LIV
Liverpool
Premier League
05.05.2024
17:30
TOT
Tottenham Hotspur
 
Osób online 1405

Liverpool stracił koncepcję gry


Wiele wskazywało na to, że Jürgen Klopp poradzi sobie z tymczasowymi kłopotami Liverpoolu, jednak obecnie sytuacja wygląda dużo poważniej. Mimo wszystko bicie na alarm i nazywanie tego kryzysem byłoby lekką przesadą.

Jednakże po zmarnowaniu najlepszej szansy na zdobycie trofeum w tym sezonie, co przyszło tuż po rozczarowaniach w lidze, gdzie the Reds od początku sezonu liczyli się w walce o tytuł, nie sposób zaprzeczyć, że szanse na sukces w tym początkowo świetnie zapowiadającym się sezonie znacznie zmalały.

Jesienną żywiołowość zastąpiła mozolna gra, przez którą każdy mecz staje się niezwykle ciężki - bez względu na poziom przeciwników. W sobotę Liverpool uległ Swansea City, w środę - Southampton. Nawet perspektywa gry w finale z Manchesterem United na Wembley nie pomogła w wytrąceniu drużyny Liverpoolu z zimowego marazmu. Jesteśmy w dołku, nie ma cienia wątpliwości.

Przed nami decydujący tydzień, który może pójść zupełnie nie po myśli Liverpoolu. Ciężko wyobrazić sobie trzecią porażkę z rzędu, zwłaszcza gdy kolejnym rywalem the Reds jest Wolverhampton z Championship, jednak następnym przeciwnikiem Liverpoolu będzie Chelsea. Ten mecz zadecyduje, czy podopieczni Kloppa są w stanie zmniejszyć stratę do liderów Premier League. W obecnej formie obawiam się, że mogą nie podołać temu wyzwaniu.

Prędzej czy później Klopp będzie musiał wyjaśnić jak doszło do obecnej sytuacji, ale na ten moment powinien skoncentrować się na najbliższych spotkaniach. Nie możemy sobie pozwolić na szukanie winowajców, ale z dnia na dzień coraz bardziej potrzebujemy znaleźć rozwiązanie. W przeciwnym razie po obiecującym początku sezonu Liverpool będzie musiał obejść się smakiem, a skorzystają na tym inni.

Skorzystał na tym już Southampton, wygrywając dwumecz w półfinale Pucharu Ligi i nie tracąc bramki z drużyną, która do połowy grudnia strzelała jak na zawołanie. Dla Claude'a Puela był to piąty mecz bez porażki z Liverpoolem i mimo apelów o rzut karny po zagraniu ręką Shane'a Longa nikt nie zaprzeczy, że drużyna Francuza zasłużyła na awans.

Gol Longa w doliczonym czasie był jedynie podsumowaniem dyspozycji Liverpoolu w ostatnich tygodniach. The Reds stracili swoją dobrą formę i nie są już na fali, która prowadziła ich od zwycięstwa do zwycięstwa. Rewanż w półfinale Pucharu Ligi był kolejnym występem, w którym ciężko dopatrzyć się pozytywów. Przez większość spotkania mimo posiadania piłki rywale skutecznie utrzymywali ich z dala od własnej bramki, a kilka sytuacji, w których przedarli się przez obronę Świętych zmarnował Daniel Sturridge, który nie potrafi odnaleźć swojej dawnej dyspozycji i jest jedynie cieniem świetnego napastnika, którym był trzy lata temu.

Liverpool wypadł z rytmu, nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Porywisty wiatr i niska temperatura z pewnością nie sprzyjały szybkiej, efektownej grze preferowanej przez Kloppa, ale winą za kiepski występ należy obarczyć tylko i wyłącznie Liverpool. Niecelne podania i brak płynności spowodował, że gospodarze byli w rozsypce, o jakiej kilka tygodni temu nikomu nawet się nie śniło.

Brak Sadio Mané okazał się - zgodnie z przewidywaniami - bardzo bolesny dla drużyny Kloppa, jednak w środę większym zagrożeniem dla the Reds okazał się obecny skrzydłowy Southampton, Dusan Tadić, który zmusił Lorisa Kariusa do bardzo dobrej obrony. Jeszcze lepszą okazję miał Steven Davies, jednak jego strzał wylądował w górnych rzędach the Kop.

W rewanżu powtórzyła się sytuacja z pierwszego spotkania. Święci stwarzali sytuacje, ale nie potrafili ich wykorzystać. Niezwykle wymowne jest to, że Liverpool musiał liczyć na rozluźnienie w szeregach rywali by zachować szanse na awans do finału. Zawodnicy Kloppa nie potrafili stworzyć sobie sytuacji, w czym nie pomagał grający w ataku Daniel Sturridge. Oczywiście, to jego nominalna pozycja na boisku, ale jego styl gry zdawał się nie pasować do pozostałych zawodników w drużynie, co było widoczne już od jakiegoś czasu.

