje potencjalny strzał. Inaczej zachował się Chorwat. Postanowił, że agresywnie powalczy o piłkę i postara się wyprzedzić Strellera.

Jak się okazało, Słowak nie miał okazji zablokować strzału, bo sam piłkę skierował w stronę bramki.

Chorwat, który próbował wygrać pojedynek główkowy, wyprzedził swojego rywala, ale tym samym zostawił za sobą miejsce, które wykorzystał napastnik przeciwnika. Obie decyzje były niefortunne, a akcja potoczyła się zgoła inaczej, niż wyobrażali to sobie defensorzy.

Wydaje się, że głównym winowajcą przy tej bramce był Škrtel, który nie tylko wybrał zły sposób krycia, który nie pozwolił Chorwatowi, aby ten mógł spróbować wygrać swój pojedynek, ale również skierował piłkę w światło bramki. Z moją opinia zgadza się również system Opta, z którego korzysta min. strona whoscored.com, wyznaczył on Słowaka na jedynego winowajcę przy tej akcji.

Wydaje się, że Szwajcarzy, tak naprawdę nie mieli z góry ustalonego planu jak wykonać ten rzut rożny. Ruch jednego z zawodników na bliski słupek był przypadkowy, a atak z głębi pola wydaje się być czymś naturalnym dla każdego, kto kiedykolwiek widział, jak wykonuje się rzuty rożne.

Niepotrzebna zamiana ról Gerrarda i Hendersona (w tym przypadku to kapitan zbędnie chciał być tym, który kryje zawodnika), naiwność Chorwata i wygrany pojedynek główkowy Słowaka to główne składowe tej akcji, które przekreśliły marzenia o zachowaniu czystego konta. Jak się okazało, czterech z sześciu graczy Liverpoolu zachowało się źle przy wykonaniu tego rzutu rożnego.

Największą ironią w tym meczu była dobra forma Simona Mignoleta. Niewiele było sytuacji, w których Belg mógł zachować się lepiej, a przy rzucie rożnym jego nieudana interwencja mogła spowodować, że José Enrique wyekspediuje piłkę z pola karnego raz na zawsze. Nawet dobrze wykonane zadanie, w tym przypadku, było tym niefortunnym.

Coutinho

Po meczu można było usłyszeć o kilku spięciach pomiędzy zawodnikami, a także pomiędzy Brendanem Rodgersem, a jego podopiecznymi. Jednym z tych przypadków, była złość Coutinho, który był zły na menedżera za to, że go ściągnął z boiska. Mimo, że wykazał się niesubordynacją, miał całkowitą rację. Spośród wszystkich zawodników na boisku, to on miał największy wpływ na grę z przodu. Był drugi pod względem liczby celnych podań w strefie ataku (14), a także to po jego rzutach rożnych było najgroźniej pod bramką przeciwnika. Najważniejszy był jednak fakt, że stworzył on aż pięć okazji strzeleckich dla kolegów. Cały zespół zdołał wykreować ich tylko o dwie więcej. To pokazuje, że Brazylijczyk był ważnym, o ile nie najważniejszym graczem na boisku.

Tylko Martin Škrtel miał lepszą skuteczność podań od Coutinho w tym meczu. Pomimo tego faktu, nie należy zbytnio za to chwalić rozgrywającego. Dokładność jego zagrań wyniosła 84%. Z linii pomocy, tylko Steven Gerrard zdołał osiągnąć porównywalny wynik. Poza nimi, każdy z graczy nie mógł się wznieść ponad 70-procentową skuteczność. Ten wynik poprawili gracze, którzy weszli na boisko z ławki: Lambert (100%) i Lallana (92%).

Ponadto Philippe wykonał dwa dryblingi (lepsi byli tylko Marković i Sterling, którzy zaliczyli trzy dryblingi) i czterokrotnie próbował odebrać piłkę przeciwnikowi (tylko raz mu się to udało skutecznie). Było to jedno z lepszych spotkań tego gracza w tym sezonie. Jako jedyny potrafił zagrozić po dośrodkowaniach (poza nim, tylko Gerrard i José Enrique potrafili dośrodkować celnie, ale tylko po jednym razie). Poniżej zagrania Coutinho w strefie ataku przeciwnika.

Natomiast Liverpool w ataku po raz kolejny dał plamę. Nieskuteczny, statyczny, nieaktywny. Gra jednym napastnikiem ewidentnie nie służy drużynie i widzą to już chyba wszyscy poza najważniejszymi osobami w klubie. Jednak to co gorsze to fakt, że nie zdarza się to po raz pierwszy lecz po raz któryś z kolei. Zacznijmy jednak od tego, ile wystarczyło rywalom do szczęścia.

