PNE
Preston North End
Towarzyski
13.07.2025
16:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 2070

Zgotujmy Diabłom piekło na Anfield

Artykuł z cyklu Artykuły


Nie opadły jeszcze emocje związane ze spotkaniem z Barceloną, a The Reds czeka już kolejny wielki mecz, który elektryzuje kibiców piłkarskich na całym świecie. W najbliższą sobotę dojdzie do największego klasyku FA Premier League, spotkania dwóch odwiecznych rywali, dwóch najbardziej utytułowanych klubów Anglii, dwóch szczerze się nienawidzących drużyn, które zrobią wszystko, aby wygrać ten mecz. Panie i Panowie, na Anfield Road Liverpool podejmie Manchester United.

O pojedynkach tych dwóch klubów można by napisać parę opasłych tomów książek, a i tak nikt nie byłby w stanie przekazać w nich emocji, jakie z sobą te spotkania niosą. To nie są zwykłe piłkarskie mecze, to istne bitwy, w których dwie armie, prowadzone przez swoich dowódców, walczą o chwałę i honor. Porażka w takich bataliach boli podwójnie, zwycięstwo smakuje bardziej wyjątkowo niż wszelkie inne. Takie mecze przechodzą do legendy, w takich meczach rodzą się bohaterowie, dla takich meczy warto żyć. Kto zwycięży tym razem?

Przez ostatnie lata to Manchester miał zdecydowanie więcej powodów do radości w pojedynkach z The Reds.

Dość powiedzieć, że pod wodzą Beniteza nie wygraliśmy z nimi ani razu w lidze. Na pięć spotkań, cztery wygrało ManU, raz padł bezbramkowy remis. Z kolei w zeszłorocznym marszu po 7 Puchar Anglii wyeliminowaliśmy Diabły w meczu na Anfield. Podobną sytuację mieliśmy z Chelsea, z którą również nie radziliśmy sobie w lidze, ale za to byliśmy lepsi w pucharach. Zmieniło to się 20 stycznia tego roku, kiedy to po kapitalnym spotkaniu wreszcie wygraliśmy w Premiership z The Blues. I właśnie to zwycięstwo, wraz z katalońską wiktorią, dają nam największe powody do optymizmu przed meczem z Manchesterem. Szczególnie, gdy przyjrzymy się przyczynom tych sukcesów.

Rafael Benitez wielkim strategiem jest, co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Najlepiej obrazuje to spotkanie z Dumą Katalonii, w którym Liverpool wygrał dzięki świetnie nakreślonej przez Hiszpana taktyce na ten mecz. Umiejętna strefowa obrona, łatwość w przechodzeniu z ataku do obrony i na odwrót, świetna współpraca wszystkich linii - to zadecydowało o zwycięstwie The Reds na Camp Nou, a największą w tym zasługę miał właśnie szkoleniowiec Czerwonych. Jego umiejętności trenerskie są naszym wielkim atutem w każdym spotkaniu i nie inaczej będzie w sobotnie popołudnie. Oczywiście należy pamiętać, że naprzeciw niego stanie legendarny już menadżer Czerwonych Diabłów, sir Alex Ferguson. Będzie więc to pojedynek zasłużonego już trenera z tym, który tak naprawdę jest dopiero u początku swojej kariery. Kogo należy upatrywać za faworyta tej konfrontacji? Paradoksalnie, patrząc na poprzednie spotkania obu klubów, Beniteza. W większości spotkań z ManU The Reds prezentowali się lepiej od swoich przeciwników i jeżeli można mieć do kogoś pretensje za to, że tych spotkań nie wygrali, to wyłącznie do piłkarzy. Oni bowiem nie podołali założeniom Beniteza, a trzeba przyznać, że to trudne, gdyż Hiszpan jest z natury perfekcjonistą, tak i względem siebie, jak i innych.

Jeżeli mówimy o atutach Liverpoolu, to oczywiście nie możemy nie wspomnieć o Stevenie Gerrardzie. Nasz kapitan, po okresie słabszej gry, wraca do wysokiej formy. W meczu z Barceloną miał udział przy obu bramkach, a w miniony weekend rozegrał (mimo tego, że wyraĽnie oszczędzał siły) bardzo dobre spotkanie z Scheffield United. Możemy więc być pewni, że nie zawiedzie nas w meczu z Diabłami, tym bardziej, że przecież nie ma chyba osoby, która bardziej niż on chciałaby pokonać Manchester.

Jednak tym, co w najwiÄ™kszym stopniu dziaÅ‚a na korzyść The Reds jest kapitalna atmosfera w zespole, którÄ… wyczuwa siÄ™ w każdej wypowiedzi piÅ‚karzy i Beniteza. Po legendarnej już „golfowej aferze” drużyna niesÅ‚ychanie siÄ™ zjednoczyÅ‚a. To, co (zgodnie z nadziejami przeciwników Liverpoolu) miaÅ‚o rozbić zespół, tak naprawdÄ™ tylko go wzmocniÅ‚o. OkazaÅ‚o siÄ™, że sÅ‚owa Jerzego Dudka, który stwierdziÅ‚, że pod panowaniem Rafy atmosfera w drużynie jest dobra jak nigdy, nie byÅ‚y tylko robieniem dobrej miny do zÅ‚ej gry. RzeczywiÅ›cie okazuje siÄ™, że zrozumienie w drużynie jest wyÅ›mienite i że wszystkim piÅ‚karzom zależy przede wszystkim na dobru drużyny i osiÄ…gniÄ™ciu wspólnych celów- jak najwyższego miejsca w Premier League i zwyciÄ™stwa w Lidze Mistrzów. Można wiÄ™c Å›miaÅ‚o powiedzieć, że nie tylko Manchester bÄ™dzie w sobotÄ™ Zjednoczony.

Wszyscy kibice The Reds z wielką niecierpliwością odliczają godziny do tego wielkiego hitu. Meczu, który może zapoczątkować niezwykły okres w historii najlepszego angielskiego klubu wszech czasów. Zwycięstwo z Manchesterem musiałoby przekonać największych niedowiarków do tego, że Liverpool stać na rzeczy wielkie.

Po rozczarowującym początku sezonu i odpadnięciu z obu krajowych pucharów, wydawało się, że ten sezon będzie można spisać na straty. Zwycięstwo z Barceloną zmieniło ten pogląd diametralnie i dało nowe siły dla The Reds. Siły, które należy dobrze spożytkować w zbliżających się derbach Anglii. Bo chociaż mistrzostwo jest już poza zasięgiem, to nadal trzeba walczyć o trzecią pozycje, a kto wie czy i Chelsea nie da się przeskoczyć.

Legendarny Ray Clemence powiedziaÅ‚ kiedyÅ›: "Statystyki nie znaczÄ… nic, jeÅ›li nie bÄ™dziesz wychodziÅ‚ z myÅ›lÄ…, aby zdobywać trofea”. Najważniejsze jest nastawienie. Jeżeli piÅ‚karze Liverpoolu wyjdÄ… na ten mecz przekonani, że mogÄ… wygrać z liderem tabeli Premiership, tak też siÄ™ stanie. Jedyne, co może w tym meczu zagrozić The Reds, to oni sami. Jednak ostatnie wydarzenia pokazujÄ…, że tego problemu już nie ma. A wiÄ™c sprawmy, aby DiabÅ‚y czuÅ‚y siÄ™ na Anfield jak w domu! Zgotujmy im piekÅ‚o!



Autor: Miro
Data publikacji: 01.03.2007 (zmod. 02.07.2020)