PNE
Preston North End
Towarzyski
13.07.2025
16:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 1982

Piłkarska karma i Buddysta Zenu

Artykuł z cyklu Artykuły


Wczoraj rano zapisałem na kartce kilka krótkich myśli, które mógłbym przywołać na wypadek porażki, remisu, odpadnięcia na zasadzie wyjazdowej bramki The Reds; takie kilka wniosków na temat naszego klubu: duma, historia i świetlana przyszłość.

Ponieważ nawet porażka nie zdołałaby przysłonić tak wielu dobrych rzeczy, które teraz się dzieją w Liverpoolu.

To wszystko dzisiaj też ma ogromne znaczenie, jednak w obecnej chwili rozmyÅ›lanie nad tymi sprawami nie jest tak bardzo potrzebne. Po porażce bardzo Å‚atwo jest dać siÄ™ ponieść emocjom i czuć siÄ™ kompletnie zaÅ‚amanym – i wÅ‚aÅ›nie przed meczem to byÅ‚y moje pierwsze obawy – jednak ostatecznie caÅ‚y nastrój tego klubu zależaÅ‚ od kilku rzutów karnych. Jak cienka jest granica pomiÄ™dzy bólem, a szczęściem. Jednak jak bardzo zasÅ‚użona byÅ‚a ta szaleÅ„cza radość. Jedynie Jose Mourinho uważaÅ‚, że to Chelsea byÅ‚a lepszym zespoÅ‚em w tym meczu.

No w przypadku zwycięstwa oczywiście też bardzo łatwo można dać się ponieść emocjom, a przecież jeszcze nic nie wygraliśmy. Jednak drugi Finał Pucharu Europy w ciągu trzech lat to osiągnięcie, którym mogą się chwalić jedynie naprawdę wyjątkowe kluby i samo w sobie jest dużym sukcesem. Gdy Mourinho mówił, że straciłby swoją pracę, gdyby osiągnął tyle, co Benitez, zdecydowanie wypowiedział się za wcześnie; my możemy się jedynie cieszyć, że The Reds nie mają w Europie takich osiągnięć jak Chelsea.

Teraz nikt nie przyjmie do wiadomości innego rozwiązania niż sukces w Atenach, ale samo dostanie się do Grecji wymagało ogromnego nakładu sił i za to należy się duże uznanie. Zawsze uważałem, że pod wodzą Beniteza ten klub zmierza we właściwym kierunku, nawet podczas tych nieuniknionych gorszych chwil i niezależnie od tego, co się wydarzy w Atenach, Rafa przywrócił Liverpoolowi pełną europejską dumę.

Ja nawet teraz nie jestem jeszcze w stanie uwierzyć, że Chelsea nam mocniej nie zagroziÅ‚a w tym meczu i to Petr Cech miaÅ‚ zdecydowanie wiÄ™cej pracy z obu bramkarzy. Przed meczem byÅ‚em pewien, że The Reds mogÄ… wygrać różnicÄ… jednej bramki, ale równie dobrze wynik mógÅ‚ wyglÄ…dać 2-1 i to oznaczaÅ‚oby koniec naszej gry w tych rozgrywkach. WidziaÅ‚em oczami wyobraĽni póĽny – i niesprawiedliwy – zabójczy cios, ale ostatecznie byÅ‚em zaskoczony, że wraz z biegiem czasu Chelsea nie stanowiÅ‚a dla nas wiÄ™kszego zagrożenia.

Poza rzutami karnymi, moje serce rzadko zbliżało się do okolic gardła (oczywiście w sensie metaforycznym). A nawet karne były mniej stresujące niż zazwyczaj, dzięki pierwszej paradzie Pepe Reiny.

Zatrzymanie Chelsea na przestrzeni 120 minut – drużyny, która bardzo rzadko nie strzela goli w ciÄ…gu 90 minut jest ogromny, ogromnym (jeÅ›li powiem ‘ogromnym’ po raz trzeci to bÄ™dzie już przesada?) osiÄ…gniÄ™ciem i to nie tylko ze wzglÄ™du na ogromne nerwy spowodowane obawÄ… przed liczonym podwójne golem wyjazdowym – zwÅ‚aszcza, jeÅ›li jest siÄ™ na takim etapie meczu, gdy nie ma wiele czasu na niezbÄ™dnÄ… ówczeÅ›nie dwubramkowÄ… odpowiedĽ.

