EVE
Everton
Premier League
24.04.2024
21:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 1220

Piłkarze, których nam brakowało

Artykuł z cyklu Artykuły


Wiele osób wciąż rozmawia o tym, czego właściwie brakowało Liverpoolowi w tym sezonie. To prawda, że właściwie każdą drużynę, każdy skład można poprawić obierając tę drogę czy inną.

Podczas gdy głęboka jakość może tylko pomóc (zapewnienie tego raczej nie powoduje niepokoju czy dąsów), to, czego brakowało Liverpoolowi w zeszłym roku, znajdowało się właściwie przez cały czas w składzie.

Spędziłem ostatnich kilka miesięcy na zbieraniu materiałów i pisaniu "Red Race: A New Bastion" i tylko jeden aspekt wśród całej rzeszy innych, wymaga od zawsze poddania próbie i oceny, to prawdziwy wkład każdego pojedynczego piłkarza w sezonie 2008-09.

Tak dobra ocena graczy za pomocą oczu czy po prostu dobrego instynktu nie potrzebuje statystyk, by powiedzieć nam jak szczególnie imponujący byli Steven Gerrard czy Xabi Alonso. Spróbuję więc wgłębić się w kontekst tych występów.

Informacje, jakie zebrałem (dzięki cudownemu asystentowi i kilku gorliwym czerwonym) pozwalają mi na zaprezentowanie kilku rewelacyjnych spostrzeżeń.

Jak grała drużyna, kiedy wszelkie indywidualności były w podstawowej 11stce? Jak prezentowała się podczas ich nieobecności? Jaka była ta jakość reszty drużyny, której w odróżnieniu od Reiny i Carraghera nie pokazywali w każdym ligowym spotkaniu? Jaka postawa była przeciwieństwem doświadczenia podczas każdego meczu, w którym grali?

Cztery nazwiska szczególnie należy pominąć w tej analizie, nie z powodu, iż mało znaczą, bo są przecież czterema kluczowymi graczami - kręgosłupami drużyny, którzy z uzasadnionych przyczyn opuścili nieco spotkań w zeszłym roku.

Myślę, że zobaczyliśmy w tym sezonie, że Liverpool nie potrzebuje opierać się na żadnym graczu więcej. Wystarczającą ilość spotkań wygraliśmy podczas absencji Gerrarda i / albo Torresa, by wiedzieć, że mogą pauzować mecz tu czy tam, nawet przeciwko mocnym przeciwnikom.

Jednak wyłączenie najlepszych piłkarzy z gry na dłuższy czas albo na mecze, w których ich obecność jest szczególnie istotna, by osiągnąć to co założył manager, prowadzi do nieuchronnych strat.

Na początku słowa chwały dla Martina Skrtela, zanim wynotuję umiejętności jego głównego rywala na tę pozycję w drużynie. ¦rednio Słowak grał prezentując wyższą jakość niż jego konkurent Daniel Agger (bazując na ostatecznej pozycji w lidze).

Jednak ostatnio wykazywał tendencję do gry przeciwko drużynom, które miały w tym czasie lepszą formę (opierając się na ich ostatnich 5 rezultatach). Skrtel był bardziej energiczny, nie zachowywał się jak spłoszony więzień, co było bardzo pomocne na takich obiektach jak Old Trafford czy Goodison Park.

Którykolwiek sposób wybiorę, by ocenić postaci, Agger jawi się jako jedna z najbardziej wpływowych osób sezonu. Staje się to bardziej niesamowite, jeżeli zwróci się uwagę na jego osobiste zmaganie z kontuzją i na początku kampanii (po opuszczeniu właściwego całego poprzedniego sezonu) i w Nowym Roku.

Wciąz nie uważam, że osiągnął on swój najlepszy poziom, zwłaszcza przez te kontuzje, ale wniósł jakąś wartość dodaną do drużyny.

Kiedy Agger grał, Liverpool wygrał 78 procent ligowych spotkań, w przeciwieństwie do 66 procent zdobytych średnio w 38meczowym sezonie. Może to tylko zbieg okoliczności, że był w formie, kiedy drużyna była na fali, ale należy rozważyć każde z takich odkryć.

Jednak jeśli zespół radzi sobie dobrze, kiedy grają niektóre osoby, nawet jeśli nie rozgrywają życiowych spotkań jako indywidualności, to sugeruje, że coś działa.

¦rednia punktów na mecz z Duńczykiem w składzie to 2.4, a to więcej niż 2.3 pkt United w celu osiągnięcia 90 pkt. Agger zaczynał dwa razy przeciwko Arsenalowi oraz z Chelsea na wyjeĽdzie, więc nie wygląda tylko na mięso armatnie.

