LIV
Liverpool
Premier League
05.05.2024
17:30
TOT
Tottenham Hotspur
 
Osób online 1176

Przypadek czy przeznaczenie? cz.2


Najnowsza historia Liverpoolu obfituje we wzloty i upadki, nagłe zmiany na ważnych stanowiskach, transferowe bomby i niewypały. Nieobce nam, jako kibicom tego wielkiego klubu, silne emocje – wielka nadzieja, szalona radość i przytłaczający smutek. O wszystkim tym w kolosalnym artykule pisze Kristian Walsh. Zapraszamy do lektury drugiej jego części, która obejmuje lata 2014-18 i wspomina zwieńczenie długiej drogi FSG, Jürgena Kloppa i Liverpoolu do finału Ligi Mistrzów.

Pierwsza część artykułu tutaj

Kwiecień 2014 roku

Liverpool, Anglia. Emocje na Anfield sięgnęły zenitu. Morze czerwonych szalików powiewa z trybun, gardła kibiców ochrypły od dopingu, a ich marzenia są wreszcie bliskie realizacji. Pośród tej nawałnicy emocji zespół prowadzony przez legendarnego kapitana, tak blisko największego celu. Trzymające w napięciu zwycięstwo 3-2 nad Manchesterem City przybliżyło The Reds o krok do pierwszego od 25 lat tytułu mistrzowskiego i spełnienia danej przez FSG obietnicy.

Zwycięska bramka Coutinho była znakiem do rozpoczęcia dzikiego świętowania, jakiego ten stadion nie widział od lat. Był to też 93 gol strzelony przez zespół w lidze. Zwyżka formy Liverpoolu była piorunująco szybka i zupełnie niespodziewana. Klub znów liczył się w Europie.

Monachium, Niemcy. Dortmund przestał być ulubionym tematem rozmów i plotek. Może niesłusznie, ale tak to właśnie wyglądało. Drużyna Kloppa w dalszym ciągu grała dobry futbol, ale nieszczęśliwie odpadła z Ligi Mistrzów w ćwierćfinałowym meczu przeciwko Realowi Madryt. Zwycięstwo w meczu rewanżowym było tylko aktem odwetu, który nie przyniósł wymiernych korzyści. Podobnie wielka wygrana 3-0 nad Bayernem w Monachium. Pod koniec tego sezonu Bayern miał podkraść z Borussii największą gwiazdę, Roberta Lewandowskiego.

Pep Guardiola dominował na boisku, a jego klub stłamsił opozycję poza nim. Zadanie Kloppa było trudniejsze, niż kiedykolwiek wcześniej.

Maj 2014 roku

Liverpool, Anglia. Śmierć jednego marzenia była początkiem kolejnego. Liverpool nie był w stanie wygrać mistrzostwa. Pokonanie Newcastle 2-1 ostatniego dnia rozgrywek nie wystarczyło, by zakończyć sezon na pierwszym miejscu.

Nikt jednak nie miał wątpliwości, że Liverpool pod wodzą Brendana Rodgersa poczynił ogromne postępy. Nowy trener wprowadzał w życie wizję FSG. Zabezpieczywszy sobie miejsce w kolejnym sezonie Ligi Mistrzów, klub zaczął patrzeć z nadzieją w stronę sukcesów w kraju.

Z Rodgersem podpisano nową umowę do 2018. Właściciele rozpływali się wręcz nad tym, w jak dużym stopniu menedżer spełnił ich oczekiwania.

– Brendan jest kluczem do tego, co jako właściciele chcemy osiągnąć w klubie – mówili.

– Ten sezon wzmocnił nasze przekonanie, że sukces może jeszcze zawitać w progi Liverpoolu. Wszyscy z pełnym poświęceniem chcemy pracować dla dobra klubu.

Berlin, Niemcy. Kolejny sezon bez trofeum. Kolejny finał przegrany z Bayernem. Tym razem porażka 2-0 na Olympiastadion. Klopp zmuszony był wystosować przeprosiny względem kibiców.

– Chcieliśmy zagrać trochę inaczej. Nie broniliśmy jednak najlepiej. Nie wyszło i musimy się z tym pogodzić – powiedział i dodał:

– Przepraszam.

