Transfery Liverpoolu zwiększają presję na Slota
Arne Slot przybył do Liverpoolu minionego lata bez większego rozgłosu, w atmosferze niepewności po zaskakującej decyzji jego legendarnego poprzednika, Jürgena Kloppa, o opuszczeniu Anfield.
46-letni holenderski szkoleniowiec wyrobił sobie znakomitą reputację sukcesami w Feyenoordzie, lecz dla wielu kibiców Liverpoolu pozostawał postacią anonimową i niesprawdzoną w realiach Premier League.
Skromny sposób bycia Slota wyraźnie kontrastował z charyzmatyczną osobowością Kloppa, którego odejście ukształtowało oczekiwania do tego stopnia, że za szeroko akceptowany cel uznano zajęcie miejsca w pierwszej czwórce i utrzymanie gry w Lidze Mistrzów.
Presja związana z prowadzeniem Liverpoolu jest stała – lecz odpowiednie zarządzanie oczekiwaniami na początku nowej ery sprawiło, że ich poziom został odpowiednio dostosowany.
Dwanaście miesięcy później i Slot rozpoczyna nowy sezon jako mistrz Anglii, po tym jak jego Liverpool pewnie sięgnął po tytuł z 10-punktową przewagą i czterema meczami do rozegrania, praktycznie nie zagrożony od Bożego Narodzenia.
To, co miało być latem radości, zostało jednak przyćmione przez tragiczną śmierć uwielbianego napastnika Diogo Joty, który zginął w wypadku samochodowym, oraz incydent podczas parady mistrzowskiej, w którym wielu kibiców Liverpoolu odniosło obrażenia.
W czysto sportowym kontekście sytuacja klubu zmieniła się jednak diametralnie – a wraz z tym wzrosła presja i uwaga skupiona na Slocie, by dostarczał kolejnych sukcesów.
Po zaledwie symbolicznych wydatkach w poprzednie lato, Slot ma teraz do dyspozycji imponujący zestaw nowych zawodników, pozyskanych podczas niezwykłej transferowej ofensywy, która może przekroczyć 300 milionów funtów – czyniąc z „The Reds” zdecydowanego faworyta do obrony tytułu.
Liverpool sprowadził Floriana Wirtza, jednego z najbardziej pożądanych piłkarzy w Europie, za 116 mln funtów z Bayeru Leverkusen, nową parę bocznych obrońców – Milosa Kerkeza i Jeremie Frimponga – za łączną kwotę 70 mln funtów z Bayeru Leverkusen i Bournemouth, a także napastnika Eintrachtu Frankfurt, Hugo Ekitike, w transferze mogącym sięgnąć 70 mln funtów.
Coraz bardziej realny jest także transfer kapitana Crystal Palace i filaru defensywy Marca Guehiego za 35 mln funtów. Z kolei z Parmy sprowadzono 18-letniego środkowego obrońcę, Giovanniego Leoni, za 26 mln funtów.
Liverpool może jeszcze wzmocnić skład o zbuntowanego napastnika Newcastle United, Alexandra Isaka, wycenianego na 150 mln funtów, co w praktyce oznacza, że Slot nie może sobie pozwolić na sezon bez trofeum i rywalizacji o największe laury – przede wszystkim kolejny tytuł mistrza Anglii oraz Ligę Mistrzów.
Czy opanowany Slot wytrzyma presję?
Slot wie lepiej niż ktokolwiek, że zarówno on, jak i jego kosztownie przebudowana drużyna będą w tym sezonie oceniani z zupełnie innej perspektywy.
Liverpool jest teraz zwierzyną łowną, a nie myśliwym. Sezon bez trofeum byłby uznany za porażkę, zwłaszcza że rywale – Arsenal, Chelsea i przede wszystkim Manchester City – również znacząco się wzmocnili, by uniknąć powtórki z ubiegłorocznego, jednostronnego wyścigu o mistrzostwo.
Slot od pierwszego dnia zachowuje chłodną głowę i rzadko traci panowanie nad sobą – wyjątkiem był gorący remis 2:2 w derbach Merseyside na Goodison Park w lutym, po którym został jednym z czterech wyrzuconych z boiska po ostatnim gwizdku.
Były pomocnik Liverpoolu i reprezentacji Anglii, Danny Murphy, jest przekonany, że Slot poradzi sobie z dodatkową presją. Powiedział w rozmowie z BBC Sport:
– Nie widzę Slota jako trenera, który za bardzo zaprząta sobie głowę presją. Wygląda na bardzo opanowanego. Sprawia wrażenie człowieka elokwentnego, który wie, jak radzić sobie w różnych sytuacjach.
Dodał:
– Temperament Slota w całym poprzednim sezonie był wręcz znakomity. Niewiele było momentów, w których wydawał się wytrącony z równowagi.
– Można powiedzieć, że łatwiej jest zachować spokój i być elokwentnym, kiedy wygrywasz, ale nawet po porażkach – z Paris Saint-Germain w Lidze Mistrzów czy z Newcastle United w finale Pucharu Ligi – on wciąż był opanowany i skoncentrowany.
