PNE
Preston North End
Towarzyski
13.07.2025
16:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 1419

Legendy Liverpoolu wspominają rok 2005


W najnowszym odcinku serii „The Reds Roundtable”, który ukazał się w zeszłym miesiącu, pojawiła się wyjątkowa trójka postaci dobrze znanych kibicom Liverpoolu – Steven Gerrard, Rafael Benítez oraz Sami Hyypiä.

Były kapitan, były menedżer i były filar defensywy The Reds zasiedli wspólnie z prowadzącą Vicky Gomersall, by powspominać swoją przygodę z Anfield. W centrum rozmowy znalazł się rzecz jasna finał Ligi Mistrzów z 2005 roku, ale nie zabrakło też innych wątków z ich bogatej historii.

Portal liverpoolfc.com wybrał sześć najważniejszych punktów z tej sentymentalnej podróży, której realizacją zajęto się wspólnie z głównym partnerem klubu – Standard Chartered.

Cały odcinek można obejrzeć poniżej, a pod nim prezentujemy najciekawsze tematy rozmowy.


Gerrard o swojej spuściźnie w Liverpoolu

Steven Gerrard na zawsze zapisał się w annałach Liverpoolu. Przez 17 lat gry dla klubu z Anfield zbudował dziedzictwo, które trudno przecenić – 710 występów, 186 bramek i osiem poważnych trofeów mówią same za siebie.

Legendarny pomocnik i kapitan wyznał, że nie zamieniłby swojej kariery na żadną inną. Gdyby mógł, z radością przeżyłby ją raz jeszcze – od chłopaka z akademii po ikonę zespołu.

– Myślę, że z biegiem czasu człowiek bardziej to docenia – przyznał Gerrard. – Te wielkie momenty, które dzieliliśmy, miały wpływ na życie tak wielu ludzi – tutaj, w tym mieście, w całym kraju i daleko poza jego granicami.

– Teraz oczywiście wszyscy skupiamy się na obecnej drużynie Liverpoolu i wspólnie przeżywamy z nią kolejną podróż. Jednak pozostawić po sobie taką spuściznę to powód do wielkiej dumy. Nie przepadam za oglądaniem siebie z dawnych lat, ale na pewno doceniam czas spędzony jako piłkarz Liverpoolu.

– Chciałbym móc to wszystko przeżyć jeszcze raz. Nie chciałbym oczywiście stracić tych wszystkich wyjątkowych chwil tylko po to, by zaczynać od nowa. Jednak gdyby mógł wrócić do wieku 17 lat i znów rozpocząć swoją przygodę jako piłkarz Liverpoolu – zrobiłbym to bez chwili wahania.


Drużyna, która podbiła Europę

Zespół Liverpoolu, który sięgnął po Puchar Europy w 2005 roku, nie był oparty wyłącznie na talencie.

Pamiętny powrót w drugiej połowie finału z Milanem w Stambule przeszedł do historii futbolu, a w tym roku przypada 20. rocznica tej legendarnej nocy na Stadionie Olimpijskim im. Atatürka.

Choć sami piłkarze przyznają, że nie należeli do faworytów pod względem umiejętności, kluczowe okazały się ciężka praca, determinacja i jedność w drużynie.

– Tamta drużyna miała charakter – mówi Gerrard. – Wiele zespołów ma gwiazdy i jakość, ale my mieliśmy świetnych ludzi. Byliśmy pokorni, wiedzieliśmy, kim jesteśmy. Taktycznie byliśmy bardzo dobrze przygotowani. Każdy znał swoją rolę.

– Była w nas niewidoczna na pierwszy rzut oka wiara i solidny kręgosłup – wystarczy wspomnieć Carraghera grającego obok Samiego, Alonso, Didi Hamanna.

– Wielu z nas może i nie było gwiazdami, ale każdy miał w sobie tę iskrę. Nie chcieliśmy przegrywać. Gdy dotarliśmy do końcowych faz, presja spadła z naszych barków.


– Wszyscy sądzili, że Chelsea nas pokona. Wszyscy myśleli, że nie mamy żadnych szans z Milanem. Ale my – i wielu ludzi wokół nas – mieliśmy w sobie odrobinę tej zadziorności, tej determinacji, która zrobiła różnicę.

Gerrard i Hyypiä o zmianie kapitana

Hyypiä nie żywił urazy po tym, jak opaskę kapitańską w Liverpoolu przejął po nim Steven Gerrard.

Fiński stoper pełnił tę funkcję przez rok – od 2002 roku – zanim Gérard Houllier zdecydował się przekazać przywilej kapitanatu młodemu, obiecującemu pomocnikowi.

