Konferencja prasowa Arne Slota przed spotkaniem z Tottenhamem
Arne Slot rozmawiał dziś rano z dziennikarzami w AXA Training Centre przed sobotnim spotkaniem z zespołem Thomasa Franka. Początek meczu o godzinie 18:30.
Poniżej podsumowanie wypowiedzi Holendra.
O Mohamedzie Salahu…
Mówiłem w zeszłym tygodniu, że czyny mówią głośniej niż słowa. Poszliśmy do przodu. Był w kadrze na mecz z Brighton & Hove Albion i był pierwszą zmianą, jakiej dokonałem. Teraz jest na Pucharze Narodów Afryki i gra tam ważne dla siebie mecze ale też dla kraju, więc myślę, że to uczciwe wobec nich, ale zdecydowanie także wobec nas, bo przed nami bardzo ważne spotkania, aby cała uwaga była skoncentrowana na turnieju i żeby nie było żadnych rozproszeń wynikających z tego, że ja mówiłbym cokolwiek o jego przyszłości w Liverpoolu. Tak jak powiedziałem, po wywiadzie po meczu z Leeds poszliśmy dalej i zagrał przeciwko Brighton. Teraz jest w Maroko, więc uczciwie wobec jego kraju, wobec niego i wobec nas jest rozmawiać o Tottenhamie i innych meczach, a dla nich bycie w pełni skupionymi na turnieju.
O imponującym dorobku bramkowym Liverpoolu przeciwko Tottenhamowi w ostatnich latach…
Ale potrzebowaliśmy 92 minut, żeby strzelić gola na wyjeździe z Brentford przeciwko drużynie Thomasa Franka w zeszłym sezonie, więc nie można porównywać… Tak, można porównywać pewne aspekty, bo w dużej mierze są to ci sami piłkarze. Dodali kilku zawodników i z Thomasem Frankiem jest nowy menedżer, więc nie sądzę, aby można było porównywać nasze mecze z poprzedniego sezonu z obecnym sezonem. Tym bardziej, że nie tylko sprowadziliśmy, ale też straciliśmy wielu piłkarzy, więc nie da się porównywać tej drużyny do zeszłorocznej, nawet z tym samym menedżerem, ani porównywać wyników z zeszłego sezonu przeciwko Tottenhamowi z rywalizacją z zespołem Thomasa Franka.
O tym, co potencjalne wejście do pierwszej czwórki po zwycięstwie zrobiłoby dla ducha zespołu i atmosfery wokół klubu…
Myślę, że wygrywanie zawsze przynosi pozytywne odczucia i dobrą atmosferę w drużynie, która przeszła tak wiele zmian latem. Tabela ligowa jest taka, że pierwszych 12, 13, 14, 15 zespołów jest bardzo blisko siebie, więc zwycięstwo albo porażka mają ogromne znaczenie, z jednym wyjątkiem, chociaż Manchester City coraz bardziej zbliża się do Arsenalu, ale Arsenal jest dość daleko przed nami. Najważniejsze dla nas jest budowanie na tym, co robimy w ostatnich pięciu meczach. Z wyjątkiem spotkania z Brighton, bo tam dopuściliśmy rywali do wielu sytuacji, ale w pozostałych meczach byliśmy solidni defensywnie i to jest dobra podstawa. Do tego piłkarze są coraz bardziej gotowi, by jako grupa rywalizować w intensywności Premier League. Myślę więc, że w nadchodzącej części sezonu możemy oczekiwać od siebie więcej niż pokazaliśmy wcześniej, ale zakładam, że każdy oczekiwałby tego samego od siebie.
O tygodniu przerwy pomiędzy meczami…
Myślę, że zawsze jest to pomocne dla menedżera, by pracować z piłkarzami na treningu, szczególnie jeśli sprowadzasz zawodników, nie wszystkich, ale kilku, nieco później w oknie transferowym. Alex Isak jest tego najlepszym przykładem, bo dołączył pierwszego września. Ale można też wpływać na piłkarzy, grając mecze i analizując je na wideo. To nie jest żadna wymówka dla naszych wyników, absolutnie nie. Ale wolałbym mieć więcej takich tygodni, bo to sposób na wdrażanie nowych rzeczy albo mocniejsze skupienie się na tym, co musimy robić poprawić. Bardzo mi się to podobało i przyszły tydzień będzie podobny, więc to niemal mini okres przygotowawczy dla nas.
