Dość!
Artykuł z cyklu Artykuły
Wielu mÄ…drzejszych ode mnie wielokrotne narzekaÅ‚o, że letni okres miÄ™dzysezonowy to gehenna fanów piÅ‚ki nożnej. Powiem wiÄ™cej – mówili to, gdy ja leniwie odganiaÅ‚em muchÄ™ od mojego drinka na plaży w krainach szczęśliwych, a piÅ‚karze podczas dwutygodniowego (z reguÅ‚y) urlopu robili dokÅ‚adnie to samo. Wielu pÅ‚akaÅ‚o, że nie może doczekać siÄ™ choćby poczÄ…tku treningów, który oznaczaÅ‚by rozgrywanie od czasu do czasu sparingów, bÄ™dÄ…cych namiastkÄ… futbolu na najwyższym (w zależnoÅ›ci od tego kto jakiej ligi jest fanem) poziomie.
Lato to ponoć ulubiony okres wszystkich uczniów, studentów i ogólnie rzecz biorąc młodej części społeczeństwa. Nie mam bladego pojęcia jaki heretyk wymyślił takie bzdury, jednak nie ma najmniejszych wątpliwości, że zanim wziął się za sylabizowanie, zdecydowanie przesadził z alkoholem.
Do dzisiaj myÅ›laÅ‚em, że zaliczam siÄ™ do grona tych „odpornych”. Odpornych na morze zdjęć pÄ™katego brzucha Ronaldinho walajÄ…cych siÄ™ po internecie niczym najbardziej irytujÄ…cy spam zachwalajÄ…cy ruskiej produkcji viagrÄ™. Odporny na telenowele transferowe, które zupeÅ‚nie niespodziewanie staÅ‚y siÄ™ udziaÅ‚em także Liverpoolu, ale mam tu na myÅ›li przede wszystkim sami-wiecie-którÄ… telenowelÄ™ okraszonÄ… oczywiÅ›cie watahÄ… zdjęć na których Å›niady bohater lansuje siÄ™ w kolejnej kolekcji od Armora Giorgianiego, która „w krÄ™gach” robi furorÄ™, a dla normalnego czÅ‚owieka jest zabawnym urozmaiceniem szarej bezfutbolowej rzeczywistoÅ›ci. Odpornych w koÅ„cu na stojÄ…ce na beznadziejnym poziomie mecze sparingowe koÅ„czÄ…ce siÄ™ idiotycznymi wynikami, które nikogo nie cieszÄ…, a jedynie podsycajÄ… apetyt na obejrzenie na ekranie prawdziwej piÅ‚ki nożnej, a nie jakiejÅ› kopaniny stojÄ…cej pod znakiem prestiżu dla jednej strony i ogromnych chÄ™ci zejÅ›cia w koÅ„cu do szatni dla drugiej. Odporny na sezon ogórkowy.
Aż wreszcie, gdy do rozegrania pozostaÅ‚ tylko jeden (viva la biba!) sparing czy mecz towarzyski, nazywajcie to jak chcecie, gdy do rozpoczÄ™cia sezonu pozostaÅ‚o tylko 11 dni (nie liczÄ™ meczu ze Standardem, bo jego ogranie to standard), gdy w koÅ„cu rozpoczęły siÄ™ już rutynowe przedsezonowe wypowiedzi pokroju: „Idziemy na mistrza!” nie wytrzymaÅ‚em.
Mam tego dość. Dość wysłuchiwania ballad o Ngongach monotonnym tonem nuconych przez pozbawionego jakichkolwiek kompetencji kolesia z łapanki komentującego mecze dla Polsatu. Dość oglądania, jak Robbie Keane męczy się i nie potrafi strzelić gola, bo pomimo wielkiej ku temu chęci sam w podświadomości lekceważy rywala, z którym gra. Dość łysych arbitrów z reklamą VG na przedramionach, którzy wobec sennej atmosfery na boisku starają się robić własne show. Dość widoku Rafy Beniteza zerkającego jednym okiem na to, co dzieje się na boisku. Dość świadomości, że Nabil El Zhar znajduje się na boisku i to w koszulce LFC! Dość siedemdziesięciometrowych rajdów Insui zakończonych podaniem do rywala. Dość tej całej nonszalancji, która towarzyszy takim spotkaniom i sprawia, że kibice starający się śledzić sprzed telewizora boiskowe wydarzenia albo drzemią spokojnie, albo irytują się bez miary i pomstują na cały świat, że sezon zaczyna się dopiero za 11 dni. Dość!
Do meczu z Sunderlandem zostało tylko/aż 11 dni...
Autor: Witz
Data publikacji: 05.08.2008 (zmod. 02.07.2020)