Hyypiä wrócił pamięcią do tamtego momentu i przyznał, że przejęcie opaski przez Gerrarda sprawiło, iż jego gra weszła na wyższy poziom – co miało pozytywny wpływ na cały zespół.

– Może byłem trochę smutny, ale na pewno nie byłem zły – powiedział Hyypiä. – Wiedziałem, co to znaczy dla Stevie’ego. On się tutaj urodził, tutaj dorastał. Dla niego osobiście ta rola znaczyła o wiele więcej niż dla mnie – wiedziałem o tym.

– Kiedy Stevie po raz pierwszy pojawił się na treningu, patrzyłem i myślałem: „Kim jest ten dzieciak?”. Już wtedy był znakomity. A potem, obserwując, jak dojrzewa jako piłkarz i jako człowiek, wiedziałem, że kapitańska opaska wywinduje go na kolejny poziom – i rzeczywiście tak się stało.

Gerrard z kolei przyznał, że Hyypiä zasługuje na znacznie większe uznanie za to, jak poradził sobie w sytuacji, która dla wielu mogłaby być trudna.

– Myślę, że dziewięciu na dziesięciu piłkarzy postąpiłoby inaczej niż Sami – stwierdził Gerrard. – Dali by się ponieść ego, potraktowali to osobiście, co mogłoby zniszczyć nasze relacje.

– Jednak dzięki temu, jakim Sami jest człowiekiem, dzięki jego profesjonalizmowi i standardom, jakie sam sobie wyznaczył, w końcu, dzięki naszej relacji… Sami bardzo ułatwił decyzję Houlliera. Zasługuje na ogromny szacunek za to, że wtedy nie zrobił z tego problemu – a w tamtym czasie mało kto to docenił.

I dodał:

– Dla mnie osobiście był to jeden z najpiękniejszych dni w moim życiu – otrzymanie takiej odpowiedzialności. Wiedziałem też jednak, że muszę uszanować i zrozumieć uczucia Samiego.

Co tak naprawdę wydarzyło się w przerwie meczu

Gerrard i Benítez uchylają rąbka tajemnicy jednej z najbardziej kultowych scen w historii Liverpoolu – przerwy w finale Ligi Mistrzów 2005 roku w Stambule, gdy The Reds przegrywali z Milanem 0:3…

Gerrard:

– W większości szatni w pierwszych minutach po zejściu z boiska panuje chaos, a piłkarze rozmawiają o tym, co się właśnie wydarzyło. Tak też było tym razem. Potem oczywiście pojawia się Rafa, już po rozmowie ze swoim sztabem. Wprowadza spokój, ucisza wszystkich – wtedy szatnia staje się jego sceną.

– To był kluczowy moment całej przerwy. Od chwili, gdy Rafa wchodzi, do momentu, gdy kończy mówić – bo to, co mówił, miało zdefiniować naszą grę w drugiej połowie, po tym, jak wiele rzeczy nie zadziałało w pierwszej.

– Bez tych instrukcji, bez tego spokoju i opanowania… właśnie wtedy Rafa pokazał się z najlepszej strony jako menedżer. To były trzy-cztery minuty, które zmieniły wszystko. Bez jego wskazówek nie wyszlibyśmy na drugą połowę tak odmienieni.

– Nie musiał krzyczeć, rzucać niczym ani nikogo wskazywać palcem. Wiedziałem wszystko po jego postawie. Tak, był spokojny – bo to najważniejsza przemowa, jaką miał wygłosić – ale pod tą maską widać było, że aż kipi ze złości.

Benítez:

– Przegrywaliśmy 0:2, a ja robiłem notatki, co mam powiedzieć po angielsku… i wtedy padł trzeci gol. Notatki już były, więc pierwsza rzecz: zachować spokój. Ciężko pracowaliśmy, żeby znaleźć się w tym miejscu. Nie mieliśmy nic do stracenia, a zostało jeszcze 45 minut, żeby wszystko odwrócić… Miałem zapisane: „Jeśli strzelimy jedną bramkę, wracamy do gry”.

– Łatwo to powiedzieć – pomijając żarty o wysłaniu Djimiego Traoré pod prysznic i inne tego typu historie! To była jednak przemyślana strategia. Najważniejsze było to, że mieliśmy plan. Jeśli piłkarze widzą, że masz plan – podążą za tobą. W końcu robiliśmy to już wcześniej. Nawet jeśli się mylisz – oni w ciebie uwierzą.