O tym, czy Hugo Ekitike przerósł jego oczekiwania…
Nie, bo wiedzieliśmy, jakiego typu zawodnika sprowadziliśmy. Myślę, że mówiłem to po meczu i to jest coś, co właśnie teraz też powiedziałem. Musiał zejść w meczu z Brighton po 70 minutach z powodu skurczów, ale wykonał niemal dwa razy więcej pracy, niż trzy miesiące temu, kiedy również musiałem go zdjąć z powodu skurczów. Jego umiejętność strzelania goli, technika, szybkość, to wszystko po prostu ma, więc nikt nie jest zaskoczony, że to widzimy. Bardzo się poprawił pod względem tego, jak dużo biega w trakcie meczu i jak ciężko pracuje. To ogromna pomoc dla zespołu.
Ludzie skupiają się tylko na golach, ale pomaga nam także w defensywie, a to jest bardzo ważne dla numeru dziewięć. W rozmowach, które z nim przeprowadzałem, częściej mówiłem o tym, czego oczekuję od niego w defensywie niż w ofensywie. Przed podpisaniem kontraktu nie miał z tym problemu. Po podpisaniu czasem czuł, że chciałby porozmawiać też trochę o ataku. W jego przypadku w ofensywie nie ma za bardzo o czym rozmawiać, bo ten element jego gry jest bardzo dobry. Jestem coraz bardziej podekscytowany tym co robi w defensywie.
O formie Curtisa Jonesa…
Zagrał bardzo dobrze w ostatnich trzech meczach i myślę, że to nie pierwszy raz w jego karierze. Być może odkąd tu jestem, to pierwszy raz, gdy ma trzy takie występy z rzędu na bardzo, bardzo wysokim poziomie. W przeszłości też miewał bardzo dobre mecze, a potem w kolejnym występie nie podobał mi się już tak bardzo jak ostatnio. Teraz stoi przed nim wyzwanie, żeby kontynuować to, do czwartego, piątego, szóstego meczu. Myślę jednak, że nie tylko mi podobał się sposób, w jaki grał, z ogromną pewnością siebie, wielką intensywnością pracy, poświęceniem siebie dla zespołu i dużym komfortem w grze z piłką. Jego ostatnie trzy występy są podstawą, na której oczekujemy, że będzie budował dalej, ale to zaczyna się jutro przeciwko wymagającemu rywalowi, jakim są Spurs.
O tym, czy zespół jest coraz bliżej znalezienia równowagi między grą defensywną i ofensywną…
Myślę, że jesteśmy coraz bliżej zespołu, jakim chcę, żebyśmy byli i trzeba jasno powiedzieć, że towarzyszyły temu wzloty i upadki. Dla mnie ma to sens, biorąc pod uwagę wszystkie zmiany, których dokonaliśmy latem, a zrobiliśmy je celowo, bo uznaliśmy, że są potrzebne. Jeśli mam być szczery, być może nie spodziewałem się, że zajmie to, aż tyle czasu. Patrząc na to z perspektywy, myślę, że byłem zbyt optymistyczny, bo gdy pracujesz z nową grupą, w której nie wszyscy są w pełni gotowi, by grać w takim tempie przez 90 minut w każdym meczu, musisz się dostosować. Czasem ktoś może zagrać, czasem nie. To wymaga czasu.
Mieliśmy też trochę pecha w kwestii decyzji sędziowskich, mówiłem o tym wielokrotnie. Nawet w sobotę, gdy po meczu powiedziałem, że sędzia był całkowicie neutralny, pominąłem jedną sytuację z czerwoną kartką, czyli kolejną bardzo wpływową decyzję, tym razem na szczęście nie przeciwko nam. Musimy dojść do takiego poziomu, że jeśli decyzja sędziego jest przeciwko nam, to nie ma to znaczenia, bo i tak jesteśmy wystarczająco dobrzy, by wygrać. Jeśli stracimy gola po stałym fragmencie, to też nie problem, nadal musimy być w stanie wygrać. Stałe fragmenty to kolejna rzecz, bo w niemal wszystkich porażkach, jakie ponieśliśmy, może z jednym wyjątkiem, traciliśmy bramkę właśnie po nich i to nie powinno już wpływać na nasze wyniki.
Dlatego musimy się poprawić, tak aby nie być, aż tak zależnymi od szczęścia lub jego braku, bo zbyt często od początku sezonu jesteśmy w sytuacjach na styku. Na początku sezonu czasem mieliśmy szczęście, strzelając decydujące gole w końcówkach. Zasłużyliśmy na te zwycięstwa, ale margines błędu był niewielki. Musimy sprawić, aby ta drużyna weszła na poziom, na którym decyzje sędziów czy stałe fragmenty nie będą miały tak dużego wpływu na nasze wyniki, jak miało to miejsce w ostatnich tygodniach i miesiącach.

Komentarze (0)