Jednakże powodem, dla którego oceniam jakość opozycji i ich formę w określonym czasie, jest próba wyprowadzenia jakiś średnich i umieszczenia ich w odpowiednim kontekście.

Gdy wyłączy się tych, którzy zagrali tylko kilka spotkań, na okresową gwiazdę średnich Premiership wyrasta nam Emiliano Insua, z 90 procentami wygranych (9 zwycięstw, jeden remis) i średnią 2.78pkt za każdym razem, kiedy grał albo dokonując dalszych obliczeń w celu lepszej wizualizacji 105 pkt na 38 spotkań!).

W kontekście, że jakość i forma konkurentów była poniżej średniej, może nie bardzo, ale wystarczająco, by zasugerować grę Insuy w meczach bardziej "możliwych do wygrania", mocniej niż występy innych graczy. Tak czy siak, zasługuje na wielkie kredyt zaufania za to, co nam już zaprezentował.

Uśredniając, Agger grający ogony jest i tak stosunkowo lepszym wyjściem od Insuy, ale na dłuższą metę tylko, gdyby był w dobrej formie.

Liverpool przegrał tyle samo spotkań z Aggerem w składzie, co bez niego(jedno), ale tylko 11 z 20, które Duńczyk opuścił, wygrał, notując przy tym 8 remisów.

Statystyki oddają więc to, co czuje wielu fanów: z ekstra jakością Aggera wygrywamy więcej spotkań, podczas gdy inni obrońcy przodują w zatrzymywaniu przeciwników.

Biorąc pod uwagę fakt, że Agger wziął udział zaledwie w niecałej połowie spotkań, to kuszące, by myśleć; o ileż więcej mógłby zaoferować w następnym sezonie, jeśli byłby w formie, zwłaszcza przeciwko nielubianym przeciwnikom zza miedzy, kiedy remisy muszą przekuć się w zwycięstwa. Przez wkroczenie we właściwym czasie w środek pola, otwiera drużynę.

Co ciekawe, Agger nie był piłkarzem, którego nieobecność była najbardziej odczuwalna, zaskakująco nie był to też Torres.

Podczas, gdy oni opuścili 5 i odpowiednio 7 spotkań; absencja Gerrarda i Torresa zredukowała stosunek zwycięstw do 40 procent. Żadnego z tych spotkań nie przegraliśmy, ale większość zakończyła się remisem.

Kiedy Torres był kontuzjowany, co zdarzało się dużo częściej, zwycięska passa Liverpoolu spadła poniżej 38 średnio, ale niewiele.

Jest jednak ciekawa anomalia z Torresem, to samo tyczy się też Alonso.

Ze wszystkich zasadniczych graczy, Torres i Alonso przeciętnie najczęściej stawiali czoła najcięższym przeciwnikom.

To sytuuje ich własne występy w odpowiednim kontekście: niedawno pisałem o tym, jak Torres strzelił większość goli czołowym rywalom w tym sezonie, ale teraz rozkładając jego występy na czynniki pierwsze, to powodem była absencja w meczach ze słabymi drużynami, spowodowana urazami.

Tak samo Alonso. Mecze jak z Wigan czy Stoke na wyjeĽdzie zakończyły się remisami, a spryt Baska mógłby pomóc nam wygrać, a to nie bez znaczenia, bo był w wybitnej formie, zanim doznał kontuzji kostki w meczu z Preston w FA Cup.

Będzie to także sprawiedliwe, jeśli na tym etapie wypunktuję średnią Alberta Riery, który zaprezentował najlepszą dyspozycję ze wszystkich graczy Liverpoolu, a Yossi Benayoun najsłabszą.

Riera stawiał czoła drużynom będącym w niezłej formie, podczas gdy Benayoun miał tendencję występować przeciwko słabszym przeciwnikom. Jednak w drugiej połowie sezonu, kiedy odnalazł pewność siebie, okazał się niewątpliwym atutem.

Wkładem Riery było dodanie nowego elementu taktycznego (autentyczna szerokość), co pozwoliło ujrzeć The Reds radzących sobie nieĽle z resztą czołowej piątki: 8 spotkań, wszystkie zaczynał w wyjściowym składzie. Jego sprytne pozycjonowanie otworzyło nam przestrzeń dla innych. Być może był zmęczony w końcówce sezonu, ponieważ nie tylko był to jego pierwszy pełen sezon Premiership, ale grał również w najcięższych meczach.

Wygrywanie spotkań stało się ważniejsze niż kiedykolwiek wcześniej. W swoich 5 sezonach, Benitez dwukrotnie zanotował lepszy bilans zwycięstw(66procent) niż w 17 z 18 klubowych triumfów. Jednak Liverpool był trzeci i drugi w ostatnich kampaniach.

