SOU
Southampton
Premier League
24.11.2024
15:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 1574

Czerwony gigant idzie po tytuł wielkimi krokami

Artykuł z cyklu Artykuły


Ostatnio kibice Liverpoolu maszerowali w ramach poparcia dla Rafy Beniteza.

Teraz Rafa i jego piłkarze zaczynają maszerować po tytuł, i chcą to udowodnić nie tylko amerykańskim władzom, ale głównie nam czyli zwykłym fanom.

Kolejne zwycięstwa uświadamiają nas, że tytuł może stać się faktem na koniec sezonu pod wodzą Beniteza.

Wydawało się niedawno, że Benitez straci pracę, ale Hiszpan ostatnimi sukcesami udowodnił, że jest odpowiednią osobą na odpowiednim stanowisku.

Obie strony obecnie twierdzą, że doszły do porozumienia i całe to zamieszanie było zwykłym ''nieporozumieniem'', ale ciężko nazwać to zwykłym nieporozumieniem, bo zamieszanie wokół Beniteza jest dosyć spore.

Benitez teraz wygrywa mecz za meczem, ale Amerykanie czekają na kluczowe pojedynki z Marsylią i United i dopiero wtedy będziemy wiedzieć na czym stoimy.

Wygrana z Boltonem 4-0 była piątym kolejnym zwycięstwem, a drużyna w tym czasie zdążyła strzelić 21 goli tracąc tylko jednego. W dalszym ciągu jesteśmy w lidze niepokonani.

Dystans do Arsenalu nie jest zbyt duży i najważniejsze, że się nie powiększa. Jeśli wygramy zaległy mecz to znajdziemy się na drugim miejscu w tabeli. Jeśli chodzi o statystyki to Liverpool sile w ataku ustępuje Arsenalowi, który obecnie strzelił najwięcej bramek, ale za to nasza obrona jest bezkonkurencyjna.

W lidze Pepe Reina ostatnio został pokonany przez Cesca Fabregasa a było to dwa miesiące temu. ¦wietne występy notuje ostatnio Torres, którego forma strzelecka imponuje wszystkim, a 11 bramek w 17 spotkaniach mogą robić wrażenie.

Genialne podanie Gerrarda i genialne wykończenie Torresa mogą świadczyć o tym, że nasze dwie gwiazdy są w świetnej dyspozycji. Trzeba przyznać, że podanie do Hyypii również było światowej klasy.

Lucas Leiva swoimi występami głośno puka do bram pierwszego składu i nie można tego nie zauważyć, ale posiada on ogromny potencjał, który trzeba umiejętnie wprowadzać do zespołu.

Mecz z Porto ułożył się szczęśliwie w końcówce dla nas, ale znajduje w nim trochę analogii do meczu z Boltonem. Gdyby były piłkarz Liverpoolu trafił do pustej bramki (czego nie zrobił i został wyśmiany przez fanów) to mecz mógłby inaczej potoczyć się dla gospodarzy.

Bramka wyrównująca mogłaby trochę podciąć skrzydła The Reds i moglibyśmy być świadkiem kolejnego stresującego widowiska.

Na uwagę zasługuje również występ Jacka Hobbsa, który zaliczył debiut w PL po tym, jak kontuzji doznał Carragher. To było dobre spotkanie dla The Reds i na uwagę zasługuje fakt, że ostatnio Bolton dzięki desperackiej obronie zdołał utrzymać prowadzenie w meczu z United.

Wynik tego spotkania mógł już się otworzyć w piątej minucie, ale fatalnie spudłował Peter Crouch.

Harry Kewell zaliczył dopiero swój drugi mecz w pierwszym składzie od 18 miesięcy, a pięciokrotnie wchodził z ławki rezerwowych. Australijczyk gra coraz lepiej i potwierdza to świetnymi podaniami do partnerów.

Wczesne ataki Liverpoolu przyniosły oczekiwany skutek w postaci faulu na Crouchu. Rzut wolny dobrze wykonał Gerrard, a Hyypia tylko dopełnił formalności.

Bramka Fina była pierwszą od meczu z Portsmouth na wiosnę, ale trzeba przyznać, że może ją zawdzięczać również bardzo biernej postawie obrony Boltonu.

Po zdobyciu gola Liverpool trochę osiadł na laurach i pozwolił pograć Boltonowi. Sytuacja Anelki obudziła jednak The Reds i wtedy Torres pokazał kto rządzi na Anfield po idealnym podaniu od naszego kapitana.

Wcześniej również bardzo dobrze zachował się Arbeloa który zablokował niebezpieczne podanie do nie pilnowanego Dioufa.

Druga bramka zrujnowała psychikę i wszelkie nadzieje Boltonu i pozwoliła na spokojne wejście w drugą połowę graczom Liverpoolu,

Wynik mógłby jeszcze wyższy, ale doskonałej okazji nie wykorzystał Crouch, po tym jak dobrym podaniem popisał się Riise.

W dalszej części spotkania dominowała już tylko jedna drużyna, która powiększyła swe prowadzeni nie dając żadnych złudzeń rywalowi.

Kolejne zwycięstwo stało się faktem, a Liverpool kontynuuje swój marsz....

Ian Doyle

Ľródło: Liverpool Daily Post



Autor: Majamajewski
Data publikacji: 05.12.2007 (zmod. 02.07.2020)