PNE
Preston North End
Towarzyski
13.07.2025
16:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 2011

Dlaczego inwestor nie zagwarantuje Liverpoolowi sukcesów

Artykuł z cyklu Artykuły


Chyba jedynie kwestią czasu jest moment, w którym trzyletnie poszukiwania nowego inwestora dla Liverpoolu dobiegną końca. Dubai International Capital może i nie wywodzi się z Merseyside (wskazówka jest w nazwie korporacji), ale pierwsze znaki są takie, że nowy właściciel będzie szanował tradycję klubu, który zawsze zachowywał godność. Jako kibice możemy mieć nadzieje, że nie są to tylko puste słowa.

Sumy, o których teraz się mówi są znacznie wyższe niż te z wcześniejszych negocjacji. Jeśli ta inwestycja wystarczy, żeby finanse kluby stanęły na stabilnym poziomie jednocześnie czyniąc to bez utraty wyjątkowego jego charakteru, to w takim wypadku można by przyjąć takie wiadomości z otwartymi ramionami. Pojedynczy zastrzyk pieniędzy wiele nie zdziała. Dzięki niemu będziemy mogli kupić kilka gwiazd klasy światowej, jednak za tym idzie wzrost tygodniówek. Jeśli ci zawodnicy się nie sprawdzą to mamy problem. Wtedy będziemy musieli płacić astronomiczne tygodniówki piłkarzom, którzy wnoszą bardzo niewiele do zespołu.

InteresujÄ…cy bÄ™dzie także wzrost presji ciążącej na klubie ze wzglÄ™du na wiÄ™ksze zasoby finansowe. Praca menadżera Liverpoolu już teraz jest absurdalnie trudnym zadaniem, ze wzglÄ™du na bogatÄ… historiÄ™ i prawie dwie dekady posuchy bez Mistrzostwa Anglii – najgÅ‚oÅ›niej tykajÄ…cy zegar w caÅ‚ej angielskiej piÅ‚ce (choć jeÅ›li Chelsea w tym sezonie nie siÄ™gnie po Puchar Europy, to bÄ™dzie mogÅ‚a spokojnie rywalizować z Big Benem podłączonym do systemu nagÅ‚aÅ›niajÄ…cego Metalliki).

Dajcie na Anfield dużo pieniędzy i to może bardzo zwiększyć presję i oczekiwania, bez żadnych gwarantów, że przyniosą one sukces.

Wygląda na to, że obecnie wszystkie czołowe kluby chcą dogonić własność Abramowicza, a nie ich wyprzedzić. Problem polega na tym, że Chelsea już teraz ma super-skład. Wyciągnęli z rynku transferowego wielu świetnych piłkarzy, więc teraz spora część piłkarskiego talentu jest po prostu poza zasięgiem pozostałych klubów.

Niezależnie od tego, jaka bÄ™dzie finansowa przyszÅ‚ość The Reds, to nigdy nie bÄ™dzie takiej możliwoÅ›ci, żeby podpisywać czeki na astronomiczne kwoty, jak to robi Chelsea. Również na pewno nie bÄ™dzie takich obÅ‚udnych zagraÅ„, jak te ze sprawy Ashley’a Cole’a. Wszystkie kluby do pewnego stopnia zachÄ™cajÄ… piÅ‚karzy do przyjÅ›cia do nowego klubu, ale nie aż tak.

Zastrzyk pieniężny na pewno pomoże Liverpoolowi walczyć o najwyższe cele, jednak wciąż ciężko bÄ™dzie wyprzedzić Chelsea i Manchester United – drużyny, których odrodzenie teraz zaczyna siÄ™ na dobre – dopiero kilka lat po tym, jak Alex Ferguson kupiÅ‚ kilku piÅ‚karzy za sumy w granicach 13-30 milionów funtów w czasie ostatnich piÄ™ciu lat (Ferdinand, Rooney, Saha, Ronaldo, Carrick).

United prawdopodobnie teraz czerpie korzyÅ›ci z tego, że latem nie potrzebowali wielu nowych zawodników, ponieważ najwiÄ™cej przebudowy w zespole miaÅ‚o miejsce jeszcze zanim Rafael Benitez przybyÅ‚ do Anglii (szeÅ›ciu podstawowych zawodników z obecnej 11 Fergusona zjawiÅ‚o siÄ™ na Old Trafford przed 2004 rokiem). I wtedy niezależnie od sytuacji finansowej Liverpoolu, to nie byliÅ›my w żaden sposób w stanie sprowadzić Wayne’a Rooney’a z Evertonu. Niektórych piÅ‚karzy nie da siÄ™ sprowadzić za żadne pieniÄ…dze, jak przekonaÅ‚a siÄ™ Chelsea w przypadku Stevena Gerrarda (choć udaÅ‚o im siÄ™ dojść do kasy i dopiero tam zorientowali siÄ™, że kartÄ… MasterCard nie można kupić rzeczy bezcennych).

