ZÅ‚y poczÄ…tek „Å»ycia bez Momo"
Artykuł z cyklu Artykuły
Jeśli tak ma wyglądać życie bez Momo, to czekają nas długie trzy miesiące. Stwierdzenie, że nam go brakowało w niedzielę byłoby niedomówieniem o epickich proporcjach, ale prawda jest taka, iż przez kilka miesięcy nie będzie mógł grać i trzeba znaleĽć jakieś rozwiązanie.
Pierwszym, które przychodzi na myśl jest powrót Stevena Gerrarda do środka pola i wiele osób nie potrafiło zrozumieć, dlaczego w niedzielę po raz kolejny zajął miejsce na prawej flance. Ja wystawiłbym go w środku, jednak mogę zrozumieć, dlaczego Rafa podjął inną decyzję. Jeśli mielibyśmy choćby w połowie tak dobrą alternatywę na prawym skrzydle, to jestem pewien, że Benitez nie wahałby się ustawić Stevena w środku pomocy. Niestety nie mamy żadnego porządnego zmiennika na tej pozycji, ponieważ Pennant gra słabo, a Garcia zazwyczaj w wyjazdowych meczach jest niewidoczny (i tak nie mógł zagrać z powodu kontuzji).
WÅ‚aÅ›nie, dlatego Gerrarda zajÄ…Å‚ miejsce na skrzydle, mimo że Momo jest kontuzjowany. Jak siÄ™ w koÅ„cu okazaÅ‚o, mogliÅ›my na tej pozycji ustawić Pennanta, albo kogokolwiek innego, ponieważ Gerrard graÅ‚ wszÄ™dzie, oprócz na prawej flance. Wiemy, że Rafa daje mu dużą swobodÄ™, ale do jasnej cholery, Anglik mógÅ‚by choć przez chwilÄ™ grać z boku pomocy i spróbować ograć bocznego obroÅ„cÄ™. Czy to jest tak wiele? Ten samo problem miaÅ‚ miejsce na Old Trafford. Gdy Pennant pojawiÅ‚ siÄ™ na boisku to wygraÅ‚ pojedynek z Clichym i podaÅ‚ do Bellamy’ego, który zdobyÅ‚ niesÅ‚usznie nieuznanÄ… bramkÄ™. Gerrard mógÅ‚ wÅ‚aÅ›nie robić to samo. Zamiast tego, spÄ™dziÅ‚ wiÄ™kszÄ… część meczu w Å›rodku pola podajÄ…c sobie piÅ‚ki razem z Alonso.
Nie mam zamiaru krytykować tylko i wyłącznie Stevena, ponieważ wszyscy pozostali równie bardzo zasÅ‚ugujÄ… na mocne sÅ‚owa. Jednak naprawdÄ™ denerwuje mnie to, że media nie obarczajÄ… go żadnÄ… winÄ… za sÅ‚abe wystÄ™py tylko z tego wzglÄ™du, że nie gra w Å›rodku pola. PomijajÄ…c wszelkie wady i zalety gry na skrzydle, Steven Gerrad potrafi ograć każdego lewego obroÅ„cÄ™ Å›wiata, jeÅ›li siÄ™ odpowiednio skoncentruje – i to wÅ‚aÅ›nie powinien robić. Jednak tak nie gra i nie jest to wina Rafy Beniteza.
Ja nie twierdzę, że Rafa jest zupełnie bez winy za naszą tragiczną formę na wyjazdach. Popełnił błędy i piłkarze pozyskani przez niego latem, nie grają tak, jakbyśmy tego oczekiwali. Gerrard musi grać na skrzydle, ponieważ Pennant sobie nie radzi. Na drugim skrzydle Gonzalez ma problemy, a Aurelio w najlepszym wypadku prezentował się średnio. W ataku Bellamy wciąż szuka formy i jako zespół wyglądamy tragicznie za każdym razem, gdy opuścimy strefę bezpieczeństwa o nazwie Anfield Road.
Jest wiele powodów, które złożyły się na taki stan rzeczy i to jest najbardziej niepokojące. Jeśli byłby tylko jeden problem, to znacznie łatwiej byłoby go naprawić. Przyczyn naszej fatalnej formy na wyjazdach można szukać w słabej grze kluczowych piłkarzy, przeciętnych występach nowych zawodników, terminarzu, który zmusił nas do rozegrania wszystkich najtrudniejszych wyjazdowych spotkań już na początku, braku pewności siebie, który ma swój początek w słabych wynikach, dziwnej taktyce i niezrozumiałych decyzjach personalnych.
Jednak pech także odegrał swoją rolę (przynajmniej na początku). Na Goodison dwukrotnie trafiliśmy w słupek, na Stamford Bridge raz w poprzeczkę, a także sędziowie nam nie pomagali. Dwie pierwsze bramki dla Evertonu są kontrowersyjne no i ten fatalny błąd liniowego przy pierwszej bramce dla Boltonu. Winy za porażki na Emirates i Old Trafford nie można już zrzucić na brak szczęścia, jednak pech w poprzednich starciach spowodował, że piłkarze zatracili pewność siebie. WyraĽnie widać, że mają problemy po stracie pierwszej bramki na wyjeĽdzie.
Jednak sami zadecydowaliÅ›my o takim losie i teraz trzeba już o tym zapomnieć. Pech miaÅ‚ wpÅ‚yw, jednak minimalny. Gdyby problemem byÅ‚ jedynie brak szczęścia to nie bylibyÅ›my w tak tragicznej sytuacji. Znacznie bardziej niepokojÄ… mnie sÅ‚abe wystÄ™py – zarówno indywidualnych piÅ‚karzy, jak i caÅ‚ego zespoÅ‚u – a dopiero póĽniej drobny pech.
Możemy analizować to na wiele przeróżnych sposobów, ale jedynym sposobem na wydobycie się z tego dołka jest pokazanie charakteru i jak najszybsze wygranie meczu wyjazdowego. Wygląda na to, że pierwsza bramka teraz decyduje o wszystkim. Jeśli my ją zdobędziemy, to wygrywamy. Jeśli nie, to przegrywamy. Tak samo było za czasów Houlliera i teraz to powraca.
Może jedno zwycięstwo wszystko zmieni, ponieważ pewność siebie odgrywa bardzo ważną rolę. Jeśli pojedziemy na Riverside, szybko strzelimy gola i pewnie wygramy, to może to mieć ogromny wpływ na dalszą część sezonu. Piłkarze mogliby ze spokojem spoglądać w przyszłość, gdzie czekają ich teoretycznie łatwe mecze, z poczuciem, że przezwyciężyli ten wyjazdowy kompleks. Jeśli przegramy na Riverside, to nawet wolę nie myśleć, w jaki sposób to wpłynie na naszą grę w sezonie. Porażka w przyszłym tygodniu po prostu nie jest możliwością.
Dave Usher
Autor: Liverpoollover
Data publikacji: 14.11.2006 (zmod. 02.07.2020)