LIV
Liverpool
Premier League
14.12.2024
16:00
FUL
Fulham
 
Osób online 1494

Trzy kropki: Mecz z Rubinem


60 minut w normalnym życiu to sporo czasu, jednak graczom Liverpoolu nie wystarczyło na pokonanie Rubina Kazań mimo 33 strzałów i 14 rzutów rożnych. Dlaczego? Dziś w „Trzech kropkach” do tablicy wywołani zostali Jetzu, Kinio25LFC i Vituu. Zapraszamy!

– O ogólnym przebiegu meczu… (Vituu)

Od początku widać było chęć zdominowania pola gry przez podopiecznych Jürgena Kloppa. Co by nie mówić do pewnego momentu wszystko szło po myśli the Reds, jednak niespodziewanie po nieumyślnej grze obronnej zawodnicy Rubina Kazań wyszli na prowadzenie. Można śmiało powiedzieć, że na parę minut przed gwizdkiem kończącym pierwszą połowę spotkania Emre Can w ciągu zaledwie minuty wywalczył dla Liverpoolu remis. W drugiej połowie bezapelacyjnie na boisku dominowała ekipa z Merseyside, jednak na nic się to zdało skoro zabrakło tego ostatniego podania, wykończenia długo konstruowanych akcji. Po wejściu na boisko Benteke oraz Firmino widać było większy ruch w strefie ofensywnej Liverpoolu jednak prawdopodobnie zabrakło czasu na zdobycie zwycięskiej bramki, która zdawałoby się była tylko formalnością po tym, jak zawodnik Rubina Kazań wyleciał z boiska za dwie żółte kartki jeszcze w pierwszej połowie. Po raz kolejny zabrakło skuteczności, jednak sama gra całego zespołu od dwóch spotkań wygląda o niebo lepiej niż w ostatnich miesiącach.

– O gasnącym w oczach Coutinho… (Jetzu)

Po przyjściu Jürgena Kloppa, wielu kibiców zaczęło wróżyć koniec kariery w Liverpoolu Adamowi Lallanie, po dwóch meczach to jednak nie Anglik, a raczej jego brazylijski kolega wygląda na kogoś, kto powinien martwić się o swoje miejsce w składzie. Coutinho z Rubinem zagrał mecz bardzo słaby, poza jedną akcją w której świetnie urwał się obrońcy w polu karnym, nie pokazał zupełnie nic i naprawdę ciężko uwierzyć, że to ten sam piłkarz, którego część kibiców Liverpoolu uważa za lepszego od takich zawodników jak chociażby Mesut Özil. Coutinho to piłkarz o niebywałym talencie i naprawdę przykro patrzy się na jego boiskową formę w ostatnich kilku miesiącach. Poza dobrą pierwszą połową z Arsenalem na próżno szukać pozytywów w jego grze w tym sezonie, a przecież miał być on motorem napędowym tej drużyny…

– O roztrwonionych 60 minutach przewagi… (Kinio25LFC)

Gdy kapitan Rubinu Kazań został odesłany do szatni, zaczęły się dziać rzeczy dziwne. Momentalnie zdobyty gol pozwalał żywić nadzieję, że liverpoolczycy nabiorą w żagle takiego wiatru, że ekipa przyjezdnych zostanie zmieciona z powierzchni ziemi do przerwy, a po 60. minucie spotkania będziemy prowadzić przewagą co najmniej dwóch bramek. Przecież Klopp to jeden z najlepszych motywatorów w świecie futbolu. Nic takiego jednak się nie stało. Owszem, fajnie było oglądać Mamadou Sakho i Škrtela pod polem karnym przyjezdnych, ale te wszystkie ataki Liverpoolu przypominały walenie w ścianę. Może i te wszystkie rajdy Lallany i Moreno wyglądały zjawiskowo, może i Coutinho kilka razy otarł się o zdobycie bramki, tak samo zresztą jak Benteke, ale w ostatecznym rozrachunku, grając bardzo ofensywnie, mając na murawie jednych z najlepszych – a już na pewno najdroższych – dostępnych w tej chwili piłkarzy, wyszło trochę słabo, co zresztą sam Jürgen Klopp przyznał po meczu – za co mu chwała.

