Gerrard szczerze o odejściu Trenta
Legenda Liverpoolu Steven Gerrard przyznał, że nigdy nie opuściłby Liverpoolu w taki sposób, w jaki zrobił to Trent Alexander-Arnold.
Trent trafił do akademii The Reds w wieku sześciu lat i przeszedł przez wszystkie szczeble młodzieżowych drużyn, zanim w 2016 roku zadebiutował w pierwszym zespole. Po prawie dwudziestu latach w klubie postanowił jednak odejść do Realu Madryt na zasadzie wolnego transferu, odrzucając nową ofertę kontraktu z Liverpoolu.
Decyzja ta rozgniewała wielu kibiców, część z nich nawet wygwizdała Alexandra-Arnolda, gdy pojawił się na boisku w końcówce ubiegłego sezonu w meczu z Arsenalem.
W rozmowie w podcaście Rio Ferdinand Presents Gerrard otwarcie przyznał, że rozumie decyzję obrońcy, ale sam nigdy by się na nią nie zdecydował.
– Jeśli na chwilę odłożę emocje i spojrzę na to z boku, to muszę powiedzieć, że każdy piłkarz, gdy słyszy, że interesuje się nim Barcelona albo Real Madryt, zaczyna się nad tym poważnie zastanawiać – powiedział Gerrard.
– Nie będę ukrywał, Real Madryt też się kiedyś po mnie zgłosił, jeszcze za czasów Mourinho. To była dla mnie duża okazja, przyznam że wtedy też miałem to w głowie. To Real Madryt, trudno żeby nie robiło to wrażenia.
– Nie było o tym tak głośno jak przy sprawie z Chelsea, bo wszystko szybko ucichło. Real chciał, żebym wymusił transfer, a ja nie chciałem się tak zachować. Ale mimo to, przez chwilę na poważnie to rozważałem. Każdy by o tym myślał. W końcu mówimy o Realu Madryt.
– Patrząc obiektywnie – Real i Barcelona to potęgi. Nieważne, komu kibicujesz to dwa największe kluby świata. I jeśli któryś z nich się po ciebie zgłasza, to siłą rzeczy zaczynasz się nad tym zastanawiać. Jeśli nie, to chyba nie jesteś człowiekiem. Naprawdę, takie oferty robią wrażenie.
– Dlatego rozumiem Trenta. Jego najlepszy kumpel gra w Realu, może chciał spróbować czegoś nowego, postawić sobie nowe wyzwanie. W końcu w Liverpoolu wygrał wszystko, co było do wygrania. Z tej perspektywy mogę to zrozumieć.
– Ale kiedy znowu patrzę na to z mojej perspektywy, myślę sobie: Trent, co ty wyprawiasz?! Grasz w jednym z najlepszych klubów w Europie, zdobywasz trofea, o których ja sam mogłem tylko marzyć. Wygrywasz Ligę Mistrzów, jesteś jednym z liderów zespołu, kibice cię uwielbiają. No to co ty robisz?! – mówił Gerrard.
— Jednak mówiąc to przemawia przeze mnie miłość do Liverpoolu. Kocham ten klub i zawsze będę go kochał.
– Każdy, kto jest łączony z Realem czy z Barceloną, musi się liczyć z tym, że ludzie będą gadać. Taka jest piłka. Gramy w czasach, gdy miliony ludzi płaci za bilety, ogląda nas w internecie. Jasne, że pojawi się krytyka. To część tej kariery.
– Denerwuje się jednak, gdy to przekracza granice. Obraźliwe komentarze, nienawiść, wyzwiska – to nie jest w porządku. Z tym trzeba skończyć. Ale jeśli kibic wydaje pieniądze, kupuje koszulki, żyje tym klubem, ma prawo wyrazić opinię. Na tym polega futbol.
– To przecież ci sami ludzie, którzy świętowali jego gole, wydawali tysiące funtów, żeby polecieć do Dortmundu i zobaczyć jego słynny wolny na żywo. To ci sami, którzy kupują koszulki z jego nazwiskiem. Trzeba to po prostu przyjąć. Nie obrażać się, tylko iść dalej. I Trent to zrobił, dał radę.
– Uważam jednak, że podjął ogromne ryzyko. To niesamowicie utalentowany piłkarz, jeden z najlepszych, jakich widziałem, jeśli chodzi o jakość podań. Grałem z wieloma genialnymi zawodnikami, ale on naprawdę zasługuje na porównanie z legendami, takimi jak Beckham czy Scholes w tym aspekcie.
– Ale odejść z Liverpoolu w takim momencie, w najlepszych latach kariery, mając na stole nowy kontrakt? To duże ryzyko. I myślę, że właśnie teraz przekonuje się, co to znaczy.
– Mam jednak nadzieję, że mu się uda, bo naprawdę go lubię. Kocham tego chłopaka, serio. Ale ja sam nigdy bym tego nie zrobił.
– Trent ma jednak wszystko, żeby sobie poradzić. Jest wystarczająco dobry, żeby mu się udało. Ja sam bym się na to nie zdecydował, ale on? On może to udźwignąć.
Komentarze (0)