Dudek wspomina finał z United
Już w niedzielę Liverpool zmierzy się na Wembley z Manchesterem City w finale Pucharu Ligi. Z tej okazji dziennikarze oficjalnej strony klubu zebrali najciekawsze wspomnienia osób związanych z tymi rozgrywkami. Na pierwszy ogień poszedł Jerzy Dudek, który opowiedział o zwycięskim finale z 2003 roku.
13 lat temu Liverpool po bramkach Stevena Gerrarda i Michaela Owena pokonał 2:0 Manchester United. Ważną rolę odegrał również Dudek, dla którego finał był okazją odkucia się po rozegranym wcześniej meczu ligowym z Czerwonymi Diabłami, kiedy to popełnił kosztowny dla zespołu błąd.
Menedżer the Reds, Gérard Houllier, był jednak pewien, że golkiper zmaże plamę po tamtym występie. Jak się okazało, miał rację - na Millennium Stadium Dudek popisał się kilkoma ważnymi interwencjami, za które wybrany został Piłkarzem Meczu i otrzymał nagrodę Alana Hardakera, przyznawaną najlepszemu zawodnikowi finału.
– Przed tym meczem nie grałem przez dwa miesiące – wspomina Dudek. – Nagle jednak awansowaliśmy do finału i Gérard Houllier powiedział do mnie tak: „Jerzy, zagrasz w finale. Wiemy, co stało się na Anfield w meczu z United, ale i tak wystąpisz. Jestem pewien, że zostaniesz Piłkarzem Meczu".
– Ja mu na to odrzekłem: „Dzięki, szefie, za nienakładanie na mnie presji!". On jednak stwierdził, że to będzie mój mecz.
Za prowadzoną przez Jürgena Kloppa drużyną podążą tysiące kibiców z nadzieją na zdobycie przez Niemca pierwszego pucharu w roli menedżera the Reds. Podobne doświadczenia ma także polski golkiper.
– Przed naszym hotelem zebrało się mnóstwo fanów i mieliśmy problem z przejazdem autokarem. Bylem zaskoczony, że aż tyle osób było z nami.
– Zawsze jednak bardziej bałem się mniej ważnych spotkań. Przed wielkimi meczami czuć to podekscytowanie, ale najtrudniejsze zarówno dla piłkarzy jak i kibiców jest samo wyczekiwanie na spotkanie.
– Gdy wchodzisz na murawę, wszystkie te emocje znikają i zaczynasz czuć się dobrze. Nie byłem przed tym meczem wyjątkowo zdenerwowany.
– Grałem w Cardiff wielokrotnie, uwielbiam tamtejszy obiekt. Nie można nakładać na siebie dodatkowej presji – już poza samym stadionem jest ona wystarczająco odczuwalna.
– Finały zawsze są wyjątkowe, a już zwłaszcza wtedy, gdy mierzysz się z Manchesterem United. Pamiętam, że dach był zasunięty, co stworzyło wspaniałą atmosferę. United miało świetną drużynę – Beckham, Scholes, Barthez...
– Ale to my wygraliśmy. Dobrze się wtedy spisałem, byłem naprawdę bardzo skoncentrowany. Czułem presję, musiałem się poprawić względem wspomnianego wcześniej meczu na Anfield i na szczęście się udało. To było cudowne uczucie.
– Nie spodziewałem się nagrody dla Piłkarza Meczu. Chciałem po prostu wygrać ten puchar. To był dla nas ważny i piękny moment, gdyż w lidze nie szło nam najlepiej. Finał nadszedł we właściwym czasie.
– Stéphane Henchoz raz wybił piłkę z linii bramkowej, dobrze zagrali też Sami Hyypiä i Jamie Carragher. Samemu nic nigdy nie wygrasz. Patrząc z zewnątrz można pomyśleć, że „bramkarz sam wygrał mecz", ale tak się nie da. Do tego potrzeba gry zespołowej i kogoś, kto strzeli bramkę.
– Wszyscy jesteśmy w końcu profesjonalistami i dla takich chwil żyjemy.
Komentarze (3)
Bramki + niesamowite interwencje Dudka z tego meczu.
Swoją drogą Manu to miał wtedy skład :D
Giggs, Beckham, Scholes, Bartez, Van Nisterooy, Veron, naprawdę wygraliśmy wtedy z bardzo mocną ekipą :)
Obyśmy najbliższy finał wspominali tak jak ten przez dłuuugie lata ;)
Fajnie, że był u nas i to całkiem długo. Kilka trofeów też zgarnął.
No a LM na zawsze już wpisał się do legend :P