Lato 2014 roku

Liverpool, Anglia. Suarez odszedł z zespołu, ale na jego sprzedaży klub zyskał mnóstwo pieniędzy. FSG zdecydowało się przeznaczyć 75 milionów funtów z tej kwoty na transfery. Wydano ponad 130 milionów, ale strategia rekrutacyjna pozostawała niespójna. Liverpool sprowadził kilku doświadczonych zawodników – wszystkich z Southampton – i uzupełnił zakupy niesprawdzonymi, młodymi talentami z kontynentu.

Najdziwniejsze jednak było zatrudnienie Mario Balotellego. Po tym, jak Alexis Sanchez odrzucił ofertę Liverpoolu, by przenieść się do Arsenalu, Rodgers publicznie wyśmiał plotki o próbie pozyskania Włocha podczas amerykańskiego tournée przedsezonowego. Nie minął miesiąc, a klub zakontraktował Balotellego za 17 milionów funtów.

Rozgorzały plotki o niezadowoleniu menedżera z kolegialnego podejścia do transferów. Jego zachowanie względem Aspasa i Alberto, którzy zostali wypożyczeni po tym, jak praktycznie cały sezon przesiedzieli na ławce, było dodatkową pożywką dla plotkarzy i brukowców.

Dortmund, Niemcy. Na Westfalenstadion skończyła się era oszczędnych transferów. Klub za wszelką cenę chciał doskoczyć do Bayernu. Kagawa i Sahin wrócili do Dortmundu na stałe, a prezes zatrudnił dodatkowo Ciro Immobile, Matthiasa Gintera i Adriana Ramosa. Kosztowało to około 35 milionów funtów. W 2018 roku żadnego z tej trójki nie ma już w klubie.

Tym razem więc BVB nie ograniczyła się do wydania pieniędzy zarobionych na transferach. Lewandowski odszedł, ale za darmo. Strategia transferowa Borussii zaczęła ulegać głębokim zmianom.

10 sierpnia 2014 roku

Liverpool, Anglia. Transferowa karuzela wciąż się kręci, ale czas zacząć grać w piłkę. Przedsezonowe spotkanie towarzyskie pozwala Rodgersowi i Kloppowi – menedżerom uważanym za ludzi o podobnym podejściu do futbolu – stanąć wreszcie naprzeciw siebie.

Rodgers i Liverpool zwyciężają. Czterobramkowe lanie przeciwko Borussii pozbawionej obu czołowych niemieckich zawodników i nieprzygotowanej fizycznie do sezonu sprawia, że na Anfield wszyscy z optymizmem podchodzą do przyszłości klubu bez Suareza w składzie.

Coutinho staje się czołową postacią, a The Reds rozgrywają świetny mecz przeciwko podopiecznym Kloppa. To tylko rozgrzewka, ale wszyscy traktują spotkanie symbolicznie. Liverpool jest gotowy zająć miejsce Borussii jako czarnego konia Ligi Mistrzów.

Listopad 2014 roku

Liverpool, Anglia. Wymęczone zwycięstwo ze Stoke na zakończenie miesiąca nie dało Liverpoolowi specjalnego wytchnienia. Zespół przeżywał swoje najtrudniejsze chwile od zatrudnienia Rodgersa. Trzy z rzędu porażki w lidze i przegrana 1-0 na Bernabeu. Menedżer na Real Madryt wystawił osłabiony skład.

Kilku nowo nabytych piłkarzy było bez formy. Kilku innym nie dano szansy. Styl, który wyróżniał Liverpool jako wschodzącą gwiazdę w Europie gdzieś się zapodział. Piętrzyły się problemy.

Frankfurt, Niemcy. Dla Kloppa problemy nie tyle się piętrzyły, co zaczęły zalewać go niepowstrzymaną falą.

Piłkarze, którzy mieli zastąpić Lewandowskiego, zupełnie nie wypalili. Mychitarian nie potrafił wejść na poziom Götzego, a sam Klopp wyglądał po prostu na zmęczonego. Większość ekspertów zgodnie twierdziła, że BVB po prostu nie miała szczęścia, ale przegrana 2-0 z Eintrachtem Frankfurt sprawiła, że po 13 meczach w sezonie Borussia musiała mierzyć się z widmem spadku z ligi.

