LIV
Liverpool
Premier League
31.03.2024
15:00
BHA
Brighton & Hove Albion
 
Osób online 1313

Demaskując nieznośne mity LFC

Artykuł z cyklu Artykuły


To jest oficjalne: rotacja stała się nowym kryciem strefowym. Jedną z wad kibicowania klubowi z przyszłościowo myślącym menadżerem jest fakt, że zawstydza on dawny porządek, wprowadza zamieszanie w szeregach mniej bystrych dziennikarzy i prowadzi do wszelkich przejawów szalonej krytyki.

Wczorajsze zwycięstwo zakończyło serię 99 kolejnych ‘rotowanych’ jedenastek desygnowanych do gry przez Rafaela Beniteza. Oczywiście zasługa za tą wygraną zostanie przypisana tylko i wyłącznie faktowi, że zagrała identyczna jedenastka, choć sobotni występ w naszym wykonaniu był lepszy, mimo że wystąpiła inna drużyna w porównaniu do spotkania z Reading.

Osobiście nie ma dla mnie żadnego znaczenia, czy drużyna jest poddawana rotacji, czy też nie; jeśli menadżer ma swoje mocne idee i co ważniejsze daleko idącą wizję, a także udowodnił, że potrafi zdobywać trofea stosując te metody, to musisz mu ufać. Jeśli mielibyśmy innego świetnego menadżera, który nie preferowałby rotacji to z pewnością miałby swoje własne uzasadnione powody na takie, a nie inne podejście.

Tak naprawdę to fakty udowadniają, że polityka rotacji preferowana przez Rafę, przynosi oczekiwane rezultaty; jednak fakty nie są dozwolone w opowiadaniu bardzo ciekawej opowieści.

Zbyt wielu ekspertów piłkarskich opiera się tylko i wyłącznie na własnych wrażeniach, przestarzałych frazesach i nieśmiertelnych mitach. Fałsz jest prezentowany jako prawda, ponieważ ludzie nie mają ochoty poświęcić choć chwili czasu na sprawdzenie wiarygodności własnych słów. Błędy są bardzo częste. W ostatnim tygodniu byliśmy świadkami zażartej krytyki rotacji, a także wątpliwości były poddawane umiejętności poszczególnych piłkarzy, oraz wiele innych rzeczy.

Rotacja jest częścią współczesnego myślenia menadżerów, które prezentuje właśnie Rafa. W życiu innowatorami są zawsze Ci, którzy patrzą w przyszłość, nie w przeszłość. Bill Shankly był innowatorem. Robił rzeczy na swój własny sposób. Zmienił wiele w Liverpoolu, zaktualizował to. Nie było wtedy natychmiastowych sukcesów i nawet jego drugi i trzeci tytuł Mistrza Anglii dzieli siedem lat, ale on odniósł sukces. Shankly nie interesował się tym, jak zdobyto tytuł 20 lat wcześniej, dla niego ważne było to, co doprowadzi go do Mistrzostwa w tym, bądĽ następnym roku.

Jednym z moich celów, gdy zdecydowałem się pomóc Oliverowi Andersonowi w napisaniu „The Red Review” było lepsze poznanie tego, co dzieje się na boisku. Takie rzeczy, jak porównanie gry Stevena Gerrarda w środku pola i na prawym skrzydle; jak drużyna broni się podczas stałych fragmentów gry; kto najczęściej bierze udział w ‘biznesie’ zwanym zdobywanie bramek poza pojęciem prostej asysty; jak wiele błędów prowadzących do utraty gola popełnia dany piłkarz; którzy piłkarze pozytywnie wpływają na wyniki osiągane przez zespół; i tak dalej.

Chodzi tutaj o pozyskanie większej ilości informacji. To nie są tylko nic nieznaczące statystyki, ale raczej dokładne taktyczne analizy tego, co dobrze funkcjonuje i co działa gorzej. Bardzo łatwo jest krytykować rotację, krycie strefowe, mówić, że Steven Gerrard marnuje się na prawym skrzydle i nazywać Luisa Garcię beznadziejnym piłkarzem, ale czy którekolwiek z tych stwierdzeń jest prawdziwe?

Krycie strefowe

Zacznijmy od tego wielkiego problemu, którym jest obrona strefowa – albo przynajmniej tak wam wmówiono. A może czytaliście już wcześniej moje felietony i odkryliście, że Liverpool był najskuteczniejszym pod względem obrony podczas stałych fragmentów gry w ostatnim sezonie?

W sezonie 2005/06 The Reds stracili jedynie cztery bramki w lidze po rzutach rożnych i rzutach wolnych pośrednich; albo jak wolicie, jednego gola co dziewięć spotkań. Dla porównania prawie najlepsza drużyna w tym elemencie Chelsea traciła bramkę co sześć spotkań.

