YOK
Yokohama F. Marinos
Towarzyski
30.07.2025
12:30
LIV
Liverpool
 
Osób online 1531

O odchodzących dobrze albo wcale


Luis Díaz odchodzi z klubu. Bez łez. Bez żalu. Miał zastąpić Sadio Mané, ale nigdy nie dał nawet połowy jego wpływu. Statystykami nie zachwycał, błyszczał zrywami. Czasem zatańczył na skrzydle, ale gdy trzeba było dźwigać drużynę — znikał. Nie uszanował pogrzebu Diogo Joty, a w hierarchii skrzydłowych został wyprzedzony przez własny cień. Teraz Bayern rzucił pieniądze, Liverpool powiedział „dziękujemy”. I to jest najlepsze podsumowanie tej przygody: nikt nie płacze, bo jeszcze udało się na tym zarobić. 

Oczywiście cały ten wstęp jest jednym wielkim skrótem myślowym. O Kolumbijczyku The Kop nie śpiewałoby pieśni, gdyby ten był słaby. Nie sprzedawałyby się w milionach koszulki, gdyby fani go nie lubili czy nawet więcej - nie kochali. Umówmy się, w momencie jego transferu, każdy był ciekawy jak to się dalej potoczy. Ze mną włącznie. Pamiętam opinie ekspertów, którzy dopisali całkiem ciekawą teorię, że Klopp najpierw pozwala zawodnikowi się wyszumieć, grać na jego własnym stylu a dopiero później rozkręca go na swoje podobieństwo, czy może bardziej – na styl odpowiadający drużynie. 

Luis Díaz zakończy swoją przygodę na angielskich boiskach z dość dobrymi liczbami. 103 rozegrane spotkania, 29 goli i 18 asyst nie będą uznawane raczej za wynik zły. Pytanie czy nie mógłby być lepszy? Zawsze pojawia się dyskusja o kwotach a rzadziej, zdecydowanie rzadziej o tym czy daną kwotę uzasadniają liczby (ah Darwin, Darwin...). Dla porównania, Sadio Mané, którego de facto powinien Luis zastąpić w 196 meczach strzelił 90 goli i dorzucił do tego 30 asyst. Nie wiem jednak czy te porównania mają sens w momencie, kiedy prawdopodobnie nigdy więcej na oczy nie ujrzymy takiego tercetu jak w wykonaniu Mo Salaha – Roberto Fimino oraz Mané. Lekko pocą mi się oczy na wspomnienie ataku z tamtych lat. Koniec końców kolumbijski skrzydłowy zagrał mniej spotkań. Trapiony przez kontuzje nie mógł rozwinąć pełni swoich możliwości.

Miałem wrażenie, że Luisowi bardzo często brakowało decyzyjności, czasami ta latynoska głowa nie dojeżdżała (choćby wtedy kiedy stanął sam na sam z bramkarzem Manchesteru City i po prostu miał umieścić piłkę w siatce a się nie udało) i nierzadko nie potrafił dograć ostatniej piłki. Ilekroć Mo Salah mógł ustanawiać kolejne rekordy w klubie, tylekroć Luis Díaz mógł mu w tym pomóc, ale wolał wdać się w drybling. Z dwoma, trzema a nawet czterema zawodnikami. 

Arne Slot próbował rozwiązać pewne problemy w zeszłym sezonie wystawiając Díaza na miejscu napastnika, ale szczerze powiedziawszy zdecydowanie bardziej cieszę się z obecnego sposobu rozwiązywania problemów – czytaj, wydania wielkich milionów na transfery. Kolumbijczyk po prostu w tej roli się nie sprawdził na dłuższą metę, mimo kilku obiecujących występów. Slot kombinował nie tylko z Luisem, kombinował również z Darwinem oraz z Jotą. Kombinował osobno w składzie, jak i z nimi wszystkimi razem. W pewnym momencie sytuacja wymknęła się nawet statystykom spod kontroli i dalej nie wiem jakim cudem strzelaliśmy tak wiele goli. 

