Reakcje prasy na wygraną z Newcastle
Przedstawiamy, jak brytyjskie media zareagowały na zwycięstwo Liverpoolu 3:2 nad Newcastle United w Premier League w poniedziałkowy wieczór.
Czy zdążyliście już złapać oddech? Liverpool kontynuuje perfekcyjny start w obronie tytułu mistrza Premier League po niesamowitym zwycięstwie 3:2 nad dziesięcioosobowym Newcastle United w poniedziałkową noc.
Ryan Gravenberch i Hugo Ekitike zdobyli bramki po czerwonej kartce dla Anthony’ego Gordona, napastnika gospodarzy, lecz gole Bruno Guimaraesa i rezerwowego Williama Osuli doprowadziły do wyrównania, zanim 16-letni Rio Ngumoha zdobył zwycięską bramkę w dziesiątej minucie doliczonego czasu gry, zapewniając drużynie Arne Slota historyczne zwycięstwo.
To był satysfakcjonujący finał na St James’ Park. Przedstawiamy, jak brytyjskie media oceniły kolejny ważny wynik zespołu Slota.
-To była noc z piekła rodem dla gospodarzy - czerwone kartki, kontuzje, ogromna walka dziesięciu ludzi przeciwko przeciwnościom, ale wszystko to nie miało znaczenia, gdy Liverpool zdobył zwycięskiego gola w setnej minucie, wygrywając 3:2.
- Część tej pierwotnej energii na stadionie wynikała z faktu, że Liverpool uosabia wszystko, czym Newcastle chce być. Ale jednocześnie symbolizuje to, czego Newcastle najbardziej nienawidzi i czemu zazdrości.
- Grają w mieście, które - podobnie jak Liverpool - często czuło się odsunięte na margines, ale Liverpool należy do elity angielskiego futbolu. Zbudowali schemat regularnych sukcesów - w kraju i w Lidze Mistrzów.
- Liverpool to stare pieniądze, futbolowa arystokracja. Newcastle z wściekłością przygląda się tej elicie zza szyby i nawet bogactwo saudyjskich właścicieli nie zapewniło im wejścia do tego klubu.
Oliver Holt, Daily Mail
- Pamiętajmy, że to spotkanie było przedstawiane jako wielki pojedynek Aleksandra Isaka po letniej sadze transferowej. Alex kto? Szczerze, pod koniec meczu nikt już o nim nie mówił.
- Wszystko kręciło się wokół chwały meczu, bohaterów, kibiców i niesamowitej walki. Co za mecz! Jeśli w tym sezonie zobaczymy lepsze spotkanie, to będzie msusiało być naprawdę wyjątkowe.
- To także pokazało charakter i wolę walki mistrzów Slota, którzy są zdeterminowani, by obronić tytuł Premier League. Nadal mają wady i słabości - Ibrahima Konaté znów miał niepewną noc - i wciąż wyglądają na drużynę w budowie. Jednak zatrzymać ich w tym sezonie będzie trudno.
- Liverpool musiał przetrwać gorący początek meczu, a największe brawa należą się Dominikowi Szoboszlaiowi, który dzielnie zastąpił na prawej obronie i dał z siebie wszystko.
John Cross, The Mirror
- Anthony Gordon potraktował zbyt dosłownie przedmeczowy wpis współwłaściciela Newcastle, Jamie’ego Reubena: 'INTO THEM' - zawoalowane odniesienie do złości, jaką w tych stronach wywołały starania Liverpoolu o Isaka.
- Gordon już wcześniej pokazywał swoją impulsywność - np. kiedy został zawieszony i nie zagrał w finale Pucharu Ligi na Wembley w marcu. Teraz znów zawiódł menedżera, wpadając niebezpiecznie na Virgila van Dijka tuż przed przerwą.
- Czerwona kartka pogłębiła i tak dotkliwy problem Newcastle z obsadą ataku.
- Liverpool ma oczywiście swoje problemy. Choć wykorzystali przewagę liczebną, by przejąć kontrolę, w końcówce ich defensywne mankamenty znów wyszły na jaw.
- Dlatego niezależnie od sagi Isaka, transfer stopera Crystal Palace, Marca Guehiego, wydaje się coraz ważniejszy wobec tego, jak łatwo Liverpool stracił dwie bramki po wysokich dośrodkowaniach.
Paul Joyce, The Times
- W setnej minucie, cztery minuty po debiucie w Premier League, w tygodniu, w którym kończy 17 lat, w meczu, w którym 10 ludzi odrobiło straty z 0:2 przeciwko mistrzom - to był magiczny moment dla cudownego dziecka.
- Rio Ngumoha został najmłodszym strzelcem w historii Liverpoolu, ale jego gol znaczył dużo więcej. Był przepięknie wykonany - po świetnym zwodzie Dominika Szoboszlaia - i niezwykle okrutny dla Newcastle, które tak dzielnie walczyło.
- To odebrało Willowi Osuli miano super-rezerwowego, który miał przesądzić losy tego niesamowitego meczu. Rok temu Liverpool stracił zwycięstwo w doliczonym czasie na tym stadionie. Tym razem zdobył bramkę jeszcze później.
- Tydzień temu Federico Chiesa wszedł z ławki i zdobył decydującego gola po tym, jak Liverpool roztrwonił prowadzenie 2:0. Podobnie jak on, Ngumoha mógłby nie dostać szansy, gdyby klub sprowadził planowane wzmocnienia ofensywne.
- Każdy z nich jednak pokazał, że Liverpool ma głębię składu. I kolejny raz znalazł niewiarygodny sposób, by wygrać, nawet jeśli nie potrzebował do tego Isaka.
Richard Jolly, The Independent
Komentarze (0)