LIV
Liverpool
Premier League
14.12.2024
16:00
FUL
Fulham
 
Osób online 1549

Analiza meczu z Derby County


W pomeczowej analizie Ian Doyle pisze o imponującym debiucie Marko Grujicia, wielkim występie Philippe Coutinho i potencjalnym zadomowieniu się Lorisa Kariusa w pierwszym składzie.

Czy Karius poprowadzi nas do zwycięstwa?

Gdyby na stadionie iPro dobrze się wsłuchać w dźwięki płynące z trybun, można było usłyszeć kilka ciekawych rzeczy. Podczas przedmeczowej rozgrzewki bramkarzy Liverpoolu grupa młodych kibiców The Reds stojących za bramką skandowała nazwisko jednego z piłkarzy – Simona Mignoleta. Tym razem jednak wystąpić miał nie belgijski golkiper, lecz nowy nabytek klubu z Anfield – Loris Karius. „Miejmy nadzieję, że Karius gra równie dobrze, jak wygląda” – wyczytać można było na Twitterze przed spotkaniem. Było to nawiązanie nie tylko do urody Niemca, ale też do kontuzji ręki, której doznał tuż przed rozpoczęciem sezonu. Kibice śledzili postępy Kariusa z zaciekawieniem i wygórowanymi oczekiwaniami. Wszyscy zadawali sobie pytanie, jakim piłkarzem jest niemiecki bramkarz.

Z początku niewiele mogliśmy wywnioskować. Dopiero w 14 minucie miał szansę w ogóle dotknąć piłki rękami. Nie zmienia to faktu, że przez ten pierwszy kwadrans udowodnił, że gra nogami ze zdecydowanie większą swobodą niż Mignolet. Niemiec podczas akcji ofensywnych swojej drużyny ustawiał się bliżej linii środkowej boiska niż pola karnego. Wskazuje to na dużą pewność siebie, którą wykazał również ścigając się do piłki z Darrenem Bentem, gdy tuż przed zakończeniem pierwszej połowy spotkania skierowane do niego podanie okazało się zbyt lekkie. Serca kibiców zamarły jednak, gdy bramkarz kompletnie minął się z piłką po rzucie rożnym wykonanym przez Willa Hughesa. Czy Karius zastąpi Mignoleta w sobotnim meczu z Hull? Byłaby to niezwykle poważna i potencjalnie ryzykowna zmiana.

Magik ma jeszcze niejedną sztuczkę w zanadrzu

Demolka jaką Liverpool urządził jakiś czas temu mistrzom Anglii Leicester City wywołała debatę na temat, który nigdy wcześniej nie pojawiał się wśród kibiców. Czy Philippe Coutinho, który tamtego wieczoru był zaledwie rezerwowym, powinien stracić gwarancję gry w pierwszym składzie? Jednoznaczną odpowiedź na to pytanie dały kolejne dwa mecze, a brzmi ona: nie, nie i jeszcze raz nie. Coutinho zaimponował w zwycięskim meczu na Stamford Bridge, ale to wczoraj był prawdziwą gwiazdą. Raz za razem udowadniał, że między drużynami Derby i Liverpoolu zieje istna przepaść, jeżeli chodzi o umiejętności.

Zespół z Championship próbował w pierwszej połowie wyrównywać szanse ostrą grą i licznymi atakami na Brazylijczyka, co wywołało wściekłość Jurgena Kloppa. Następstwem takiej gry miało być wybicie Coutinho z rytmu. Jej efekt był jednak zupełnie odwrotny – gracze Derby wyrwali kreatywnego pomocnika z letargu. Jego podanie z rzutu rożnego spowodowało tyle zamieszania w polu karnym przeciwnika, że Ragnar Klavan był w stanie strzelić gola otwierającego wynik spotkania. Ponadto Coutinho asystował Divockowi Origiemu przy trzeciej bramce. Najpiękniejszą akcją była jednak seria podań wymienionych z Roberto Firmino, dzięki której Brazylijczycy płynnie i elegancko przecięli obronę Derby. Coutinho zakończył popis plasowanym strzałem, zdobywając gola. Coutinho nie wrócił, bo jak niby miałby to zrobić, skoro nigdy tak naprawdę nie zniknął.

Marko odcisnął swoje piętno na meczu

Marko Grujić w piątek przy okazji meczu z Chelsea stał się głównym tematem w mediach społecznościowych, a nawet nie miał okazji wejść na murawę. Reakcja serbskiego pomocnika na gola strzelonego przez Jordana Hendersona, którą uchwyciły kamery telewizji Sky, natychmiast stała się hitem Internetu. Niestety do tej pory medialnego materiału o Grujiciu grającym z pierwszą drużyną było jak na lekarstwo. Dwudziestolatek poczynania swoich kolegów mógł w tym sezonie śledzić wyłącznie z poziomu ławki rezerwowych. Wyjątkiem był krótki, 12-minutowy występ w przegranym spotkaniu z Burnley.