FC Basel, jak widać powyżej, dośrodkowywało niecelnie. Dwie celne wrzutki to sytuacje, które poprzedziły bramkę oraz sytuacja z rzutu rożnego, która dała prowadzenie. Jeśli ktoś chciałby powiedzieć, że gospodarze byli nieskuteczni, to musi zobaczyć jak centrowali zawodnicy Liverpoolu.

Tutaj jedyne celne dośrodkowanie to wrzutka z rzutu rożnego, po której nie było nawet celnego strzału (bądź co bądź, Liverpool nie jest już tak groźny jak w zeszłym sezonie). Wrzutek mniej, bo i mniej sytuacji. Jest jednak jeden argument, który dobitnie wyjaśnia brak większej ilości dośrodkowań. Jest nim proste pytanie. Do kogo miały być grane te centry?

Właśnie tym pytaniem zmierzamy do analizy gry naszych piłkarzy w napadzie. Problemem znowu był brak komunikacji, brak płynności, aktywności w akcjach ofensywnych. Poniżej ustawienie naszych zawodników przy jednej z akcji w ataku.

Balotelli w polu karnym jest osamotniony. Obok niego dodatkowo jest obrońca. Reszta zawodników hasa sobie gdzieś za polem karnym. I nie chodzi o to, że oni tam być nie mają, bynajmniej. Powinni jednak być bardziej produktywni. A co wychodziło z tej asekuracyjnej gry?

To, co widzimy powyżej. Ballo ciągle jest osamotniony, obrona Basel jest już świetnie zorganizowana a Marković kompletnie nie wie, gdzie się powinien znajdować. Dodatkowo za polem karnym jest cały czas Sterling, który powinien być bliżej Hendersona. Strzał? Słaby. Brak gry kombinacyjnej był gwoździem do trumny. A czytelna gra – piaskiem, który tę trumnę zasypał.

Bazylea zagrała nie tyle idealnie w obronie, co po prostu dobrze. Ułatwiło im to oczywiście nasze bieganie bez celu w ataku, lecz skuteczność odbiorów i czytanie gry pomogło zdecydowanie w dociągnięciu wyniku do końca. A naprawdę Liverpool ułatwił zadanie rywalom.

Zacznijmy od ustawienia Balo. Biegnie na skrzydle, gdzie jest już Coutinho i w ten sposób ani jeden z nich nie wnosi nic do akcji. Sterling jest osamotniony i otacza go aż pięciu zawodników. Czerwone pole to miejsce, gdzie powinien znajdować się przynajmniej jeden z naszych piłkarzy po to, aby Raheem mógł zagrać piłkę prostopadłą. Nie był w stanie więc zdecydował się na inne zagranie. Co z tego wyszło? Henderson nie zdążył do podania, zawodnik Basel (czarna strzałka) był szybszy, rozpoczęła się kontra, po której był rzut rożny, po którym mianowicie padła bramka. Elementarz piłki nożnej nieznany dla Liverpoolu.

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (3)

mayro78 03.10.2014 20:13 #
Graliśmy dajmentem:
Henderson do Skrtela, Skrtel do Hendersona.
Arvedui 03.10.2014 22:58 #
Balotelli nie jest tak ruchliwy jak Sturridge, o Suárezie nawet nie wspominając. A to oznacza, że reszta musi biegać dookoła niego. Tymczasem przez większość ostatnich spotkań gramy nie 4-3-3, nie 4-4(◊)-2 tylko jakieś 4-5(W)——Balo. Pięciu pomocników maksymalnie 25 metrów od linii środkowej.

Nie wierzę, że Rodgers tego nie widzi albo że każe im tak grać. Potrzeba jakiegoś impulsu. Mam szczerą nadzieję, że tyle wystarczy :)
TheKrzychu 04.10.2014 09:26 #
Wszyscy zbyt bardzo schodzą do środka i chcą być pod piłką, co powodouje, że brakuje wyjścia napastników i skrzydłowych na wolne pole. Dawać mi tu Boriniego i Sturridge'a.

Pozostałe aktualności

Kilka scenariuszy w sprawie Mo Salaha  (2)
30.04.2024 10:05, Ad9am_, thisisanfield.com
Skróty meczów U-18 i U-21  (0)
30.04.2024 10:02, Piotrek, liverpoolfc.com
Holenderski dziennikarz o ekspertach z Anglii  (3)
30.04.2024 07:33, RosolakLFC, Liverpool Echo
Wspomóżcie małą fankę Liverpoolu  (7)
29.04.2024 22:08, AirCanada, własne
Spięcie, które symbolizuje kryzys Liverpoolu  (9)
29.04.2024 19:16, GiveraTH, The Athletic
Gravenberch: Każdy jest rozczarowany  (0)
29.04.2024 15:21, Margro1399, Liverpoolfc.com
Dirk Kuyt: Anfield pokocha styl Arne Slota  (0)
29.04.2024 14:43, Bartolino, The Athletic
Salah zostanie w klubie na kolejny sezon  (39)
29.04.2024 13:11, BarryAllen, The Athletic