Koniec frustracji?
Artykuł z cyklu Artykuły
Muszę powiedzieć, że z wielu powodów początek bieżącego sezonu uważam za jeden z najbardziej frustrujących okresów, jakie pamiętam jako kibic Liverpoolu.
Nie oznacza to, że byÅ‚ on najgorszy pod wzglÄ™dem gry czy zdobywanych punktów – o nie. Jednak wokół zespoÅ‚u powstaÅ‚y takie oczekiwania i presja, że coÅ› musiaÅ‚o zawieść. Teraz oczekiwania mogÄ… zostać odbudowane przez poprawÄ™ wyników.
Ludziom wydaje siÄ™, że nie ma już innych opcji, jak tylko wygrywać każdy mecz, bo w przeciwnym razie nastÄ…pi katastrofa. SÅ‚aby start, parÄ™ zgubionych punktów – koniec z tobÄ…. Takiemu tokowi rozumowania ciężko stawić opór.
Nieważne, że United zeszły sezon zaczęli słabo. Nieważne, że po kilku kolejkach obecnego, Arsenal po raz kolejny był stawiany za przykład modelowego zespołu, a teraz, po dwóch kolejnych przegranych (obu zresztą w Manchesterze), sprawy nie przedstawiają się już dla nich tak różowo.
W ubiegłym sezonie Liverpool był krytykowany za niedostatecznie częste pokonywanie mniejszych zespołów, szczególnie na Anfield, a także za zbyt wiele remisów.
W obecnym sezonie, który ledwo się przecież rozpoczął, oba te problemy zostały rozwiązane w 100 procentach. W tej kwestii jest póki co świetnie.
Rzadko jednak jest to tak proste. Tym razem problem pojawiÅ‚ siÄ™ w meczu z Aston VillÄ… – takiego spotkania doÅ›wiadcza każda drużyna w każdym sezonie, jednak rozgrywanie takowych nie może wejść w nawyk. Gdy mowa o dopiero trzecim meczu na koncie ma siÄ™ za maÅ‚o zwyciÄ™stw, by uspokoić obawy, że jest to nowa norma.
Teraz pojawiajÄ… siÄ™ eksperci – stan pamiÄ™ci których upokarza zÅ‚ota rybka z amnezjÄ… (która na dodatek wÅ‚aÅ›nie zdechÅ‚a) – mówiÄ…cy, że pokonywanie mniejszych klubów siÄ™ nie liczy, a Liverpool musi wygrywać z silniejszymi rywalami.
Co?
Nic dziwnego, że czasem mam wrażenie, że Benitez nie może wygrać, a eksperci – przegrać. WyglÄ…da na to, że bez wzglÄ™du na to, co zrobi Rafa, powinien byÅ‚ zrobić rzecz przeciwnÄ… – takÄ… opiniÄ™ zawsze przedstawiajÄ… po fakcie ludzie, którzy nigdy w życiu nie znajdowali siÄ™ w komentowanej sytuacji.
Inny komentator powiedziaÅ‚, że Liverpool z Burnley graÅ‚ z „dwoma cofniÄ™tymi pomocnikami”. Niesamowite. Nie ma znaczenia, że kapitan atakowaÅ‚ bramkÄ™ rywali jak czÅ‚onek oddziaÅ‚u poÅ›cigowego – fakt, iż drużynÄ™ prowadziÅ‚ Benitez, sprowokowaÅ‚ tak gÅ‚upi wniosek.
MyÅ›lÄ™, że ci ludzie czÄ™sto najpierw mówiÄ…, a póĽniej myÅ›lÄ…, paplajÄ… jak nakrÄ™ceni i popeÅ‚niajÄ… błędy, które ujawniajÄ… ich uprzedzenia. Rafa może wystawić w Å›rodku pomocy Torresa, a ten i tak zostanie uznany za „cofniÄ™tego”. Zignoruj rzeczywistość, rozpowszechniaj stereotyp.
WeĽmy inny przykÅ‚ad: niektórzy eksperci krytykujÄ… Liverpool za cofanie caÅ‚ej drużyny przy rzutach rożnych przeciwnika. Typowa ostrożność Beniteza – sugerujÄ…. Spójrzmy jednak na liczbÄ™ bramek strzelonych przez the Reds po staÅ‚ych fragmentach wykonywanych przez rywali z sobotnim golem Dirka Kuyta na czele.
Cofnięcie całej drużyny oznacza, że więcej piłkarzy przeciwnika pójdzie do przodu. Zostawia również mnóstwo wolnej przestrzeni, w którą można się wedrzeć. Może to być najlepszy sposób na złamanie murujących swoją bramkę rywali, ponieważ wtedy ich szeregi są rozluĽnione.
