PNE
Preston North End
Towarzyski
13.07.2025
16:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 2058

Znajomość historii uwalnia

Artykuł z cyklu Artykuły


Jednym z problemów dotyczących wspaniałej przeszłości Liverpoolu jest fakt, że młodsi kibice (i słabsi z krótką pamięcią) zdają się myśleć, że zostało to wszystko osiągnięte bez potknięcia, z oznakami geniuszu na każdym kroku. Czas zmienia fakty w mity.

Owe czasy niezaprzeczanie były piękne, jednak ówcześni piłkarze i menedżerowie również popełniali błędy. Nie każdy mecz kończył się wynikiem 5-0 po imponującej grze.

Czytałem narzekania pewnego kibica po remisie 0-0 na Villa Park. Twierdził on, że wielkie zespoły Liverpoolu nigdy nie pozwoliłyby sobie na takie wyniki. Czyżby?

Faktem jest, że Rafa Benitez wygrał większą część ligowych meczów za swojej kadencji niż Bill Shankly i Joe Fagan, dwie legendarne postaci na stanowisku menedżera. Tylko Kenny Dalglish i Bob Paisley są procentowo lepsi w statystyce ligowych zwycięstw w ostatnich 50 latach.

Krytycy powiedzÄ…: „W dzisiejszych czasach wygrywanie meczów jest Å‚atwiejsze”. Jest taka opcja, ale to niemożliwe do udowodnienia. Nie można, opierajÄ…c siÄ™ na sprzecznoÅ›ci, wybierać faktów z przeszÅ‚oÅ›ci i teraĽniejszoÅ›ci, by dowieść swojej racji. JeÅ›li uważasz, że w tamtych czasach osiÄ…ganie zwyciÄ™stw byÅ‚o trudniejsze, nie odwracaj kota ogonem i nie mów, że Liverpool nie pozwoliÅ‚ sobie w nich na wyjazdowy remis. ZdarzaÅ‚o siÄ™.

W 1984 roku Liverpool wygraÅ‚ ligÄ™ majÄ…c na koncie 14 remisów i 6 porażek. To byÅ‚ fenomenalny zespół, który osiÄ…gnÄ…Å‚ historycznÄ… potrójnÄ… koronÄ™, ale nie przemilczajmy jego wad. Nie udaÅ‚o mu siÄ™ wygrać w niemal tylu meczach, w ilu schodziÅ‚ z boiska z tarczÄ…. Jego kapitan, Graeme Souness, idealnie podsumowaÅ‚, dlaczego i tak zasÅ‚użenie zdobyli tytuÅ‚: „WedÅ‚ug naszych standardów nie zasÅ‚użyliÅ›my w tym roku na mistrzostwo. WedÅ‚ug standardów caÅ‚ej reszty – owszem.”

Biorąc pod uwagę fakt, że pieniądze w pełni zdominowały współczesny futbol, jednym z celów, dla których napisałem moją nową książkę, było znalezienie sposobu na porównanie transferów dokonywanych przez Liverpool i jego głównych rywali na przestrzeni ostatnich 50 lat, by mieć poczucie wydawanych pieniędzy.

Używanie funtów szterlingów jako wyznacznika po prostu nie ma sensu. Dokonany w 1960 przez Billa Shankly'ego transfer Kevina Lewisa opiewający na rekordową wówczas dla klubu kwotę 13.000 funtów wygląda dziś całkowicie nic nie znaczący z finansowego punktu widzenia. Dla porównania, obecny rekord transferowy w angielskiej piłce jest 2.461 razy większy. Jeśli inflacja działałaby w ten sposób, kromka chleba kosztowałaby dziś około 100 funtów.

