Boss o Coutinho i napastnikach
Jürgen Klopp zaznacza, że stoi przed wyzwaniem znalezienia odpowiedniego balansu w formacji ofensywnej Liverpoolu. We wtorek na boisko powrócił Philippe Coutinho, co menadżer określił mianem „bardzo przyjemnego momentu”.
Kontuzja wykluczyła Brazylijczyka z gry na pięć tygodni. Powrócił do składu na mecz rewanżowy przeciwko West Hamowi w czwartej rundzie FA Cup.
Po pierwszych 45 minutach tego spotkania Liverpool przegrywał 1:0. W trzeciej minucie po zmianie stron wyrównanie dał właśnie Coutinho, który popisał się sprytnym uderzeniem z rzutu wolnego, egzekwowanego ze skraju pola karnego. Piłka po tym strzale przeleciała tuż pod stopami podskakujących piłkarzy ustawionych w murze i wylądowała w dolnym rogu bramki.
Zdobyty przez niego gol jednak nie wystarczył, gdyż to zespół West Hamu okazał się lepszy w dogrywce i awansował do kolejnej rundy. Mimo tego widoczne było to, co daje Liverpoolowi obecność w zespole Brazylijczyka.
- To było jeden z najsprytniejszych pomysłów na wykonanie rzutu wolnego w historii futbolu. Nie widuje się takich uderzeń zbyt często. Naprawdę fajny strzał. Phil Coutinho w dobrej formie. Nie znam zbyt wielu klubów, w których ten piłkarz by się nie odnalazł.
- Doznał dwóch kontuzji, które wykluczyły go z gry teoretycznie na niedługi czas, ale jednak było to relatywnie długie przerwy w grze. Cztery lub pięć tygodni przerwy w środku sezonu to nie jest dobra sytuacja. Musiał wrócić do swojego rytmu. Taka jest kolej rzeczy i my staraliśmy się mu pomóc pod tym kątem.
- Oczywiście jest piłkarzem, który zawsze może zmienić oblicze meczu. Jednak nie wszystko jest w stanie zrobić sam i nie zawsze chodzi tylko o jakość i umiejętności. Często liczy się też fizyczna dyspozycja w danym czasie.
- Wciąż nie gra na 100% swoich możliwości, ale jest na dobrej drodze, a to dla nas bardzo dobra wiadomość.
Moment magii, który zaprezentował Coutinho przy rzucie wolnym, pozwolił Liverpoolowi odzyskać kontrolę nad wydarzeniami na murawie.
Klopp chciał wykorzystać ten dobry moment i wysłał do boju w drugiej połowie także Daniela Sturridge’a i Divocka Origiego, którzy również od dłuższego czasu byli poza składem z powodu urazów. W ten sposób dołączyli do formacji ofensywnej, w której już znajdowali się Christian Benteke i Jordon Ibe.
Na konferencji przed niedzielnym spotkaniem z Aston Villą dziennikarze zapytali Kloppa, jak planuje zbilansować i wykorzystać opcje, które obecnie posiada do dyspozycji w formacji ofensywnej.
- Zmiany spowodowały, że graliśmy ryzykownym ustawieniem. Mieliśmy na murawie Christiana, Jordona, Daniela i Divocka. W linii pomocy pierwszy front defensywny stanowili Pedro [Chirivella] i utkający Kevin Stewart.
- Jednak chcieliśmy wygrać ten mecz i widzieliśmy, że jest szansa, aby to uczynić. Nie uważam jednak, żeby było to odpowiednie ustawienie na mecze Premier League.
- W trakcie spotkania potrzebny jest odpowiedni balans i rytm. Nie da się tego osiągnąć ustawieniem, w którym wystawiasz wszystkich swoich napastników i liczysz, że któryś z nich strzeli bramkę. Tak to nie zadziała. We wtorkowym meczu takie rozwiązanie było jednak dla nas ok.
- To oczywiste, że Daniel i Christian mogą razem grać. Tak samo Daniel może występować razem z Divockiem, co było widać w meczu z Southamptonem. Zawsze zależy to jednak od tego, czego potrzebujesz na mecz z danym przeciwnikiem.
Wszechstronny Roberto Firmino także stanowi jedną z opcji ofensywnych. W swoich ostatnich sześciu występach w czerwonej koszulce trafiał do siatki pięciokrotnie.
- To dobry piłkarz. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Kilka tygodni temu nie mieliśmy żadnego napastnika. Teraz mamy czterech.
- Mamy przed sobą bardzo ważne spotkania i nie chodzi o to, żeby zadowolić pojedynczych piłkarzy. Nie na tym to polega.
- Musimy znaleźć stabilną formację. Kreujemy sobie okazje, ale nie strzelamy wystarczająco wiele bramek, tracąc przy tym trochę za dużo goli. Tak obecnie to wygląda.
- Wielu naszych piłkarzy przez większość czasu jest w dobrej formie i musimy to wykorzystać. Odnalezienie odpowiedniego ustawienia zawsze jest wyzwaniem dla menadżera, ale to dobrze.
- Roberto obecnie prezentuje bardziej równy poziom swoich występów niż wtedy, kiedy tu przychodziłem. Teraz pokazuje, na co go stać i to nam tylko wychodzi na dobre.
Komentarze (1)
Ale nie ma co narzekać na taki stan rzeczy, a wręcz przeciwnie. Pamiętajmy, że zbliża się finał Capital One Cup.