To jest Anfield - prawda?
Artykuł z cyklu Artykuły
Jest taki mecz, który ma miejsce na Anfield w każdÄ… sobotÄ™ o północy, w tym dokÅ‚adnym momencie, gdy ‘dzieÅ„ piÅ‚ki’ robi miejsce dla niedzielnego poranka, dnia odpoczynku. Z dala od obiektywów kamer i żaden przedstawiciel mediów siÄ™ nim nie interesuje (nawet ci ‘wtajemniczeni’), do tego ‘tajemnego’ cotygodniowego meczu niepotrzebne sÄ… nawet Å›wiatÅ‚a reflektorów.
Jedynymi kibicami, którzy są obecni podczas tego spotkania są ci, których ciała zostały pogrzebane w tym miejscu, pod murawą, a także ci, którzy w kwietniu 1989 roku nigdy nie wrócili z Hillsborough: wieczne dusze Anfield. Wszyscy zbierają się na skraju boiska, ich uśmiechnięte twarze promieniście świecą, a w dłoniach trzymają woskowe kule, na których tli się mały płomyk.
Lekkie światło świeć wystarcza piłkarzom do tego, by się nawzajem dostrzegać, wśród rozmazanych, tańczących cieni, a przy linii bocznej czuć lekkie podmuchy wiatru. Ci piłkarze nie potrzebują światła: porozumiewają się tak telepatycznie, że potrafią się odnaleĽć z dokładnością co do centymetra, nawet w ciemnościach.
Podczas jednej takiej nocy, Bill Shankly ubrany w biaÅ‚y pÅ‚aszcz przeciwdeszczowy, podchodzi do jednej grupki fanów i mówi: „Widzicie, mówiÅ‚em wam – to jest ważniejsze od życia i Å›mierci.” Potem mruga i odwracajÄ…c siÄ™ na piÄ™cie odchodzi.
Jedna drużyna prowadza jest przez Shanksa, druga przez Joe Fagana – każdy po kolei wybiera sobie zespół spoÅ›ród piÅ‚karzy zgromadzonych przy linii bocznej, a oczywiÅ›cie Bob Paisley jest pierwszym zawodnikiem wybranym przez Shankly’ego. Bob nie jest najlepszym piÅ‚karzem, ale nadaje na tych samych falach, co jego trener. Elisha Scott w ciasnej, siÄ™gajÄ…cej do samej szyi bluzie i weÅ‚nianych rÄ™kawicach, broni dostÄ™pu do bramki przed trybunÄ… The Kop dla swojego szkockiego menadżera, a przed nim stoi Emlyn ‘Szalony KoÅ„’ Hughes, który biega po caÅ‚ym boisku z energiÄ… i elegancjÄ… mÅ‚odego gÅ‚upka, prezentujÄ…c przy tym niemaÅ‚e umiejÄ™tnoÅ›ci i serce niemniejsze od piÅ‚ki. Potężny Billy Liddell z Å‚adnie uÅ‚ożonymi wÅ‚osami, dostaje podanie od Paisleya i na szybkoÅ›ci ogrywa obroÅ„cÄ™, schodzi do Å›rodka z lewego skrzydÅ‚a i oddaje strzaÅ‚ na bramkÄ™. Gordon Hodgson dobija piÅ‚kÄ™, gdy ta wypadÅ‚a z rÄ…k Sama Hardy’ego.
W drużynie Fagana, Albert Stubbins – który w 1946 roku wybraÅ‚ Liverpool zamiast Evertonu na podstawie rzutu monetÄ… – współtworzy Å›wietny atak wraz z Jackiem Balmerem, który kilka miesiÄ™cy po powojennym przybyciu Stubbinsa na Anfield, zdobyÅ‚ hat-tricki w trzech kolejnych spotkaniach z rzÄ™du – tego dokonania jeszcze nikt w Anglii nie powtórzyÅ‚. Dawna magia wciąż żyje i mimo że Balmer nigdy nie byÅ‚ ulubieÅ„cem kibiców, to ponownie trzy razy trafiÅ‚ do siatki, a Stubbins także wpisaÅ‚ siÄ™ na listÄ™ strzelców.