Wczorajszy mecz był więc pierwszą prawdziwą szansą dla kibiców i Kloppa, by ocenić młodego piłkarza. Grujić rozpoczął spotkanie w środku pola u boku Hendersona i Lucasa Leivy. Jego pierwszym wkładem w grę zespołu było imponujące, 40-metrowe podanie do Nathaniela Clyne’a na prawe skrzydło. Potem młody pomocnik wrócił do obrony, gdzie ostro lecz bez przewinienia odebrał piłkę Jacobowi Butterfieldowi. Mierzący 191 cm wzrostu Grujić wyróżnia się w linii pomocy swoim spokojnym stylem prowadzenia piłki, wydajnością podań i umiejętnością ustawiania się na boisku. Pod koniec meczu, co zrozumiałe, młody pomocnik zaczął się męczyć i w efekcie przez nieuwagę zarobił żółtą kartkę. W zeszłym tygodniu Grujić stwierdził, że topową formę osiągnie dopiero w przyszłym sezonie. Już teraz widać jednak, że sprowadzając go Liverpool dokonał dobrego wyboru.

Brak zmian w sprawie bocznych obrońców

Przez kilka ostatnich miesięcy dużo się słyszało o konieczności wzmocnienia boków obrony w Liverpoolu. Temat stał się jednym z ulubionych wśród fanów i ekspertów. Większość letniego okna transferowego upłynęła pod znakiem rozważań o potrzebie ściągnięcia do klubu nowego lewego obrońcy. Klopp był jednak nieugięty i odmówił zastąpienia Alberto Moreno. Przekształcenie Jamesa Milnera w zawodnika defensywnego póki co usprawiedliwia decyzję menedżera The Reds. Milnerowi dano wczoraj odpocząć. Moreno mógł więc cieszyć się powrotem do pierwszej drużyny. Najciekawszym elementem jego występu była jednak chyba jego nowa, tleniona fryzura.

Druga strona linii defensywnej nigdy nie była tematem sporu. Na szczęście na tej pozycji nikt nie wprowadził żadnych zmian. Nathaniel Clyne pod opieką Kloppa wyrósł na piłkarza niezawodnego. Jego obecność w defensywie zdecydowanie uspokaja grę zespołu. W ciągu pierwszego roku pracy niemieckiego menedżera w klubie reprezentant Anglii zmienił się nie do poznania. Wczorajszy mecz był 300 klubowym występem Clyne’a w karierze, a ma on dopiero 25 lat. Jasno wskazuje to na fakt, iż Anglik utrzymuje formę na stałym, wysokim poziomie i bardzo rzadko ulega kontuzjom – a to dla piłkarza niezwykle ważne.

Grający obok Clyne’a Klavan strzelił pierwszą bramkę w meczu, która była zarazem jego premierowym golem w barwach Liverpoolu. Jest pierwszym Estończykiem, który zdobył bramkę na stadionie Derby County od dokładnie 13 lat. Ostatnim zawodnikiem z Estonii, który mógł się tym poszczycić był bramkarz Mart Poom, który zdobył bramkę wyrównującą dla Sunderlandu w ostatniej minucie meczu w 2003 roku. Klavan śmiało może sobie to wpisać w CV.

Bez problemów na wyjazdach

Jedynym minusem gry Liverpoolu w bieżącym sezonie był fakt, iż większość kibiców The Reds nie była w stanie na żywo oglądać meczów swoich idoli. Przebudowa stadionu Anfield opóźniła pierwszy ligowy mecz u siebie o kilka tygodni. W EFL Cup drużyna Kloppa również musiała mierzyć się z przeciwnikami na obcym terenie. Można jednak z całą pewnością stwierdzić, że w zespole nikt na chorobę lokomocyjną nie cierpi. Strzelając trzy bramki na iPro Stadium Liverpool wyśrubował statystykę, notując aż 15 trafień w sześciu wyjazdowych meczach w tym sezonie. Dodatkowe cztery gole The Reds strzelili w jedynym jak do tej pory spotkaniu na Anfield.

Porażka z Burnley zaczyna wyglądać jak wypadek przy pracy – trudno ją traktować jako symptom złego stanu drużyny. The Reds od tego czasu w roli gości dwukrotnie zwyciężyli w pucharze ligi, a dodatkowo osiągnęli satysfakcjonujące wyniki w spotkaniach z Tottenhamem i Chelsea. Klopp przyznał, że w meczu z Derby jego piłkarze nie dali z siebie wszystkiego. To co zaprezentowali w pełni jednak wystarczyło, by osiągnąć zwycięstwo. O klasie zespołu świadczy możliwość wprowadzania szeroko zakrojonych zmian w składzie, które zupełnie nie wpływają na wyniki drużyny. Czy w tym sezonie Liverpool powróci na Wembley? Nie wykluczałbym takiej możliwości.

Ian Doyle

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (0)

Pozostałe aktualności

Alisson graczem meczu z Gironą  (0)
11.12.2024 22:03, AirCanada, własne
McManaman o niedoszłym transferze Zubimendiego  (1)
11.12.2024 18:50, FroncQ, Liverpool Echo
Opinie prasy po wygranej z Gironą  (0)
11.12.2024 18:04, Wiktoria18, Liverpool Echo
Alisson szczęśliwy z powrotu do gry  (0)
11.12.2024 12:32, Redbeatle, liverpoolfc.com