AVL
Aston Villa
Premier League
13.05.2024
21:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 1449

Rodgers musi radzić sobie sam


Pięć lat temu Brendan Rodgers przygotowywał się na to, że na święta będzie bezrobotny. Dwadzieścia cztery godziny wcześniej został wyrzucony z Reading. Twierdzi, że było to doświadczenie, które ukształtowało go jak żadne inne.

Dzisiaj Rodgers poprowadzi Liverpool w meczu z Bournemouth, wiedząc, że jego posada znowu wisi na włosku. Jest jednak zdeterminowany, by kontynuować podróż, która zaprowadziła go z kolejki po zasiłek na jedno z ważniejszych stanowisk w angielskim futbolu.

Pomimo całej krytyki, która spotkała Rodgersa za jego gadatliwość, niewielu jest w Premier League trenerów, którzy byliby równie chętni konfrontować się z rzeczywistością z taką dozą wigoru, jaką prezentuje menadżer Liverpoolu w świetle pogarszających się wyników jego drużyny.

– Nie jestem na tyle arogancki by twierdzić, że zachowam posadę niezależnie od tego, co będzie się działo – powiedział po porażce Liverpoolu 3:1 z Crystal Palace w zeszłym miesiącu.

Wczoraj usłyszeliśmy kolejne wyznanie, że drużyna The Reds zboczyła z kursu, co Bournemouth postara się wykorzystać na Dean Court. Pominięto jednak inną rzecz, którą niedawno ujawnił Rodgers.

– Przywództwo rodzi samotność zawsze, gdy jesteś najlepszy i przewodzisz stawce – powiedział trener, niezamierzenie uderzając w czuły punkt i naświetlając słabość w hierarchii Liverpoolu, która przyczynia się do izolacji menadżera zespołu. Rodgers jest całkiem sam.

W czasach kryzysu, takich jak obecne, Rodgers nie ma się do kogo zwrócić. Nie ma do pomocy nikogo, kto miałby doświadczenie lub wiedzę o futbolu. Jedyne wsparcie to cotygodniowa konferencja na Skype z właścicielami klubu w Bostonie. Niezależnie od wszelkich zalet Fenway Sports Group, trudno sobie wyobrazić, jakie korzyści może przynieść rozmowa z amerykańskimi inwestorami dla menedżera, który uczy się zawodu na bieżąco.

Kenny Dalglish jest jedynym partnerem do dyskusji dla Rodgersa, ale rola byłego trenera ogranicza się do bycia ambasadorem, a nie doradcą. Pozostawia to pochodzącego z Irlandii Północnej szkoleniowca w sytuacji, w której musi radzić sobie sam, podczas gdy problemy piętrzą się i wywołują na niego presję, zagrażając posadzie Rodgersa w sposób podobny do tego, który zakończył jego karierę w Reading w grudniu 2009 roku.

Jeżeli Rodgers szukałby porady handlowej, mógłby się zwrócić do wielu osób, takich jak Ian Ayre – dyrektor wykonawczy Liverpoolu – czy Billy Hogan – główny dyrektor handlowy klubu. Są oni ekspertami w tej dziedzinie. Brakuje jednak kompetencji czysto futbolowych, co jest problemem, który można było rozwiązać, gdyby Rodgers po przyjęciu posady nie odrzucił propozycji pracy jako osoba podległa dyrektorowi sportowemu. Jeżeli hierarchia w klubie nie zostanie wzmocniona, menedżer będzie musiał samotnie radzić sobie z przeciwnościami.

Póki co, jedyne co Rodgers może zrobić, to poleganie na własnym doświadczeniu, a w szczególności na epizodzie z Reading.

Głównym błędem w osądzie, jaki wówczas popełnił – jak sam przyznaje – było „złe rozeznanie w sytuacji; myślenie, że miał trzy lata, podczas gdy dano mu 20 meczów”.

Ta bolesna nauczka oznacza, że menedżer jest wyjątkowo świadom tego, że jeżeli wyniki się nie poprawią, czteroletni kontrakt podpisany przez niego ostatniego lata nie zapewni mu nietykalności.

– Nigdy nie zapomnę tego dnia [kiedy zostałem zwolniony], środy 16 grudnia – powiedział wczoraj Rodgers.

– To był oczywiście ciężki okres, ale był to również czas, który najprawdopodobniej ukształtował mnie jako menedżera. Dopóki nie doświadczysz czegoś takiego, nie zaczniesz analizować sytuacji i myśleć nad tym, co możesz poprawić w swojej pracy. Ja po tym okresie poddałem się refleksji i dążyłem do stania się lepszym menadżerem.

– Mam nadzieję, że przed obecnym sezonem ludzie mówili, że wykonałem tu dobrą robotę. Niezależnie od tego, jak dobrze radzisz sobie jako menedżer, zawsze trafią się ciężkie chwile. Ten sezon jest takim trudnym okresem, ale mam całkowitą pewność, co do sposobu pracy zarówno naszego, jak i całego personelu. Doceniam wysiłek i ducha drużyny.

– Potrzebujemy tylko trochę szczęścia, chwili przerwy i wszystko się ułoży. Kolejnym krokiem jest stabilizacja formy, a potem wzmożenie wysiłków.

Wszystko jednak po kolei. Rodgers musi uczcić piątą rocznicę pierwszego dnia bezrobocia, wygrywając mecz, co pozwoli mu zmniejszyć prawdopodobieństwo powtórzenia się tej historii.

Porażka z Bournemouth dzisiejszego wieczoru nie spowodowałaby natychmiastowego powrotu w szeregi bezrobotnych – menedżer w dalszym ciągu cieszy się wsparciem pracodawców, niezależnie od ostatnich potknięć Liverpoolu. Sytuacja taka nie poprawiłaby jednak perspektyw Rodgersa na utrzymanie posady, którą sobie wywalczył.

Liverpool (możliwe ustawienie 3-4-3): B Jones – K Touré, M Škrtel, D Lovren – J Henderson, Lucas Leiva, S Gerrard, A Moreno – L Marković, R Sterling, A Lallana.

Tony Barrett

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (3)

jaszyn 17.12.2014 14:48 #
A co z naszym hymnem YNWA???
Raf 17.12.2014 14:59 #
Podróż, która zaprowadziła go z kolejki po zasiłek (...). A kolejka była tak długa, ze ciągnęła się aż do Dubaju
Davvid8 17.12.2014 17:21 #
Mamy trenera, któremu nie ma kto podpowiadać. Bardzo smutne. To dlatego pewnie gra Lovren. Możliwe, że nie ma też kto go przytulić i dlatego Can i Sakho nie grają. Aaa i dzięki temu artykułowi już wiem czemu on nie poda się do dymisji, poprostu ma złe wspomnienia z bezrobocia. Przynajmniej wiadomo, czemu właściciele nie reagują - ponieważ złotousty bajeruje ich co tydzień na skype:/

Pozostałe aktualności

XI na Tottenham!  (21)
05.05.2024 16:32, Zalewsky, liverpoolfc.com
Slot: Możecie nazywać mnie Arne  (7)
04.05.2024 22:29, Vladyslav_1906, thisisanfield.com
Elliott podsumowuje sezon  (2)
04.05.2024 21:12, BarryAllen, liverpoolfc.com
Postecoglou przed meczem z Liverpoolem  (0)
04.05.2024 15:03, Mdk66, Sky Sports