LIV
Liverpool
Premier League
31.03.2024
15:00
BHA
Brighton & Hove Albion
 
Osób online 890

Czekając na kolejny wielki mecz w Europie

Artykuł z cyklu Artykuły


The Reds mają okazję, żeby odłożyć myśli na temat gry w Premiership na dalszy plan i skoncentrować się na Lidze Mistrzów, w której jutro zagrają z PSV Eindhoven i będzie to pierwszy mecz w historii tej holenderskiej drużyny na Anfield.

Atmosfera z pewnością będzie wyjątkowa, a Holendrzy mogą spodziewać się ciepłego przyjęcia ze strony naszych fanów, a stawką spotkania jest pierwsze miejsce w grupie. Obecnie na Anfield mecze w Lidze Mistrzów są bardzo długo wyczekiwane, ponieważ kibice uwielbiają pokazać się z jak najlepszej strony i chcą zademonstrować, że są wyjątkowi.

Liverpool ma już zapewniony awans do kolejnej fazy turnieju, a do rozegrania pozostały jeszcze dwa spotkania w grupie. Zwycięstwo nad PSV dałoby nam pewną przewagę i ułatwiło grę w dalszych rundach Ligi Mistrzów.

Od momentu, gdy zremisowaliśmy z nimi 0-0, mistrzowie Holandii zrobili spore postępy i obecnie prezentują się naprawdę dobrze. Zajmują pierwsze miejsce w lidze holenderskiej i już dwukrotnie wygrali na wyjazdach w tegorocznej Lidze Mistrzów. Z tą wiedzą, The Reds powinni zdawać sobie sprawę z tego, że nie będzie to łatwy mecz i PSV nie są chłopcami do bicia.

Po naszej wizycie w Eindhoven wyczuwałem lekkie uczucie zawodu, ponieważ tak naprawdę The Reds mieli swoje okazje, by osiągnąć zwycięstwo. Nawet na tamtym etapie sezonu brakowało nam instynktu zabójcy poza granicami Anfield. Do wrześniowego spotkania oba zespoły przystąpiły z lekkim uczuciem lęku. Żadna z drużyn nie wyglądała na przygotowaną do podjęcia ryzyka, ale patrząc z obecnej perspektywy to słusznie postąpili, ponieważ oba kluby zdominowały rywalizację w tej grupie.

Naturalnie teraz będą się spodziewał, że oba zespoły będą walczyć o pierwsze miejsce w grupie i my z pewnością posiadamy potencjał, żeby sięgnąć po trzy punkty przed naszą wspaniałą publicznością.

Jednak Liverpool nie zlekceważy Holendrów i z pewnością zdają sobie sprawę z zagrożenia, jakim jest para napastników PSV – Farfan i Kone. Obaj regularnie trafiają do siatki i dysponują zrozumieniem, a także szybkością, dzięki którym potrafią sprawić problemy każdej defensywie, co udowodnili nam w Eindhoven.

Holendrzy mogą uważać, że dzięki pomocy byłego obrońcy Liverpoolu – Jana Kromkampa, rozpracowali The Reds najlepiej, jak się dało, ponieważ przyjeżdżają tutaj z zamiarem sięgnięcia po trzy punkty. Miejmy nadzieję, że Stevie i spółka po raz kolejny pokażą się z najlepszej strony w czasie wielkiego europejskiego wieczoru.

Tak naprawdę to nikt nie chce, żebyśmy jechali do Stambułu z koniecznością odniesienia zwycięstwa, ponieważ PSV w ostatniej kolejce podejmie słaby zespół Bordeaux.

Ewentualne środowe zwycięstwo będzie miłym wzmocnieniem, jeśli weĽmiemy pod uwagę to, w jakim świetle ostatnio wszyscy ukazują The Reds. Nieudane próby wygrania meczu na wyjeĽdzie były tematem wielu burzliwych dyskusji. Wszyscy mamy swoje poglądy i teorie, ale odpowiedĽ można odnaleĽć tylko na boisku i na szczęście The Reds mają okazję wyjść z tego marazmu poprzez osiągnięcie ważnego zwycięstwa.

