Na wyjazdach grajmy tak, jak na Anfield
Artykuł z cyklu Artykuły
Rafael Benitez nie odniósł zwycięstwa podczas żadnej ze swoich trzech wizyt na Highbury i teraz będzie miał nadzieję, że pierwszy wyjazd na niezwykły Emirates Stadium zostanie okraszony zdobyciem trzech punktów.
Mecze na obiekcie Kanonierów nigdy nie należały do łatwych, choć w latach 90-tych The Reds czterokrotnie wygrali na Highbury, jednak od 2000 roku nie potrafią wyjść zwycięsko z wyjazdowego pojedynku z Arsenalem. Po dziewięćdziesięciu latach gry na mniejszym i węższym Highbury, Kanonierzy mają problemy z przystosowaniem się do nowego, większego boiska. Ciągle pozostają niepokonani na Ashburton Grove w tym sezonie Premiership, jednak już trzem drużynom udało się urwać im punkty i zremisować.
Po ich wspaniałym wyjazdowym zwycięstwie nad Reading wszyscy sądzili, że Arsenal na dobre włączy się do walki o najwyższe cele w Premiership, jednak wciąż nie potrafią odnaleĽć regularności, a ich forma na własnym obiekcie nie jest przekonująca. Potrafią grać w takim stylu, że wydają się być nie do zatrzymania, jednak moim zdaniem nie osiągną wiele ze względu na nieregularne występy.
Niedzielny mecz zapowiada się na kolejną ekscytującą i pełną akcji bitwą. Po kilku słabszych występach Kanonierzy bez wątpienia będą starali się podnieść i w meczu z The Reds dadzą z siebie wszystko, albo i nawet jeszcze więcej. My jedziemy tam w dobrych nastrojach, ponieważ wysoka forma powraca i dodało to nam wiele pewności siebie, mimo że wszystkie spotkania odbyły się na Anfield.
OglÄ…dajÄ…c ostatnio spotkania Arsenalu ogromnie zaskoczyÅ‚y mnie ich problemy ze znalezieniem drogi do siatki przeciwnika. Czasem odnoszÄ™ wrażenie, że majÄ… tak wiele umiejÄ™tnoÅ›ci w Å›rodku pola, że brakuje tam balansu. Za wyjÄ…tkiem Gilberto Silvy caÅ‚a trójka pomocników to zawodnicy na wskroÅ› ofensywni, a szczerze mówiÄ…c to wydaje mi siÄ™, że zarówno Fabregas, Rosicky, jak i Hleb chcieliby grać na pozycji rozgrywajÄ…cego. TÄ… rolÄ™ peÅ‚ni mÅ‚ody Hiszpan, wiÄ™c pozostaÅ‚a dwójka nie może prezentować swojej naturalnej gry. Gdy oglÄ…dam Kanonierów to czasem widzÄ™, że oni grajÄ… w dwóch grupkach po piÄ™ciu zawodników, gdzie Silva wspomaga obroÅ„ców, a pozostaÅ‚a trójka pomocników dołącza do Van Persiego i Henry’ego w ataku.
W Premiership Henry i Van Persie sÄ… zawodnikami, którzy stanowiÄ… najwiÄ™ksze zagrożenie dla przeciwników Arsenalu – Francuz jest najwspanialszym piÅ‚karzem w caÅ‚ej lidze, który nadaje ton poczynaniom LondyÅ„czyków. Jednak w obecnej chwili ma problemy z osiÄ…gniÄ™ciem wysokiej dyspozycji, tak samo zresztÄ…, jak inni gracze, wystÄ™pujÄ…cy na Mistrzostwach ¦wiata.
The Reds bÄ™dÄ… musieli wznieść siÄ™ na wyżyny swoich umiejÄ™tnoÅ›ci, żeby powstrzymać gospodarzy, którzy bÄ™dÄ… próbowali nas zranić poprzez utalentowanÄ… liniÄ™ pomocy, która wie, co zrobić z piÅ‚kÄ… i umiejÄ™tnie wspiera Henry’ego. Nasza defensywy bÄ™dzie musiaÅ‚a mieć siÄ™ na bacznoÅ›ci. Jednak powinniÅ›my sprawiać im niemaÅ‚e problemy po drugiej stronie boiska ze wzglÄ™du na dobrÄ… ostatnio formÄ™ naszych napastników.
Z wyjątkiem meczu przeciwko United, Liverpool na wyjazdach miał przewagę, jednak nie potrafił jej przełożyć na końcowy wynik spotkania. Musimy zacząć to wykorzystywać, jeśli chcemy powrócić na szczyt tabeli.
Przed wyjazdem na Emirates Stadium, The Reds stoczą bój o awans do dalszej fazy Carling Cup z Birmingham City na St Andrews. W pucharach gramy świetnie z Birmingham, a najbardziej pamiętnym spotkanie jest ostatnie zwycięstwo 7-0 w zeszłorocznym FA Cup.
