LIV
Liverpool
Premier League
14.12.2024
16:00
FUL
Fulham
 
Osób online 1571

Trzy kropki: Mecz z Chelsea


Mamy przyjemność zaprezentować Państwu dzisiejsze „Trzy kropki”, w których AdamR, BartekB8 i Jetzu dzielą się swoimi wrażeniami na temat piątkowej wiktorii na Stamford Bridge.

– O ogólnym przebiegu meczu… (BartekB8)

Chelsea do meczu z Liverpoolem podchodziła w raczej dobrych nastrojach, gdyż po czterech ligowych kolejkach nie zaliczyła jeszcze żadnej przegranej. Co prawda tydzień wcześniej wywiozła ledwie remis z meczu ze Swansea, lecz prawdopodobnie niewiele osób spodziewało się takiego przebiegu gry przeciwko the Reds. Gracze Jürgena Kloppa od pierwszych minut mocno naciskali na przeciwnika, co przynosiło korzyści. Goście długo utrzymywali się przy piłce, atakowali i nie pozwalali na wiele przeciwnikom. Strzelanie rozpoczął jeszcze poobijany Dejan Lovren, który będąc zupełnie zapomnianym przez obronę ekipy Antonio Conte umieścił piłkę w siatce po podaniu Philippe Coutinho. Na 2:0 podwyższył Jordan Henderson wspaniałym trafieniem, które z miejsca wskoczyło na podium w „Top 3 bramek” Anglika. Druga połowa była już inna, Liverpool mniej naciskał, Diego Costa zdobył honorowe trafienie, ale na nic więcej nie było ich stać. Całkowicie zasłużone trzy punkty wędrują do Liverpoolu.

– O drastycznej różnicy między obiema połowami… (Jetzu)

Liverpool w pierwszej połowie to była drużyna o której marzy Jürgen Klopp. Walcząca o każdą piłkę, znakomicie ustawiająca się na boisku zarówno w ataku jak i w obronie, nie dająca przeciwnikowi nawet chwili oddechu i zmuszająca go do licznych błędów. Taki Liverpool ogląda się ze szczęką na podłodze i rękoma składającymi się do oklasków. Niestety, obecnie the Reds nie są jeszcze w stanie utrzymać takiego poziomu przez 90 minut i w drugiej połowie do głosu doszli zawodnicy Antonio Conte. Kilka groźnych sytuacji i zwyczajne gapiostwo przy golu Costy to rzeczy które fanom The Reds od razu przypomną o rozczarowaniach ostatnich kilku lat. Zdziwiony obserwowałem z jakim spokojem Liverpool rozgrywał ostatnie 20 minut spotkania, podczas których teoretycznie to naładowani energią po zdobyciu gola gracze Chelsea powinni pójść za ciosem i próbować zdobyć drugą bramkę. Pierwsze 45 minut to przyszłość Liverpoolu, taki Liverpool chce stworzyć Jürgen Klopp, jednak wciąż musi on walczyć z duchem minionych lat, który był widoczny gołym okiem przez długie fragmenty drugiej połowy.

– O rosnącej roli Wijnalduma… (Jetzu)

Wielu kibiców Liverpoolu (w tym ja) drapało się po głowie gdy pewnego dnia o 23.30 internet obeszła wiadomość, że the Reds chcą sprowadzić do siebie Georginio Wijnalduma. Występujący w Holandii na pozycji #10, a w Newcastle na lewym skrzydle Wijnaldum do Liverpoolu przychodził z myślą o grze w środku pola. „To nie może się udać” pomyślało wielu i po pierwszych meczach wydawało się, że mają oni racje. Wijnaldum dawał drużynie wiele w ataku swoimi wejściami w pole i sprytnymi podaniami, jednak często w bardzo łatwy sposób tracił też piłkę w środkowej strefie boiska czy też kompletnie nie wiedział gdzie się ustawić w danej sytuacji. Z meczu na mecz wygląda to jednak co raz lepiej, a piątkowe spotkanie z Chelsea było zdecydowanie najlepszym w wykonaniu Holendra. Ciężko pracował przez całe 90 minut nie ustępując na krok dużo bardziej doświadczonym w swojej roli Kanté czy Maticiowi. Przed Wijnaldumem jeszcze długa droga zanim zostanie środkowym pomocnikiem z prawdziwego zdarzenia, ale już w piątej kolejce kibice mogli dokładnie zobaczyć to co widział w nim Klopp, kiedy zdecydował się na ten transfer.

– O siedmiu punktach po londyńskim tournée… (AdamR)

Siedząc wygodnie w fotelu, spoglądając na terminarz kampanii 2016/17 byłem zarówno podekscytowany, jak i nieco zaniepokojony. Mistrz Anglii, beniaminek oraz trzy wyjazdowe spotkania w Londynie z bardzo mocnymi ekipami. Jeżeli chodzi o starcia z Arsenalem, Tottenhamem oraz Chelsea, to niewątpliwie nie zabrakło w nich emocji. Zacięta walka trwała do samego końca, a nawet najmniejszy błąd w ostatnich minutach mógł być bardzo kosztowny. Niestety w żadnym z wymienionych wyżej starć Liverpool nie zachował czystego konta, jednakże zarówno gra zespołu jak i końcowy rezultat mogą cieszyć. Kto z nas nie brałby siedmiu punktów w ciemno?

– O 52 strzelonych w tym roku ligowych bramkach… (BartekB8)

Liczba „52” w ostatnich latach dość często pojawia się w odniesieniu do Liverpoolu. 52 bramki ligowe zdobyli gracze the Reds w sezonie 2014/2015 i tyle samo w samym 2016 roku. Z pewnością jest to bardzo dobry wynik, następny pod względem trafień w 2016 roku jest Manchester City, który zdobył 49 bramek. Siła ofensywna Liverpoolu jest bardzo mocna, a Jürgen Klopp latem dołożył do niej jeszcze Sadio Mané i Georginio Wijnalduma. Niemiec buduje drużynę w oparciu o swoją wizję zespołu grającego wysokim pressingiem, mocno naciskającego przeciwnika i strzelającego wiele bramek. „52” to także liczba bramek duetu Suárez i Sturridge z sezonu 2013/2014, dlatego możemy liczyć, że bramkostrzelne czasy znowu powrócą na Anfield.

– O spotkaniu z Baranami z Derby… (AdamR)

Po dwóch ligowych zwycięstwach z wymagającymi rywalami the Reds czeka wycieczka na Pride Park Stadium. Podopieczni Jürgena Kloppa zmierzą się z ekipą Baranów w ramach trzeciej rundy Pucharu Ligi Angielskiej. Liverpool niewątpliwie wystąpi w roli faworyta tym bardziej, że drugoligowa drużyna Derby zaliczyła fatalny początek sezonu i zajmuje obecnie 21. lokatę. Wtorkowe starcie będzie prawdopodobnie okazją do zaprezentowania się rezerwowych graczy. Czy Liverpoolowi uda się awansować do kolejnego etapu turnieju? Początek spotkania już 20 września o godzinie 20:45.

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (0)

Pozostałe aktualności

Alisson graczem meczu z Gironą  (0)
11.12.2024 22:03, AirCanada, własne
McManaman o niedoszłym transferze Zubimendiego  (1)
11.12.2024 18:50, FroncQ, Liverpool Echo
Opinie prasy po wygranej z Gironą  (0)
11.12.2024 18:04, Wiktoria18, Liverpool Echo
Alisson szczęśliwy z powrotu do gry  (0)
11.12.2024 12:32, Redbeatle, liverpoolfc.com