LIV
Liverpool
Premier League
05.05.2024
17:30
TOT
Tottenham Hotspur
 
Osób online 1113

Kuyt wspomina ostatni triumf klubu w Pucharze Ligi


W najnowszym wpisie w swojej rubryce na liverpoolfc.com Dirk Kuyt opowiedział nieco o niedzielnym finale Carabao Cup. Holender nawiązał też do ostatniego triumfu klubu w tych rozgrywkach, w którym zresztą odegrał swoją rolę. Zapraszamy do lektury.

Wiedziałem, że ten moment nadchodzi, ale to potwierdzenie w rzeczywistości sprawia, że się boisz. Miałem już to przeczucie, kiedy wsiadałem do autokaru w Melwood, nie opuszczało mnie ono także, gdy wsiadaliśmy do pociągu jadącego na południe, czułem to, gdy kładłem się spać w hotelu tej nocy. 

Miałem nie zagrać od pierwszej minuty w finale Pucharu Ligi w 2012 roku, gdy Liverpool grał na Wembley z Cardiff City. Kenny Dalglish czekał do dnia meczu z ujawnieniem składu. Mimo że nie byłem w tym okresie pewniakiem w pierwszej jedenastce, to, jak można się spodziewać, byłem tym zdruzgotany. Absolutnie.

Nienawidziłem, gdy nie grałem pełnych 90 minut, nie mówiąc już o finale. Jednak w tej grze na słabsze momenty można odpowiedzieć tak naprawdę tylko w jeden sposób - swoją grą w piłkę. To zawsze była odpowiedź.

Na szczęście dziesięć lat temu przeciwko energicznej drużynie Cardiff udało mi się wejść w dogrywce i strzelić gola w ciągu kilku minut, a następnie wykorzystać decydującego karnego w konkursie jedenastek. Pomogło mi to zdobyć moje pierwsze i jedyne trofeum w barwach Liverpoolu.

Każdy myśli zwykle o zawodnikach pierwszej jedenastki jako o zawodnikach potrafiących wpłynąć na boiskowe wydarzenia, jednak ci na ławce również mogą odmieniać losy meczów, być urodzonymi zwycięzcami. To może być siła Liverpoolu, gdy zmierzy się z Chelsea.

Zawodnicy, którzy nie zagrają od początku, będą oczywiście bardzo zawiedzeni - i muszą. Muszą jednak też być na tyle przygotowani, żeby zrobić wszystko dla zespołu i pokazać menedżerowi, że może to na nich powinien postawić od początku. Tak należy robić, a nie na przykład opowiadać coś w mediach, czy okazywać swoje niezadowolenie.

Tamten mecz w Cardiff był szalony, trudny. Patrzysz na przeciwnika i myślisz, że Liverpool to wygra. Jednak finał jest finałem i wszystko może się zdarzyć. W końcu dostałem możliwość wyjścia na boisko po 103 minutach i po prostu dałem z siebie wszystko. Wprawdzie miałem trochę szczęścia przy strzelonej bramce, ale byłem bardzo szczęśliwy, że strzeliłem na Wembley. Myślałem, że to będzie zwycięski gol, ale, jak wiecie, Cardiff wyrównało i doszło do rzutów karnych.

Nie strzeliliśmy naszych pierwszych dwóch jedenastek, a ja podszedłem do trzeciej. Ludzie często mnie pytają - jak jesteś w stanie wykonać rzut karny przed prawie 90-tysięczną widownią? Pomyślałem tylko o jednym: chciałem wykonać swoją pracę dla zespołu. 

Udało mi się wykorzystać wiele rzutów karnych w swojej karierze i potrafiłem powstrzymywać nerwy. Oczywiście czułem je, tak jak adrenalinę. Z drugiej strony jednak najlepszym możliwym uczuciem - po tych wszystkich nerwach, gdy stajesz i zdajesz sobie sprawę, jakie to ważne - jest patrzenie, jak piłka wpada do bramki. To najlepsze możliwe uczucie. 

Kilka karnych w życiu przestrzeliłem, na szczęście w ważnych momentach - mistrzostwach świata, półfinałach Ligi Mistrzów, finałach - udawało mi się strzelić gola. Po prostu zawsze czułem się komfortowo ze świadomością, że jeśli wszystko wykonam prawidłowo, zdobędę bramkę. Wtedy weszło i ostatecznie wygraliśmy w karnych 3:2. Te chwile radości po meczu - bieg w stronę Pepe Reiny, a potem radość w szatni - do dziś żyją ze mną.

Oczywiście, że każdy chce wygrać Premier League, Ligę Mistrzów - a ja byłem bardzo blisko - ale jako piłkarz chcesz też po prostu zdobyć jak najwięcej trofeów. Do finału Pucharu Ligi 2012 droga była długa, ale tamtego dnia opuszczałem Wembley z wielką satysfakcją. Jeśli Liverpoolowi uda się wygrać w niedzielę, będzie to dla piłkarzy moment, którego nigdy nie zapomną. Cieszcie się tym i dajcie z siebie wszystko na boisku.

Rozkwitanie w świetle jupiterów

Ja po prostu uwielbiałem mecze o dużą stawkę - zarówno derby jak i finały pucharów. Zawsze przy okazji tych meczów czułem się najlepiej. 

Widziałem najlepszych piłkarzy, którzy byli świetni na treningach bez stresu, bez publiczności. Jednak gdy trzeba było wystąpić przed całym stadionem, czując na sobie presję, piłkarsko na tym tracili. Ja byłem ich przeciwieństwem.

