WHU
West Ham United
Premier League
30.11.2025
15:05
LIV
Liverpool
 
Osób online 1442

Reakcje prasy na porażkę z PSV


Przedstawiamy reakcje brytyjskich mediów po tym, jak Liverpool przegrał 1:4 u siebie z PSV w Lidze Mistrzów.

Dokąd w takim razie Arne Slot ma teraz pójść z Liverpoolem? Dziewiąta - tak, dziewiąta - porażka w dwunastu meczach sprawiła, że The Reds przegrali 1:4 u siebie z PSV w Lidze Mistrzów w środowy wieczór i zaczynają pojawiać się poważne, niewygodne pytania.

Oto, jak dziennikarze ocenili to, co stało się kolejnym krokiem od złego ku gorszemu w tym sezonie dla Liverpoolu.

Dominic King z Daily Mail pisze:

- No więc: co macie? To było jedyne pytanie, na które odpowiedzi potrzebował zespół, który kiedyś wyglądał na zdolny do podboju Europy, a dziś pęka tak łatwo jak miękki, jesienny kasztan.

Okazuje się, że Liverpool nie miał nic. Zero. Jedyne, co był w stanie zaoferować, to 90 minut absolutnej pustki w ofensywie i 90 minut katastrofy w defensywie - toksyczna mieszanka, która popycha ludzi na stanowisku Arne Slota w kierunku punktu bez powrotu.

‘To szok dla wszystkich’ - powiedział poważnie po tym, jak PSV Eindhoven zadało Liverpoolowi najdotkliwszą porażkę w europejskich rozgrywkach od 50 lat; skończyło się 1:4 i nic w tym wyniku nie było przesadzone.

Ale czy to naprawdę szokujące? Nie powinno być. Wyniki tego typu zdają się zdarzać co tydzień, a to już trzeci z rzędu mecz, który przegrali różnicą trzech lub więcej goli - wyrównując osiągnięcie, którego ostatni raz doświadczyli w grudniu 1953 roku.

W tamtym sezonie wygrali ligę i choć dramatyczne byłoby stwierdzenie, że w maju będą walczyć o utrzymanie się nad powierzchnią wody, trudno pozbyć się wrażenia, że Slot ma przeciwko sobie cały układ sił. Wyglądał na sparaliżowanego, gdy PSV zdobyło czwartą bramkę - jak człowiek stojący na torach kolejowych, w których stronę pędzą światła nadjeżdżającego pociągu.

Pisząc w The Times, Paul Joyce stwierdza:

- W ostatnich tygodniach krążyły dzikie teorie, że Liverpool, mimo wszystkich swoich problemów, nadal jest drużyną gotową, by błyszczeć w Lidze Mistrzów.

Takie myślenie okazało się równie kruche jak linia obrony Arne Slota. Kryzys przeniknął już każdy aspekt ich sezonu.

Ich najnowsza, upokarzająca kapitulacja sprawiła, że ulegli PSV Eindhoven, a przebieg meczu był równie żałosny, co plugawy, z Anfield wyludniającym się w szybkim tempie między trzecią a czwartą bramką.

Liverpool zakończył wieczór na 13. miejscu w tabeli - są 12. w Premier League - a przed nimi trudne wyjazdy na mecze z Interem i Marsylią, więc nie można już zakładać, że awansują dalej w tych rozgrywkach. Ani że Slot będzie w stanie wyjść z tak alarmującego, skrajnie słabego dołka.

Buczenie przywitało końcowy gwizdek, zanim na chwilę wybrzmiały pieśni buntu, ale Slot obecnie wygląda na trenera, który znalazł się poza swoją głębią i nie ma odpowiedzi na narastające problemy. Sam fakt, że tak to wygląda, jest zdumiewający - w czwartek minie siedem miesięcy od momentu, gdy Liverpool zdobył tytuł mistrza Premier League, pokonując Tottenham Hotspur 5:1.

Ich obecna spirala w dół jest równie niezwykła, co bolesna i, co niepokojące, nie widać jej końca.

Rich Jolly z The Independent pisze:

- To właśnie doskonałość Arne Slota w meczach przeciwko holenderskim klubom zaprowadziła go do Liverpoolu. Teraz jednak widać, jak bardzo wszystko idzie u niego nie tak - nawet ta umiejętność zdaje się go opuszczać. Upokorzenie z rąk klubu z jego ojczyzny skłoniło go do przyznania, że normalne jest zastanawianie się, czy może pozostać na Anfield.

Liverpool, niewiarygodnie wręcz, poniósł dziewiątą porażkę w dwunastu meczach, i to nie była zwykła porażka. Zostali rozgromieni w historycznym stylu przez PSV Eindhoven.