Na tej pozycji klub pozostał aż do zimowej przerwy w rozgrywkach. W lutym Dortmund spadł na samo dno tabeli.

Kwiecień 2015 roku

Londyn, Anglia. Liverpool osiągnął swoje dno w półfinale FA Cup. Zespół przegrał z Aston Villą. Mniej przeraża sam wynik, bardziej zaś styl, w jakim chłopcy z Anfield dali się ograć. Rodgers nie potrafił zaufać swoim zawodnikom i w trakcie meczu dokonał zmian, które kompletnie rozregulowały drużynę. Presja na menedżera rosła z każdym dniem, a porażka sprawiła, że kolejny sezon bez trofeum stał się faktem. The Reds w lidze zaczęli nadrabiać straty, ale po pewnym czasie słaba forma powróciła i nie udało się wejść do pierwszej czwórki.

Dortmund, Niemcy. Sensacja, szok i smutek. Klopp ogłosił, że po sezonie odejdzie z Borussii.

Podobnie jak Rodgersowi, udało mu się względnie odbudować zespół. BVB zakończyła rozgrywki na 10 miejscu. To jednak nie wystarczyło Kloppowi. Poświęcił siedem lat temu klubowi i nie mógł patrzeć na kolejne jego porażki. Do tej pory wydawało się, że Niemiec i drużyna z Dortmundu to połączenie idealne. Klopp oznajmił jednak, że nie jest już tego taki pewien.

– Zawsze mówiłem, że w momencie, gdy przestanę wierzyć, że jestem najlepszym trenerem dla tego wspaniałego klubu, otwarcie o tym powiem – przyznał menedżer.

– Uważam, że to odpowiednia decyzja. Nie kontaktowałem się z innymi klubami i nie robię żadnych planów. Chciałem po prostu, byście wszyscy poznali moją decyzję już teraz, żeby klub mógł stosownie się przygotować.

– Mówię to tak wcześnie, żeby nikt później nie miał kłopotów. W ostatnich latach niektóre decyzje były podejmowane w ostatniej chwili, przez co brakowało czasu na reakcję.

Gary Lineker, nie czekając ani chwili, rzucił się do Twittera i oznajmił to, o czym wielu i tak już myślało. „Klopp w Premier League? Co za hit!”

Maj 2015 roku

Stoke-on-Trent, Anglia. Klopp był dostępny po zakończeniu sezonu, a drużyna pod wodzą Rodgersa nie czyniła żadnych postępów. Nic dziwnego, że niektórzy kibice zaczęli głośno domagać się zmiany trenera. FSG nie traciło jednak wiary w swojego człowieka, nawet po upokarzającym laniu 6-1 od Stoke ostatniego dnia sezonu.

Liverpool zakończył rozgrywki na szóstym miejscu. O cztery miejsca niżej niż sezon wcześniej. Krok w tym wydawał się jednak o wiele dłuższy niż było w rzeczywistości. Klub, który dopiero co ponownie odkrył swoją tożsamość i zyskał pewność siebie na boisku i poza nim, znów stracił wiarę. Zachowanie Rodgersa jasno dawało wszystkim do zrozumienia, że trener nie wierzył w obowiązujący system. Chaotyczne działania na rynku transferowym przyczyniły się do wielu nieprzyjemności.

Berlin, Niemcy. Kloppowi nie udało się godnie pożegnać z kibicami. Przegrana 3-1 z Wolfsburgiem w finale Pucharu Niemiec na to nie pozwoliła. Spontaniczny wybuch emocji i wdzięczności dla odchodzącego menedżera był więc tym bardziej wzruszający. Klopp w zagłębiu Ruhry był czczony. To dzięki niemu Borussia stała się klubem, w którym każdy piłkarz chciałby grać. Najważniejsze jednak było to, co Niemiec po sobie pozostawił – filozofię gry i chęć walki do samego końca. BVB już nigdy nie będzie taka sama.

Lato 2015 roku

Liverpool, Anglia. Po długiej rozmowie z właścicielami zdecydowano o pozostawieniu Rodgersa na stanowisku.