Najwięksi zawodnicy zazwyczaj wyróżniali się w wielkich meczach. To nie tak, że nazywam się teraz największym piłkarzem, ale zawsze świetnie się czułem przy okazji ważniejszych spotkań. Czułem się doceniony, że mogę być na boisku, więc dawałem z siebie wszystko, by pisać historię tego klubu.

Do każdego meczu podchodziłem tak samo. Zawsze robiłem te same rzeczy, by przygotować się do spotkania - przed meczem telefon do rodziny, godzinna drzemka koło południa, gdy graliśmy później. Zawsze tak samo.

Byłem silnym fizycznie zawodnikiem, ale też takim, który będzie skupiony od pierwszej do ostatniej minuty. Trzeba mieć świadomość, jak ważna w meczach o wielką stawkę jest koncentracja.

W momentach, w których inni zawodnicy odczuwali coraz większe zmęczenie, ja próbowałem po prostu wykorzystać szansę, by strzelać ważne bramki. 

Na koniec liczy się zawsze wynik finału i myślę, że Liverpool będzie na to dobrze przygotowany. Ten zespół nabrał sporo doświadczenia w ciągu ostatnich lat i może zrobić z niego dobry pożytek na Wembley.

Ze względu na siłę obecnego składu Jürgenowi Kloppowi z pewnością trudno będzie wybrać pierwszą jedenastkę na ten mecz. Jednak, jak już wspominałem, każdy zawodnik w składzie meczowym może być bohaterem.

Pytania od fanów

Co jadłeś przed występem w finale Pucharu Ligi 2012? Czy za twoim występem tego dnia stało jedzenie, które zjadłeś, czy może inna rzecz, którą zrobiłeś? 

Haha, nie! Zawsze jadłem makaron trzy godziny przed meczem i nigdy nie robiłem niczego specjalnego. Zawsze przygotowywałem się, że muszę zagrać 90 minut, a nawet więcej. Więc przed meczem przygotowywałem się w ten sam sposób - nieważne, czy grałem od początku, czy zaczynałem na ławce. Jednak mój problem polegał na tym, że jadłem dużo, ponieważ starałem się dawać dużo z siebie podczas meczu. Gdy grałem tylko przez 10 minut, czułem się okropnie, ponieważ miałem zbyt dużo energii. To było za dużo jedzenia dla mojego ciała, więc nigdy nie czułem się komfortowo. Wtedy nie mogłem się doczekać treningu dzień po meczu, żeby sobie ulżyć. 

Czy celowałeś w prawy dolny róg bramki przy swoim golu, czy po prostu kopnąłeś piłkę z całej siły i miałeś nadzieję, że wpadnie? 

Oddałem pierwszy strzał, który nie wyszedł zbyt dobrze, a następnie przy dobitce wycelowałem w ten róg. Wszystko wydarzyło się tak szybko... Robisz to, co uważasz za konieczne, żeby zdobyć bramkę i tym razem tak się po prostu stało. W następnej chwili przypominam sobie już Luisa Suareza na moich plecach!

Czy czułeś jakąś dodatkową presję, wykonując jedenastkę, kiedy przegrywaliśmy 1:0 w serii rzutów karnych? A jeśli tak, to czy zmieniło to twoją decyzję odnośnie tego, gdzie zamierzasz strzelić? 

W swojej karierze zawsze wykonywałem rzuty karne. Swój pierwszy profesjonalny rzut karny wykorzystałem, gdy miałem zaledwie 18 lat i kilku kolegów z drużyny Utrechtu nie chciało wówczas podejść do strzału. Pomyślałem, że ja to zrobię i spudłowałem - to był strzał na bramkę Sandera Westervelda. Jednak moim zdaniem właśnie to sprawiło, że czułem się bardzo mocny, gdy trzeba było podejść do jedenastki w każdej sytuacji.

Kiedy trafiłem do Liverpoolu, Rafa zawsze był bardzo dobrze przygotowany do meczów. Od tamtego momentu miałem dostęp do nagrań z interwencjami bramkarza najbliższego rywala i widziałem jego ostatnie pięć rzutów karnych - wiedziałem, w który róg pójdzie, czy rzuca się nisko, czy wysoko, czy chwilę stoi, czy interweniuje szybko. To mi bardzo pomogło. Tamtego dnia analizowałem grę bramkarza, Toma Heatona, ale ostatecznie po prostu próbujesz wymyślić, co zrobić, po obejrzeniu poprzednich rzutów karnych. Jak mówiłem wcześniej, zawsze miałem wrażenie, że jeśli dobrze uderzę piłkę z jedenastki, to wejdzie. 

Dzięki za lekturę. Miejmy nadzieję, że drużyna Kloppa wymusi kolejną zmianę na Ścianie Mistrzów w naszym ośrodku treningowym. Do następnego razu.

Dirk

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (1)

Michalek 27.02.2022 14:57 #
Zajebiście się to czyta;)

Pozostałe aktualności

Koniec sezonu dla Bobby'ego Clarka  (0)
01.05.2024 19:11, Margro1399, liverpool Echo
Achterberg po 15 latach opuści klub  (15)
01.05.2024 13:54, AirCanada, The Athletic
Carra: Każdy będzie miał ciężko po Kloppie  (0)
01.05.2024 13:17, AirCanada, Liverpool Echo
Neville: The Reds zaszli tak daleko, jak mogli  (0)
01.05.2024 10:29, B9K, Sky Sports
Czy odejście Salaha pomogłoby Arne Slotowi?  (3)
30.04.2024 19:41, Mdk66, The Guardian
Liverpool nie zorganizuje parady  (11)
30.04.2024 18:34, Bajer_LFC98, thisisanfield.com