Fab o grze w reprezentacji i początkach na Anfield

Fabinho doznał kontuzji ścięgna podkolanowego podczas zwycięstwa the Reds w Lidze Mistrzów w grze przeciwko FC Midtjylland w październiku 2020 r., a podczas pomeczowej konferencji prasowej, zapytany przez brazylijskiego dziennikarza o to, jakim ciosem będzie ten uraz dla reprezentacji Brazylii Klopp stwierdził:

- Nie jestem pewien, czy Tite jest tym mocno zmartwiony, bo nigdy nim nie gra, prawdopodobnie Fabinho nie będzie więc teraz siedział na ławce rezerwowych w kolejnych trzech międzynarodowych spotkaniach. Dla nas jest to oczywiście duża strata, teraz jednak nie wiemy nic dokładnie.

W wywiadzie udzielonym brazylijskiemu UOL w związku z rozpoczynającym się w tym tygodniu mundialem w katarze Fabinho przyznał, że zdziwiła go ta mocna wypowiedź szkoleniowca the Reds, która padła dwa lata temu – wierzy jednak, że wynikała ona z faktu, że Kloppowi zależy na jego zawodnikach.

- Po tym, jak wywalczyłem już sobie pozycję w Liverpoolu, a także zdobyłem ważne trofea, Klopp zaskoczył mnie tym oświadczeniem skierowanym bezpośrednio do Tite – miał powiedzie Fabinho.

- Kiedy to usłyszałem pomyślałem: „Cholera, mocne!”. Byłem ciekaw, jak zareaguje Tite, ale nie skomentował tego. Klopp jest starszy ode mnie, nie mogę kontrolować tego, co mówi – zaśmiał się piłkarz.

- Jego nazwisko jest bardzo ważne w świecie futbolu, i ma świadomość wagi i znaczenia swoich słów. Zawsze troszczy się o swoich graczy, podróże, stroje i wszystko inne.

- Rozmawiał już ze mną na temat powołania do reprezentacji. Powiedziałem jasno, że zawsze chciałem bronić Brazylii i grać w Mistrzostwach Świata. On to rozumie. Powiedział mi, że sam nigdy nie grał w drużynie narodowej, więc nie wie, jakie to uczucie, ale że mnie rozumie.

- Nigdy nie grałem profesjonalnie dla żadnego brazylijskiego klubu, jednak kiedy jestem pytany o to, czy mnie to frustruje, to odpowiedź brzmi nie. Wykorzystałem okazję, która przytrafiła mi się dosyć wcześnie I zbudowałem swoją karierę w Europie.

Fabinho poruszył także temat swojego przyjazdu na Anfield w 2018 roku, kiedy to dołączył do klubu przechodząc za 40 milionów funtów z Monako, godziny po tym, gdy Liverpool w Kijowie odniósł porażkę w finałowym starciu Ligi Mistrzów z Realem Madryt.

- Nie byłem na mundialu w 2018 roku i wiem, że zmiana mojej pozycji sprawiła, że straciłem szansę w tamtym okresie – mówi 29-latek.

- Grałem jako pomocnik w Monako i już wtedy było duże zainteresowanie ze strony europejskich klubów, jednak żadnego ze strony reprezentacji. Wiedziałem, że muszę zrobić kolejny krok, walczyć o więcej tytułów, żeby wrócić na siebie uwagę zespołu. To był mój osobisty cel. Grałem już pięć lat w Monako i interesowała mnie gra w hiszpańskiej lub angielskiej lidze. Wtedy pojawił się Liverpool, a ja zaakceptowałem propozycję.

- Ogłosili to dzień po przegranej z Realem Madryt w Lidze Mistrzów. Teraz wszystko było w porządku. Wiedziałem, że na początku mogę zostać w Liverpoolu na ławce rezerwowych, musiałem więc podejść do tego na spokojnie.

- Pracowałem nad wzmocnieniem. W Premier League jest inny kontakt, inna siła fizyczna. Pracowałem nad tym. Widziałem, że intensywność gry była zbyt duża. Ten okres adaptacji był dobry, żeby sobie z tym poradzić.

- Oczywiście to nie było fajne, zawsze chciałem grać. Kiedy tam przyjechałem myślałem, że jestem gotowy, ale chcieli, żebym się bardziej przygotował. Pep Lijnders dużo ze mną rozmawiał na początku, bo mówi po portugalsku. Poprosiłem o jakieś wskazówki i obserwowałem grę i ruchy zawodników. I kiedy w końcu miałem okazję zagrać, to już nie opuszczałem składu.