Na Melwood wprowadzono nowe zasady i nowych ludzi. Menedżer miał dostać większe uprawnienia. Sean O'Driscoll i Gary McAllister zastąpili Colina Pascoe'a i Mike'a Marsha, a Michael Edwards został dyrektorem ds. technicznych w sierpniu 2015 roku.

Otoczona złą sławą komisja transferowa ponownie została prześwietlona i to Rodgers odpowiadał za sprowadzenie na Anfield Christiana Benteke, Nathaniela Clyne'a i Jamesa Milnera.

Menedżer nie miał jednak nic wspólnego z zatrudnieniem Roberto Firmino. Była to kolejna oznaka rozmycia wizji i kompetencji w klubie.

Dortmund, Niemcy. Klopp oznajmia, że bierze urlop od piłki nożnej, mimo iż nie planował tego wcześniej. Plotki o zatrudnieniu Niemca w Liverpoolu cichną. Trener spędza trzy relaksujące miesiące z rodziną, czasami tylko wyskakując na kort tenisowy, by nie wypaść z formy.

– Po siedmiu intensywnych i niezwykle emocjonujących latach chciałbym trochę ochłonąć, zanim zabiorę się za kolejne wyzwania trenerskie. Chcę być świeży i w pełni zmotywowany – powiedział Klopp.

– Biorę więc urlop do odwołania.

4 października 2015 roku

Liverpool, Anglia. Dwie godziny wcześniej Rodgers zszedł z murawy na Goodison Park, machając do kibiców, którym służył przez ostatnie trzy lata. Właśnie odebrał telefon. To Mike Gordon, prezes FSG.

– Jesteś zwolniony – krótki przekaz kończy karierę trenera na Anfield.

Jest godzina 18:30 w sobotę. Klub wydaje oświadczenie. "Mimo iż decyzja ta nie była łatwa, wierzymy że jest ona odpowiednia i pozwoli nam osiągać sukcesy na boisku. Ambicja i chęć zwyciężania jest kluczowym elementem zarządzania tym klubem. Uważamy, że ta decyzja to dla nas wszystkich najlepszy wybór."

Słysząc tę elektryzującą wiadomość, w telewizyjnym studio Thierry Henry z emocji aż łapie Jamiego Carraghera za kolano. FSG chce jednak złapać o wiele większą zdobycz – Jürgena Kloppa.

Były menedżer Borussii od początku był głównym kandydatem na stanowisko trenera Liverpoolu. FSG widzi w nim kogoś, kto wreszcie będzie w stanie zrealizować wielkie ambicje właścicieli. Średnia wieku transferów Liverpoolu pod panowaniem FSG to 22 lata – praktycznie tyle samo, co za Kloppa w BVB. Ponadto, Klopp wprowadził w Dortmundzie niezwykle ofensywny styl gry, z którym trener jest kojarzony na całym świecie. Nie można też zapominać o jego zamiłowaniu do promowania młodych talentów. Najważniejszy jest jednak fakt, iż Niemiec zdobywał trofea na najwyższym poziomie rozgrywkowym, nawet po sprzedaży najważniejszych zawodników – tego FSG próbowało dokonać na Anfield. Planem było jednak osiągnięcie takiej pozycji, w której pozbywanie się gwiazd nie byłoby konieczne.

Wydawało się, że Liverpool i Klopp to połączenie idealne. FSG z zapałem zabrało się do spisywania czteroletniej umowy.

9 października 2015 roku

Liverpool, Anglia. Przedstawienie nowego menedżera odbywa się na Anfield, przed kamerami, w piątek rano. Minęły 24 godziny od zatrudnienia Kloppa.

Niemiec stoi u boku Iana Ayre'a, opalony i świeży, pełen energii. Skupia na sobie wzrok wszystkich obecnych. Po kilku transferowych niewypałach właściciele Liverpoolu wreszcie trafili w dziesiątkę.

Klopp określa się mianem 'tego normalnego', zwykłego człowieka. Nic bardziej mylnego. Od nowego menedżera bije pewność siebie, autorytet i charyzma. Pytają go o styl.

– Emocje, szybkość, przejście z defensywy do ataku – odpowiada.

– Na boisku chcę widzieć wszystko to, czym urzekł mnie futbol.

Następne pytanie dotyczy realizacji potencjału dostępnych zawodników.