Po uznaniu, że korzystanie z rekordów transferowych nie jest w stu procentach idealnym sposobem na ocenę poczynań finansowych (szczególnie, że wiele kwot odstępnego przeczy zasadom logiki), stwierdziłem, że jest ono najbliższy dokładnemu. Lewis był więc nowym rekordowym transferem Liverpoolu, a jego cena wyniosła 20% ówczesnego rekordu transferowego w Anglii. To ma sens. W dzisiejszych realiach to 20% oznaczałoby 6 milionów funtów.

Po ustaleniu za pomocą tej metody średnich kosztów poniesionych przez wszystkie czołowe drużyny w przeciągu ostatnich 50 lat, spotkałem się z interesującym zjawiskiem. Przed utworzeniem Premiership mistrzami zostawały zarówno zespoły rozrzutne, jak i te, które swoje zespoły budowały z pomocą psiego budżetu.

Na ten przykład Bill Shankly wygrał ligę w 1964 i 1966 z zespołem, który kosztował średnio 10% brytyjskiego rekordu transferowego. Drużyna Evertonu w latach osiemdziesiątych była równie niedroga.

Co ciekawe od czasu Leeds w 1992, czyli na dokÅ‚adnie rok przed utworzeniem Premiership, każdy „nowy” zespół, który wygrywaÅ‚ ligÄ™ (piszÄ…c „nowy” mam na myÅ›li przynajmniej pięć lat od ostatniego tytuÅ‚u, co oznaczaÅ‚o zupeÅ‚nie innych piÅ‚karzy i/lub menedżera), kosztowaÅ‚ Å›rednio wiÄ™cej niż 40% brytyjskiego rekordu transferowego.

Odnosi siÄ™ to do Manchesteru United w 1993, Blackburn w 1995 i Chelsea w 2005, ale – co jest najwiÄ™kszÄ… niespodziankÄ… – również do Arsenalu w 1998, który na ów tytuÅ‚ czekaÅ‚ 7 lat.

Byłem zszokowany tym ostatnim odkryciem. Zawsze myślałem, że Wenger ugrał dublet z pomocą dość skąpego budżetu. W pewnym stopniu właśnie tak było, choć piłkarze tacy jak Vieira czy Overmars za czapkę gruszek nie przyszli. Ten tytuł Arsenalu został jednak zbudowany na drogich transferach poprzedników Francuza, Bruce'a Riocha i George'a Grahama. ¦ciągnęli oni kilku bardzo dobrych i bardzo drogich graczy.

Faktem jest, że w 1990 roku David Seaman był bardzo drogim bramkarzem. Kwota 1,3 miliona funtów wygląda mizernie jak na standardy roku 1998, ale cena, jaką zapłacono za Seamana osiem lat wcześniej wynosiła 48% ówczesnego rekordu transferowego, co daje nam bardziej wiarygodny obraz sytuacji.

Procentowa wartość piÅ‚karza utrzymuje siÄ™ przez caÅ‚y jego pobyt w klubie. Inny przykÅ‚ad – gdy United kupili Roy'a Keane'a za rekordowe w brytyjskim futbolu w 1993 roku 3,75 miliona funtów, skorzystali z wolnego rynku. ZapÅ‚acili jak na ówczesne realia fortunÄ™, by dla nich graÅ‚, wiÄ™c nawet gdy rekord transferowy szedÅ‚ w górÄ™ przez całą kolejnÄ… dekadÄ™, on przywdziewaÅ‚ koszulkÄ™ z ich logiem. Wszystko zależaÅ‚o od wiÄ™kszych staraÅ„ i wyÅ‚ożenia rekordowej kwoty, by mieć ten komfort.

Gdy Graham zapłacił ogromne pieniądze za Seamana, żaden inny klub nie mógł sobie na to pozwolić. David Platt, Ian Wright i Martin Keown to kolejni piłkarze, którzy regularnie występowali w zespole 1998 i kosztowali więcej niż 50% brytyjskiego rekordu transferowego.