I w dużej mierze jest to zasÅ‚uga niezrównanego Jamiego Carraghera i jego niezwykle pojÄ™tnego ucznia – Daniela Aggera, ponieważ Ashley Cole – który niegdyÅ› byÅ‚ Å›wietnym, ofensywnym bocznym obroÅ„cÄ… – co chwila posyÅ‚aÅ‚ dÅ‚ugie, diagonalne piÅ‚ki w kierunku pola karnego The Reds.

Dobry taktyczny plan Beniteza zakładał grę Riise na lewej obronie, ponieważ Norweg bardzo dobre gra głową w defensywie i Rafa wiedział, że John poradzi sobie z Drogbą, gdy Cole zagrywał te swoje długie piłki.

MiÅ‚e byÅ‚o też to, że wygraliÅ›my ten mecz dziÄ™ki wypracowanemu na treningach schematowi, który kompletnie zaskoczyÅ‚ Chelsea – byÅ‚o to połączenie Å›wietnego planowania Beniteza z dokÅ‚adnym, co do milimetra podaniem Gerrarda i uderzeniem Aggera. Z mojego punktu widzenia jeszcze milsze byÅ‚o to, że nasz menadżer wygraÅ‚ tÄ™ bitwÄ™ na rozum z ich szkoleniowcem.

Chelsea miaÅ‚a tak ogromnÄ… obsesjÄ™ na punkcie Petera Croucha – mimo, że on jest zaledwie pięć centymetrów wyższy od ich napastnika – że nie zakÅ‚adali żadnej innej alternatywy wykonania tego staÅ‚ego fragmentu gry przez Gerrarda. Kuyt powtórzyÅ‚ to, co zrobiÅ‚ Emile Heskey na Old Trafford w 2000 roku (wtedy to Heskey zablokowaÅ‚ przeciwnika, umożliwiajÄ…c tym samym Danny’emu Murphy’emu oddanie skutecznego strzaÅ‚u) i schemat z treningów zostaÅ‚ perfekcyjnie przeniesiony na wielkÄ… arenÄ™.

Byłem ogromnie zdumiony tym, że Daniel Agger nie został nominowany do nagrody Najlepszego Młodego Piłkarza Sezonu wg PFA i zaskakuje mnie też to, że bardzo rzadko się o nim wspomina w mediach. W obecnym sezonie grał wyśmienicie, a że w poprzednim tygodniu zaliczył jedno słabsze spotkanie to nagle znalazł się na ustach wszystkich kibiców. Było to dziwne, zwłaszcza jeśli weĽmiemy pod uwagę to, że trzeba być wyjątkowym środkowym obrońcą, żeby wygryĽć ze składu Samiego Hyypię.

Agger wspaniale odpowiedziaÅ‚ na tÄ™ krytykÄ™ Å›wietnym wystÄ™pem w defensywie przeciwko Drogbie, no i zdobyÅ‚ jakże ważnego gola po rzucie wolnym. Nie jest Å‚atwo uderzyć piÅ‚kÄ™, które zmierza w ten sposób w twoim kierunku – Å‚atwiej jest poczekać aż pójdzie na dalszÄ… nogÄ™ – ale on wykonaÅ‚ to wspaniale. PiÅ‚ka przeleciaÅ‚a tuż obok sÅ‚upka i zatrzepotaÅ‚a w siatce. Wyraz jego twarzy po tym, jak piÅ‚ka znalazÅ‚a siÄ™ w bramce (innymi sÅ‚owy, przekroczyÅ‚a liniÄ™ bramkowÄ…) byÅ‚ jednÄ… z najwspanialszych rzeczy obecnego sezonu.

Cztery gole tego środkowego obrońcy były wspaniałym dodatkiem w tych rozgrywkach, zwłaszcza, że kilku naszych bardzo bramkostrzelnych pomocników leczy poważne urazy, no i Sami Hyypia (który też zdołał trzy razy trafić do siatki) grał znacznie rzadziej. Na chwilę obecną nasi środkowi obrońcy zdobyli już osiem goli i nie jestem sobie w stanie przypomnieć, kiedy ostatnio mogli pochwalić się takim dorobkiem.