Także nie jestem pewien, czy Benitez chciaÅ‚by w swoim zespole tak dużo super-gwiazd. Jego drużyny zawsze opieraÅ‚y siÄ™ na pracy kolektywu, ważne sÄ… umiejÄ™tnoÅ›ci i szybkie podania, a na drugi plan schodzi czysta sztuka dla sztuki. W jego drużynach musi być idealna równowaga – nie zbyt defensywnie, ale też bez przesady w ofensywie.

Prawdopodobnie bliżej nam do modelu Manchesteru United niż Chelsea, zarówno pod wzglÄ™dem zarzÄ…dzania klubem – jako biznes, a nie zabawka – i tego, jakich piÅ‚karzy siÄ™ poszukuje do zespoÅ‚u.

Różnica jest jeszcze widoczna w osobie menadżera. Metody Rafy Beniteza sÄ… zupeÅ‚nie inne od tych stosowanych przez Jose Mourinho, który wiÄ™kszość swoich zawodników traktuje, jak ‘najlepszych kumpli’. Mourinho nieprzerwanie wpÅ‚ywa na ego swoich piÅ‚karzy, mówiÄ…c im, że sÄ… najlepsi, a Benitez zachowuje znacznie wiÄ™kszy dystans i znacznie rzadziej tworzy jakieÅ› przyjacielskie wiÄ™zi z zawodnikami.

Prawdopodobnie (teraz tylko się domyślam) bardziej widowiskowy styl Mourinho lepiej pasuje do środowiska pełnego pieniędzy. To taka prosta konkluzja. No i pamiętajmy jeszcze, że Benitez w całej swojej karierze nie miał do dyspozycji tak dużych sum pieniędzy. Dla niektórych menadżerów jest to bardziej obciążenie niż błogosławieństwo.

Choć, gdy już wydawaÅ‚ duże pieniÄ…dze (jak na jego i Liverpoolu standardy) to głównie sprowadzaÅ‚ Å›wietnych piÅ‚karzy: Kuyt i Alonso za okoÅ‚o 10 milionów funtów, to wspaniaÅ‚a jakość za takie pieniÄ…dze i obaj sÄ… też bardzo profesjonalnymi, oddanymi, mocno stÄ…pajÄ…cymi po ziemi, ‘myÅ›lÄ…cymi’ piÅ‚karzami. Stosunkowo drogo, ale na pewno nie byÅ‚o to super-gwiazdy.

Reina, Sissoko, Agger, Crouch, Garcia i Bellamy za jakieś 6 milionów funtów to także bardzo rozważne transfery. Jedynym nietrafionym transferem Beniteza za takie pieniądze był Fernando Morientes, któremu nie brak umiejętności, co udowadnia teraz w Valencii, jednak nie potrafił się przystosować do angielskiego stylu gry. Obecnie Jermaine Pennant też może wyglądać na nietrafiony transfer, ale w nim drzemie jeszcze ogromny potencjał.

Prawdopodobnie wiÄ™cej pieniÄ™dzy bÄ™dzie oznaczać, że już nie trzeba bÄ™dzie czekać taÅ„szych rozwiÄ…zaÅ„ na wzmocnienie skÅ‚adu. Nie bÄ™dzie już wiÄ™cej takich zawodników jak Josemi, Nunez, czy Pellegrino. OczywiÅ›cie wydawanie dużych pieniÄ™dzy nie oznacza, że piÅ‚karz odniesie sukces, ale jest mniejsze ryzyko i można sobie pozwolić raz, czy dwa na takie ‘nieprzemyÅ›lane’ transfery, jak Wayne Rooney (oczywiÅ›cie nie mam tutaj na myÅ›li tanich, ‘nieprzemyÅ›lanych’ transferów). Zamiast sprowadzać nieoszlifowane diamenty, jak to robi Arsene Wenger, można kupić bardziej sprawdzonych piÅ‚karzy. To nie oznacza, że oni siÄ™ sprawdzÄ…, ale szanse na to sÄ… wiÄ™ksze.

Cierpliwość

W Liverpool Football Club zawsze panowała cierpliwość. Cierpliwa piłka. Cierpliwi kibice. Cierpliwy zarząd. To się zmienia. Współczesny sposób życia polega na szybkości i wszystko teraz! teraz! teraz! Choć 17 lat oczekiwania na Mistrzostwo Anglii to już może być za długo nawet dla ludzi cierpliwych.

