Brak spotkań nam nie pomaga
Artykuł z cyklu Artykuły
Po słabym meczu w wykonaniu The Reds na Villa Park wszyscy drapaliśmy się po głowach, zastanawiając się nad przyczynami takiego stanu rzeczy, jednak z pewnością jednym z powodów słabej gry był fakt, że rozgrywamy zbyt małą ilość spotkań w okresie, który powinien być dla nas pracowity.
Tym wszystkim, którzy chcą zmniejszenia liczby drużyn w Premiership, ten mecz udowodnił, że takie rozwiązanie byłoby bardzo złe. Nie jestem w stanie sobie przypomnieć aż tak mało pracowitego miesiąca dla The Reds, zwłaszcza w tym okresie.
Szybkie odpadnięcie z krajowych pucharów nie pomogło nam w utrzymaniu regularności w czasie tej kluczowej części sezonu. Niedzielne spotkanie było jednym z najnudniejszych 90 minut, jakie widziałem w życiu. Villa to przeciętny i zorganizowany zespół, jednak spowodowali, że The Reds wypadli kompletnie blado i niczym nie przypominali drużyny, która wygrała na Nou Camp.
Dobrej formy nie można odkręcić, jak kranu z ciepłą wodą i ja z własnego doświadczenia wiem, że piłkarze wolą rozgrywać mecze o stawkę od spędzania tak długiego czasu na treningach. W czasie weekendu obejrzałem całkiem sporo spotkań Premiership i dostrzegłem, że zespoły częściej występujące w meczach o stawkę, wypadły lepiej.
Mimo bardzo napiÄ™tego terminarza Manchester United, Chelsea i Tottenham kontynuujÄ… dobrÄ… passÄ™ i grajÄ… tak, jakby byli automatycznie sterowani jakimÅ› pilotem – nie majÄ… najmniejszych problemów z trafianiem do siatki. Wszystkie te zespoÅ‚y miaÅ‚y pewne problemy z kontuzjami, jednak nie przeszkodziÅ‚o to im w odniesieniu zwyciÄ™stw i piÅ‚karze rezerwowi czuli siÄ™ bardzo pewnie i dobrze wkomponowali siÄ™ do poszczególnych drużyn. Panuje zdrowa rywalizacja o miejsce w skÅ‚adzie, odnoszenie zwyciÄ™stw staje siÄ™ zwyczajem i jest kluczowe do utrzymania pewnoÅ›ci siebie, która owocuje regularnoÅ›ciÄ….
W tym tygodniu czeka nas przerwa na spotkania Reprezentacji Narodowych i dla piłkarzy Liverpoolu jest to tylko kolejna przeszkoda na drodze do ustabilizowania formy. Od początku lutego The Reds rozegrali zaledwie pięć spotkań ligowych, odnosząc jedno zwycięstwo nad Sheffield.
Po słabym występie w niedzielę większość piłkarzy chciałaby mieć możliwość szybkiej rehabilitacji za to niepowodzenie, jednak zamiast tego mamy frustrujące mecze reprezentacji. Potem czeka nas mecz z Arsenalem, a następnie starcie z PSV, a Rafa ma mało czasu na uporanie się z tymi problemami przed dwoma spotkaniami, która mogą ukształtować pozostałą część obecnego sezonu dla The Reds.
Bez wątpienia naszą największą bolączką jest skuteczność, nie odnieśliśmy zwycięstw w ostatnich spotkaniach, mimo że w większości dominowaliśmy na boisku. W meczu z Villą brakowało nam polotu i The Reds nie potrafili przedrzeć się przez przeciętną defensywę zespołu z Birmingham.
Mimo naszej dominacji na boisku stworzyliÅ›my sobie tylko jednÄ… okazjÄ™ strzeleckÄ… przed wejÅ›ciem Robbiego Fowlera – strzaÅ‚ gÅ‚owÄ… Dirka Kuyta. W czasie caÅ‚ych 90 minut najbardziej warta zapamiÄ™tania byÅ‚a szansa Robbiego, gdy to byÅ‚ bardzo bliski zapewnienia Liverpoolowi trzech punktów. Mimo braków kondycyjnych, Fowler wciąż jest w stanie zachwycić niekonwencjonalnym zagraniem i to on pozostaje naszym najbardziej naturalnym snajperem.