– O wszechobecnym Lallanie… (Vituu)

W ostatnim czasie, w polskim środowisku sympatyków Liverpoolu, można było spotkać się z wszechobecną krytyką gry Adama Lallany, co jest dla mnie kompletnie niezrozumiałe. Od dwóch spotkań pod rządami Jürgena Kloppa Anglik jest jednym z lepszych, jeśli momentami nie najlepszym zawodnikiem naszej drużyny. Ewidentnie widać, że chce wywalczyć sobie stałe miejsce w wyjściowej jedenastce the Reds. Fakt, nie jest to jeszcze ten sam Lallana z Southampton, jednak momentami widać pełnię jego umiejętności. Jeden z najbardziej istotnych elementów, który wciąż kuleje u Adama Lallany to jego skuteczność. W poprzednim klubie, co efektownej gry w środku pola czy na skrzydle, dokładał pewną liczbę zdobytych bramek. Miejmy nadzieję, że zmiana trenera i świeżość, jaka zapanowała w drużynie, pomoże Anglikowi odnaleźć optymalną formę, którą zachwycał podczas gry w drużynie Southampton.

– O powrocie kontuzjowanego duetu atakujących… (Jetzu)

Mecz z Rubinem naznaczył powrót sprowadzonych latem za ponad 60 mln funtów Roberto Firmino i Christiana Benteke. Belgijski napastnik dostał na rozbieganie około 30 minut, a były zawodnik Hoffenheim 15. Po obu zawodnikach widać było brak ogrania, Benteke powinien był strzelić bramkę kiedy po podaniu z prawej strony zawahał się w jaki sposób wykończyć akcję i ostatecznie fatalnie przestrzelił. Później zachował się już nieco lepiej, kiedy schodząc z lewego skrzydła uderzył technicznie w stronę dalszego słupka bramki Rubina, piłka minęła bramkarza niestety zatrzymała się na słupku strzeżonej przez niego bramki. Firmino starał się rozkręcać ataki po swoim wejściu na boisko i można było zobaczyć kilka przebłysków tego, co miejmy nadzieję czeka nas gdy Brazylijczyk na dobre zagości w pierwszym składzie. Co prawda było w jego grze jeszcze trochę niedokładności, a w niektórych ruchach widać było brak zgrania z kolegami z zespołu, to wszystko zniknie jednak z czasem, a Jürgen Klopp na pewno jeszcze szczęśliwy mając do dyspozycji nowe, tak ważne opcje w ofensywie.

– O wizycie Świętych… (Kinio25LFC)

Można powiedzieć, że do Liverpoolu przyjeżdża jeden z naszych najlepszych partnerów biznesowych. Jak na ironię, mimo potężnych kwot włożonych w wyróżniające się postaci w zespole Świętych, obydwie ekipy zgromadziły tyle samo punktów, a nasz rywal legitymuje się jeszcze lepszym bilansem bramkowym. Trudno wyobrazić sobie lepszy mecz na przełamanie i pierwsze zwycięstwo pod batutą nowego trenera. Można spodziewać się, że w kadrze meczowej znajdzie się Daniel Sturridge, Firmino pozostający od kilku kolejek poza składem powoli wraca do rytmu meczowego a Simon Mignolet i Mamadou Sakho wespół z Lucasem i Lallaną od momentu przybycia Niemca na Anfield pokazują się z jak najlepszej strony. Bez dwóch zdań, będzie to ciekawy spektakl, będący dla Liverpoolu przede wszystkim pewnego rodzaju barierą psychologiczną: jeśli wreszcie uda nam się wygrać, może wreszcie rozpocznie się nasz wielki marsz w górę tabeli? Oby.

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (0)

Pozostałe aktualności

Alisson graczem meczu z Gironą  (0)
11.12.2024 22:03, AirCanada, własne
McManaman o niedoszłym transferze Zubimendiego  (1)
11.12.2024 18:50, FroncQ, Liverpool Echo
Opinie prasy po wygranej z Gironą  (0)
11.12.2024 18:04, Wiktoria18, Liverpool Echo
Alisson szczęśliwy z powrotu do gry  (0)
11.12.2024 12:32, Redbeatle, liverpoolfc.com