Ingerowanie w sprawy sportowe nie jest sposobem dziaÅ‚a zarzÄ…du Liverpoolu, i wÅ‚aÅ›nie dlatego wypowiedĽ Noela White’a w paĽdzierniku byÅ‚a tak szokujÄ…ca. Jednak, czy jest to możliwe, żeby tak duża inwestycja w klub nie spowodowaÅ‚a, że inwestor bÄ™dzie chciaÅ‚ ingerować w decyzje menadżera?

Wystarczy spojrzeć na Chelsea, West Ham i Hearts, żeby mieć powody do niepokoju.

Czy Jose Mourinho naprawdę chciał napastnika za 30 milionów funtów w osobie Andrija Szewczenki? W tym sezonie Chelsea wykonała mały krok wstecz i napastnik bardziej przypomina Carla Leaburna, niż tego świetnego snajpera, którego znamy z przeszłości. Także komentarze jego menadżera, że Ukrainiec nie jest nietykalne sugerują, że ten transfer nie był decyzją samego menadżera, tylko jakieś siły wyższej.

W Chelsea głównie były pieniądze i spokój Abramowicza, jednak wystarczy spojrzeć na sytuację w Hearts, gdzie rozpętał się prawdziwy konflikt. Klub piłkarski nigdy nie jest w większym niebezpieczeństwie, niż wtedy, gdy jego właściciel uważa, że wie lepiej, niż eksperci, których zatrudnił.

Najbardziej obawiam się tego, że Liverpool stanie się klubem gwałtownych i głupich decyzji. Już teraz zdarzają się kibice, których cierpliwość jest równie długa, jak dokonania strzeleckie Jamiego Carraghera. Jednak w zarządzie nigdy w ten sposób nie działano.

Martwią mnie wydarzenia w West Hamie. W ciągu trzech ostatnich lat Alan Pardew doprowadził ten klub naprawdę daleko i zobaczył, że to nie ma żadnego znaczenia. Ledwo co Eggert Magnusson mógł się wygodnie rozsiąść za swoim biurkiem i już praca Pardew w klubie się zakończyła.

W tym sezonie Pardew musiaÅ‚ sobie poradzić z dÅ‚ugimi spekulacjami dotyczÄ…cymi potencjalnego inwestora, a także jego zwolnienia (przepowiednia siÄ™ speÅ‚niÅ‚a). Także wciąż wisiaÅ‚o nad nim widmo dwóch piÅ‚karzy, których miaÅ‚ wystawiać kosztem innych do skÅ‚adu i jeden z jego najlepszych piÅ‚karzy Reo-Coker myÅ›laÅ‚ o transferze, a inny – Dean Ashton zÅ‚amaÅ‚ sobie kostkÄ™ na zgrupowaniu Reprezentacji Anglii. Do tego wszystkiego trzeba dodać znacznie wiÄ™ksze oczekiwania.

Wszyscy obecni najlepsi menadżerowie mieli kryzys w pewnym momencie swojej kariery i zazwyczaj przychodzi on po osiÄ…gniÄ™ciu pierwszego wielkiego sukcesu – taki szybki spadek z dużej wysokoÅ›ci. Pardew nie dostaÅ‚ szansy na odmienienie sytuacji i bojÄ™ siÄ™ myÅ›leć, co by teraz byÅ‚o, gdyby zarzÄ…d Liverpoolu straciÅ‚ cierpliwość do Rafy Beniteza na poczÄ…tku sezonu.

Dla mnie Pardew to taka mÅ‚odsza wersja Alana Curbishley’a – czÅ‚owieka, który doprowadziÅ‚ Å›redni zespół do FinaÅ‚u jakiegoÅ› pucharu i miaÅ‚ pecha, że go nie wygraÅ‚. Od czasu do czasu każdemu zdarza siÄ™ jeden sÅ‚aby sezon, a piÅ‚karze potrzebujÄ… trochÄ™ czasu, żeby przyzwyczaić siÄ™ do nowych oczekiwać zwiÄ…zanych z wczeÅ›niejszym sukcesem.

Po tym jak Benitez poprowadził Valencią do pierwszego po 31-letniej przerwie Mistrzostwa Hiszpanii, nastąpił sezon słaby, w którym zajął dopiero piąte miejsce w lidze, które nawet nie uprawniało do udziału w rozgrywkach Ligi Mistrzów. To całkiem spore osiągnięcie, że udało mu się utrzymać posadę w takim kraju, jak Hiszpania, a w kolejnym sezonie po raz kolejny zdobył Mistrzostwo Hiszpanii (w znacznie bardziej efektowny sposób) i dorzucił jeszcze Puchar UEFA.