Dwunaste miejsce w Premier League, trzynaste w Lidze Mistrzów, cztery gole stracone z PSV - to czas kryzysu dla Slota i Liverpoolu. ‘To szok dla wszystkich, dla zawodników, dla mnie, to bardzo niespodziewane,’ powiedział.

Publiczność Anfield wydała mniej pochlebną opinię, witając końcowy gwizdek buczeniem; mogłoby być głośniejsze, ale wielu już wyszło. Widzieli wystarczająco dużo; sporo z nich podjęło tę decyzję jeszcze przed drugim golem Couhaiba Driouecha.

Oznacza to, że po raz pierwszy od 1953 roku Liverpool przegrał trzy kolejne mecze różnicą trzech bramek. A wtedy, dla kontekstu, był to ostatni sezon, w którym spadli z ligi. To była też najcięższa europejska porażka Liverpoolu na Anfield - wspólna z inną, która miała miejsce przeciwko Realowi Madryt. PSV przyjechało na Anfield w roli underdoga, a jednak ich wyrównało.

Na łamach The Daily Telegraph Mike McGrath pisze:

- Zostanie to zapamiętane jako jeden z najbardziej kuriozalnych rzutów karnych podyktowanych w tym sezonie Ligi Mistrzów. Virgil van Dijk, kapitan Liverpoolu mierzący 195 cm, trzymał rękę w górze i odrzucił piłkę niczym przy wsadzie do kosza.

Van Dijk poczuł na sobie rękę swojego partnera z reprezentacji Holandii, Jerdy’ego Schoutena, ale nie do pomyślenia jest, by jakikolwiek piłkarz zatrzymał grę, oczekując, że faul zostanie odgwizdany - nawet jeśli byłby całkowicie oczywisty.

Ten tani rzut karny otworzył PSV drogę do słynnego zwycięstwa, a kibice z Eindhoven zaczęli śpiewać Always Look on The Bright Side of Life w stronę Liverpoolu, gdy rozpoczęli świętowanie. Wyznaczył też ton dla Van Dijka i jego fatalnego wieczoru. Nie miał wielu złych wieczorów podczas ośmiu lat spędzonych w Merseyside, ale ten był wyjątkowo fatalny.

Został wcześnie ukarany żółtą kartką za faul na Ismaelu Saibarim, a jego późniejsza interwencja na Dennisie Manie była przypomnieniem, że balansował na granicy czerwonej kartki. Aby pokazać, że to naprawdę nie był jego dzień - gdy zdołał dojść do piłki po dośrodkowaniu z rzutu wolnego, jego strzał głową trafił w poprzeczkę.

Ale zimna prawda jest taka, że Liverpool nie wyjdzie z obecnego dołka bez Van Dijka. Choć był to mecz, który chciałby wymazać z pamięci, był także jednym z nielicznych zawodników, którzy próbowali podnieść morale zespołu, gdy gra wymykała się Liverpoolowi z rąk.

A w komentarzu Liverpool Echo:

- Po wspięciu się na szczyt i zdobyciu dwudziestego tytułu mistrza Anglii zaledwie sześć miesięcy temu, Liverpool odkrył, że ta góra była ze szkła. W dokładnie pół roku Arne Slot przeszedł drogę od bycia na szczycie świata do momentu, w którym wszystko wali mu się na głowę, a teraz padają poważne pytania.

Liga Mistrzów miała być życzliwym uchem dla okrutnej damy, jaką okazał się do tej pory sezon Premier League. Ale kolejny kompromitujący występ na Anfield - ten, który zakończył się zwycięstwem PSV 4:1 - może zmusić do niewygodnych dyskusji w korytarzach władzy. Od szatni aż po, być może, nawet zarząd.

Liverpool przegrał teraz dziewięć z ostatnich dwunastu meczów, a jeśli październik był dla Slota i jego sztabu miesiącem z piekła rodem, to listopad okazał się po prostu diaboliczny. Tamte zwycięstwa nad Aston Villą i Realem Madryt były jedynie mirażem dla drużyny, która tkwi po kolana w bagnie.

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (0)

Pozostałe aktualności

Reakcje prasy na porażkę z PSV (0)
27.11.2025 20:08, Wiktoria18, Liverpool Echo
Szoboszlai graczem meczu z PSV (1)
27.11.2025 16:59, AirCanada, własne
Gerrard: Karny był ewidentny (0)
27.11.2025 16:53, Ad9am_, liverpool.com
Czy Slot jest w stanie ożywić Liverpool? (0)
27.11.2025 16:20, Bartolino, The Guardian
Gravenberch: Musimy uporać się z kryzysem (1)
27.11.2025 13:26, MaksKon, liverpoolfc.com
Skrót meczu młodzieżowej LM (0)
27.11.2025 12:37, Piotrek, liverpoolfc.com
Hamann krytykuje występ Salaha (3)
27.11.2025 11:39, AirCanada, Liverpool Echo