'Diament' sprawdził się w meczu Ligi Mistrzów z Interem
Liverpool odnotował wczoraj na wyjeździe z Interem ważne zwycięstwo 1-0, a po meczu dominowały trzy główne tematy.
Czy gol Ibrahima Konate został niesłusznie nieuznany? Czy Florian Wirtz naprawdę został sfaulowany przy rzucie karnym, który wykorzystał Dominik Szoboszlai? Jakie są najnowsze wieści w sprawie Mohameda Salaha? Ponieważ te kwestie będą szeroko omawiane gdzie indziej, oto analiza bez dalszego wspominania o żadnym z tych tematów.
Zmiana Arne Slota na ustawienie z diamentem nie była przewidziana na początku sezonu, lecz ponieważ Liverpool wyglądał na podatny na zagrożenia w centralnych sektorach boiska, a jego napastnicy nie wykazywali oznak rozwijania wzajemnych relacji, szkoleniowiec desperacko stara się znaleźć równowagę. Po eksperymentach z tym systemem w zremisowanym 3-3 meczu z Leeds United, kiedy Liverpool wydawał się zmierzać do zwycięstwa, dopóki nierozsądna interwencja Konate nie otworzyła meczu, Slot podtrzymał klasyczny diament w tym spotkaniu, używając bardziej uporządkowanej pomocy i dwóch tradycyjnych napastników Hugo Ekitike i Alexandra Isaka.
W dużej mierze Liverpool grał dobrze w tym systemie. Widać oczywiste zalety diamentu, ale jego oczywiste słabości wyjaśniają także, dlaczego niemal całkowicie wyszedł on z użycia w ostatnich latach. Środek pomocy wygląda solidniej, ponieważ przy wyprowadzaniu piłki od tyłu, Liverpool skutecznie odnajdywał czwartego pomocnika przeciwko trójce Interu.
W tej sytuacji Konate jest przy piłce, a pomocnicy Interu naciskają trzech pomocników Liverpoolu. Niekrytym pomocnikiem jest Curtis Jones po bliższej stronie. Spójrzmy na Szoboszlaia po przeciwnej stronie, który wskazuje, aby piłka poszła do Jonesa. Spójrzmy też na Andy’ego Robertsona w lewym dolnym rogu on również wskazuje, aby zagrać do Jonesa. Liverpool ma plan.
I realizuje go. Konate musi wykazać się odwagą, odwracając się do środka i grając piłkę wszerz własnej obrony, lecz rozumie sytuację. Robertson nadal wskazuje i Liverpool zagrywa do Jonesa.
To tworzy otwartą sytuację w środku pola. W tej sytuacji przejściowej, kiedy Inter przechodzi z pressingu opartego na kryciu indywidualnym do bloku opartego na kryciu strefowym pojawiają się luki i Jones może podać piłkę do Alexisa Mac Allistera.

Ostatecznie ta akcja kończy się próbą strzału Jonesa z linii pola karnego. Diament Liverpoolu swoją drogą nadal jest nienaruszony.

Slot zmienił również pewne rzeczy w przerwie, z dobrym skutkiem. W pierwszej połowie Ryan Gravenberch miał być osadzony głęboko i pomagać środkowym obrońcom przeciwko dwójce napastników Interu prawie jak trzeci stoper. Inter jest znakomity w sprowadzaniu swoich napastników niżej i łączeniu gry, więc zadaniem Gravenbercha było zapobieganie takim akcjom.

Ale to w praktyce oznaczało, że Liverpool operował tylko trzema środkowymi pomocnikami przeciwko trzem pomocnikom Interu, co czasami narażało ich na problemy, gdy któryś z obrońców Interu wychodził wyżej i tworzył przewagę. Oto Yann Bisseck, który niespodziewanie drybluje do przodu z Gravenberchem w głębokiej roli.

Gravenberch był zbyt wolny w doskoku, więc Bisseck ustawił się w kierunku środka boiska i oddał strzał, który został jednak zablokowany.

To jednak zmieniło się po przerwie. W drugiej połowie pressowaliśmy nieco wyżej - wyjaśnił Slot w rozmowie z Prime Sport po meczu. W pierwszej połowie zdecydowaliśmy się trzymać plus jeden z tyłu, ale potem dokonali kilku zmian i nie czułem, że powinniśmy to robić w drugiej połowie. Kilka razy Manuel Akanji wchodził, aż do pomocy. Więc pressowaliśmy ich wyżej.
I rzeczywiście, oto Gravenberch przesuwa się wyżej, aby pressować w środku pola uwalniając Szoboszlaia do pressingu na bramkarzu Interu Yanniem Sommerze. Liverpool wymuszał więcej strat na połowie przeciwnika i tworzył groźne sytuacje.

Współpraca napastników nie była już taka płynna. Ekitike i Isak musieli pracować w kanałach po zewnętrznej stronie trójki obrońców Interu, co często sprawiało, że byli zbyt daleko od siebie. Nie wymienili między sobą podania przez cały mecz. W tej chwili Ekitike pokazał, że lepiej czuje się w grze kombinacyjnej.

To nie był to duet napastników, to było dwóch solistów. Isak wyraźnie wyglądał na zirytowanego kiedy Ekitike spróbował strzału z tego wąskiego kąta...

...i Isak, który nie miał zamiaru podawać do kogokolwiek zanim oddał tę próbę strzału.

Drugim problemem Liverpoolu były boki. Joe Gomez potrafi grać na prawej obronie, ale proszenie go o to w połączeniu z diamentowym ustawieniem, kiedy musi zapewnić oskrzydlenia akcji, jest zadaniem trudnym.
Oczywiście ten wybór był częściowo podyktowany jego wzrostem w obliczu problemów Liverpoolu przy stałych fragmentach w obronie. Mimo to to dośrodkowanie było tak złe, że wyglądało wręcz jak strzał, choć u zawodnika bez bramki w 276 meczach można bezpiecznie założyć, że nie taki był zamiar.

Podwójna zmiana Slota w środku drugiej połowy zadziałała. Wirtz zastąpił Isaka i niebezpiecznie krążył między liniami. Równie ważne było to, że Conor Bradley, który asystował przy drugim golu Ekitike przeciwko Leeds w sobotę, czuł się bardziej komfortowo od Gomeza w przyjmowaniu piłki w trzeciej tercji i już przy pierwszym kontakcie zagrał dobre podanie do Ekitike.


Dziesięć minut później pojawił się kolejny znak jego zrozumienia z Ekitike, kiedy prawy obrońca odegrał mu piłkę na jeden kontakt, aby wbiec za linię obrony i oddać strzał.


Owszem, Liverpool nie grał płynnego futbolu, ale był solidny w obronie, odzyskiwał piłkę wysoko i wprowadzał ją w pole karne rywala. Był lepszą drużyną.
Diament w pomocy raczej nie będzie długoterminowym rozwiązaniem dla Slota system ma swoje ograniczenia i przeciwnicy zwykle potrafią go rozpracować po kilku spotkaniach, lecz jako rozwiązanie tymczasowe w momencie kiedy Slot jest pod ogromną presją może utrzymać go na stanowisku.
Michael Cox

Komentarze (0)