Ciężko będzie powtórzyć taki wyczyn w środę, ponieważ Birmingham przeżywa obecnie zwyżkę formy i mają za sobą kilka korzystnych rezultatów po słabym początku sezonu. Bez wątpienia to pamiętne spotkanie ciągle tkwi w ich głowach, więc nie będą chcieli się ponownie skompromitować.
Po dobrych wynikach na Anfield, Rafa najprawdopodobniej wykorzysta cały swój skład i dokona wielu zmian w wyjściowej jedenastce, jednak mimo wszystko powinniśmy sobie poradzić z drużyną z Championship.
Z pewnością nie ominął was fakt, że w ostatni weekend Sir Alex Ferguson świętował 20-lecie swojej pracy na Old Trafford i wielu uznało, że w pełni zasłużył na przyznanie mu nowego miana. Kibice Liverpoolu mieli jednak odmiennie zdanie na ten temat.
Nie mam zamiaru umniejszać dokonaÅ„ Fergusona – darzÄ™ go ogromnym szacunkiem ze wzglÄ™du na sukcesy, jakie odniósÅ‚ prowadzÄ…c zespół naszego najwiÄ™kszego rywala – jednak próby BBC nazwania go najwybitniejszym brytyjskim menadżerem w historii nie powiodÅ‚y siÄ™, ponieważ kibice z caÅ‚ego kraju rzucili siÄ™ na ankietÄ™ przeprowadzanÄ… w Football Focus, żeby gÅ‚osować na prawowitego kandydata.
Po przybyciu na Old Trafford postawił sobie za cel przełamanie dominacji Liverpoolu w angielskim futbolu i myślę, że trzeba raczej przyznać, iż udało mu się to osiągnąć, choć potrzebował ponad czterech lat, żeby zacząć pokazywać swoje umiejętności trenerskie. Mimo stworzenia swojej własnej dynastii hegemonii, nie udało mu się przekonać wszystkich, żeby nazwali go najlepszym brytyjskim menadżerem wszechczasów.
Jako kibice Liverpoolu możemy wystawić dwie kandydatury, które mogą z nim konkurować o takie miano. Prawdopodobnie Bob Paisley miałby większe szansę wygrać tą rywalizację. Podczas sobotniego programy o nazwie Football Focus nawoływano do głosowania na Fergusona, jednak nie przyniosło to spodziewanych rezultatów. Paisley zajął pierwsze miejsce, a za nim uplasowali się Brian Clough i Jack Stein. Menadżer United był dopiero czwarty.
Jakieś trzy lata temu zostałem poproszony przez Radio 5 o wzięcie udziału w radiowej debacie na temat najlepszego szkoleniowca w historii Wysp. Razem ze Stuartem Hallem wysunęliśmy kandydaturę Paisleya, podczas gdy Tommy Docherty i Arthur Albiston postawili na Fergusona. Słuchacze mogli głosować w czasie audycji i tym razem ponownie Legenda Liverpoolu wyszła zwycięsko z tego pojedynku z ogromną przewagą.
Nikt nie ma prawa podważyć zdobycia trzech Pucharów Europy, które tylko podkreślają prawdziwe umiejętności Boba Paisleya. Ferguson jedynie raz sięgnął po to trofeum, więc zawsze będzie się plasował za Paisleyem, choć należą mu się brawa za to, że nigdy nie pragnął osobistej sławy.
Wielu piłkarzy, którzy pomagali Bobowi w osiągnięciu tych europejskich sukcesów, w ostatni piątek ponownie grali w piłkę, reprezentując Drużynę Legend Liverpoolu. Tym razem zmierzyli się z duńskim zespołem, który został sprowadzony przez ojca Daniela Aggera z odległego Hvidovre.
Niestety nie dane im byÅ‚o obejrzeć Danny’ego w sobotnim meczu, jednak DuÅ„czyk byÅ‚ w Akademii, żeby obejrzeć swojego ojca w starciu z Legendami The Reds. Wygrali Czerwoni 3-2.
W przeciwieÅ„stwie do swojego syna, Agger Senior jest skrzydÅ‚owym, jednak miaÅ‚ ciężko przeprawÄ™ z twardo grajÄ…cym Philem Nealem. Podczas idealnego popoÅ‚udnia The Reds zrobili wszystko, żeby utrzymać seriÄ™ kolejnych spotkaÅ„ z rzÄ™du bez porażki, która już trwa dwa lata – chÅ‚opcy ciÄ…gle czerpiÄ™ wiele przyjemnoÅ›ci z gry w piÅ‚kÄ™.
David Fairclough
Autor: Liverpoollover
Data publikacji: 07.11.2006 (zmod. 02.07.2020)