Stevie – najlepszy piłkarz, jakiego trenował Rafa

Rafael Benítez to menedżer o imponującym CV, który prowadził drużyny i zawodników na najwyższym światowym poziomie w różnych krajach.

Jednak to właśnie w Liverpoolu spotkał piłkarza, którego uważa za najlepszego, jakiego kiedykolwiek trenował.

– Wiele razy pytano mnie, kto był najlepszym piłkarzem, z jakim pracowałem – opowiada Benítez. – Miałem [Cristiano] Ronaldo, [Samuela] Eto’o, [Edena] Hazarda… ale zawsze mówię: Stevie.

– Dlaczego? Bo miał wszystko. Był dobry w grze głową, miał siłę, szybkość, technikę. Jednak to, co czyniło go najlepszym zawodnikiem, to kompletność – miał wszystko, a do tego był liderem i miał „to coś”.

– Był przywódcą na boisku, ale też bardzo pozytywnie wpływał na innych i stawiał wymagania swoim kolegom. Czasem był na mnie zły, ale to właśnie o to chodzi – o te wszystkie rzeczy razem: to, co pokazywał na boisku, poza nim, w relacjach z drużyną. To bardzo trudne. Nawet dla piłkarzy światowej klasy – Stevie był jednak bardziej kompletny.

Od Kloppa do Slota – płynne przejście

Na zakończenie dyskusji Hyypiä, Gerrard i Benítez podsumowali pracę Arne Slota, który w swoim pierwszym sezonie poprowadził Liverpool do mistrzostwa Anglii – tytułu numer 20 w historii klubu – przejmując zespół po Jürgenie Kloppie.

Benítez:

– Zastąpienie Jürgena Kloppa nie było łatwym zadaniem. Jasne, odziedziczył dobrą drużynę, ale mimo wszystko musiał odnaleźć się w innej lidze, w innym kraju – to nigdy nie jest proste. Myślę, że wykonuje fantastyczną pracę – zarówno jako człowiek, jak i jako profesjonalista. Można też ocenić jego decyzje taktyczne – podejmuje wiele bardzo dobrych wyborów. Widzę w nim potencjał, bo potrafi reagować, dostosowywać się i wprowadzać zmiany. Możesz mieć swoją wizję gry, ale jeśli trzeba coś zmodyfikować, musisz to zrobić – bo chodzi o wygrywanie.

Hyypiä:

– W zeszłym lipcu byłem z pierwszą drużyną w USA na tournée i miałem okazję parę razy z nim porozmawiać. Już wtedy czułem, że jesteśmy w dobrych rękach, ale muszę przyznać, że mimo wszystko zaskoczył mnie tym, jak dobrze wszystko się ułożyło od samego początku. Cieszę się, że wszystko zmierza w tym kierunku.

Gerrard:

– Bardzo cenię go w dużej mierze za fakt, że ta zmiana była bezproblemowa. Wszyscy się martwili, co stanie się z tą grupą piłkarzy po odejściu Jürgena. Dlatego trzeba ogromnie docenić ludzi, którzy podejmują decyzje na górze. Taktycznie Slot prezentuje bardzo wysoki poziom. To, jak mówi do mediów, jak się prezentuje – wszystko wygląda idealnie.

– Liverpool to klub, w którym trudno się gra, więc mogę sobie tylko wyobrazić, jak trudno się go prowadzi. Mam do Slota ogromny szacunek i uznanie – zwłaszcza że sam byłem po tej drugiej stronie. To ciężka robota. Myślę, że zdobycie mistrzostwa to wspaniałe osiągnięcie dla wszystkich – w końcu liga to nasz chleb powszedni.

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (0)

Pozostałe aktualności

Bajčetić po operacji mięśnia dwugłowego uda  (4)
09.06.2025 20:30, AirCanada, Liverpool Echo
Czy Jaros zmieni klub?  (0)
09.06.2025 20:22, A_Sieruga, thisisanfield.com
Mac Allister o kwietniowym faulu Tarkowskiego  (1)
09.06.2025 18:43, Wiktoria18, thisisanfield.com
Slot zasługuje na chwałę i miejsce w historii  (2)
09.06.2025 13:34, MaksKon, liverpoolfc.com
Poznaj Akademię: Amary Nallo  (2)
09.06.2025 12:41, Klika1892, liverpoolfc.com
Jota wygrywa Ligę Narodów z Portugalią  (2)
09.06.2025 08:41, AirCanada, liverpoolfc.com
Alisson o swojej przyszłości  (3)
08.06.2025 19:47, FroncQ, Liverpool Echo