Taka sama sytuacja miaÅ‚a miejsce w przypadku Dennisa Bergkampa, którego transfer na Highbury ustanowiÅ‚ nowy brytyjski rekord w 1995 (7,5 miliona funtów) – „100%-owy” transfer. Rok póĽniej, gdy Alan Shearer kosztowaÅ‚ Newcastle 15 milionów funtów, czy Bergkamp staÅ‚ siÄ™ nagle „50%-owym” transferem? Czy nagle staÅ‚ siÄ™ tani? OczywiÅ›cie że nie. Nadal kosztowaÅ‚ 100%, ponieważ byÅ‚ najdroższy w chwili swojego transferu.

Innymi słowy, cena piłkarza może być oceniana tylko przez pryzmat chwili transferu. Jego cena może w kolejnych latach rosnąć lub spadać, a inne transfery mogą usunąć go w cień, ale zapłata odnosi się do sytuacji na rynku w jednym konkretnym roku.

Summa summarum kluczem do sukcesu Arsenalu byli tacy piłkarze jak Seaman, Keown i Bergkamp. Drużyna Kanonierów kosztowała średnio 43% rekordu transferowego. Gdy Nicolas Anelka zastąpił w połowie sezonu Iana Wrighta, średnia spadła, ale sukces tego zespołu i tak był bardzo mocno oparty na pieniądzach, jeśli nie wydanych przez Wengera to przez Arsenal ogólnie.

Oczywiście skompletowanie składu, który kosztuje średnio powyżej 40% rekordu transferowego, nie gwarantuje sukcesu. Na zespół Newcastle w sezonie 1996/97 kosztował średnio 49,7% rekordu transferowego, a przecież Sroki nie wygrały zupełnie nic.

Najbardziej przygnębiający jest fakt, że zespoły zarówno Graeme'a Sounessa, jak i Roy'a Evansa kosztowały średnio 40-50% rekordu transferowego, a do tego klub wyprodukował wspaniałą młodzież, a i tak lata dziewięćdziesiąte należy uznać za stracone. W tym czasie inne kluby się rozwijały.

PrzenieÅ›my siÄ™ trochÄ™ w przyszÅ‚ość. W półfinale Ligi Mistrzów w 2007 roku można byÅ‚o zobaczyć peÅ‚niÄ™ siÅ‚y nabywczej Chelsea w ostatnich latach. Pierwsza jedenastka Liverpoolu: Reina, Riise, Agger, Carragher, Arbeloa, Zenden, Alonso, Mascherano, Gerrard, Bellamy i Kuyt kosztowaÅ‚a Å›rednio jedynie 14,5% angielskiego rekordy transferowego. Dla kontrastu zespół Chelsea od pierwszej minuty: Cech, Cole, Carvalho, Terry, Ferreira, Cole, Lampard, Makelele, Mikel, Drogba i Szewczenko to Å›rednio aż 51%. W „realnych” warunkach zespół Chelsea byÅ‚ wiÄ™c ponad trzy razy droższy od teamu Liverpoolu.

(51% to najwyższa liczba jaka znalazła się we wszystkich moich kalkulacjach, chociaż i tak jest niższa niż oczekiwałem. Wydatki Chelsea nie szły jednak jedynie na pierwszą jedenastkę, ich rezerwowi też kosztowali niemało).

Od tego meczu na Anfield pojawiło się kilku drogich piłkarzy. Javier Mascherano (w sezonie 2006/07 jedynie na wypożyczeniu), Ryan Babel, Fernando Torres i Robbie Keane kosztowali naprawdę niemało. Różnica się zaciera, ale wciąż istnieje.

Umowna najsilniejsza jedenastka Liverpoolu na tę chwilę (z Dosseną, Rierą i Keanem) kosztowała średnio 30%. Po zastąpieniu Riery Kuytem, Arbeloi Degenem i Skrtela Aggerem liczba ta niemalże się nie zmienia. Tymczasem najsilniejsza jedenastka Manchesteru United jeszcze przed ściągnięciem Berbatowa i licząc jedynie nieoficjalną cenę wypożyczenia Teveza (10 milionów funtów zamiast ponad trzydziestu, które United przelali na kontu MSI) kosztowała średnio niemal 40%.

