Liverpool odczuwa brak Luisa Díaza - coraz mocniej
Luis Díaz znakomicie odnalazł się w Bayernie Monachium po letnim transferze. Niemiecki klub ma już jedną rękę na kolejnym tytule Bundesligi – prowadzi w tabeli z sześcioma punktami przewagi – a do tego jest liderem swojej grupy w Lidze Mistrzów, z perfekcyjnym bilansem czterech zwycięstw przed jutrzejszym starciem z wiceliderem, Arsenalem.
Kolumbijczyk notuje imponujące liczby. W 18 występach we wszystkich rozgrywkach strzelił 11 goli i zanotował pięć asyst — czyli więcej bezpośrednich udziałów przy bramkach niż jego dawni koledzy z Liverpoolu, Mohamed Salah i Cody Gakpo, razem wzięci.
Na Anfield coraz częściej spogląda się z zazdrością w stronę Bawarii, zastanawiając się, czy klub nie powinien jednak zatrzymać Díaza minionego lata.
Łatwo dziś oceniać. Warto jednak pamiętać, że gdy Liverpool zaakceptował za niego ofertę w wysokości 65,6 miliona funtów w lipcu, transakcję powszechnie uznano za znakomity interes. Trudno podważyć to nawet teraz: Díaz miał 28 lat, dwa lata do końca kontraktu, a co najważniejsze — chciał odejść. Odrzucił dwie propozycje nowej umowy, a chęć spróbowania nowych wyzwań jasno zakomunikował klubowym działaczom już rok przed odejściem.
Przez sporą część poprzedniego sezonu duet skrzydłowych Gakpo–Salah był fundamentem, na którym opierały się sukcesy Liverpoolu w Premier League, a Díaz często operował pomiędzy nimi, w roli centralnego napastnika. Jego transfer pozostawił jednak wyraźną lukę w kwestii głębi składu na bokach boiska.
Poza Gakpo i Salahem Arne Slot może korzystać z Hugo Ekitike oraz Floriana Wirtza, lecz żaden z nich nie jest naturalnym skrzydłowym. Ponieważ szkoleniowiec preferuje Federica Chiesę w roli zawodnika środkowej strefy, jedyną alternatywą pozostaje 17-letni Rio Ngumoha.
W ostatniej porażce z Nottingham Forest Gakpo i Salah przez pierwsze pół godziny wyglądali jak w swojej najlepszej formie. Jednak w dalszej części meczu, gdy Slot potrzebował doświadczonego skrzydłowego z ławki — lub możliwości przesunięcia Díaza na bok i wprowadzenia napastnika, co było częstym rozwiązaniem w poprzednim sezonie — tego komfortu już nie miał.
Gdyby Liverpool wygrywał i rywalizował dziś z Arsenalem o czołowe miejsca, odejście Díaza byłoby jedynie drobną wzmianką. Kibice cieszyliby się z jego świetnego startu w Niemczech — i na tym dyskusja by się zakończyła.
Jednak połączenie słabszej formy Liverpoolu i braku w zespole Slota zawodnika o cechach Luisa Díaza sprawiło, że jego odejście boli jeszcze bardziej. Podobnie można powiedzieć o jakości Trenta Alexandra-Arnolda w kreacji i budowaniu akcji – jednak podczas gdy prawy obrońca ma problemy z narzuceniem się w Realu Madryt, znakomita forma Díaza w Bayernie sprawia, że jego brak w Liverpoolu jest bardziej odczuwalny.
To, co wyróżniało Díaza spośród innych skrzydłowych Liverpoolu, to zdolność do dynamicznego włączania się w akcje i tworzenia opcji podania, czego w tym sezonie brakuje drużynie Slota.
Choć czasami sprawiał wrażenie, że cofa się za głęboko, potrafił również pociągnąć piłkę do przodu. Jego przyspieszenie dawało mu przewagę w pojedynkach jeden na jeden z obrońcami, a zdolność do zmiany kierunku była dodatkowym atutem. Jest przeciwieństwem Gakpo, który płynnie prowadzi piłkę, ale nieporadny, „brudniejszy” styl Díaza był równie skuteczny, jeśli nie bardziej efektywny.
Doświadczenie Díaza jest wręcz przeciwieństwem Wirtza, odkąd obaj zamienili ligi. Skrzydłowy błyskawicznie zaadaptował się do Bundesligi. Oczywiście, gra w najlepszej drużynie ligi z elitarnymi zawodnikami ułatwia zadanie, ale poziom defensywy jest generalnie niższy, a fizyczne obciążenia nie są aż tak wymagające.