  
Ta sytuacja utrwaliła mnie w pewnym przekonaniu, że z Luisem jest pewien problem - po prostu nie dojeżdża w najważniejszych momentach sezonu. Początek bardzo dobry, później często przerwy i gra w kratkę. Jego dryblingi, zrywy na skrzydle często pomagały, robiły zamęt wśród obrońców przeciwnika, natomiast czy przekładało się to na gole i asysty? Nieczęsto. Tym bardziej w momencie, w którym do gry doszedł Cody Gakpo, który udowodnił, że potrafi na skrzydle radzić sobie bardzo dobrze. 

Oczywiście daleko mi do malkontenta, który przy jego odejściu powie, że nie był w ogóle potrzebny zespołowi, nic nie robił i całe szczęście, że się go pozbyliśmy. Zbierałem się długo do napisania tego tekstu, bo zauważyłem, że Kolumbijczyk posiada naprawdę spory bastion obrońców, którzy bardzo przeżywają jego odejście. I potrafię ich zrozumieć. Trzy i pół roku spędzone w Liverpoolu to już taki czas, że kibic potrafi się zżyć z zawodnikiem i nie chcieć akceptować jego odejścia (ah, Darwin, Darwin...). Niemniej zastanawiałem się czy mam jakieś wspomnienie, które naprawdę lubię z (jeszcze) naszym skrzydłowym. Niezawodny portal X przyszedł mi na pomoc i odsyłam do tej nitki kolegi Patryka Wróbla, w której chyba najtrafniej rozpisał najlepsze momenty odchodzącego do Bayernu Díaza. Z mojego czysto samolubnego rankingu wyszło, że dublet przeciwko United jest tym najlepszym wspomnieniem. Tam bramki i zwycięstwa zawsze smakują dobrze. 



Wszystko było idealnie. Mógłbym zakończyć ten tekst miłym i sympatycznym pożegnaniem. Mógłbym, gdyby pan piłkarz mi na to pozwolił. Jednak zgodnie ze wstępem jedna rzecz nie daje mi spokoju. I chyba nigdy nie przestanie. Nie chodzi mi nawet o złożenie prośby o transfer, bo takie rzeczy w Liverpoolu się zdarzały. I to w bardziej nietypowych sytuacjach czy chociażby w ostatni dzień okienka transferowego. Piłkarze wraz z agentami mącili, mącą i będą mącić, taki to już sport w tych czasach. Tutaj dodatkowo pojawia się temat rzekomych "obietnic" dotyczących nowego kontraktu natomiast póki mówi to wyłącznie jedna strona, traktuję z przymróżeniem oka sugestie, że klub piłkarza po prostu oszukał. Tym bardziej w sytuacji, w której rozmowy kontraktowe z obozem Ibou Konaté trwają już drugi rok. W tym klubie po prostu rozmawia się dłużej. 

Każdy pewnie zrozumiał o co mi w tym momencie chodzi. Luis Díaz po prostu zachował się beznadziejnie źle w momencie, kiedy wszyscy w klubie przeżywali śmierć kolegi z zespołu. Rozumiem, że można być na wakacjach, można nawet nie chcieć przyjechać na pogrzeb (choćby z tego powodu, żeby kamery nie zabierały miejsca temu najważniejszemu). Można nawet się dobrze bawić. Jednak należy mieć przynajmniej dwie szare komórki, które podpowiedzą, żeby tego nie publikować w Internecie, nie wrzucać na social media głupich min wraz z pseudo fanami oraz przede wszystkim nie odpowiadać na jakieś marne prowokacje. Miała być Barcelona, będzie Bayern. Zawsze to coś. Niestety, to zachowanie Kolumbijczyka spowodowało, że zdecydowanie bardziej chciałem jego odejścia. W mojej głowie od razu pojawił się Charles Itandje, którego młodsza publika może nie znać. Bramkarz został odpalony od razu po tym jak na jaw wyszły jego zabawy podczas obchodów Hillsborough. Czy to ten sam ciężar gatunkowy zachowania? Oceńcie sami. 

