Alisson uspokaja w sprawie Isaka
Alexander Isak wzbudził poważne obawy o swój stan zdrowia po sobotnim meczu Liverpoolu z Tottenhamem, jednak pewną dozę optymizmu kibicom „The Reds” przekazał bramkarz zespołu – Alisson Becker.
Napastnik Liverpoolu został zmuszony do opuszczenia boiska tuż po zdobyciu bramki otwierającej wynik spotkania wygranego przez zespół Arne Slota 2:1. Isak długo leżał na murawie po ostrym starciu z Mickym van de Venem, do którego doszło w momencie oddawania strzału. Chwilę później został zmieniony przez Jeremie’ego Frimponga.
Choć Szwed zdołał opuścić boisko o własnych siłach, natychmiast pojawiły się obawy o poważny uraz kolana, w tym potencjalne uszkodzenie więzadeł krzyżowych (ACL), co oznaczałoby długą przerwę w grze.
Szkoleniowiec Liverpoolu Arne Slot po meczu nie ukrywał niepewności co do diagnozy, jednak znacznie bardziej optymistycznie wypowiedział się Alisson Becker.
– Myślę, że będzie w porządku. Cieszymy się z jego gola, ale oczywiście nikt nie chce, żeby był kontuzjowany. Mamy nadzieję, że to tylko stłuczenie, nic poważnego, bo jego jakość może bardzo pomóc zespołowi – powiedział brazylijski bramkarz w rozmowie ze Stadium Astro.
Na ten moment klub nie potwierdził oficjalnie skali urazu Isaka, jednak każde pozytywne sygnały są na wagę złota, zwłaszcza że Liverpool zmaga się z narastającymi problemami kadrowymi.
Podczas tego samego spotkania urazu doznał również Conor Bradley. Prawy obrońca został zmieniony w przerwie meczu, a jego miejsce zajął właśnie Isak, który sam musiał opuścić boisko już po 14 minutach gry w drugiej połowie.
W końcówce spotkania Frimpong również opuścił murawę, ustępując miejsca Federico Chiesie. Arne Slot uspokoił jednak nastroje, informując, że Holender potrzebował jedynie pomocy medycznej po rozcięciu wargi i nie doznał kontuzji.
Isak i Bradley dołączyli tym samym do grona nieobecnych, w którym znajdują się już Cody Gakpo, Wataru Endo, Joe Gomez oraz Giovanni Leoni. Dodatkowo Mohamed Salah pozostaje poza zespołem z powodu udziału w Pucharze Narodów Afryki.

Komentarze (0)