Curtis Jones krytycznie o formie Liverpoolu
Curtis Jones przemówił z ogromną pasją, wzywając swoich kolegów z drużyny, aby „poszli i kogoś zmiażdżyli” po ostatniej porażce Liverpoolu na Anfield.
Choć ma zaledwie 24 lata, Jones zdążył już wiele przeżyć w barwach Liverpoolu.
Był częścią zespołu, który pod wodzą Jürgena Kloppa zdobył mistrzostwo Premier League w 2020 roku i towarzyszył drużynie, gdy ta rozwijała się i ewoluowała do obecnej postaci.
W wywiadzie dla CBS, udzielonym po porażce Liverpoolu 1:4 z PSV, jego frustracja była wyraźnie widoczna. Jones powiedział:
- Zaczyna się od bycia mężczyzną na boisku, chęci powalenia kogoś i bycia po prostu psem na boisku.
- Nie znam odpowiedzi. Jestem taki sam jak wszyscy inni. Szczerze mówiąc, to po prostu nie do przyjęcia. Nie mam nawet słów. Przestałem być zły i smutny. Jestem teraz w punkcie, w którym nie mam nawet słów.
- Trudno jest znaleźć odpowiednie słowa. Gram jako zawodnik i kibic i tak to widzę.
- Od bardzo dawna nie widziałem drużyny, która grałaby tak źle i osiągała takie wyniki, ale ostatecznie nadal nosimy ten herb na piersi.
- Dopóki ten herb nie zniknie, będziemy walczyć i próbować przywrócić tę drużynę do miejsca, w którym powinna być i pokazać całemu światu, dlaczego Liverpool jest najlepszą drużyną na świecie.
- Ale na razie, tak, siedzimy po uszy w gównie i to musi się zmienić.
Jones uważa, że the Reds utracili część tej siły, która czyniła ich wielkimi pod wodzą poprzedniego trenera.
- Nie zawsze chodzi o to, że mamy tych chłopaków, którzy są dobrzy w grze, że po prostu gramy, gramy i gramy – kontynuował Scouser.
- Po prostu idź i zmiażdż kogoś. To samo dotyczy mnie. Nie mówię, że inni chłopcy muszą to robić, bo ja jestem taki sam.
- Jestem dokładnie taki sam, wiesz. Chłopaki też patrzą na mnie i mówią: ‘No dalej, pokaż co potrafisz’.
Jones uważa, że większa agresja mogłaby poprawić atmosferę na stadionie w czasie, gdy na boisku brakuje powodów do radości.
Anfield żyje intensywnością, a the Reds pokazali ją w pierwszej połowie spotkania. Jednak kiedy tylko zaczęły pojawiać się indywidualne błędy, ich mentalność całkowicie siadła.
- To ja i reszta chłopaków musimy przestać być tak mili, gdy inne drużyny przyjeżdżają tutaj z myślą: ‘Wygramy tutaj. Strzelić dwa, trzy, cztery gole.
- Nie, przyjeżdżacie tutaj, a kiedyś było to miejsce, którego nie znosiliście - z kibicami, z nami, z tym, jak graliśmy i jak naciskaliśmy. Byliśmy po prostu prawdziwymi wściekłymi psami.
- Teraz prawie nie gramy. Są chwile, kiedy gramy, ale poza piłką, myślę, że to właśnie to musi się zmienić.
Klopp poprowadził Liverpool do rekordowej serii 68 ligowych meczów bez porażki na Anfield.
W ciągu prawie dziewięciu lat pracy Niemiec przegrał u siebie tylko 12 spotkań ligowych - z czego połowa odbyła się przy pustych trybunach.
Tymczasem Arne Slot przegrał cztery z ostatnich sześciu meczów u siebie we wszystkich rozgrywkach. Pierwszym krokiem do poprawy sytuacji jest odzyskanie aury Anfield. Choć kibice mogą w tym pomóc, kluczowe zmiany muszą nastąpić na boisku.

Komentarze (0)