BUR
Burnley
Premier League
14.09.2025
15:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 710

Babbel: Moja choroba zmieniła wszystko


Markus Babbel kończy dziś 53 lata. W ekskluzywnym wywiadzie dla „Liverpool Echo” z Theo Squiresem były obrońca Liverpoolu zdradził kulisy odrzucenia oferty Realu Madryt oraz podzielił się refleksjami na temat zakończenia swojej kariery na Anfield.

Rok temu kibice Liverpoolu nie kryli frustracji z powodu braku transferów. Nie wynikało to jednak z braku starań.

Martin Zubimendi odrzucił propozycję przenosin na Anfield, a Newcastle United wycofało się w ostatniej chwili z wymiany, która miała sprowadzić Anthony’ego Gordona. Wcześniej niepowodzeniem zakończyły się próby pozyskania Auréliena Tchouaméniego, Jude’a Bellinghama, Moisésa Caicedo czy Romea Lavii. Nic więc dziwnego, że wśród kibiców narastało rozczarowanie.

W przypadku Tchouaméniego i Bellinghama Liverpool musiał patrzeć, jak obaj trafiają do Realu Madryt. Dla kibiców The Reds nie była to nowość – w bezpośredniej rywalizacji o największe gwiazdy klub z Anfield od lat przegrywał z gigantem z La Liga.

Nawet tego lata, mimo rekordowych wydatków właścicieli FSG, którzy dwukrotnie pobili brytyjski rekord transferowy, Real znów okazał się skuteczniejszy, sięgając po obrońcę Bournemouth Deana Huijsena.

Nie zawsze jednak tak było. Latem 2000 roku Markus Babbel, przechodząc do Liverpoolu na zasadzie wolnego transferu z Bayernu Monachium, odrzucił ofertę świeżo upieczonego zwycięzcy Ligi Mistrzów – Realu Madryt.

– Tak, to prawda, Real chciał mnie pozyskać – potwierdził Babbel.

– Była to nawet zabawna historia, bo pojawił się agent i powiedział: „Słuchaj, jutro dam ci milion dolarów, jeśli tylko nie podpiszesz nigdzie indziej i wybierzesz Real Madryt.” A ja odpowiedziałem: „Dziękuję bardzo, ale Real to nie jest mój klub.”

– Gdybym miał grać w Hiszpanii, jedynym zespołem, dla którego bym się zdecydował, była Barcelona. Jestem wielkim kibicem Barçy, a Real nigdy nie był moją drużyną. Mieli najlepszych piłkarzy, ale to nie było moje miejsce.

– Najzabawniejsze było to, że akurat jechałem do Liverpoolu podpisać kontrakt. Była szósta rano, a w radiu podali: „Sensacja! Markus Babbel piłkarzem Realu Madryt!” Tymczasem ja byłem już w drodze do Manchesteru, a potem do Liverpoolu, by złożyć podpis. To było dość zabawne – wspominał.

Pierwszy sezon na Anfield okazał się dla Niemca fenomenalny. W barwach drużyny Gérarda Houlliera sięgnął po historyczną potrójną koronę – Puchar Anglii, Puchar Ligi i Puchar UEFA – oraz zapewnił Liverpoolowi awans do Ligi Mistrzów.

Występując na prawej obronie, rozegrał wszystkie 60 spotkań z 63, jakie klub zaliczył w sezonie. Strzelił sześć goli, zanotował pięć asyst, a w pamięci kibiców zapisał się m.in. trafieniem w derbach z Evertonem na Goodison Park (3:2), asystą w finale FA Cup oraz bramką w zwycięskim finale Pucharu UEFA z Deportivo Alavés.

Rok 2001 przyniósł mu także triumfy w meczu o Tarczę Wspólnoty z Manchesterem United oraz w Superpucharze Europy przeciwko Bayernowi Monachium, co dało Liverpoolowi unikatowy zestaw pięciu trofeów w jednym roku kalendarzowym.

Niestety, wkrótce nastąpił dramatyczny zwrot wydarzeń. Babbel, mający problemy z oddychaniem, został zdjęty w przerwie ligowych spotkań z West Hamem i Boltonem. Diagnoza okazała się bezlitosna – zespół Guillaina-Barrégo, choroba prowadząca do paraliżu. Piłkarz trafił na wózek inwalidzki.

Choć w sierpniu 2002 roku powrócił do gry, nie był w stanie odzyskać dawnej dyspozycji. Z czasem popadł w konflikt z Houllierem. Ostatni raz w barwach Liverpoolu wystąpił w grudniu 2002 roku w meczu z Aston Villą (4:3). Po słabym występie został zmieniony przed przerwą, a schodząc z boiska, zdjął koszulkę w geście niezadowolenia.

Niedługo później został dwukrotnie wyrzucony z boiska w meczach rezerw, a za uderzenie głową Michaela Symesa w mini-derbach z Evertonem ukarano go grzywną w wysokości dwóch tygodniówek.

Houllier nie pozostawił wątpliwości co do jego przyszłości.

– Wątpię, by Markus jeszcze dla nas zagrał. Dostał wiele szans, ale to się nie udało. W tym momencie jego nastawienie również nie wygląda najlepiej – stwierdził Francuz.