– To wielki klub z wielkim potencjałem. Mamy szybkich, silnych piłkarzy i dobrych obrońców – mówi Klopp.

– Wszystko jest na miejscu. Czterech czy pięciu napastników, którzy mogą grać na równym poziomie, jeżeli nie trapi ich kontuzja. Są pomocnicy, młodzi i doświadczeni obrońcy, świetny bramkarz.

Nadchodzi nieuniknione pytanie o komisję transferową.

– Mi wystarczy, że mam pierwsze i ostatnie słowo – mówi trener.

– Bierzemy pod uwagę tylko najlepszych piłkarzy. Nie jestem geniuszem. Nie wiem więcej niż inni. Potrzebuję ludzi wokół siebie, by móc zebrać wszystkie dane. Potem pozostaje tylko dobrze wybrać. Łatwizna.

Czterech menedżerów i 50 nowych piłkarzy w ciągu pięciu lat. FSG co roku kompletowało de facto całą nową drużynę. Teraz właściciele wreszcie znaleźli człowieka, którego trzeba było zatrudnić od samego początku.

Patrząc na historię od tych desperacko wydartych piątkowych zwycięstw, od których zaczęliśmy naszą podróż, wydawać by się mogło, że spełniło się przeznaczenie.

Ale tak jak i w październiku 2010 roku, w klubie było mnóstwo do zrobienia i trzeba było od razu zabierać się do roboty.

8 listopada 2015 roku

Liverpool, Anglia. Nikt nie mówił, że będzie łatwo, ale prawdziwy ogrom zadania, jakie postawiono przed Kloppem szybko dał o sobie znać. Czas spędzony w Dortmundzie z pewnością przygotował menedżera na zakres obowiązków, którymi będzie musiał sobie radzić, ale nic nie mogło go przygotować na Anfield.

Niemiec szybko dowiedział się, że nie ma co liczyć na 90 minut radosnego dopingu, jaki widział w telewizji. Ta przykra konstatacja dotarła do niego po pierwszej porażce, 2-1 z Crystal Palace. Menedżer odwrócił się w kierunku Main Stand na osiem minut przed zakończeniem meczu. Po bramce strzelonej przez Scotta Danna kibice zaczęli opuszczać stadion.

– Po 82 minutach, na 12 do zakończenia meczu, widziałem jak fani wychodzą z trybun – dziwił się trener po spotkaniu.

– Przyznam, że czułem się wtedy bardzo osamotniony.

– To my decydujemy, kiedy kończymy, kiedy się poddajemy. Od 82 do 94 minuty można strzelić pewnie z osiem bramek.

Klopp musiał dokonać wielkich zmian nie tylko na murawie, ale też na trybunach.

14 kwietnia 2016 roku

Liverpool, Anglia. To Liverpool ma ostatnie słowo. To The Reds stawiają kropkę nad i w 91 minucie meczu. Pod wodzą Kloppa zespół zyskał sławę drużyny strzelającej sporo goli w końcówkach spotkań. W grudniu śmiano się z nich, gdy triumfalnie wznosili ręce przed The Kop po wyrównującej bramce strzelonej przez Origiego w meczu z West Bromem. Kloppowi jednak udało się przywrócić jedność między piłkarzami i kibicami.

Miesiąc później, w Norwich, Klopp zgubił okulary w wybuchu szaleńczej radości po tym, jak Adam Lallana zapewnił The Reds zwycięstwo w ostatniej akcji zwariowanego meczu, w którym padło aż dziewięć goli.

To, co dzieje się teraz, to zupełnie inny poziom. Główka Dejana Lovrena sprawia, że Liverpool odrabia straty w nieziemskim stylu – z 2-4 na 5-4 w dwumeczu. The Reds przechodzą do półfinału Ligi Europy. W poprzedniej rundzie wyeliminowali Manchester United, a teraz Borussię.

Więź między fanami i zawodnikami wzmacnia się. Zespół nabiera rozpędu.

19 maja 2016 roku

Bazylea, Szwajcaria. Godziny wczesno-poranne po bolesnej i demoralizującej porażce z Sewillą w finale Ligi Europy. Klopp nie może patrzeć na przybitych zawodników. Wstaje i głośno oświadcza:

– Dwie godziny temu czuliście się jak szmaty. Od teraz będzie lepiej!