– Potrafił dobrze dobierać słowa, mówił to, co trzeba. Widać było w nim jasny cel, dlatego nie sądzę, by zewnętrzny hałas miał na niego duży wpływ. Pokazał, że potrafi sobie z tym radzić.
– Oczekiwania, rzecz jasna, się zmieniły. W Liverpoolu zawsze jest ich pewien poziom, ale teraz, gdy wygrał ligę i przez większość sezonu grał fenomenalną piłkę, poprzeczka jest zawieszona bardzo wysoko.
– Slot sam ją ustawił i w pewnym stopniu towarzyszy temu presja, ale trzeba też pamiętać o rzeczywistości: wprowadzenie dużej grupy nowych zawodników wymaga czasu.
– Niezależnie od tego, czy dopiero co zdobyłeś mistrzostwo, czy skończyłeś sezon na szóstym miejscu, i tak musi nadejść okres adaptacji, w którym ci piłkarze wrosną w swoje role i poczują się w nich swobodnie.
Czy Liverpool Slota jest teraz drużyną w przebudowie?
Slot wielokrotnie podkreślał, że transfery do klubu szły w parze z odejściami. Trent Alexander-Arnold odszedł do Realu Madryt na zasadzie wolnego transferu, skrzydłowy Luis Díaz i napastnik Darwin Núñez zostali sprzedani – odpowiednio do Bayernu Monachium i Al-Hilal – a obrońca Jarell Quansah powędrował w odwrotnym kierunku niż Wirtz i Frimpong, przenosząc się do Bayeru Leverkusen.
To nietypowa rotacja jak na mistrza kraju i było to widoczne w nierównej grze podczas porażki w meczu o Tarczę Wspólnoty z Crystal Palace. W tym spotkaniu w wyjściowym składzie znaleźli się Frimpong, Kerkez, Wirtz i Ekitike, a ich występ pokazał, że drużyna wciąż jest „w budowie” – brakowało jej spokoju i zgrania, które charakteryzowały poprzedni sezon.
Brak pomocnika Ryana Gravenbercha, zawieszonego na piątkowy mecz otwarcia z Bournemouth, był poważnym ciosem – Liverpool wyglądał jak zespół złożony z wielu ofensywnych elementów, ale bez solidnej bazy w środku pola, przez co zbyt często był narażony na ataki rywali.
Slot musi znaleźć sposób, by wkomponować Wirtza – niezwykle skutecznego zarówno na różnych pozycjach w ataku, jak i w roli cofniętego rozgrywającego – w swoje plany. Pytanie brzmi: jak wpłynie to na płynne funkcjonowanie środka pola z zeszłego sezonu, w którym Gravenberch, Dominik Szoboszlai i Alexis Mac Allister tworzyli świetnie naoliwiony mechanizm?
Danny Murphy powiedział:
– Myślę, że kibice Liverpoolu, a pewnie i sam Slot, zdają sobie sprawę, że mogą pojawić się pewne wyboje na tej drodze, bo mówimy o naprawdę młodych zawodnikach, którzy trafiają do środowiska, jakiego wcześniej nie znali – z oczekiwaniami kibiców Liverpoolu i z lupą nad każdą ich akcją.
– To coś, czego ci piłkarze dotąd nie doświadczyli. Bez urazy, ale w Leverkusen czy Frankfurcie ta presja nie jest taka sama. Kibice Liverpoolu wiedzą o tym i rozumieją, że dla części nowych graczy będzie to zupełnie nowe doświadczenie.
– Liverpool rozpoczął poprzedni sezon znakomicie, głównie dzięki jakości zawodników, ale też dlatego, że nie było potrzeby integrowania wielu nowych twarzy – wszyscy się znali.
– Teraz sytuacja jest inna. Dochodzi też presja gry w klubie, w którym oczekuje się zwycięstwa w każdym meczu. Znajdujemy się w takiej szarej strefie, gdzie czekamy, by zobaczyć, kto najlepiej się wpasuje, kto najszybciej się zaadaptuje i kto pierwszy złapie odpowiedni rytm.
Kibice Liverpoolu ufają Slotowi w procesie zmian
Wszelkie wątpliwości co do tego, czy Slot poradzi sobie w roli następcy tak uwielbianej postaci jak Klopp, rozwiały się w euforii po zdobyciu 20. tytułu mistrza Anglii. Spokój w dowodzeniu i taktyczna przenikliwość Holendra pozwoliły zachować najlepsze elementy „Heavy Metal” football Kloppa, jednocześnie czyniąc Liverpool drużyną bardziej uporządkowaną i mniej podatną na chaos na własne życzenie.
Status Slota na trybunie The Kop sprawia, że kibice obdarzyli go zaufaniem w prowadzeniu procesu przebudowy.
Murphy powiedział:
– Kibice Liverpoolu prawdopodobnie nie spodziewali się tego, co wydarzyło się w zeszłym sezonie. Wiedzą, że nastąpiła spora wymiana zawodników, więc jeśli początek sezonu nie będzie idealny, jeśli nie będą wygrywać wszystkiego od razu, i tak pozostaną za Slotem murem. Wiedzą, do czego jest zdolny. Ma kredyt zaufania. W swoim pierwszym sezonie praktycznie nie popełnił żadnego błędu.
Komentarze (0)