Gdyby Torres zostaÅ‚ z przodu przy rogu, byÅ‚by kryty, kiedy odzyskalibyÅ›my piÅ‚kÄ™ i staÅ‚by plecami do bramki. Gdy jednak kontra wyprowadzana jest szybko i wiÄ™kszÄ… iloÅ›ciÄ… zawodników, trudniej ich zatrzymać. A jeÅ›li wyjdzie siÄ™ z wÅ‚asnego pola karnego odpowiednio szybko, nikt nie jest w stanie tego zatrzymać. Pomaga również fakt, iż biegnie siÄ™ w odpowiednim kierunku, majÄ…c przed sobÄ… akry wolnej przestrzeni. Gol Kuyta miaÅ‚ miejsce w sytuacji piÄ™ciu na piÄ™ciu, gdy piÅ‚ka znalazÅ‚a siÄ™ w polu karnym Burnley po ich rzucie rożnym – niezbyt negatywny futbol.
Przez większość czasu staram się raczej obalić przekonania innych ludzi, niż zaoferować własne. Dzieje się tak nie dlatego, że nie mam własnej opinii, lecz dlatego, że nic nigdy nie jest tak proste. Kto może być pewien czegokolwiek w piłce nożnej?
MogÄ™ powiedzieć tak: nie chodzi o to, jak radzisz sobie z wielkimi czy maÅ‚ymi drużynami, u siebie czy na wyjeĽdzie. Zdobywaj punkty w każdy możliwy sposób, a jeÅ›li w Å›rodku majÄ… masz ich najwiÄ™cej – wygrywasz ligÄ™. Punkty stracone nie bÄ™dÄ… miaÅ‚y znaczenia.
W zeszłym sezonie United nie tylko zaczęli słabo, ale ogólnie radzili sobie Ľle w starciach z wielkimi zespołami, co jednak nie przeszkodziło im w zdobyciu mistrzostwa. Zrobili dwie rzeczy, których mistrzowie rzekomo muszą się wystrzegać. Zresztą nie tylko dwie, przegrali bowiem więcej meczów niż reszta czołówki i strzelili mniej bramek. Często stosowali też rotację, kolejny czynnik prowadzący podobno do niepowodzenia.
Nie oznacza to, że słaby początek, nienajlepsze wyniki w wielkich meczach, strzelanie mniej bramek i przegrywanie większej ilości meczów to droga do chwały. Nie oznacza to, że uczynienie 140 zmian w składzie na przestrzeni całego sezonu gwarantuje sukces. Oznacza to po prostu, że myli się każdy, kto mówi, że uniknięcie tych rzeczy jest kluczem do sukcesu.
W niektórych sezonach mistrzowie bÄ™dÄ… mieli wspaniaÅ‚y bilans meczów wyjazdowych, w innych – nie. Raz tytuÅ‚ zdobÄ™dÄ… najlepsi strzelcy, kiedy indziej najlepsi w obronie. BÄ™dÄ… również oczywiÅ›cie kampanie wygrane przez zespoÅ‚y niebÄ™dÄ…ce najlepszymi pod wzglÄ™dem strzelanych czy traconych bramek, lecz majÄ…ce równy bilans i tu, i tu. Nie drużyna najbardziej ekscytujÄ…ca, nie najbardziej skÄ…pa, a najlepiej zbalansowana.
Nie ma żadnej magicznej formuły, żadnego niezawodnego planu.
Można naprawiać niedoskonałości, jak Benitez, który kupił Glena Johnsona, jednak drużyna piłkarska nie noże być cały czas ulepszana bez ponoszenia jakichkolwiek strat.
Czasami wyglÄ…da to jak próba dodania dodatkowego skÅ‚adnika do peÅ‚nej po brzegi szklanki (czytaj – na boisku można mieć tylko 11 piÅ‚karzy). Można wlać nowego pÅ‚ynu, jednak za każdym razem kosztem innego skÅ‚adnika. WprowadĽ do skÅ‚adu najwyższej klasy zawodnika, a w którymÅ› rejonie boiska utracisz innego. Nie da siÄ™ wprowadzić do wyjÅ›ciowego skÅ‚adu dwunastego zawodnika, dodać i nie odjąć.
Dla mnie wszystko sprowadza się do balansu. W zeszłej kampanii był on mniej więcej bezbłędny, szczególnie w okresie pogoni, jednak zmiany w tym sezonie na spółkę z kontuzjami ostatecznie to zmieniły, a przynajmniej zmieniły na jakiś czas. Teraz jednak wszystko wraca do normy.
Ogólnie rzecz biorąc, w tym tygodniu czuję się szczęśliwszy i bardziej zrelaksowany. Może to być jednak sezon niezwykle częstych zawirowań wokół szczęścia wielkich drużyn. Teraz jestem na to odrobinę lepiej przygotowany.
Chelsea przeżywa obecnie wyż zwiÄ…zany z zatrudnieniem nowego menedżera (i mniejszÄ… iloÅ›ciÄ… kontuzji niż w minionych latach), a Manchester City zwiÄ…zany ze stworzeniem nowej drużyny. Czasami zmiana powoduje bÅ‚ysk, innym razem – zgrzyt. Nie wiem, kiedy konkretnie, ale te zespoÅ‚y z całą pewnoÅ›ciÄ… również przeżyjÄ… zachwiania.