– To dopiero początek. Zagramy jeszcze w wielu finałach!

Potem menedżer intonuje 'We Are Liverpool', a piłkarze po kolei do niego dołączają. Nastroje poprawiają się praktycznie natychmiast.

Porażka w finale w pierwszym sezonie musi boleć. Podobnie brak gry w Lidze Mistrzów. Proces leczenia głębokich ran dopiero się rozpoczął. Podobnie wielkie plany na następne sezony.

Lato 2016 roku

Londyn, Anglia. Klopp siedział uśmiechnięty w podziemiach Wembley, w tym samym miejscu, gdzie jego zespół w lutym przegrał Puchar Ligi z Manchesterem City. Zwyciężony właśnie 4-0 mecz z Barceloną był tylko przedsezonowym ozdobnikiem, ale nowi zawodnicy kreowani na wielkie przyszłe gwiazdy, Sadio Mané i Gini Wijnaldum, obaj przyczynili się do wygranej.

Nie wszyscy byli jednak równie zadowoleni. Klopp i FSG musieli mierzyć się z krytyką za sprawą braku równowagi w zespole. Decyzja, by wstrzymać się i nie kupować lewego obrońcy ani środkowego pomocnika była dla wielu niezrozumiała. Równie niespotykany był fakt, iż klub wydał mniej niż zarobił w letnim oknie. Zaczęły krążyć opinie, jakoby FSG skąpiło pieniędzy i nie zezwalało Kloppowi na transfery.

Trener był jednak zadowolony z zakupów. Nie pozwolił na podpisanie umów z piłkarzami, którzy nie dawali gwarancji dobrej gry na długie lata. Nie chciał też rezygnować z upatrzonych celów transferowych.

Za Rodgersa członkowie personelu odpowiedzialnego za pozyskiwanie nowych piłkarzy bezustannie kłócili się ze sztabem trenerskim. Teraz nic takiego nie miało miejsca. Klopp z chęcią słuchał porad Edwardsa, Fallowsa i Huntera. Uważał też, że ma zespół, który może walczyć o najwyższe cele.

21 maja 2017 roku

Liverpool, Anglia. Sukces! Wygrywając 3-0 z Middlesbrough, Klopp prowadzi swoją drużynę do Ligi Mistrzów. Liverpool nie występował w tych rozgrywkach od 2014 roku. Zwycięstwo przed 53 tysiącami kibiców na Anfield, z których część zasiada na odrestaurowanej i powiększonej trybunie Main Stand.

Wydaje się, że odnowiono nie tylko stadion, ale też i zbudowano nowy styl gry. Drużyna wygląda świeżo i rześko.

To nie był łatwy sezon. Sadio Mané, najlepszy strzelec w zespole, opuścił dwa ostatnie miesiące ze względu na kontuzję.

Tego roku Klopp wreszcie zapewnił właścicielom z FSG to, czego chcieli, i to w stylu, którego wszyscy od niego oczekiwali. Kilku chłopakom z Akademii dano szansę debiutu – wśród nich Ben Woodburn i Trent Alexander-Arnold. Kolejny plus – jeden z nowych nabytków, Wijnaldum, otworzył wynik spotkania z Boro w połowie meczu.

Teraz przed klubem wielki powrót do europejskiej elity.

Lato 2017 roku

Liverpool, Anglia. Doskonała robota wykonywana przez Kloppa została nagrodzona przedłużeniem kontraktu. Nowa umowa wygaśnie dopiero w 2022 roku. Nawet to nie ukróciło jednak krytyki ze strony części kibiców. Sprowadzenie Mohameda Salaha za 36,9 miliona funtów – co dzisiaj wydaje się kwotą wręcz śmieszną – oraz porażka w negocjacjach w sprawie Virgila van Dijka i Naby'ego Keïty doprowadziły do kolejnego larum w sprawie rzekomego skąpstwa FSG.

Klopp nie poddał się panice. Zaufał swoim piłkarzom, wiedząc że Keïta dołączy do zespołu po sezonie, a Van Dijk w dalszym ciągu może się przenieść w styczniu. Klopp ma nosa do długoterminowego planowania i był to jeden z powodów, dla których został ściągnięty do klubu. Dodatkowym argumentem świadczącym o inteligencji i obyciu menedżera było zakontraktowanie Alexa Oxlade'a-Chamberlaina i Andy'ego Robertsona.

