EVE
Everton
Premier League
24.04.2024
21:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 1279

O dwóch takich, którzy mają problem

Artykuł z cyklu Artykuły


W ostatnim meczu rezerw Liverpool pokonał Manchester United 2:0. Bramki dla The Reds zdobyli w tym spotkaniu kolejno Xabi Alonso i Harry Kewell, czyli zawodnicy kojarzeni raczej z pierwszą drużyną klubu z Anfield Road. Wiele się jednak zmieniło od czasów, kiedy w środku pola LFC dzielił i rządził Bask, a na jego lewym skrzydle ośmieszał rywali popularny Kangur. Teraz obaj piłkarze stoją przed tym samym wyzwaniem udowodnienia Rafie swojej przydatności dla drużyny, a tym samym pozostania w mieście Beatlesów na kolejny sezon.

Powodem problemów naszych zawodników były oczywiście kontuzje. W przypadku Alonso był to uraz śródstopia, który uniemożliwił mu grę w większości meczów obecnego sezonu. Stało się to szansą dla innych środkowych pomocników Liverpoolu: Javiera Mascherano, Lucasa Leivy i Mohammeda Sissoko. Malijczyk tej szansy nie wykorzystał, co poskutkowało transferem do Juventusu Turyn, skorzystali z niej jednak nasi Latynosi, utrudniając przy tym powrót Xabiego do pierwszej drużyny.

Szczególne powody do zadowolenia powinien mieć Mascherano. Swoją grą dowiódł wysokiej klasy i podbił serca fanów, którzy szybko przestali płakać za swoim kontuzjowanym ulubieńcem z Hiszpanii. Obecnie Argentyńczyk jest zdecydowanie numerem jeden, jeśli chodzi o partnera Gerrarda w środku pola i ciężko będzie Alonso ten stan rzeczy zmienić, tym bardziej, że musi jeszcze rywalizować z młodym Lucasem Leivą, który zdołał już potwierdzić na boisku swoje wysokie umiejętności.

Nic więc dziwnego, że coraz więcej spekulacji na temat odejścia Hiszpana z Anfield w lecie. Szczególne zainteresowanie jego osobą zdaje się wyrażać Barcelona, która już w poprzednich latach była skłonna go pozyskać. Kierunek ojczystej ligi z pewnością byłby również atrakcyjny dla samego zainteresowanego, powstaje jednak pytanie, czy rzeczywiście Liverpool powinien pozbywać się Alonso?

W pewnym stopniu odpowiedział na nie Rafael Benitez, który stwierdził, że nie zamierza sprzedawać Baska w lecie, gdyż jest on potrzebny Dumie Merseyside. Jednak słowa wypowiedziane teraz mogą stracić na znaczeniu, kiedy rozpęta się po raz kolejny transferowe szaleństwo. Wtedy nawet fakt, że Xabi należy do ulubieńców Rafy, może mu nie pomóc, szczególnie, jeśli budżet transferowy The Reds nie będzie zbyt pokaĽny (co jest całkiem możliwe) i trzeba będzie wspomagać się sprzedażą jakiś zawodników.

Prawdopodobieństwo takiego scenariusza wzmaga mała ilość występów Alonso po kontuzji. I choć może być to spowodowane chęcią oszczędzania jeszcze nie w pełni zregenerowanego organizmu Hiszpana, to faktem pozostaje, że jak na dwa miesiące, które minęły od wyleczenia kontuzji, Xabi bardzo rzadko ma okazję prezentować się na boisku. Na dodatek całkiem możliwe, że niewiele w tej kwestii się zmieni, jeśli Benitez naprawdę ograniczy rotację w końcówce sezonu, tak jak zapowiedział.

Dlatego ważne jest, aby Alonso dobrze wykorzystał każdą nadarzającą się okazję do zaprezentowania swojej formy, bo w moim przekonaniu, jest on bardzo ważnym zawodnikiem Liverpoolu i jego ewentualna sprzedaż byłaby błędem. Rywalizacja między nim a Lucasem i Mascherano powinna wyjść tylko na dobre całej drużynie, tym bardziej, że każdy z nich jest w stanie wnieść do niej coś innego.

Nie stawiałbym też Hiszpana w tej rywalizacji na straconej pozycji. O ile bowiem Argentyńczyk jest mistrzem w destrukcji, o tyle Xabi jest królem podań. Niewielu piłkarzy na świecie może poszczycić się taką chirurgiczną dokładnością w rozdzielaniu piłek, jaką dysponuje Alonso. Jest to typ zawodnika, który z miejsca potrafi obsłużyć pięknym, dokładnym podaniem kolegów z zespołu, nawet jeśli wymaga to 50 metrowego crossu.

Można więc powiedzieć, że Javier i Xabi w pewien sposób się uzupełniają, co nasuwa pomysł, aby wypróbować ich grających razem. Taki manewr był jednak już próbowany w tamtym sezonie i nie sprawdził się, a na dodatek należy pamiętać, że wykluczałoby to z gry w środku Gerrarda, który jest przecież jednym z najlepszych, jeśli nie najlepszym środkowym na świecie.