Nie krył też rozczarowania postawą niemieckiego obrońcy:

– Markus jest sfrustrowany i ostatnio dwukrotnie został wyrzucony z boiska w meczach rezerw. Sztab był rozczarowany jego podejściem do klubu i kibiców.

– To nie tylko wybuch podczas meczu Pucharu Ligi. W rezerwach dwukrotnie oglądał czerwoną kartkę. Po pierwszym incydencie nie podjąłem żadnych działań, ale za zeszłotygodniowe zachowanie ukarałem go grzywną w wysokości dwóch tygodniówek. To było nie do zaakceptowania. Markus nie figuruje już w moich planach.

– Jeśli masz talent, możesz osiągnąć wiele dla swojego klubu. Ale musi być też motywacja. Nastawienie musi być właściwe – a w tym przypadku nie było. Myślę, że klub był wobec Markusa bardzo fair. Wsparliśmy go, zaoferowaliśmy nowy kontrakt. Dlatego jestem bardzo rozczarowany – mówił Francuz.

Po odejściu z Liverpoolu Babbel spędził sezon 2003/04 na wypożyczeniu w Blackburn Rovers, a następnie latem 2004 roku przeszedł za darmo do VfB Stuttgart.

Dziś Niemiec przyznaje, że żałuje sposobu, w jaki zakończyła się jego przygoda z Liverpoolem. Podkreśla, że winę ponosi sam, wskazując na problemy osobiste i zmianę, jaka zaszła w nim po przebytej chorobie.

– Tak, mam żal, ale to jest część mojego życia – przyznał.

– Oczywiście byłem trochę smutny, bo po tym fantastycznym pierwszym sezonie… Zawsze powtarzam: ta choroba się wydarzyła, nie mogę jej już cofnąć. To był bardzo trudny okres.

– Czasem myślę sobie: gdyby ta choroba przyszła rok później, może zagrałbym dla Liverpoolu jeszcze jeden sezon. Ale stało się. I szczerze mówiąc, po tym wszystkim nie byłem już tą samą osobą.

– Wie pan, w Niemczech – może w Anglii też – mówi się, że zdrowie jest najważniejsze. Ale zwykle tylko się to powtarza. Ja naprawdę leżąc w łóżku myślałem: „Oddam wszystkie pieniądze, wszystkie tytuły, byle tylko wrócić do zdrowia”.

– Miałem szczęście, bo udało mi się pokonać chorobę. Ale nie byłem już tym samym człowiekiem. Rozwiodłem się, żona wyjechała z Anglii, razem z dziećmi. Zostałem sam i coś we mnie pękło. Przestałem być normalny. Wychodziłem dużo, piłem dużo. Nie żyłem jak profesjonalny piłkarz. Mój styl życia nie pasował już do futbolu na najwyższym poziomie. Dlatego musiałem opuścić klub i wrócić do Niemiec. Tam miałem więcej przyjaciół, była rodzina. To pozwoliło mi wrócić do normalności – tłumaczył Babbel.

Na szczęście dla Niemca, po latach udało mu się pogodzić z Houllierem. Doszło do tego podczas charytatywnego meczu z okazji 25. rocznicy tragedii na Hillsborough, rozegranego w 2014 roku na Anfield. Francuski szkoleniowiec odszedł w grudniu 2020 roku.

– Najważniejsze dla mnie było to, że podczas obchodów 25-lecia Hillsborough zorganizowano mecz na Anfield i zostałem zaproszony. Menedżerem był Gérard Houllier.

– Podszedłem do niego i powiedziałem: „Szefie, rozumiem wszystko, co pan zrobił. Miał pan absolutnie rację. To ja byłem w błędzie. Przepraszam, ale byłem wtedy zagubiony, straciłem głowę.

– Mieliśmy wtedy bardzo dobrą rozmowę. Podszedł też Phil Thompson. Również mówił mi wcześniej wiele mądrych rzeczy, ale nie słuchałem.

– To część mojego życia. Oczywiście chciałbym rozegrać jeszcze sezon czy dwa dla Liverpoolu, ale po tej chorobie nie byłem już tym samym człowiekiem – podsumował Babbel.

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (1)

futbolarel 08.09.2025 10:21 #
można gdzieś więcej poczytać o tej niedoszłej wymianie z newcastle? "umkło" mi to jakoś i nawet nie byłem świadomy że coś takiego miało miejsce

Pozostałe aktualności

Cierpliwość wobec wielkości (8)
08.09.2025 11:31, Gini, własne
Jak McAteer odrzucił zakusy Dalglisha (0)
08.09.2025 11:25, Klika1892, thisisanfield.com
Szoboszlai broni kolegę z reprezentacji (2)
08.09.2025 11:21, ManiacomLFC, Liverpool Echo
Nowy dyrektor do spraw wypożyczeń piłkarzy (0)
08.09.2025 11:15, AirCanada, liverpoolfc.com
Ekitike szczęśliwy z transferu Isaka (2)
08.09.2025 10:04, AirCanada, Sky Sports
Gallas: Arsenal zmarnował ogromną szansę (2)
08.09.2025 07:09, AirCanada, Liverpool Echo