Tymczasem Jimmy McDougall, Tom Bromilow, Harry Chambers, Jack Parkinson i Phil Taylor podaję, biegają i odbierają piłki, a ich stopy nawet nie dotykają murawy. I w czasie takich właśnie sobotnich nocy, Matt Busby opuszcza Manchester United, by spotkać się z dawnymi kolegami z boiska na zabawę: piłkarski mecz, a potem libacja w Sandon. Tej nocy mecz kończy się wynikiem 4-4 i żarty już się zaczynają zanim nawet piłkarzy docierają do szatni.
Anfield to Anfield
Przez 120 lat ten jeden prostokÄ…t ziemia w L4 byÅ‚ domem dla wielu najwiÄ™kszych legend futbolu, a także goÅ›ciÅ‚ wiele innych sÅ‚aw. Boisko MarzeÅ„ Liverpoolu. Ono powstaÅ‚o, a nastÄ™pnie przybyÅ‚y legendy. Jednak pewien okres powoli chyli siÄ™ ku koÅ„cowi. Jeden z najsÅ‚ynniejszych piÅ‚karskich obiektów na Å›wiecie – i najprawdopodobniej najbardziej podziwiany biorÄ…c pod uwagÄ™ to, jak przyjezdni piÅ‚karze z europejskich drużyn wypowiadajÄ… siÄ™ peÅ‚ni zachwytu na temat jego aury – za jakiÅ› czas zamknie swoje bramy po raz ostatni i klub zbuduje nowy stadion oddalony od tego miejsca zaledwie o wyrzut piÅ‚ki z autu autorstwa Johna Arne Riise.
Czy Anfield wciąż bÄ™dzie tym samym Anfield, gdy stadion zmieni swoje miejsce o kilkaset metrów? Wciąż na Anfield oczywiÅ›cie. No i nie zapominajmy: Anfield powstaÅ‚o, gdy drużyna o nazwie – Everton, tak jest – nie byÅ‚a przygotowana, by pÅ‚acić za wynajem obiektu. Wkrótce Everton opuÅ›ciÅ‚ Anfield i teraz w XXI wieku, Liverpool pragnie wykonać odwrotny ruch, powracajÄ…c do korzeni futbolu w tej części Merseyside. I bÄ™dÄ… to czynić bez udziaÅ‚u The Toffees.
Ale, czy nowy stadion bÄ™dzie siÄ™ nazywaÅ‚ Anfield? W koÅ„cu jakie znaczenie ma nazwa? Cóż, bez wÄ…tpienia ogromne. Róża może pachnieć tak samo pod innÄ… nazwÄ…, ale nie kupisz jej swojej ukochanej jeÅ›li nazywaÅ‚aby siÄ™ ‘Å›ciekiem’ (oczywiÅ›cie w takim wypadku można by kupić kilka dla teÅ›ciowej).
Zbudujcie to, a wtedy oni przyjdÄ…
Gdy nadejdzie pora, ludzie zbierajÄ…cy siÄ™ na północne mecze, odstawiÄ… piÅ‚kÄ™ na bok i Shanks, Paisley, Fagan, Tom Saunders, Reuben Bennett, Liddell, Stubbins i reszta, wezmÄ… cegłę, krzesÅ‚o, kawaÅ‚ek murawy i – nie samotnie – pójdÄ… jako stróże spuÅ›cizny Liverpoolu na Stanley Park, żeby poÅ‚ożyć nowe fundamenty. My tego nie ujrzymy – przynajmniej nie w tym wcieleniu, wymiarze – ale oni zrekonstruujÄ… stadion i sÅ‚ynnÄ… SzatniÄ™, a nastÄ™pnie dalej bÄ™dÄ… rozgrywać swoje spotkania. Ta przeprowadzka bÄ™dzie dziwna, żeby nie powiedzieć emocjonalna. Wszyscy zainteresowani bÄ™dÄ… potrzebować czasu na przystosowanie siÄ™ do tej sytuacji.
To jest Anfield. To jest boisko duchów, dom wspomnień i historii. Cokolwiek się stanie, Anfield nie zginie. Stadion może zostać zburzony i bardzo szybko zapomniany, ale Anfield to coś więcej niż tylko cegły i zaprawa murarska.
Niezależnie, jaka będzie trawa, jaka będzie forma stadionu, dusza Anfield będzie trwać wiecznie.
W koÅ„cu – to jest Liverpool Football Club.
Paul Tomkins
Autor: Liverpoollover
Data publikacji: 14.11.2006 (zmod. 02.07.2020)