Myślę, że w tym sezonie zdałem sobie sprawę z kontrowersji otaczających liczne decyzje sędziowskie, ponieważ w zasadzie niemal w każdej kolejce są liczne dyskusje na temat podyktowania jakiegoś rzutu karnego, albo uznania jakiejś bramki. Więc ogromnie zaintrygował mnie fakt, że w końcu Premier League zdecydowała się napisać pismo do UEFA w sprawie możliwego wprowadzenia możliwości użycia zapisu wideo.

Kwestionowanie decyzji sędziowskich to nic nowego, tylko po prostu w dzisiejszych czasach kamery telewizyjne rejestrują i takie incydenty są zdecydowanie bardziej podkreślane. Dorastałem w czasach, gdy nie wszystkie mecze były pokazywane w telewizji i nie wszystkie bramki zapisywanie na taśmach, ale byśmy wdzięczni, że BBC i ITV w weekendy pokazywały jedno, albo dwa spotkania. Po obejrzeniu ich często dyskutowaliśmy na temat decyzji sędziów.

Pierwszym takim incydentem, który powinien zapoczątkować rozważania na temat wprowadzania nowoczesnych technologii do piłki była druga bramka Geoffa Hursta podczas Finału Mistrzostw ¦wiata w 1966 roku.

Jednak minęło 40 lat i my wciąż nie mamy żadnych pomocy, które dałyby nam pewność, że gol padł, albo nie. Myślę, że jeśli w końcu sędziowie będą mieli możliwość na podejmowanie decyzji na podstawie zapisu wideo, to tylko w sytuacjach bramkowych, żadnych innych. Dałbym się może również przekonać do wykorzystania zapisu w incydentach, które miały miejsce bez piłki i sędzia mógł dobrze tego nie widzieć. Może takich piłkarzy można by karać po meczu i decydowaliby o tym specjalni eksperci. Jednak jestem przeciwny użyciu nowoczesnych technologii przy orzekaniu rzutów karnych, symulowania, zagrania ręką, czy spalonego, wolę pozostawić to człowiekowi – bez takich kontrowersji nie mielibyśmy, o czym dyskutować po i w trakcie meczu.

Niektórzy myślą, że obecnie sędziowie mają jeszcze trudniejsze zadanie, ponieważ symulowane jest coraz częstszym przypadkiem, a ci co sądzą, że jest to tylko fenomen współczesnych czasów i zaczęło się dopiero na przestrzeni kilku ostatnich sezonów to grubo się mylą. Przez wiele lat dyskutowaliśmy o tym aspekcie gry i nieprawdą jest, że zapoczątkowali to obcokrajowcy. W ostatnim tygodniu oglądałem mecz z 1980 roku pomiędzy Liverpoolem i Ipswich na jednym z najlepszych sportowych kanałów – ESPN (jednym z plusów bycia fanem Liverpoolu jest fakt, że często nas pokazują).

Mecz sam w sobie mi się bardzo podobał i miło było sobie przypomnieć, jak efektowny był kiedyś futbol, jednak potem sobie przypomniałem, jak po meczu w czasie programu Match of the Day, Jimmy Hill komentował decyzje arbitra. To spotkanie na szczycie tabeli zakończyło się remisem 1-1 i zaskoczeniem było to, że musieliśmy gonić wynik. Straciliśmy bramkę przed The Kop, a wyrównaliśmy dzięki rzutowi karnemu wywalczonemu przez Kenny’ego Dalglisha.

W przeciwieństwie do czasów dzisiejszych, na tamtym meczu były tylko dwie kamery i mimo, że jestem subiektywny, to nie jestem pewien, czy tamta decyzja była słuszna. Po meczu zawodnik, który przewinił w polu karnym Frans Thijssen zarzekał się, że Kenny symulował. Nasz Król jednak w swoim stylu zaprzeczył tym oskarżeniom i stwierdził, że mają one na celu oczernienie jego osoby i przedstawienie go w świetle symulanta.

Dziwne dla mnie jest to, że tak mało zmieniło się w piłce od tamtych czasów i praca sędziów wciąż nie jest łatwiejsza. Jednak także ciągle uwielbiamy komentować kluczowe decyzje arbitra.

Wydaje się, że telewizja posiada tak wielką siłę, że potrafi wpłynąć na bieg gry. Nie chcę, żeby stało się tak, że technologia jeszcze bardziej wpłynie na futbol, ponieważ mecze staną się zbyt jałowe.

David Fairclough



Autor: Liverpoollover
Data publikacji: 21.11.2006 (zmod. 02.07.2020)