ChciaÅ‚bym też pochwalić kilku innych niedocenianych bohaterów. Jermaine Pennant, którego metamorfoza w prawdziwego skrzydÅ‚owego na miarÄ™ Liverpoolu nabiera coraz wiÄ™kszego tempa, graÅ‚ Å›wietnie do momentu przymusowego opuszczenia boiska z powodu kontuzji. On wspaniale najpierw schodzi wraz z obroÅ„cÄ… do Å›rodka, a nastÄ™pnie wraca do skrzydÅ‚a, jeÅ›li nic z tego zejÅ›cia nie wyjdzie; na pierwszy rzut oka wyglÄ…da to na błąd – rajd w Å›lepÄ… uliczkÄ™ – jednak on wtedy prowadzi piÅ‚kÄ™ do linii koÅ„cowej boiska i popisuje siÄ™ Å›wietnym doÅ›rodkowaniem, jak to widzieliÅ›my przy uderzeniu gÅ‚owÄ… Petera Croucha, które Cech jakimÅ› cudem obroniÅ‚.

No i Bolo Zenden – który nie przeżywaÅ‚ zbyt wielu dobrych chwil od momentu przybycia na Anfield, odnoszÄ…c wiele kontuzji, które zaburzaÅ‚y jego rytm i odbieraÅ‚y pewność siebie – pokazaÅ‚ ogromne zaciÄ™cie, energiÄ™ i taktycznÄ… Å›wiadomość na lewej stronie. Pennant i Gerrard byli dwoma pomocnikami, który najbardziej angażowali siÄ™ w akcje ofensywne, Mascherano ich asekurowaÅ‚, a Bolo musiaÅ‚ wykonać po trochu zadaÅ„ ofensywnych i defensywnych. Jego zadaniem byÅ‚a ocena, kiedy atakować bramkÄ™ rywala, a kiedy zostać z tyÅ‚u i pomóc – albo asekurować – Riise. Moim zdaniem zagraÅ‚ wyjÄ…tkowo dobrze, oddaÅ‚ bardzo groĽny strzaÅ‚ prawÄ… nogÄ… na bramkÄ™ Cecha i oczywiÅ›cie Å›wietnie wykonaÅ‚ pierwszÄ… jedenastkÄ™.

Jest jeszcze człowiek, który był uważany za zbyt słabego, żeby grać w zespole zagrożonym spadkiem z ligi, a teraz jest kluczową postacią w drużynie, która wywalczyła sobie awans do Finału Ligi Mistrzów.

Mascherano nie jest Å›wietnym technicznie ArgentyÅ„czykiem, jak Messi, czy Maradona, ale dysponuje swoimi, wyjÄ…tkowymi umiejÄ™tnoÅ›ciami. To dziwne, że Å›wietnie podaje piÅ‚kÄ™, a równoczeÅ›nie prezentuje niezwykłą zaciÄ™tość i zażartość w próbach odbioru piÅ‚ki przeciwnikowi. Pod tym wzglÄ™dem jest podobny do Graeme’a Sounessa, choć nie chcÄ™ teraz rozpoczynać bezpoÅ›rednich porównaÅ„ tej dwójki na tak wczesnym etapie. (choć Mascherano mógÅ‚by skorzystać, gdyby zapuÅ›ciÅ‚ sobie tak zawstydzajÄ…ce wÄ…sy.)

Jednak Souness na pewno byłby dumny z takiego występu, jaki wczoraj zaliczył Javier. W ataku Dirk Kuyt był niesamowity. Nawet przed przykuwającymi uwagę okazjami bramkowymi, Holender zadziwiał mnie wykonywaną na boisku pracą; nie sądziłem, że on będzie w stanie jeszcze więcej biegać, niż w poprzednich meczach, ale tym razem po raz kolejny podniósł sobie poprzeczkę. W czasie trwania sezonu zaczynał grać odrobinę gorzej, sprawiał wrażenie odrobinę zmęczonego, ale teraz znowu wrócił do najwyższej dyspozycji.

