Dziennik z przedsezonowej podróży do Hongkongu
Zapraszamy na pierwszy wpis z serii dokumentującej przedsezonową podróż the Reds do Azji. Pierwszy przystanek tournée 2025 – Hongkong!
No to w drogę…
Nasza podróż do miejsca odległego o sześć tysięcy mil, zaczyna się w niedzielne popołudnie od wejścia do autobusu przy klubowym biurze na Chapel Street, skąd zmierzamy na lotnisko w Manchesterze.
Deszcz uderza o szyby w drodze na terminal, a rozmowy dotyczą tego, że jeszcze gorsza pogoda może czekać nas w Hongkongu. Pojawiają się doniesienia o szalejącym tajfunie i ostrzeżeniu sygnałowym poziomu 10 – najwyższego z możliwych. Mimo to nic nie jest w stanie rozwiać (hehe) naszych nastrojów, bo z ekscytacją czekamy na tę podróż.
Widok grupki pracowników klubu w strojach LFC, zmierzających do bramki, przyciąga spojrzenia współpasażerów i wywołuje kilka pytań: „Jesteście rezerwami Liverpoolu?”, „Pracujecie z Mo Salahem?"...
Uno to częsta rozrywka zawodników The Reds podczas podróży – dziś Jeremie Frimpong i Ryan Gravenberch toczą pojedynek karciany. Dominik Szoboszlai pełni rolę sędziego, a Milos Kerkez i Florian Wirtz obserwują rozgrywkę, która ostatecznie kończy się zwycięstwem Frimponga nad rodakiem.
Wkrótce wsiadamy do samolotu czarterowego linii Japan Airlines – oficjalnego partnera lotniczego tournée 2025. Arne Slot i jego 29-osobowy skład pozują do zdjęcia grupowego na schodkach i w kabinie. Kapitan spotyka kapitana – Virgil van Dijk i dowódca prawie 13-godzinnego lotu wymieniają powitania.
Kapitan Liverpoolu rozdaje uściski dłoni na lewo i prawo – również z królewską osobistością – Sir Kennym Dalglishem, który towarzyszy klubowi w gronie legend podczas tej podróży.
– Gratulacje z okazji zdobycia mistrzostwa Premier League. To wielki zaszczyt obsługiwać tak wspaniały zespół ” – mówi załoga pokładowa. Należy przyznać, że uroczy gest.
Jeszcze pilot dodaje od siebie specjalne gratulacje z okazji wygrania ligi, a także składa symboliczny hołd dla zmarłego Diogo Joty.
Pojawia się też zabawny akcent – chóralne wykrzykiwanie imienia Wataru Endō. Numer 3 wraca oczywiście do ojczyzny – Japonii – jako część tego tournée. Trzeba przyznać, że okrzyk „Wataaaaaaru Endō!” brzmiał całkiem nieźle.
Dla mnie szybki przegląd dostępnych filmów w pokładowym systemie rozrywki ujawnia wiele ciekawych pozycji na drogę. Czy mogę obejrzeć Mrocznego Rycerza po raz 78? Oczywiście. Zdecydowanie tak.
Witaj, Hongkongu
Lądowanie! Jest 15:45 czasu lokalnego, gdy koła samolotu dotykają pasa startowego, a Liverpool oficjalnie przybywa do Hongkongu. Na zewnątrz faktycznie pada, ale jest też duszno – temperatura niemal 30 stopni.
Tłum lokalnych fanów the Reds gromadzi się na lotnisku, by po raz pierwszy zobaczyć mistrzów Premier League i przywitać ich gromkimi brawami. Minęło osiem lat od ostatniej wizyty klubu w tym miejscu – wtedy pewien jegomość, Mohamed Salah, odbywał swój pierwszy przedsezonowy okres przygotowawczy.
Ponieważ zbliża się już późne poniedziałkowe popołudnie, plan dnia dla zespołu jest raczej lekki. Sesja rozciągająca w hotelu i wspólny spacer po okolicy to łagodne rozpoczęcie aklimatyzacji dla podopiecznych Slota.
We wtorek rozpoczną się już poważne treningi – zarówno jako ogólne przygotowanie do nowego sezonu, jak i konkretny plan przed sobotnim meczem z AC Milan.
Jeśli chodzi o media – rozmawiamy z dyrektorem generalnym Liverpoolu, Billym Hoganem, o jego oczekiwaniach wobec azjatyckiego tournée.
– Uwielbiamy tu przyjeżdżać – mówi.
– Przedsezon to zawsze czas, by skupić się przede wszystkim na piłce. Ale jeśli możemy połączyć różne aspekty klubu z grą na boisku, to bardzo ważna część tego, dlaczego decydujemy się na tournée.
A gdy oczy autora zaczynają już opadać, a noc stopniowo zapada nad panoramą Hongkongu, kończymy nasz pierwszy wpis z Azji.
Jedzenie i – miejmy nadzieję – porządny sen będą nam potrzebne przed dniem drugim.
Do zobaczenia wkrótce…
Komentarze (0)