FSG wydało również oświadczenie w sprawie Coutinho, którego w agresywny sposób z klubu wyrwać próbowała Barcelona. Przekaz był jasny: Brazylijczyk nie jest na sprzedaż. Mimo problemów z plecami i permanentnie smutnej miny, Cou wciąż był zawodnikiem Liverpoolu, a FSG udowodniło Kloppowi, że ambicje właścicieli są równie wielkie, co jego własne.

Styczeń 2018 roku

Liverpool, Anglia. Do klubu dołączył Van Dijk. Był najdroższym obrońcą w historii świata. Malkontenci nie dawali jednak za wygraną – Liverpool sprzedał Coutinho za 142 miliony funtów, więc był powód do narzekań. Transfer przyklepał sam Klopp, widząc coraz gorszy nastrój brazylijskiej gwiazdy. Decyzja o sprzedaży najbardziej kreatywnego zawodnika w zespole została przyjęta z niedowierzaniem.

Menedżer postanowił jednak po raz kolejny zaufać swoim zawodnikom. Od tej pory o sile drużyny decydować miało przede wszystkim ofensywne trio: Salah, Mané i Firmino. Wszyscy trzej nie schodzili z okładek sportowej prasy na całym świecie.

Największe pochwały zgarniał Salah. Niemiecki szkoleniowiec chętnie dzielił się chwałą i często wspominał o roli personelu, który wraz z nim doprowadził do sprowadzenia utalentowanego Egipcjanina.

– Michael Edwards, Dave Fallows i Barry Hunter wszyscy wciąż mi powtarzali: No weź, nie ma się co ociągać, Mo Salah to gość, który załatwi wszystkie nasze problemy! – przyznał Klopp.

– Na stole było ze 20 nazwisk. Mnóstwo świetnych piłkarzy. Niełatwo było podjąć decyzję.

– Wiedzieliśmy jednak, że to genialny zawodnik, więc załatwiliśmy sprawę szybko. Salah to wspaniały człowiek, bardzo miły, a do tego doskonały piłkarz.

2 maja 2018 roku

Rzym, Włochy. Po thrillerze w półfinale Ligi Mistrzów, w dwumeczu wygranym przez The Reds 7-6, kibice przez długie godziny świętowali na całego. Do białego rana.

Nie dano im specjalnego wyboru – wszystkich zatrzymano na Stadio Olimpico z przyczyn bezpieczeństwa. Radość 5 tysięcy fanów, którzy z Liverpoolem polecieli do Rzymu, zaczęła się równo z gwizdkiem kończącym mecz. Zżyci ze sobą kibice i piłkarze wspólnie śpiewali i tańczyli przez dobre 20 minut. Mané przedarł się przez kordon bezpieczeństwa i zagrzewał oszalałych ze szczęścia fanów. Henderson porwał flagę z życzeniami zdrowia dla Seana Coxa, kibica, który walczy o życie po ataku ze strony kiboli Romy, i pozował z nią do zdjęć wraz z kolegami z drużyny.

Kloppa przy tym nie było – obowiązki medialne nie pozwoliły mu uczestniczyć w fecie. Gdy już wreszcie skończył odpowiadać na pytania dziennikarzy, sprintem popędził w stronę trybun. Śpiewy rozgorzały na nowo, gdy menedżer dyrygował dopingiem.

– Z początku miałem nie wybiegać do kibiców – powiedział po wszystkim – to jednak było zbyt fantastyczne. To piękne uczucie, widzieć tych wszystkich szczęśliwych ludzi. To najpiękniejsze, co ma do zaoferowania futbol.

– Ci ludzie jechali za nami przez pół Europy, tworzyli na Anfield nieziemską atmosferę. Wszyscy strasznie chcemy znów poczuć smak sukcesu. Kibice wiele nam dali w tym sezonie. Jak chcą, żebym do nich wybiegł, to jest to mój obowiązek. Zasłużyli. I ja to szanuję.