On jest bardzo bliski tego, że stać się prawdziwym klasowym strzelcem. Można powiedzieć, że to kwestia centymetrów; w tym sezonie chyba już cztery, czy pięć razy trafiał w słupek, bądĽ poprzeczkę, z czego dwukrotnie to miało miejsce w meczach z Chelsea i zazwyczaj były to świetne strzały. Wczoraj jeszcze sędzia niesłusznie nie uznał zdobytej przez niego bramki w dogrywce, która mogła zapewnić awans dla The Reds. W obecnym sezonie zdobył 13 goli, mimo że zazwyczaj grał cofniętego napastnika, a nie tego najbardziej wysuniętego, a z odrobiną szczęścia mógłby wspólnie z Crouchem zbliżać się do 20 trafień.

Nieuznany gol Kuyta oznaczaÅ‚ rzuty karne. Szczególnie sÅ‚odka byÅ‚a ‘zemsta’ Reiny na Robbenie. W poprzednim sezonie Holender uraczyÅ‚ nas prawdziwie teatralnym zachowaniem i na Anfield wszyscy o tym pamiÄ™tali. To byÅ‚a wspaniaÅ‚a decyzja – z naszego punktu widzenia – żeby to wÅ‚aÅ›nie on jako pierwszy wykonywaÅ‚ jedenastkÄ™. Ostatnio dość czÄ™sto oglÄ…dam program telewizyjny „My Name is Earl” i Earl bez przytaknÄ…Å‚by gÅ‚owÄ… dla takiej piÅ‚karskiej karmy. Tak szczerze mówiÄ…c to, jak w ogóle Robben mógÅ‚ siÄ™ spodziewać, że wykorzysta ten rzut karny?

Rzuty karne oglądał Buddysta Zenu Benitez, w pozycji przypominającej kwiat lotosu. Wydaje mi się, że to był naprawdę dobry sygnał dla piłkarzy; nigdy wcześniej nie widziałem go tak bardzo zrelaksowanego.

Ja szczerze mówiąc nie czułem większych nerwów, niż to miało miejsce podczas zeszłotygodniowego konkursu rzutów karnych w Finale Młodzieżowego FA Cup. Wtedy naprawdę się przejmowałem, oglądając na żywo w telewizji, jak młodzi chłopcy wykonywali tak ważne jedenastki na początku swoich piłkarskich karier.

Tamtego dnia także powróciÅ‚ temat karmy. Szczęśliwy wykonawca rzutu karnego w zespole United w pierwszym meczu na Anfield – przynajmniej jak na moje standardy – okazaÅ‚ zbyt dużą arogancjÄ™ przed The Kop po trafieniu do siatki. Dobrze jest pamiÄ™tać o zbyt wczesnej radoÅ›ci, która stanowi zaproszenie dla ostatecznej klÄ™ski. Zatem w pewien sposób to dobrze, że to wÅ‚aÅ›nie on przestrzeliÅ‚ decydujÄ…cÄ… jedenastkÄ™ w serii rzutów karnych na Old Trafford.

Jednak, gdy wspominaÅ‚em MÅ‚odzieżowy FinaÅ‚ Cup w moim poprzednim felietonie – ukazujÄ…c ich heroiczne czyny jako inspiracjÄ™ dla dorosÅ‚ego zespoÅ‚u – nie spodziewaÅ‚em siÄ™, że bÄ™dziemy Å›wiadkami tak dokÅ‚adnego podobieÅ„stwa tych dwóch sytuacji: The Reds wygrywajÄ… 1-0, odrabiajÄ…c straty z poprzedniego spotkania i doprowadzajÄ… starcie do rzutów karnych – sÄ… nerwy, a na koÅ„cu ogromne szczęście.

Zatem Grecja już za trzy tygodnie. Dla tych kibiców The Reds, którzy dalej Å›wiÄ™tujÄ… sukces w Stambule, podróż bÄ™dzie bardzo krótka – zaledwie do sÄ…siedniego kraju. Puchar obecnie przebywa jedynie na wypożyczeniu i wszyscy mamy nadziejÄ™, że już wkrótce szybko wróci na swoje prawowite miejsce.

Paul Tomkins



Autor: Liverpoollover
Data publikacji: 02.05.2007 (zmod. 02.07.2020)