Nie ma żadnych zasad. Do tej pory nie było jeszcze drużyny, która zaliczyłaby idealny sezon. Arsenal był niepokonany w sezonie 2003/04, a i tak stracił więcej punktów niż Chelsea rok póĽniej.
Parę tygodni temu powiedziałem, że miałem wrażenie, iż przegranie przez Liverpool dwóch meczów we wczesnej fazie sezonu podniosło presję i zmniejszyło przestrzeń. Na pewno utrudniło zadanie.
Jednakowoż zaznaczyłem również, że seria zwycięstw może spowodować nagłą odmianę. Czasami porażki niszczą pewność siebie, innymi razy inspirują do walki. Liverpool zaprezentował tę drugą postawę i jeśli będzie ją w stanie kontynuować, może się naprawdę rozpędzić.
Znajome uczucie
JeÅ›li nie liczyć porażki ze Spurs w pierwszej kolejce, kiedy zespół byÅ‚ jeszcze trochÄ™ zardzewiaÅ‚y po letniej przerwie (a the Reds i tak nie uznano karnego, który pomógÅ‚by wyrwać siÄ™ z tarapatów), mamy seriÄ™ czterech spotkaÅ„, w których – powiedzmy to po cichu – widać byÅ‚o wiele cech charakteryzujÄ…cych naszÄ… grÄ™ pod koniec ubiegÅ‚ego sezonu i to z dodatkowymi bonusami.
Seria strzelania trzech lub wiÄ™cej bramek na mecz zostaÅ‚a rozpoczÄ™ta ze Stoke i byÅ‚a kontynuowana przeciwko Boltonowi i Burnley – oczywiÅ›cie nie sÄ… to najlepsze zespoÅ‚y, ale twarde drużyny, które potrafiÄ… stworzyć problemy.
Wspomnienie słynnych comebacków z poprzedniego sezonu powróciło na Reebok Stadium, a przeciwko dwóm pozostałym z tych drużyn Liverpool strzelił w sumie osiem bramek, nie tracąc przy tym żadnej, pokazując wymaganą wielką bezwzględność w tego typu meczach.
Wynik meczu z Villą był zwykłym wypadkiem przy pracy, a swobodny ofensywny futbol znów jest na porządku dziennym. W meczu z Burnley w pewnym momencie Emiliano Insua zagrał do Glena Johnsona w polu karnym (jednak nie była to nasza szesnastka!) jak gdyby byli dwoma najbardziej wysuniętymi piłkarzami obok Fernando Torresa. Ostrożny Liverpool, co?
Gerrard, Torres i Kuyt regularnie strzelają bramki, robi to także niesamowicie imponujący Glen Johnson, który ma już na swoim na koncie dwa trafienia i cztery asysty. Nie widzieliśmy tego jeszcze na boisku, ale Aquilani również może stanowić zagrożenie bramki i siłę kreacyjną. Jego zdrowie może sprawić, że będzie on czasowym wzmocnieniem i oczywiście niemniejsze jest prawdopodobieństwo, że dopadnie go zmęczenie.
W międzyczasie Andrij Woronin regularnie wchodzi z ławki, stwarza okazje podbramkowe i inteligentnie się ustawia. Nie jest on wspaniałym piłkarzem, ale wie, jak szybko grać z pierwszej piłki.
Co prawdopodobnie najbardziej budujÄ…ce, Yossi Benayoun – joker w drużynie z ogromnym wpÅ‚ywem na grÄ™ w zeszÅ‚ym sezonie – zaliczyÅ‚ pierwszego ligowego hat-tricka (potrzebuje jeszcze jednego w Pucharze Ligi, by zebrać imponujÄ…cy kwartet) i miaÅ‚ pecha, że w meczu z Burnley nie strzeliÅ‚ szeÅ›ciu bramek. Cóż za wystÄ™p.
W tej formie jest on jednym z najlepszych piłkarzy ligi, a jego gole mogą robić ogromną różnicę w kontekście ostatecznego wyniku.
Jest więc pięciu piłkarzy z co najmniej dwoma ligowymi bramkami na koncie, co po raz kolejny pokazuje, że strzelanie goli nie jest zastrzeżone dla dwójki zajmującej najwięcej miejsca w prasie.
A wiÄ™c – tak, Liverpool pewnie nie zdobÄ™dzie tak wielu punktów w meczach z wielkimi rywalami, jak w zeszÅ‚ym sezonie (powtórzenie tego wyczynu trochÄ™ potrwa), jednak to ogólny bilans jest wyznacznikiem tego, jak dobrze zespół sobie radzi.
A to oznacza, że możliwe jest, iż the Reds przegrają więcej meczów, a i tak zakończą sezon z większą ilością punktów. A jeśli więcej niż zeszłosezonowe 86 punktów nie wystarczy, trudno będzie na cokolwiek narzekać.
Paul Tomkins
Ľródło: lfc.tv
Autor: Witz
Data publikacji: 17.09.2009 (zmod. 02.07.2020)