– Trochę musieli poczekać na stadionie, ale pięknie im podziękowaliśmy swoją grą. Myślę, że to naprawdę wspaniałe.

Zespół zbudowany przez Kloppa od podstaw – jest w nim młodzież, są piłkarze kupieni za bezcen i są ryzykowne transfery, które wypaliły. Ta banda genialnych zapaleńców porwała się z motyką na słońce i dotrwała do najważniejszego meczu, jaki można rozegrać w światowym futbolu. I to niecałe trzy lata po zatrudnieniu nowego menedżera.

W dodatku wszystko to rozgrywało się przed tysiącami wiernych kibiców, którzy znowu czują prawdziwą więź ze swoim klubem.

To powtórka z najpiękniejszych chwil w historii Liverpoolu.

Klopp zagwarantował nam grę w Lidze Mistrzów w przyszłym sezonie, wygrywając ostatni mecz tej kampanii, z Brighton. Największa nagroda i największe trofeum czeka jednak na The Reds 26 maja. Na ich drodze wielki Real Madryt.

Klopp, Liverpool i FSG przebyli długą, krętą i wyboistą drogę od października 2010 roku – nie zawsze idąc ramię w ramię. Jednak patrząc na efekty, śledząc wspólne przygotowania do wielkiego wieczoru w Kijowie, widać że nic nie dzieje się bez powodu. To musi być przeznaczenie!

A teraz naprzód, drużyno! Czas zostać legendą!

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (8)

Klopp12 24.05.2018 18:07 #
Dokładnie. To musi być przeznaczenie! po raz drugi szacun za tłumaczenie.
maytman 24.05.2018 20:23 #
Bardzo dziękuję za taki tekst po polsku! LFC.PL - jesteście świetni. Szacun Konop
0DDReporter 24.05.2018 20:50 #
"Jest godzina 18:30 w sobotę. Klub wydaje oświadczenie. "Mimo iż decyzja ta nie była łatwa, wierzymy że jest ona odpowiednia i pozwoli nam osiągać sukcesy na boisku. Ambicja i chęć zwyciężania jest kluczowym elementem zarządzania tym klubem. Uważamy, że ta decyzja to dla nas wszystkich najlepszy wybór."

Brendana wysiudali w niedziele ;)
Gensheimer 24.05.2018 21:21 #
Pojawił sie błąd w miejscu, zakończonym ostatnim sezonie Jurgena w BVB, rozgrywki wtedy ukonczyli na 7. Miejscu w lidze :) Przecież w następnym sezonie (15/16) graliśmy z nimi w ćwierćfinale LE :)
Domino212 24.05.2018 21:32 #
"Ta banda genialnych zapaleńców porwała się z motyką na słońce i dotrwała do najważniejszego meczu, jaki można rozegrać w światowym futbolu."

Chyba nie da się tego lepiej podsumować. Super tekst!
Gerrard32 25.05.2018 01:17 #
Propsy za tłumaczenie !!! Aż ciary przechodzą jak się to czyta. Panowie i Panie... To już jutro. Pozostał jeden dzień. Zagrajmy te ostatnie 90 minut, jakby miało nie być jutra ! YNWA !
zimnepiwo 25.05.2018 11:21 #
Tekst zajebisty, wielkie gratulacje. A w glowie juz tylko jutrzejszy final...
Scofield1111 25.05.2018 16:42 #
Szacun po raz kolejny za tłumazenie. Szczerze mówiąc chwilami łzy do oczu napływają. To jest przeznaczenie. Jutro zagramy najważniejszy mecz odkąd Jurgen jest z nami. Dajmy z siebie wszystko, zróbmy TO!

Pozostałe aktualności

Jaros z Pucharem Austrii  (1)
02.05.2024 13:27, Ad9am_, liverpoolfc.com
Wieść, na którą John W. Henry czeka od lat  (4)
02.05.2024 10:54, Bartolino, Liverpool Echo
Koniec sezonu dla Bobby'ego Clarka  (0)
01.05.2024 19:11, Margro1399, liverpool Echo
Achterberg po 15 latach opuści klub  (16)
01.05.2024 13:54, AirCanada, The Athletic
Carra: Każdy będzie miał ciężko po Kloppie  (0)
01.05.2024 13:17, AirCanada, Liverpool Echo