Mimo to, nie ulega chyba wątpliwości, że sprzedaż Alonso w lecie nie byłaby rozsądnym posunięciem. Dlatego mam nadzieję, że deklaracja Rafy, w której nasz trener zapewnił, że jego rodak nadal jest ważną częścią zespołu i pozostanie z nim w przyszłym sezonie, okaże się jednak prawdziwa. Nie można przecież wypuścić z rąk takiego diamentu.

O ile sytuacja Xabiego Alonso przedstawia się jeszcze w nie najciemniejszych barwach, o tyle w przypadku Harry'ego Kewella możemy mówić o sporym problemie, z jakim Australijczyk musi się zmierzyć. Kontuzje, jakie prześladują go przez okres całej kariery na Anfield, uniemożliwiły mu rozwinięcie w pełni skrzydeł i zaprezentowanie się tak korzystnie, jak w czasach gry w Leeds. Mimo tych wszystkich zdrowotnych zawirowań, zarówno Gerard Houllier, jak i Rafa Benitez zawsze w niego wierzyli i dawali mu szansę powrotu na boisko. Wydaje się jednak, że Hiszpan stracił już cierpliwość do Kangura.

Uraz, jakiego Harry nabawił się podczas mistrzostw świata w Niemczech w 2006 roku, wyeliminował go praktycznie z gry na cały poprzedni sezon. Różne komplikacje, jakie go po wyleczeniu tej kontuzji trapiły, zabrały mu początek obecnych rozgrywek. Mimo to Rafa dał mu kolejną szansę i powoli wprowadzał z powrotem do drużyny. I trzeba przyznać, że Australijczyk prezentował się naprawdę korzystnie, przecząc swoją grą opiniom tych, którzy spisali go już na straty. Jednak tak długiej absencji na boisku nie da się oszukać i Kewell zaczął prezentować się coraz przeciętniej, ostatnio zaś brakuje dla niego miejsca nawet na ławce rezerwowych.

Czy jest to koniec kariery Harry'ego na Anfield? Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie, ale okoliczności działają na niekorzyść Kangura. Oczywiście również w jego wypadku, tak jak w wypadku Alonso, ostatnia częsta absencja może być spowodowana troską Rafy o zdrowie naszego lewoskrzydłowego, co byłoby nawet zrozumiałe, biorąc pod uwagę długość jego ostatnich kontuzji. Ale czy nasz boss po raz kolejny, niejako „w ciemno”, zawierzy wartości Kewella i przedłuży z nim kontrakt na następny sezon?

Z pewnością wiele będzie zależeć od postawy głównego zainteresowanego. Harry oczywiście deklaruje przywiązanie do Liverpoolu, ale musi to udowodnić na boisku. Problem jednak w tym, że nie ma już zbyt wiele czasu, a więc i okazji do zaprezentowania się w meczach. Na dodatek dochodzi silna konkurencja na skrzydłach. To właśnie ona zepchnęła Harry'ego na trybuny.

Póki jeszcze kontuzjowany był Pennant, Kangur mógł liczyć na częstsze występy w pierwszej drużynie, kiedy Anglik powrócił do gry, zabrakło dla Kewella miejsca. Jeśli dodamy do tego dobrą formę Benayoun i Babela, to zobaczymy przed jakim ciężkim zadaniem stoi Australijczyk.

Nie jest to jednak mission impossible. Mimo wszystko drzemie przecież w Harrym olbrzymi potencjał. Żaden z naszych skrzydłowych nie potrafi tak dryblować, jak nasz Kangur kiedy jest w formie, ba, niewielu piłkarzy w Premier League może mu w tym elemencie gry dorównać. Potwierdzał to w niejednym spotkaniu. Skoro zanotował tak udany powrót po kontuzji, skoro omijają go od dłuższego (jak na niego oczywiście) czasu inne urazy, to może warto dać mu kolejną szansę? Czyż nie warto zrobić tego, chociażby w podzięce za te chwile uniesień, kiedy zdobywał dla nas kapitalne bramki w meczach z Arsenalem, Evertonem, czy Tottenhamem, mając jednocześnie nadzieję, że dalej będzie nam ich dostarczał?

Moim zdaniem warto. Mimo tych wszystkich kontuzji, wszystkich wydatków, jakie w związku z nimi musi ponosić klub, uważam, że Kewell jest zawodnikiem ważnym dla Liverpoolu. On ma w sobie to coś, co sprawia, że cieszy się tak wielką sympatią kibiców (wyrazem tej sympatii jest kultowa już przyśpiewka skandująca jego imię i nazwisko, śpiewana na wzór „Daddy Cool”). Jedyną sytuacją, w której uznałbym za zasadne nie przedłużenie z nim kontraktu, byłoby sprowadzenie naprawdę klasowego skrzydłowego. Wtedy należałoby uznać odejście Kangura za dobre rozwiązanie przede wszystkim dla niego samego.

Jak jednak naprawdę potoczą się losy Xabiego Alonso i Harry'ego Kewella, zweryfikują najbliższe miesiące. Przez ten czas wiele może się jeszcze zmienić i być może wyżej wymienieni wywalczą sobie częstsze występy w pierwszym składzie. Ja osobiście im tego życzę i mam nadzieję, że jeszcze niejeden raz zagrają razem przeciw Manchesterowi United, tyle tylko, że nie w rezerwach, a w Premier League.



Autor: Miro
Data publikacji: 27.02.2008 (zmod. 02.07.2020)