LIV
Liverpool
Premier League
05.05.2024
17:30
TOT
Tottenham Hotspur
 
Osób online 947

Bez strachu z Realem Madryt


Jürgen Klopp zapewnia, że jego odmieniony Liverpool podejdzie do spotkania z Realem Madryt bez jakiegokolwiek strachu. Nie jest trudno przewidzieć dwa możliwe rozwiązania tego starcia.

Po pierwsze, zobaczymy bramki. Ci, którzy wyznają sztukę głębokiego bronienia się i granie o wywalczenie czystego konta powinni sobie dać spokój z oglądaniem finału 26 maja. Ten mecz to będzie popis formacji ofensywnych, to będzie fiesta.

Po drugie, niezależnie od tego kto ostatecznie zwycięży i poszerzy swoją gablotę o kolejne trofeum Ligi Mistrzów, Real Madryt tym razem spotka Liverpool, który zasłużył na grę w finale i bez problemów może równać się z Królewskimi, w przeciwieństwie do sytuacji z ostatniego starcia pomiędzy tymi drużynami.

Podczas, gdy rozbudzone wspomnienia odnośnie finału w Paryżu w 1981 roku, zwycięskiej bramki Alana Kennedy'ego i czasów, kiedy dominacja w Europie należała do zespołu z Merseyside, dały o sobie znać, możemy dostrzec postęp jaki zanotował Liverpool przez ostatnie cztery lata.

W 2014 roku, w ciągu 13 dni Liverpool dwukrotnie doznał porażki z rąk Realu Madryt, najpierw 3:0 na Anfield i w rewanżu 1:0 na Bernabéu. Był to sygnał, że potęga the Reds na europejskim podwórku maleje w oczach. Było to także poniżającym doświadczeniem dla całego zespołu jak i ówczesnego trenera, Brendana Rodgersa. Większość krytyki była skierowana właśnie w kierunku menadżera, który uznał, że zawodnicy występujący głównie w pierwszej jedenastce nie będą potrafili nawiązać rywalizacji z Realem Madryt, tym samym posadził naszych najlepszych zawodników na ławce rezerwowych. Rodgers już nigdy nie odzyskał zaufania kibiców, obdarł z dumy weteranów europejskich nocy.

Oprawa kibiców podczas meczu na Anfield również była haniebna. Nie stworzyli oni piekła zawodnikom Realu. Zamiast wrzawy, na gości czekał czerwony dywan. Pierwszy raz w historii można było dojść do wniosku, że Liverpool jest zaszczycony tym, że mogą rozegrać spotkanie z taką drużyną jak Real Madryt. Teraz sprawy mają się inaczej. Królewscy mogą wygrać swój 13. puchar Ligi Mistrzów, już trzeci z rzędu, tym razem kosztem Liverpoolu, ale doskonale wiedzą, że w Kijowie będzie czekać na nich inna bestia niż ta, którą mogli zobaczyć podczas ostatniego spotkania.

Liverpool nigdy nie zachowa się już w taki sposób, nie pod skrzydłami Jürgena Kloppa. Żeby było jasne, okażą szacunek, ale nie spuszczą głów. Po zakończeniu półfinałów tematem przewodnim wszelakich wywiadów było odrzucenie jakichkolwiek sugestii na temat strachu przed rywalem i stwierdzenia, ze to obrońcy tytułu powinni się przygotować na starcie z najbardziej produktywnym atakującym trio na europejskiej scenie. To zespół z Hiszpanii powinien być zaniepokojony.

- Mamy dużo szacunku dla Madrytu, są jedną z najlepszych drużyn na świecie, ale jesteśmy Liverpoolem, jesteśmy silni, możemy pokonać każdą drużynę na świecie - powiedział Sadio Mané, który strzelił bramkę w Rzymie.

- Wierzymy, że możemy tam pojechać i ich pokonać. Pójdziemy tam i zawalczymy, dla fanów, dla klubu, będziemy grać bez lęku i wygramy dla nich ten finał. Mamy świetnych piłkarzy. Potrafimy zdobywać bramki. Pokazaliśmy to już nie raz. Nie ma się czego bać.

Dejan Lovren na Stadio Olimpico powtórzył słowa kolegi z zespołu.

- Dlaczego mielibyśmy się ich bać? To oni powinni się bać nas. Są bardzo pewni siebie, ale nie interesuje nas to. Jesteśmy skupieni na sobie. Musisz grać przeciwko najlepszym drużynom, a najlepsze zespoły to w tej chwili my i Real Madryt. Zobaczmy, co przyniesie przyszłość.

- Niewiarygodnym jest [aby dojść do finału], osiągnąć coś, o czym marzy każdy piłkarz. To zaszczyt grać dla Liverpoolu, musimy w finale dać z siebie wszystko. To zaszczyt grać u boku tak fantastycznych piłkarzy i dla tak niesamowitych kibiców.

Ta rosnąca wiara pochodzi od Kloppa nadzorującego to, co Tom Werner określił jako zasłużony awans do finału. Aktualne występy w Lidze Mistrzów zagwarantowały już 67,71 milionów funtów zysków, które mogą wzrosnąć do 71,71 milionów.