Zauważyłem, że gdy wielki klub wygrywał swój pierwszy od dłuższego czasu tytuł, średnia jego cena często spadała w przeciągu kolejnych sezonów. Zespół osiągnął ten magiczny cel, to wspaniałe (swoją drogą bezcenne) doświadczenie już miał za sobą. Następnie menedżer stopniowo mógł wprowadzać kilku młodzików jak United z Beckhamem, Nevillem i Scholesem w połowie lat dziewięćdziesiątych. Ferguson wiedział, że zarobił dla siebie trochę czasu i swobody. Wenger póĽniej zrobił to samo, lecz efekt w postaci mistrzostwa przyniosło to dopiero po trzech chudych sezonach.

Jeszcze przed utworzeniem Premier League miaÅ‚o miejsce inne ciekawe zjawisko. ZespoÅ‚y takie jak Everton w latach siedemdziesiÄ…tych i Manchester United w latach siedemdziesiÄ…tych i osiemdziesiÄ…tych wydawaÅ‚y bardzo dużo – o wiele wiÄ™cej, niż the Reds w ostatnich latach – i nie przyniosÅ‚o im to sukcesu.

Jeśli chodzi o United, wygrali oni ligę, gdy ich zespół kosztował średnio niemalże 50%, choć, jak już mówiłem, wskaĽnik wciąż wynosił ponad 40% w 1993, gdy po 26 latach posuchy wywalczyli mistrzostwo. W przypadku Evertonu wydatki okazały się katastrofą, ale utrzymały klub na powierzchni do chwili, gdy światło dzienne ujrzały talenty takich młodzików jak Neville Southall i Kevin Ratcliffe.

Tego typu sukces nie miaÅ‚ jednak miejsca w ostatnich 16 latach, czyli w tym, co nazywamy „współczesnÄ…” piÅ‚kÄ…. NiezwykÅ‚e zmiany w Manchesterze City pokazujÄ… gorÄ…czkowy klimat finansowy angielskiej piÅ‚ki.

JeÅ›li Benitez wygra „pierwsze” mistrzostwo z drużynÄ…, której Å›rednia wartość wynosi 30% rekordu transferowego, bÄ™dzie to z całą pewnoÅ›ciÄ… spore osiÄ…gniÄ™cie, szczególnie przy wyposażonych w tak głębokie kieszenie rywalach. Tutaj widać, jak trudne jest to zadanie.

W ostateczności nie ma jednak nienaruszalnych zasad pokazujących, jak zbudować sukces czy co prowadzi co porażki. Są jedynie przykłady, rozważania nad różnymi sprawami, ostrzegawcze opowieści. Mimo wszystko można unikać trendów. A może są jedynie wyjątkami potwierdzającymi regułę? Szczerze mówiąc, nie wiem.

Wszystko to po części stanowi cel, dla którego pisaÅ‚em mojÄ… nowÄ… książkÄ™ pt. „Dynastia”. Obok anegdot o Liverpool FC z ostatnich pięćdziesiÄ™ciu lat, historii triumfów, spojrzenia na piÅ‚karzy i menedżerów (dobrych i sÅ‚abych), postanowiÅ‚em podkreÅ›lić w tej książce nie same osiÄ…gniÄ™cia czy porażki, ale również kontekst, w jakim miaÅ‚y one miejsce, by lepiej je zrozumieć. Dla mnie to byÅ‚o kluczem.

Jak to powiedziaÅ‚ profesor Lynn White Jr.: „Znajomość historii uwalnia nas i wszyscy stajemy siÄ™ sobie współczeÅ›ni”.



Autor: Witz
Data publikacji: 22.09.2008 (zmod. 02.07.2020)