W momencie transferu oczekiwania były ogromne, biorąc pod uwagę jego cenę – jeden z najwyższych transferów w historii Bayernu. Skrzydłowi przychodzący do Monachium muszą mierzyć się z porównaniami do legend takich jak Franck Ribery i Arjen Robben. Choć opłata była adekwatna, ponieważ Díaz był najlepszym dostępnym zawodnikiem na rynku, jego przyjście niosło naturalną presję.
Díaz został ustawiony na lewej stronie ataku Bayernu w trójce z Harrym Kane’em i Michaelem Olise, z Serge’em Gnabrym w roli centralnego zawodnika za nimi. Mimo rotacji w linii ofensywnej, jego pozycja pozostaje najstabilniejsza.
Jest iskrą w zespole Kompany’ego. Stanowi zagrożenie bramkowe, zarówno przy tylnym słupku, jak i przy wchodzeniu do środka, a gdy Kane cofa się po piłkę, on i Gnabry rozciągają grę i wychodzą poza linię obrony. On i Olise są zachęcani do wygrywania pojedynków jeden na jeden, a dodatkowo stanowią zagrożenie w kontratakach.
Pytania, które stawiano mu w Liverpoolu, pozostają aktualne. Liczba jego udziałów przy bramkach zawsze mogła być większa, choć w ostatnim sezonie w Anglii poprawił ten wskaźnik, zdobywając 17 goli i notując pięć asyst w 50 występach – najlepsze wyniki w jednym sezonie na Anfield.
W tym sezonie jego dorobek jest solidny, ale jakość wykańczania akcji w Niemczech była poddawana krytyce. W tym samym meczu, w którym strzelił gola Union Berlin z ekstremalnie ostrego kąta (xG wynosiło 0,03), zmarnował też łatwiejszą sytuację, która przyciągnęła niemniejszą uwagę, bo Bayern zremisował 2:2.
Krytyce poddano też jego „dzikie” wślizgi, jak ten na Achrafie Hakimim z PSG, który kosztował go trzy mecze zawieszenia w Lidze Mistrzów.
Mimo wszystko wszyscy przyznają, że Díaz podniósł jakość Bayernu, ale pozostaje przestrzeń do dalszego rozwoju.
– Jestem bardzo zadowolony z transferu, ze względu na jego intensywność i gotowość do zaangażowania się w atak i obronę – mówił dyrektor sportowy Bayernu, Max Eberl, po meczu z Köln.
– Można powiedzieć: ‘Miał dziś świetną okazję’. Ale on ciągle wraca. Pokonuje sprinty 60–70 metrów, do przodu i do tyłu. Dlatego jest dla nas ogromnym atutem.
Intensywność definiuje Díaz jako zawodnika. Bez względu na formę, nieustannie walczy i jest kluczowy w pressingu Bayernu, będąc prawdopodobnie najbardziej efektywnym w realizowaniu planu Kompany’ego bez piłki.
Dla porównania, kapitan Liverpoolu Virgil van Dijk po porażce z Nottingham Forest powiedział:
– Ogólnie rzecz biorąc, nie graliśmy dobrze. W pojedynkach, walce o drugą piłkę byliśmy zbyt pospieszni. Jesteśmy w bardzo trudnym momencie i musimy się z tego wydostać.
Liverpool, co zrozumiałe w kontekście zmian w linii ofensywnej, nie pressinguje tak skutecznie jak w poprzednim sezonie. Układy przeciwników wpływają na to, a średnia drużyny z ostatnich 10 meczów w odzyskiwaniu piłki w tercji ataku jest znacząco niższa pod wodzą Slota.

Nie brakuje wysiłku ze strony Ekitike, Wirtza czy Alexandra Isaka na pozycjach nr 9 i nr 10, ale brakuje wpływu na grę. Díaz w zeszłym sezonie był ostrzem pressingowego ataku Liverpoolu wraz z Dominikiem Szoboszlaim, tworząc duet, który nadawał tempo reszcie drużyny.
Często, gdy sytuacja była trudna, Díaz pokazywał klasę. Jego mentalność i energia były zaraźliwe. W momencie, gdy Liverpool nie potrafi odpowiedzieć na każdy cios, nie dziwi fakt, że jego brak jest tak bardzo odczuwalny.

Komentarze (13)
To nie pojedynczy zawodnicy lub ich brak są problemem tylko taktyka lub mental.