W tym sezonie Liverpool stracił jednego takiego gola w 10 spotkaniach i stało się to w pierwszej kolejce; więc pod tym względem The Reds poczynili kolejne postępy. Jednak mimo tych wszystkich faktów, nie ma takiego meczu, w którym komentatorzy nie wspomnieliby o obronie strefowej, z argumentacją, że Liverpool wygląda niepewnie podczas obrony stałych fragmentów gry.

Luis Garcia to luksus jedynie na mecze w europejskich pucharach

W przeciągu dwóch i kawałka sezonu Luis Garcia zdobył 28 goli. Wszystkie z gry. To wspaniałe osiągnięcie, zwłaszcza jeśli weĽmiemy pod uwagę, że nie gra w każdym meczu i głównie występuje w linii pomocy.

W swoim pierwszym roku na Anfield zdobył kluczowe bramki w Lidze Mistrzów, których nikt nie zapomni, a w obecnych rozgrywkach ma już trzy trafienia. Jednak w ostatnim sezonie miał ‘bezpośredni udział’ w większej liczbie zdobytych goli na 90 minut w Premiership, niż jakikolwiek inny piłkarz Liverpoolu (za ‘bezpośredni udział’ uznajemy ostatnich trzech piłkarzy, którzy dotknęli piłki zanim ta znalazła się w siatce). Najlepszą formę prezentował w lidze angielskiej, do której według niektórych nie pasuje. Także w obecnych rozgrywkach prowadzi w tej statystyce w zespole i nawet ma jeszcze bardziej imponującą skuteczność. On prokuruje wydarzenia na boisku.

Oczywiście są też takie dni, w których Hiszpanowi nic się nie udaje. Ale, czy nie nauczyliśmy się żyć z tymi jego wszystkimi wadami, ponieważ robi znacznie więcej dobrego, zwłaszcza w wielkich meczach?

Warto także zauważyć, że od początku swojej kariery w Liverpoolu jego strata piłki ani razu bezpośrednio nie doprowadziła do utraty gola (możliwe, że niebezpośrednio tak, w pewnym momencie akcji, jednak to można powiedzieć o każdym, kto traci piłkę).

Jeśli miałbym wybierać pomiędzy Garcią, a piłkarzem, który zawsze szuka najprostszych rozwiązań i nigdy nie odważy się zaryzykować czegoś wyjątkowego – co jest niezbędne w końcowej fazie akcji, to wybór jest bardzo prosty.

Steven Gerrard lepiej gra w środku pola

W ostatnim sezonie w barwach Liverpoolu, Steven Gerrard rozegrał ponad 1500 minut na prawej stronie pomocy i więcej niż 2600 minut w środku pola (mniej więcej tyle samo czasu spędził jako środkowy pomocnik, co na pozycji cofniętego napastnika). Wszędzie, gdzie grał prezentował się bardzo dobrze, zdobywając i kreując wiele bramek, choć jego osobiste statystyki były trochę wyższe w środku pola.

Jednak Liverpool zdobył zdecydowanie najwięcej punktów (we wszystkich rozgrywkach i za zwycięstwo w pucharach przyznawane są trzy punkty), gdy Steven występował na prawym skrzydle: 2,30 punktów na mecz. Dla porównania, gdy znajdował się w środku pola ta liczba wynosiła: 1,89 punktów na mecz. Generalizując mecze, w których grał na skrzydle należały do tych trudniejszych i głównie miały miejsce na wyjazdach.

Czy pracą Beniteza nie jest wygrywanie spotkań, a nie taka gra, żeby jak najlepiej pokazać talenty Stevena? Czy nie chodzi tutaj o taki system gry, który wyciągnie maksimum umiejętności z 11 zawodników? Gerrard może przykuwać większą uwagę w środku pola, jednak wyniki są generalnie lepsze, gdy występuje z boku pomocy.

Pamiętajmy także, że prawe skrzydło to tylko pozycja na papierze. Gdy Gerrard schodzi do środka, może momentalnie zmienić dynamikę gry; sprawiając problemy obronie przeciwnika poprzez swoje inteligentne poruszanie po boisku, czym stwarza przestrzeń dla innych, jak to miało miejsce w przypadku trzeciej bramki w sobotę.

Sissoko i Alonso są pomocnikami, którzy rzadko wychodzą przed linię wyznaczoną przez piłkę, więc potrzebni są skrzydłowi, którzy potrafią zejść do środka; jednak trzeba odpowiednio asekurować pozycję opuszczoną przez Kapitana i zazwyczaj jest to zadaniem właśnie tej dwójki środkowych pomocników. A jeszcze jest taki dodatek, że Gerrard potrafi dograć wspaniałą piłkę ze skrzydła, a także posiada wytrzymałość, szybkość i umiejętność wykonania skutecznego wślizgu, dzięki czemu może także wykonywać brudną robotę w obronie.