Aby wygrać wiele spotkań, musisz być zdolny do rotacji. Pierwotnie Benitez był zarzucany przez ekspertów hasłami "graj najlepszą 11 co tydzień. Nikt nie wspomniał nic o silnym składzie, innym niż rezerwowi, którzy jeśli są dobrzy, powinni grać tylko w nagłych wypadkach.

Jedna z głównych gazet pobiegła kilka miesięcy wstecz, przypominając, że sztuka rotacji to mądrość jaką Rafa zaczerpnął od Boba Paisleya; ignorując przy tym to, że jeżeli coś jest słuszne 30lat temu, to niekoniecznie musi być obecnie. To był dziwny artykuł. Czy Paisley używał przestarzałej, antycznej taktyki? Oczywiście, że nie.

W tym sezonie, mimo wielu powtarzających się urazów kluczowych graczy(co oznacza, że na stałe towarzyszyły zespołowi), Rafa dokonał kilka istotnych zmian: średnio trzy na grę.

A Alex Ferguson? Prawie 4 na mecz, najbardziej swobodnie ze wszystkich managerów w ostatnich 5 latach(a więc prawie najswobodniej kiedykolwiek, biorąc pod uwagę jego względną świeżość). Na nie mniej niż 15 okazji, Ferguson robi 5 lub więcej zmian od jednego meczu w lidze do następnego.

Jednak to działało. A to zawsze będzie moim argumentem: nie ma ustalonej liczby rotacji niezbędnej do osiągnięcia sukcesu i to także zależy od siły twojej drużyny. Jeżeli masz wszystkich równie dobrych, rotacja jest istotnym elementem nowoczesnej gry. Każdy, kto temu zaprzecza, nadal żyje w przeszłości.

Kto rotował najbardziej z czołowej szóstki? Aston Villa. Ale z marnymi widokami.

Cofając się w przeszłość do dawnych dni, Martin O'Neill ledwie zmienił swoich. Rezultat? Wielki zespół przez 2/3 sezonu, zakończył w trudach sezon, wcześniej spadając z pierwszej 4 i kończąc w efekcie za Evertonem.

To naprawdę sugeruje, że utrzymywanie swojej drużyny na najwyższych obrotach nie jest już odpowiedzią, i że potrzebujesz mieć wypoczętych, świeżych piłkarzy przez 10 miesięcy, nie 6 na wysokich obrotach. Choć w dużej mierze również Fulham wystrzegało się rotacji, nie mieli do czynienia z Europą, co oznacza więcej czasu na odpoczynek i mniej podróżowania.

Oczywiście, Villa miała tylko Puchar Uefa - nie grali w europejskiej elicie. Rotacje więc stają się jeszcze bardziej konieczne, kiedy gracz ciężki mecz w lidze w sobotę, a podejmujesz europejską czołówkę w środku tygodnia, stawiając czoła kolejnemu ligowemu przeciwnikowi kilka dni póĽniej.

Dodaj to wszystko do siebie i możesz ujrzeć delikatną równowagę. Konieczną, by utrzymać najlepszych zawodników w ich szczytowej kondycji fizycznej od sierpnia do maja - ale również jak ustawić graczy, kiedy jest potrzeba odpoczynku, by utrzymać ich w najwyższej formie, by byli dostępni dla managera przez większość sezonu aby wygrywać spotkania.

Być może najbardziej przydatną informacją, będzie fakt, iż Gerrard i Torres 14 razy zaczynali razem mecz, a Liverpool zdobył taką ilość punktów, którą mógłby pobić rekord ligi angielskiej, kiedy Gerrard i Torres graliby razem przez 38 spotkań. Bez nich od pierwszych minut, wynik był zaskakująco imponujący - 79, ale nadal nie predestynujący do tytułu.

Dla kontrastu, 7 opuszczonych spotkań przez Cristiano Ronaldo spowodowałoby spadek do 76 punktów z 90, które aktualnie zdobyli, co wskazuje, jak ważny jest on dla nich.

Największą różnicą tego sezonu jest to, że Alex Ferguson mógł wystawić najlepszy sklad 3 razy częściej niż Rafa Benitez (najlepszy skład w znaczeniu ci kluczowi piłkarze, który grają w większości spotkań, jeśli są w formie).

Tylko 4 razy w tym sezonie Reina, Carragher, Gerrard, Alonso, Torres i Mascherano wyszli razem w wyjściowej 11. Ferguson mógł wystawić razem kluczową szóstkę aż 12 razy.

Te mecze, w których Torres i Gerrard zaczynali w wyjściowym składzie także przeciwko lepszym niż średni, przeciwnikom, prezentując lepszą niż średnią, formę, pokazuje nam co mogłoby być, gdyby...

A, i co może być już wkrótce...!

Paul Tomkins

liverpoolfc.tv



Autor: Lady in red
Data publikacji: 11.06.2009 (zmod. 02.07.2020)