Nie ma nic dziwnego w tym, że po wydaniu caÅ‚kiem sporej sumy pieniÄ™dzy na Dirka Kuyta, to wÅ‚aÅ›nie od Holendra oczekujemy zdobywania goli. Peter Crouch jest kontuzjowany, a Craiga Bellamy’ego nie można nazwać typowym snajperem. Wszyscy jakoÅ› zapomnieli o kontuzjowanym Luisie Garcii, którego brak jest bardzo dużą stratÄ… dla The Reds – w ciÄ…gu swojego pobytu na Anfield zdobyÅ‚ ponad 30 goli i teraz brakuje tych trafieÅ„. On potrafi doprowadzać nas do frustracji, jednak wÅ‚aÅ›nie w takich momentach, jak teraz chcielibyÅ›my, żeby wróciÅ‚, ponieważ potrafi zachwycić wspaniaÅ‚ym zagraniem.
Odniosłem wrażenie, że w niedzielnym meczu Kuyt za dużo czasu spędzał poza polem karnym. Na pewno liczy się jego praca wykonywana na całym boisku i naciskanie obrońców, jednak ostatecznie oceniany będzie na podstawie zdobytych goli.
Wczoraj wieczorem byÅ‚em na Anfield i oglÄ…daÅ‚em, jak mÅ‚odzieżowy zespół Liverpoolu po raz drugi z rzÄ™du zapewnia sobie awans do FinaÅ‚u MÅ‚odzieżowego FA Cup i gra tam jeden piÅ‚karz, który nie ma problemów ze zdobywaniem goli – Craig Lindfield.
WidziaÅ‚em wiÄ™kszość spotkaÅ„ z ubiegÅ‚orocznych rozgrywek mÅ‚odzików i Lindfield zrobiÅ‚ na mnie naprawdÄ™ dobre wrażenie, a przed sezonem Rafa daÅ‚ mu szansÄ™ w meczu z Crewe i mÅ‚ody piÅ‚karz trafiÅ‚ do siatki. Wczoraj udowodniÅ‚, że jest prawdziwym królem pola karnego – dwukrotnie znalazÅ‚ siÄ™ tam, gdzie powinien w polu bramkowym i bez problemów zdobywaÅ‚ kluczowe bramki.
Różnica w umiejętnościach w porównaniu do Premiership jest oczywiście ogromna, jednak podstawy pozostają takie same i obecnie w pierwszym zespole The Reds brakuje piłkarza, który właśnie ma łatwość znajdowania się w takich sytuacjach i zdobywania prostych goli.
Nie mam zamiaru ograniczać się do pochwał pod adresem jednego tylko piłkarza i ogromne gratulacje za ten awans należą się całej drużynie i sztabowi szkoleniowemu Akademii. Dla klubu to wspaniała wiadomość, że odnosi się sukcesy na tym poziomie, ponieważ w ten sposób kolejni młodzi piłkarza rozważający oferty z Liverpoolu mają kolejny argument do przemyślenia.
Po dwóch latach sukcesów ta drużyna jest bardzo pewna siebie i caÅ‚y zespół rozegraÅ‚ naprawdÄ™ dobre zawody. Na poczÄ…tku nie wykorzystali dobrej okazji i pierwsza poÅ‚owa byÅ‚a nerwowa, jednak w drugiej części meczu zawodnicy siÄ™ uspokoili, a uwieÅ„czeniem tego dobrego meczu byÅ‚o wspaniaÅ‚e trafienie Jimmy’ego Ryana, który w peÅ‚ni zasÅ‚użyÅ‚ na tego gola.
W Finale czeka nas mocny przeciwnik w postaci Arsenalu, bądĽ Manchesteru United, jednak każdy zespół, który musi się zmierzyć z młodzikami z Anfield wie, że czeka ich ciężka przeprawa, o czym najlepiej przekonali się zawodnicy Chelsea, którzy zostali bardzo wcześnie wyeliminowani z rozgrywek przez The Reds.
David Fairclough
Autor: Liverpoollover
Data publikacji: 20.03.2007 (zmod. 02.07.2020)