Tsimikas planuje zostać w klubie?
Grek w nadchodzącym sezonie musiałby się liczyć z ogromną konkurencją na swojej pozycji. Pomimo tego znaki wskazują na to, że Tsimikas planuje zostać w klubie.
45-milionowy transfer Kerkeza sprawił, że spekulacje na temat lewych obrońców Liverpoolu ogromnie wzrosły. Na początku letniego okna transferowego Atlético Madryt miało być nowym klubem Andy’ego Robertsona, który od pewnego czasu, z powodu swojego wieku, zaczął tracić atuty, z których zawsze korzystali trenerzy. Na ten moment wydaje się, że Robbo zdecydował się jednak pozostać w klubie i być jednym z liderów młodego zespołu Arne Slota. To sprawiło, że Tsimikas wydawał się najrozsądniejszym kandydatem do odejścia. Zainteresowane nim były Leeds United, Valencia czy Lille.
Pomimo tego, po niedzielnym meczu towarzyskim z Preston North End, 29-latek napisał na Instagramie:
„Sezon 6, odcinek 1” – co wskazuje na to, że Grek planuje kontynuować szósty sezon w barwach LFC.
Choć nie jest to jednoznaczne potwierdzenie woli pozostania w klubie, jest to dość sugestywne. W zeszłym miesiącu Grek udzielił wywiadu dla Sport 24, w którym mówił o tym, że „bardzo chciałby grać więcej”, jednak akceptuje swoją rolę w elitarnym klubie, jakim jest Liverpool.
– To rzeczywiście ogromna pokusa, grać więcej, ale dla mnie te 27 czy 29 meczów dla Liverpoolu znaczy więcej niż 40 dla innego klubu i w innej lidze – mówił Tsimikas.
– Jestem na futbolowym Broadwayu.
– Jestem tu szczęśliwy. Przez pięć lat zaprzyjaźniłem się z moimi kolegami z szatni i nosiłem z dumą tę koszulkę.
– To nie jest łatwe – grać 27 meczów w takim klubie jak Liverpool.
– Jakbyś na to spojrzał inaczej, to nie wszyscy zawodnicy grają wszystkie 50 meczów. Niektórzy faktycznie 50, a inni tylko 10 albo 5. Myślę, że ta średnia 27 meczów jest całkiem niezła w ciągu tych pięciu lat.
– Oczywiście, że chciałbym grać więcej, ale w tej lidze i w tej drużynie zawsze doceniałem i byłem szczęśliwy z każdego meczu, w którym mogłem zagrać.
Jedyną szansą na pozostawienie całej trójki w klubie jest przekształcenie Andy’ego Robertsona w środkowego obrońcę – tak jak w meczu przeciwko Preston, jednak jest to wysoce nieprawdopodobne. Milos Kerkez będzie przez długi czas pierwszym wyborem Liverpoolu, co sprawia, że doświadczony i kochany przez kibiców Robertson będzie musiał rywalizować z rezerwowym Tsimikasem o drugie miejsce w składzie. Liverpoolowi pozostaje teraz czekać na ewentualne oferty od innych klubów, a na razie Arne Slot może się cieszyć z trzech zdrowych lewych obrońców w ekipie.
Komentarze (3)