Z racji nikłego zagrożenia ze strony Liverpoolu zadanie gości było całkiem proste. Głęboko cofnięta defensywa Southampton nie musiała się obawiać ataków the Reds i nawet przy kontrach Liverpoolu graczom Kloppa ciężko było znaleźć luki w szykach podopiecznych Puela. Dopiero w 54. minucie goście byli w poważnych tarapatach za sprawą strzału z dystansu Emre Cana, po którym Fraser Forster próbując łapać uderzenie prawie skierował piłkę do własnej siatki i musiał ratować się wybiciem jej z linii bramkowej.

Ta sytuacja dała Liverpoolowi nieco wiatru w żagle. Wzrosła presja zawodników Kloppa i wkrótce potem the Reds powinni prowadzić gdy w dobrej sytuacji znalazł się Sturridge. Niestety Anglik w krótkim odstępie czasu dwukrotnie pomylił się z niewielkiej odległości od bramki.

Na przestrzeni dwumeczu były to najlepsze sytuacje stworzone przez Liverpool. Nie wykorzystując żadnej z nich zasłużenie odpadli z rozgrywek, a gol Longa w doliczonym czasie gry jedynie przypieczętował awans Southampton - na długo przed nim można było dostrzec, że zrezygnowani the Reds pogodzili się już ze swoim losem.

Stracili nie tylko szansę na puchar, ale także koncepcję gry "the Liverpool Way".

Tony Barrett

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (7)

Arek400 27.01.2017 08:18 #
No lekki kryzys jest...
marioksf 27.01.2017 08:20 #
Rację ma facet Jeśli w meczach z Wilkami i Chelsea się nie odbudujemy będzie b. duży problem, którego konsekwencją będzie już tylko zjazd w dół tabeli....
PonuryGrabarz 27.01.2017 09:08 #
Ej, łysy a co powiesz nt. Lolvrena i grze w obronie? Ciekawe dlaczego. ..
czerwony1892 27.01.2017 10:11 #
Przypominam, że przed sezonem za cele Liverpoolu obrano miejsce w top4 i jakiś puchar. Tak jak mówi Barrett, właśnie straciliśmy najlepszą okazję na zrealizowanie drugiego celu. Wiem, że jest jeszcze FA Cup, ale tam będzie znacznie trudniej coś zdziałać, chociaż jest to prestiżowe trofeum i powinniśmy również w tym turnieju pokazać determinację i chęć zgarnięcia trofeum. Jednak czuję w kościach, że nasza przygoda tam może się szybko skończyć. Co do sytuacji ligowej, musimy robić wszystko, żeby utrzymać się w top4 na koniec sezonu. Mecze z Wolves i Chelsea pokażą, czy jest to poważny kryzys czy tylko chwilowy kryzysik. Chociaż przy takiej dyspozycji Chelsea i ich szczelnej obronie nasze szanse na ugranie czegokolwiek maleją. Znów będzie bicie głową w mur i bezradność. Obym się mylił...
Piotrek1978 27.01.2017 10:57 #
Kolejny fachowiec, który za nic nie odpowiada. Niech ten Pan (Mądrala) wymieni jakikolwiek klub w jakimkolwiek sporcie, który nie miałby kryzysu mniejszego lub większego. Zresztą przed sezonem priorytetem było top4 i to realizujemy.
kamixx97 27.01.2017 15:59 #
Może coś w tym FA Cup ugramy, coś znaczy puchar i tak lepszy od tego efl cup a ja mam do niego wielki szacunek(patrz Gerrard's Final 2006) i jego magia zaraża mnie do teraz
radoLFC 27.01.2017 19:19 #
Nie ma co biadolić, terminarz nam wyjątkowo nie sprzyja, Wilki a zaraz Chelsea i przy naszj dyspozycji dwóch srok możemy nie złapać, ja bym gonił niebieskich. Najlepiej byłoby rezerwami ogolić Wilki a pierwszym składem Chelsea, ale musimy być świadomi że wszystko może pójść źle i co wtedy? Nic, później jest następny mecz.

Pozostałe aktualności

Slot: Możecie nazywać mnie Arne  (2)
04.05.2024 22:29, Vladyslav_1906, thisisanfield.com
Elliott podsumowuje sezon  (0)
04.05.2024 21:12, BarryAllen, liverpoolfc.com
Postecoglou przed meczem z Liverpoolem  (0)
04.05.2024 15:03, Mdk66, Sky Sports
Liverpool - Tottenham Hotspur: Wieści kadrowe  (0)
04.05.2024 11:55, Wiktoria18, liverpoolfc.com
Wczorajszy trening - wideo  (0)
03.05.2024 20:18, Piotrek, liverpoolfc.com
Klopp: Nie ma już żadnej presji  (7)
03.05.2024 16:17, Bartolino, liverpoolfc.com