Liverpool się zbroi. Liverpool wydaje miliony na transfery i Liverpool zarabia. Kwota jaką wydaje Bayern jest ogromna i niezrozumiała nawet dla niemieckich ekspertów. Bo to po prostu nie jest transfer w stylu Bawarczyków. Sytuacja zmusiła jednak do szukania i nabycia skrzydłowego. Kontuzje, obecny rynek transferowy, zbliżający się sezon i mocna pozycja negocjacyjna spowodowała, że Liverpool praktycznie pokrył tą sprzedażą zakup Ekitike. Nikt z obozu the Reds nie może powiedzieć, że ta transakcja jest z finansowego punktu widzenia zła. A z czysto piłkarskiego?

Luis Díaz odejdzie po trzech i pół roku spędzonych na Anfield. Po rozegranych we wszystkich rozgrywkach 148 spotkaniach. Zdobył w nich 41 goli oraz dołożył 23 asysty. Miał potencjał, którego do końca chyba nie wykorzystał. Wchodzi w ten wiek, gdzie jeszcze może pokazać na co go stać. Miał charakter, miał ambicje, miał wszystko co powinien mieć zawodnik Liverpoolu. Sprawiał radość przez większość czasu. Niestety jednak przykrył to końcówką w słabym wykonaniu. 

I parafrazując klasyka. O odchodzących dobrze albo wcale. Luis Díaz odejdzie za 75 milionów do Bayernu. I dobrze. 

Sebastian Borawski

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (6)

hoster 28.07.2025 12:53 #
Lubiłem go jako piłkarza, zawsze jak ktoś potrafi wpleść trochę sztuczek i finezji w trakcie meczu to kupuje tym kibiców. Na pewno zapisze się jako jeden z naszych lepszych skrzydłowych może i nie zastąpił w pełni Sadio ale chyba nikt nie myślał, że dało by się to zrobić 1:1 tym bardziej, że kupiliśmy go z Portugalii a sam Diaz nie znał angielskiego. W każdym razie ja życzę mu
powodzenia w Bawarii jednocześnie dziękuję za grę w czerwonej koszulce.
lfc257 28.07.2025 13:20 #
Jeśli po tej sprzedaży mamy kupić Isaka - to jestem jak najbardziej "za"
Krzysztof 28.07.2025 13:54 #
Szkoda że odchodzi w taki sposób bo jestem przekonany że obawia się gry na Anfield po tym jak trochę olał śmierć kolegi i teraz myśli że kibice będą źli na niego,niech idzie do Bayernu i zdobywa trofea z H.Keanem,adios Lucho
Piotr72 28.07.2025 15:48 #
Podziękować i życzyć powodzenia.
MSalah11 28.07.2025 19:52 #
Dziękuję za dobry czas i powodzenia w Bayernie
NaImieMiAdaś 29.07.2025 00:28 #
Dobrej jakości pracownik, ale nie przyjaciel więc adios i krzyżyk na droge

Pozostałe aktualności

Konate: Musimy być gotowi (0)
28.07.2025 19:06, Armani87, liverpoolfc.com
Liverpool dociera do Japonii - wideo (0)
28.07.2025 18:21, AirCanada, liverpoolfc.com
Okolice Anfield przejdą rewitalizację (0)
28.07.2025 17:51, Redbeatle, thisisanfield.com
Pierwszy trening w Tokio - zdjęcia (0)
28.07.2025 16:21, Ad9am_, liverpoolfc.com
Co oznacza odejście Diaza (11)
28.07.2025 14:02, Sz_czechowski, The Athletic
Jedno pytanie z Ibrahimą Konaté - zdjęcia (1)
28.07.2025 13:10, Zalewsky, liverpoolfc.com