LIV
Liverpool
Premier League
31.03.2024
15:00
BHA
Brighton & Hove Albion
 
Osób online 1068

Finnan - kariera w cieniu

Artykuł z cyklu Artykuły


Liverpool Football Club nie jest miejscem, w którym rzetelni, ciężko pracujący gracz, którzy rzadko łapią się na czołówki gazet czują się obco. Jamie Carragher, Sami Hyypia czy Dirk Kuyt są elementami obecnego zestawienia i dołączają do listy która zawiera takie nazwiska z przeszłości jak Phil Neal, Ian St. John i Steve Nicol.

Jednakże nawet gdy tworzy się listę taką jak ta, można zapomnieć o Stevie Finnanie, i zostanie to wybaczone. Irlandczyk z akcentem cockney jest cichym facetem, który raczej unika blasku fleszy poza boiskiem, a na boisku często pozostaje niezauważony, w przeciwieństwie do efektów jego pracy. Jednak okazał się być jednym z najlepszych bocznych obrońców w Premier League.

Finnan rozpoczął swoją karierę, gdy Wimbledon nie przedłużył z nim kontraktu i dołączył do Welling City. Z tego miejsca wspinał się w futbolowej hierarchii, aby grać w Birmigham City, Notts County a póĽniej Fulham, gdzie wyrobił sobie nazwisko po bardzo dobrym sezonie z Cottagers. Zwróciło to uwagę Gerarda Houlliera i zainspirował do jednego z najlepszych transferów swojej kadencji. Finnan dołączył do grupy Hyypii, Hammana i Riise.

Gdy przybył Rafa Benitez, wielu sądziło, że Finnan opuści Liverpool wraz z pojawianiem się zawodników z Hiszpanii. Jednak nawet Benitez nie mógł nie dostrzec wkładu Irlandczyka do zespołu. Finnan miał już wtedy pewne miejsce w gronie ulubieńców Anfield dzięki swojej silnej obronie, pewnym rajdom i coraz lepszych podaniom. Jednym ze znaków firmowych stylu gry Beniteza jest schodzenie bocznych pomocników do środka i robienie tym samym miejsca dla atakujących obrońców i ich crossów w pole karne. W tym aspekcie Finnan nawet wyprzedzał swojego kolegę z drugiej strony boiska Johna Arne Riise.

Benitez miał dosyć niewyraĽny pierwszy sezon, w którym zespół osiągnął niziny piątego miejsca, skąd obserwował euforię Evertonu po zakwalifikowaniu się do eliminacji Ligi Mistrzów. Ten sezon był prawdopodobnie jednym z najlepszych dla Stevena w klubie. Należał do najlepszych na boisku w trakcie wygranej w półfinale Ligi Mistrzów z Chelsea na Anfield, gdzie wraz z Jamiem Carragherem tworzyli zaporę nie do przejścia. Carra i Hyypia zatrzymali Drogbę i Gudjohnsena, a Finnan ograniczał poczynania Arjena Robbena do niezdarnego nurkowania i pełnych frustracji spojrzeń w kierunku kolegów.

W trakcie pobytu Beniteza na Anfield, Liverpool przeszedł przez wiele nerwowych sytuacji. Finnan udowodnił swoją wartość doprowadzając zespół do Stambułu. Gdy przychodziło do niemal epickich batalii z Luton na Kenilworth Road czy z West Ham United w Cardiff w finale FA Cup, Steve zawsze zachowywał zimną głowę i zdolność trzeĽwego myślenia, gdy Jamie Carragher wykrzykiwał instrukcje na swoją lewą stronę a Steven Gerard grał z czerwoną mgłą, którą często zachodzą jego oczy a czasem wręcz zaburza jego zmysły. 55. Miejsce na liście 100 Graczy Którzy Wstrząsneli The Kop jest całkowicie zasłużone, a wyprzedził takich piłkarzy jak Patrik Berger (79.), Gary Gillespie (68.), Danny Murphy (62.), Stan Collymore (57.) czy Bob Paisley (56.).

Benitez z pewnością wybrał Jamiego Carraghera i Stevena Gerrarda, aby to wokół nich budować zespół. Finnan takiego luksusu nie miał. Mam pewnego irlandzkiego przyjaciela, który nienawidził Beniteza, ponieważ był przekonany, że Hiszpan był jakoś zdeterminowany do odsunięcia Finnana od zespołu poprzez ściąganie bocznych obrońców. Oczywiście, jedną z najbardziej udanych decyzji Beniteza było przesunięcie Carraghera na środek obrony, gdzie fantastycznie gra od lat, to jednak zwolniło kolejne miejsce dla prawego obrońcy. Pierwszy był Josemi, który był jednak bardziej lewym obrońcą, który okazjonalnie pojawiał się z prawej strony. Nie sprawdził się. Potem był Jan Kromkamp i nie trzeba dodawać, że też się nie sprawdził. Steve Finnan udanie obronił się przed zakusami tych dwóch potencjalnych rywali do gry po prawej stronie. PóĽniej pojawił się Alvaro Arbeloa, który już bardziej odpowiadał wymaganiom. Miał kilka niezłych spotkań w barwach Liverpoolu, stał się nawet do pewnego stopnia pierwszym wyborem przy obsadzie tej pozycji, gdy Finnan przez cały sezon borykał się z kontuzjami.

Irlandczyk ma teraz 32 lata, a po zagraniu niemal 150 spotkań dla Liverpoolu, jest bliski odejścia, po tym, jak na Anfield zawitał niedawno Phillip Degen. Wygląda na to, że Rafa sądzi, że Finnan – który 50-krotnie reprezentował barwy Irlandii – nie będzie w stanie walczyć o pozycję z Arbeloą, Degenem i prawdopodobnie Andreasem Dosseną.

- Jeśli manager chce dodać sprowadzić więcej piłkarzy, to ja nie mam z tym problem. Przynosi to oczywiście korzyści dla zespołu, oznacza to, że ci którzy już tu są, wciąż się muszą poprawiać – mówi Finnan.

– W takim klubie zawsze będzie rywalizacja o miejsca. Wszyscy jesteśmy tego świadomi. Nikt nie może sobie pozwolić na branie czegokolwiek jako pewnika.

Wygląda na to, że zostało jeszcze trochę życia w starym koniu. Jednak takie komentarze mogą nie przekonać Beniteza o wartości Irlandczyka przy jego wieku. Hiszpan jest na tyle zdeterminowany, aby zaoszczędzić gotówkę przy transferze Garetha Barry’ego, że może wykorzystać Finnana jako języczek u wagi, gdyż Aston Villa gotowa jest przyjąć gracza o takim kalibrze, takim doświadczeniu i etyce pracy jak Finnan, w zamian za swojego kapitana.

Pomimo tego, że Liverpool nie wrócił jeszcze do Villi z nową ofertą za Barry’ego, mam to na uwadze, oddając swój hołd Finnanowi i wszystkiemu temu, co zrobił dla klubu. I chciałbym tym mocniej podziękować za wszystko to, co zrobił a co pozostało niezauważone lub nie zostało dość docenione. Możecie mieć swoich Gary Neville’ów, Cafu czy innych Dani Alvesów, ja wolałbym mieć Steve’a Finnana w swoich szeregach każdego dnia.

Zatem – dla Steve’a Finnana – najbardziej niezapomnianego z zapomnianych.

WattagoalbyRiise

Ľródło: Kop-TV.com



Autor: Alex
Data publikacji: 10.07.2008 (zmod. 02.07.2020)