FUL
Fulham
Premier League
21.04.2024
17:30
LIV
Liverpool
 
Osób online 0

Wynik z Barcą jednym z najlepszych w historii

Artykuł z cyklu Artykuły


Kibice Liverpoolu mają wszelkie prawo zachwycać się zwycięstwem 2-1 nad Barceloną na Nou Camp. To był wspaniały mecz i według mnie wynik jest porównywalny ze wszystkimi, które osiągaliśmy w Europie, no może z wyjątkiem Stambułu.

To jest na pewno odważne stwierdzenie, ale ono tylko podkreśla wagę tego zwycięstwa nad jedną z najlepszych drużyn na świecie.

To był wielki mecz biorąc pod uwagę te wszystkie emocje ujawniające się jeszcze przed samym spotkaniem, a także zainteresowanie na całym świecie.

Od samego początku, gdy poznaliśmy rywala po losowaniu, myśleliśmy pozytywnie. Podkreślaliśmy nasze podekscytowanie i determinację, by pokazać, że zasługujemy na miejsce wśród najlepszych zespołów globu. Trzeba też wziąć pod uwagę to, że było wiele spraw niezwiązanych ze sportem, jak choćby problem przejęcia klubu, które mogły negatywnie wpłynąć na koncentrację piłkarzy. Bardzo ważne było to, że dla piłkarzy liczyły się tylko wydarzenia na boisku, co już zresztą wcześniej podkreślałem.

Piłkarze byli wspaniali i właśnie dlatego uważam, że to zwycięstwo można porównywać do naszych prawie wszystkich osiągnięć na przestrzeni ostatnich 40 lat.

To było wszystko fantastyczne. Barcelona to wielki klub, grający na wielkim stadionie, który znajduje się w wielkim mieście. To jedna z największych piłkarskich instytucji na świecie i na takim meczu wszyscy chcieliby się znaleĽć. Nie jestem w stanie sobie przypomnieć równie emocjonujących dni poprzedzających mecz, jak to miało miejsce przed starciem z Dumą Katalonii.

Żeby wszystko było jasne, Barca też z niecierpliwością czekała na to spotkanie, ponieważ oba kluby - giganci światowej piłki - darzą się nawzajem dużym szacunkiem. Wszyscy wiedzieliśmy, że to będzie wielkie starcie.

Po losowaniu nie mówiliśmy: "O nie, to jest Barcelona!" Myśleliśmy o potencjalnych wielkich spotkaniach - na wyjeĽdzie i na własnym boisku. W Hiszpanii osiągnęliśmy fantastyczny rezultat poparty świetnym występem i zarówno kibice, jak i piłkarze czerpali ogromną przyjemność z tego meczu.

Jak już wcześniej mówiłem, miło było powrócić do wielkich spotkań piłkarskich po tych wszystkich sprawach niezwiązanych z futbolem. Wiem, że Tom Hicks i George Gillett bardzo chcieliby znaleĽć się na tym meczu. Jednak ze względu na wciąż trwający proces przejmowania klubu woleli nie przyjeżdżać. Oni oboje bardzo szanuję wszystko związane z klubem. Pozostały już ostatnie dokumenty do podpisania, ale oni nie chcieli wyglądać na zarozumiałych.

Jednak wiem, że oglądali to spotkanie i są równie podekscytowani, jak wszyscy związani z Anfield. Oczywiście czeka nas jeszcze kilka wielkich spotkań i bardzo ważne, żebyśmy utrzymali koncentrację - musimy mocno stąpać po ziemi.

Dwie bramki zdobyte w Hiszpanii to wspaniałe osiągnięcie i ja nie zamierzam temu zaprzeczać. Teraz czeka nas naprawdę niezwykły wieczór na Anfield. Na pewno będzie można go porównywać z tymi najwspanialszymi i jestem pewien, że kibice dadzą z siebie wszystko, wspierając swój zespół.

W takich sytuacjach możemy sobie przypominać europejskie mecze z Chelsea, czy z Romą, gdy Anfield zamieniało się w prawdziwy kocioł. Tym razem zespół też będzie potrzebował ogromnego wsparcia ze strony fanów w czasie kolejnego niezwykłego europejskiego wieczoru.

Kibice na pewno z dużym zainteresowaniem śledzą wszelkie sprawy związane z przejęciem klubu, więc najprawdopodobniej wiedzą o tym, że w ostatnim tygodniu poleciałem do Stanów Zjednoczonych, do Dallas.

Wcześniej byłem w Montrealu, gdzie grają Canadiens, których właścicielem jest George Gillett. Oglądałem ich stadion z ogromnym zainteresowaniem i teraz miałem okazje zobaczyć stadion Texas Rangers, których właścicielem jest Tom Hicks. W czasie tej wizyty przeprowadziliśmy bardzo konstruktywną dyskusję na temat naszego, nowego stadionu i tego, w jaki sposób możemy brać przykład i czerpać doświadczenie z najlepszych pomysłów, które zrodziły się w Stanach. Oczywiście nie mówię tutaj o całkowitym naśladowaniu Amerykanów. Są rzeczy, które możemy wykorzystać, ale są też takie, które nam nie odpowiadają.

Musimy być otwarci na nowe pomysły, żeby wybrać najlepsze rozwiązanie i zaczerpnąć tego, co funkcjonuje najlepiej na tamtejszych obiektach. Naprawdę z niektórymi sprawami radzą sobie wyśmienicie i byłem pod ogromnym wrażeniem.

Teraz najważniejsze jest to, żeby spokojnie sfinalizować cały proces przejęcia, a potem będziemy zajmować się kolejnymi sprawami.

W czasie minionego okna transferowego też wykonaliśmy całkiem sporo pracy. Jesteśmy wdzięczni, że Premier League i FA wyraziły zgodę na transfer Javiera Mascherano z West Hamu.

Byliśmy zadowoleni, że Premier League zareagowała tak pozytywnie, ponieważ w pewnym sensie ten transfer jest przełomowy. My nie chcieliśmy działać wbrew zaleceniom Premier League. Pod wieloma względami współczułem zawodnikowi. On po prostu chciał wyjaśnić swoją przyszłość. To ważne, że przybył do nas wcześniej i miał czas na aklimatyzację w nowym zespole. To dobrze, że w końcu wszystko zostało wyjaśnione i Argentyńczyk mógł zasiąść na ławce rezerwowych w spotkaniu z Barceloną.

Mascherano bez wątpienia wzmocni nasz skład, ponieważ ten piłkarz dysponuje naprawdę dużymi umiejętnościami.

Nie zapominajmy też o zawodniku, który już wybiegł na boisko w meczu z Barceloną - a mianowicie o Alvaro Arbeloi - obrońcy, którego pozyskaliśmy z Deportivo La Corunii. Nie udało nam się sprowadzić Lucasa Neilla, więc bardzo ważne było znalezienie innego zawodnika, który był nam potrzeby zwłaszcza na prawą stronę obrony. W Lidze Mistrzów zadebiutował akurat na lewej obronie, ale w swoim poprzednim klubie grał zarówno na prawej obronie, jaki i w środku bloku defensywnego.

Jego uniwersalność i umiejętności z pewnością będą stanowić wzmocnienie dla zespołu.

Rick Parry



Autor: Liverpoollover
Data publikacji: 02.03.2007 (zmod. 02.07.2020)