ATA
Atalanta
Europa League
18.04.2024
21:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 1124

Tony Barrett o Carragherze

Artykuł z cyklu Artykuły


Oficjalny serwis Liverpoolu, Liverpoolfc.tv kontynuuje publikację kolejnych artykułów z okazji Tygodnia Jamiego Carraghera i dzisiaj przedstawiamy tekst Tony’ego Barretta, który jest felietonistą w Liverpool Echo.

Każdy, kto regularnie podróżuje na wyjazdowe mecze Liverpoolu z pewnością zna Philly’ego Carraghera.

Ojciec Jamiego jest jedną z tych osób, które mają doprawdy wyjątkowy charakter i dla niego niezapomnianym przeżyciem są podróże do najbardziej oddalonych zakątków w Europie.

Philly bez wątpienia jest jak najbardziej słusznie dumny z dokonań syna, ale nigdy się nie wywyższał z tego powodu – zazwyczaj jest zbyt zajęty degustacją lokalnych trunków z resztą kibiców.

Jednak raz pozwolił sobie na wyrażenie odrobiny swojej wyjątkowej dumy.

Miało to miejsce na pokładzie samolotu linii Ryanair, podczas lotu z Mediolanu do Liverpoolu po tym, jak The Reds bezbramkowo zremisowali z Juventusem i tym samym awansowali do Półfinału Ligi Mistrzów.

Philly otworzył swój telefon komórkowy, żeby pokazać zdjęcie Jamiego w koszulce Liverpoolu. „Spójrzcie na to,” powiedział, „to jest mój chłopak.”

Z pewnością jego duma była jak najbardziej uzasadniona, ponieważ ten mecz był jednym z najlepszych w wykonaniu Jamiego w barwach The Reds. Pełnił rolę kapitana w zastępstwie kontuzjowanego Stevena Gerrarda i w dużej mierze właśnie dzięki niemu zespół Rafy Benitez pokonał Włochów, którzy byli typowani do zwycięstwa w całych rozgrywkach.

Wszyscy nieopodal Philly’ego pokiwali głową pokazując w ten sposób uznanie. Wiedzieliśmy, że syn tego faceta z Bootle udowadniał, iż jest jednym z najlepszych środkowych obrońców w historii tego klubu i jesteśmy mu za to bardzo wdzięczni.

Podróż młodego Carraghera z Młodzieżowego Klubu Brunny na Marsh Lane do odegrania kluczowej roli w triumfie Liverpoolu w Pucharze Europy to absolutne spełnienie marzeń. Jeśli mamy być szczerzy, to w młodości znaczna większość kibiców The Reds o tym właśnie marzyła.

I właśnie tutaj należy doszukiwać się przyczyny takiej popularności Carraghera wśród kibiców – on nie tylko spełnia swoje marzenia, ale także nasze.

On mówi, jak my (choć trochę wyraĽniej), ubiera się jak my (schludnie, ale bez zbędnej widowiskowości) i myśli jak my (jak śmie ktoś w ogóle mówić, że istnieje większy klub niż Liverpool FC!).

Jednak, niestety dla nas tutaj podobieństwa się kończą. Nawet teraz w czasach, gdy według większości „ekspertów” gra do przodu to być albo nie być we współczesnym futbolu, defensywne talenty Carraghera czynią z niego piłkarza wyjątkowego.

Oczywiście należy wychwalać Thierry’ego Henry’ego, Ronaldinho i naszego Dirka Kuyta. Oni zdobywają bramki i stwarzają całe to podekscytowanie, które czyni piłkę nożną tak emocjonującą.

Jednak zatrzymanie ich też jest pewnego rodzaju sztuką i każdy, kto potrafi to uczynić powinien być uważany za mistrza w swoim fachu. I właśnie kimś takim jest Jamie Carragher.

Jeśli Prezes David Moores dostawałby funta za każdym razem, gdy numer 23 z Liverpoolu wykonuje wślizg w ostatniej chwili, albo wyśmienicie interweniuje, to nie potrzebowaliśmy pieniędzy Szejków z Dubaju.

Był taki czas, gdy Carragher nie był odpowiednio doceniany. Za rzadko włączał się w akcje ofensywne, nie ogrywał piłkarzy, jak Roberto Carlos i nie stanowił dużego zagrożenia w polu karnym przeciwnika.

Jeśli by wtedy chciał, to Carra mógł powiedzieć wszystkim krytykom, że jego zadaniem jest bronienie dostępu do własnej bramki, a nie strzelanie goli. To tak, jakby zapytać Kevina Pietersena dlaczego nie krytykuje bardziej Ronaldinho za to, że ten nie pracuje wystarczająco dużo w defensywie. Carragher cierpiał na bardzo dobrze znaną chorobę na Anfield – syndrom Ronniego Whelana.

Zawsze było tak, że potrzebni byli piłkarze wykonujący całą czarną robotę, dzięki czemu bardziej utalentowani zawodnicy mogli pokazywać pełnię swoich umiejętności. Czasem, jak to było w przypadku Didiego Hamanna, kibice potrafią to docenić. Jednak innym razem, jak w przypadku Ronniego Whelana, fani nie są przekonani, co do przydatności danego zawodnika w zespole.

To się właśnie stało na początku kariery Carraghera na Anfield, gdy wiele osób kwestionowało jego umiejętności, twierdząc, że nie jest wystarczająco dobry, żeby reprezentować barwy Liverpoolu.

Fakt, że udało mu się tę sytuację całkowicie odwrócić i teraz jest jednym z najbardziej wielbionych piłkarzy w historii The Kop, świadczy o jego niezwykłych umiejętnościach piłkarskich, a także determinacji, która nie pozwala mu się poddać, gdy wszyscy już go skreślili.

Ta sama determinacja spowodowała, że chciał dalej grać w meczu z Blackburn ze złamaną nogą, a także natchnęła go jeszcze większymi umiejętnościami podczas Finału Pucharu Europy w Stambule, gdy borykał się z nieustającymi skurczami.

Byli piłkarze znacznie hojniej obdarzeni talentem od Carraghera, jednak naprawdę niewielu wykorzystało swój talent w takim stopniu, jak to uczynił Jamie. W czasach, gdy piłkarze starają się włożyć do meczu jak najmniej wysiłku, powinniśmy być naprawdę wdzięczni, że mamy jednego, który zawsze daje z siebie wszystko.

I jego starszy już ojciec może być niewątpliwie dumny.

Tony Barrett



Autor: Liverpoollover
Data publikacji: 25.01.2007 (zmod. 02.07.2020)