- Zmienił wiele aspektów, nie tylko graczy, ale także rzeczy dookoła klubu, zmienił mentalność i sposób naszego myślenia

- Podchodzimy do wszystkiego z pozytywnym nastawieniem, nawet jeśli czasami nie zagramy dobrze to zawsze stara się znaleźć jakieś pozytywy naszych występów i nie ma w tym nic złego.

- To nie przypadek, że doszedł do finału Ligi Mistrzów w 2013 roku z Borussią Dortmund. Przywrócił temu klubowi dumę. Każdy to czuje, każdy tym żyje. Wszyscy powinni być dumni z tego, jakiego menadżera posiadamy.

Real będzie postrzegał Liverpool nie tylko jako zagrożenie dla ich tytułu. Biorąc pod uwagę to, że ego Cristiano Ronaldo zostało wstrząśnięte przez wyczyny Salaha, będzie się on starał wykorzystać to starcie także do indywidualnych celów i udowodnienia, że to on, a nie Mohamed zasługuje na nagrodę piłkarza roku.

Egipcjanin wyznał - To nie będzie finał pomiędzy Mohamedem Salahem, a Cristiano Ronaldo.

Przykro nam Mohamed, takiego starcia dwóch gwiazd światowego formatu po prostu nie można zignorować, nie można obok tego przejść obojętnie.

Doświadczenie Realu Madryt i indywidualne umiejętności ich poszczególnych piłkarzy będą zdecydowanie wskazywały ich jako faworytów. Klopp i Liverpool nie będą się tym jednak przejmować. Jego piłkarzom ciężko będzie odtworzyć sceny z pamiętnego meczu w Paryżu w 1981 roku, jednak odwołanie do spotkania z 2014 roku i tego, jaką postawę na boisku oraz poza nim prezentuje Liverpool jest wystarczającym dowodem na kolosalną transformację i siłę the Reds.

Chris Bascombe

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (9)

Przemytnik 04.05.2018 07:18 #
Jazda z nimi!
kubaburza 04.05.2018 08:51 #
Spore zyski nam przyszly z awansu do finalu ale znajac FSG to pieniadze znikna jak w trojkacie bermudzkim. Nad wyraz szanuje prace Kloppa a zarazem mysle ze gdy Klopp juz skonczy z projektem Liverpool to znowu wrocimy do przecietnosci bo FSG to dusigrosze.
Oczywiscie to tylko moja opinia.
Lfc-FreaK 04.05.2018 09:04 #
Zjedzmy tych slabiakow! Ten ich fart nie moze trwać wiecznie!
Jeśli nasi utrzymają formę i zdrowie to stoimy przed mega szansą.
Totki ich zlały to my tez damy rade! YNWA!
kubaburza 04.05.2018 09:08 #
Vvd kupili za pieniadze z Coutinho..
To oczywiscie moje zdanie a nie teoria spiskowa. Za kilka lat zobaczymy jak to bedzie w praktyce i obym sie mylil.
Lfc-FreaK 04.05.2018 09:43 #
kubaburza
... VVD i Keite :P
Mimo wszystko jak widać klub idzie w dobrym kierunku. Zresztą nie trzeba kupować drogo, a dobrze. Salah i Robertson to transfery sezonu za mniej niż 50 mln :)
kubaburza 04.05.2018 10:09 #
No keita przyszedl juz w lato.. a
Aczkolwiek ciesze sie gdy widze jakimi zawodnikami sie teraz interesujemy. Np. Ruben Neves, Jorginho, Brandt, Allison, Oblak w miare mlodzi, z duzymi umiejetnosciami a nie Williamsy, Shelveye czy inne wynalazki jak Dossena ;)
kubaburza 04.05.2018 10:11 #
Z calym szacunkiem dla Jonjo oczywiscie ^^
Maurycy93 04.05.2018 10:12 #
'po pierwsze zobaczymy bramki...' od razu skojarzyło mi się to z artykułem przed pierwszym meczem z City w lidze: '... na to, że obydwie drużyny strzelą bramkę można postawić dom...', jak się skończyło wszyscy pamiętamy. Liczę na to, że tym razem autor jest bliżej prawdy, ale że zobaczone bramki będą w większości z naszej strony :)
MaksiuLFCSanok 04.05.2018 11:51 #
a mówilem Wam że Robertson to dobry ruch ! . OK może to nie jest klasa chocby Marcelo ale oprocz gwaizd które mamy potrzeba nam takiego walczaka w druzynie , wreszcie po Risse jest ktoś kto kopie na lewej lewą nogą (tak pamiętam Aurelio i inne wynalazki ) . Jak kazdemu z Was marzy mi sie puchar to byłoby coś pięknego

Pozostałe aktualności

Liverpool wraca do Ligi Mistrzów  (1)
02.05.2024 23:39, BarryAllen, liverpoolfc.com
Jaros z Pucharem Austrii  (1)
02.05.2024 13:27, Ad9am_, liverpoolfc.com
Wieść, na którą John W. Henry czeka od lat  (4)
02.05.2024 10:54, Bartolino, Liverpool Echo
Koniec sezonu dla Bobby'ego Clarka  (0)
01.05.2024 19:11, Margro1399, liverpool Echo
Achterberg po 15 latach opuści klub  (16)
01.05.2024 13:54, AirCanada, The Athletic