Co by byÅ‚o, gdyby Charlton zwolniÅ‚ Curbishley’a w 1999 roku, gdy zespół spadÅ‚ z ligi? Gdzie oni byliby teraz? Nie sÄ…dzÄ™, żeby udaÅ‚o im siÄ™ dzisiaj grać w Premiership, nawet nie wiadomo, czy awansowaliby już do niej w 2000 roku.

Ja mogÄ™ tylko współczuć, gdy widzÄ™ zmiany w momencie maÅ‚ych problemów i statystyki udowadniajÄ…, że zazwyczaj po zmianie menadżera zespół odnotowuje poprawÄ™ wyników w pierwszych oÅ›miu spotkaniach. Jednak potem jesteÅ›my Å›wiadkami gwaÅ‚townego spadku formy. Wystarczy spojrzeć na Aston VillÄ™ (Martin O’Neill jest bardzo dobrym menadżerem i dysponuje mocno ograniczonym potencjaÅ‚em piÅ‚karskim). Zmiana może dać krótkotrwaÅ‚e korzyÅ›ci, ale pozostawić po sobie znacznie poważniejsze problemy, zwÅ‚aszcza, że nowy menadżer chce także nowych piÅ‚karzy. Dopóki nie dostaniesz kogoÅ› znacznie lepszego od osoby zwolnionej z pracy, to kÅ‚opoty sÄ… nieuchronne.

Zarówno Bill Shankly jak i Alex Ferguson mieli problemy na początku swoich przygód w odpowiednio Liverpoolu i Manchesterze United, a także w pewnym momencie póĽniejszych karier mieli słabsze okresy. Arsene Wenger nie zdobywał wielu trofeów w latach 1998-2002 i od 2004 roku do dzisiaj ma troszkę słabszy okres. Jednak wszyscy ci menadżerowie dostali czas na odmienienie swoich losów.

WiÄ™c, co Benitez zrobiÅ‚by inaczej, gdyby miaÅ‚ wiÄ™cej pieniÄ™dzy? Tacy piÅ‚karze jak Gonzalez, Agger i Kuyt byli celami Beniteza już od dawna, piÅ‚karzami, których ceniÅ‚ za umiejÄ™tnoÅ›ci i duży potencjaÅ‚ – niezależnie od ustalonej ceny. Gonzalez wyglÄ…daÅ‚ na piÅ‚karza wartego 15 milionów funtów, gdy graÅ‚ na wypożyczeniu w Realu Sociedad, strzeliÅ‚ gola Realowi Madryt i niemal w pojedynkÄ™ utrzymaÅ‚ ten klub w lidze. W Liverpoolu miaÅ‚ przeciÄ™tny poczÄ…tek, ale dysponuje szybkoÅ›ciÄ…, technikÄ…, jest gotów ciężko pracować i ma ciÄ…g na bramkÄ™ – może siÄ™ niebawem okazać, że za te 4 miliony dostaliÅ›my Å›wietnego zawodnika. Gonzalez kosztowaÅ‚ maÅ‚o, ponieważ zostaÅ‚ dostrzeżony w odpowiednim momencie, zanim jeszcze byÅ‚ znany. Czy Benitez wciąż chciaÅ‚by Gonzaleza, gdyby miaÅ‚ wiÄ™cej pieniÄ™dzy? ChciaÅ‚bym myÅ›leć, że tak.

Czy Benitez chciaÅ‚by kogoÅ› innego niż Dirka Kuyta – Å›wietnego snajpera, którego obserwowaÅ‚ od czterech lat? WÄ…tpiÄ™. Holender pracuje na caÅ‚ej szerokoÅ›ci i dÅ‚ugoÅ›ci boiska i to Benitez bardzo ceni. Prawdopodobnie jedynÄ… różnicÄ… w tych dwóch przypadkach, byÅ‚oby to, że musielibyÅ›my zapÅ‚acić za nich wiÄ™cej pieniÄ™dzy.

Pieniądze zapewniają wolność, która pozwala posunąć się o ten jeden krok dalej i pozyskać piłkarzy jak Simao, czy Daniel Alves. Ja z zadowoleniem przyjmuję wiadomość, że Liverpool będzie miał więcej pieniędzy na nowych piłkarzy, dzięki czemu walka o Mistrzostwo Anglii będzie jeszcze bardziej realna, ale obawiam się, że związane z tym mogą być niemałe problemy.

Paul Tomkins



Autor: Liverpoollover
Data publikacji: 23.12.2006 (zmod. 02.07.2020)