Peter Crouch nie jest dobrym strzelcem

W tym sezonie Crouch zdobył dla The Reds osiem bramek, a ogólnie w całej swojej karierze na Anfield zaliczył 21 trafień. Dodajmy do tego te 11 dla Reprezentacji Anglii i w sumie mamy 32 bramki w przeciągu zaledwie 11 miesięcy. Dodajmy jeszcze bramki dla Southampton od początku 2005 roku i razem są to 42 gole zdobyte w ciągu dwóch lat bez dwóch miesięcy.

Kiedy ludzie zaczną go na poważnie traktować, jak snajpera?

Rotacja i nowy ‘Majsterkowicz’

Jednej rzeczy nie rozumiem: przed sobotnim meczem, Benitez dokonał jedynie o jedną zmianę więcej w swoich podstawowych jedenastkach od początku sezonu, niż Ferguson: 30 do 29. Chelsea była trzecia pod względem ilości zmian. Więc rotacja, jako idea, nie funkcjonuje prawidłowo? Hmm.....

Tymczasem Arsenal desygnował do gry identyczną jedenastkę, jak w poprzednim meczu i zgubił kolejne dwa punkty na własnym boisku. Nikt nie zrzucił tutaj winy na brak zmian w wyjściowym składzie. Ale dlaczego miałby zrzucić?

Kolejnym irytującym faktem jest to, że rotacja była mocna krytykowana po porażkach Liverpoolu w tym sezonie – ale krytykowano także to, że w 99 kolejnych spotkaniach wystawił inną drużynę, tak jak by to stanowiło jakiś problem w tych 99 meczach. To jest po prostu szalone. Dlaczego nikt nie zechciał poświęcić chwili w celu przeanalizowania wyników na przestrzeni tych spotkań?

Pozwólcie, że wam przypomnę, iż mimo słabego początku w tym sezonie, Liverpool wygrał 60 z 100 spotkań, więc łatwo policzyć, że jest to 60% wygranych spotkań. Albo innymi słowami, jest to wynik procentowy, z którym Liverpool nie raz sięgał po Mistrzostwo Anglii. (właśnie średnią wyliczoną z tych wszystkich 18 sukcesów jest 60% wygranych meczy).

Czasy się zmieniły. Jako przykład podam, że The Reds w 1984 roku zostali Mistrzami Anglii z 52,4% wygranych spotkań, remisując 14 i przegrywając 6 z 42 rozegranych meczy. We współczesnym systemie punktowym taka liczba remisów oznacza przegranie ponad ośmiu spotkań, a to oprócz tych sześciu wcześniej wspomnianych porażek; więc stracilibyśmy tyle samo punktów, jak w przypadku 14 porażek w sezonie (albo 12-13 w sezonie składającym się z 38 starć).

Ja nie mam zamiaru umniejszać osiągnięć tej niezwykłej drużyny, ponieważ wtedy taka gra w pełni wystarczyła (już nie wspominam, że wtedy sięgnęliśmy po potrójną koronę). Jednak tak było w przeszłości. Alex Ferguson nie stosował rotacji w 1986 roku, gdy objął posadę trenera Manchesteru United, ale rotował w ciągu ostatniej dekady. Zmienił swój sposób myślenia wraz z biegiem czasu.

Ta seria 99 kolejnych spotkań oczywiście bierze pod uwagę mecze rozgrywane we wszystkich rozgrywkach, także w pucharach krajowych, które podobno mogą być łatwiejsze. Jednak dziwnym trafem Benitez jeszcze nie podejmował żadnej drużyny gorszej niż taka ze środka tabeli Championship i głównie mierzył się z zespołami z Premiership. W ciągu ostatnich dwóch lat nie graliśmy z drużyną grającą niżej niż druga liga angielska, czego nie można powiedzieć o Manchesterze United.

Jednak w ciągu tych 99 meczy rozegraliśmy także niezwykłą liczbę dziesięciu spotkań z Chelsea, co tylko pokazuje, jak trudne mecze musieliśmy grać w tym czasie, i jeszcze cztery starcia z United. Jeszcze ważniejsze jest to, że graliśmy w Finałach Pucharu Europy, Klubowych Mistrzostw ¦wiata i FA Cup i na dodatek pierwsze i ostatnie trofeum zdobyliśmy. My tutaj nie mówimy o łatwych spotkaniach.

Niektórzy mówią, żeby stosować rotację jedynie, gdy się wygrywa. Jednak zastosuj ją po zwycięskim meczu i przegraj, a usłyszysz: „Zwycięskiego składu się nie zmienia”.

Jak już mówiłem w ciągu ostatnich tygodni – na naszą słabszą formę na początku sezonu wpływ miało wiele czynników: obniżka formy poszczególnych zawodników, głupie błędy, słaba skuteczność, minimalne ‘pudła’ (w tym sezonie The Reds trafili w słupki bądĽ w poprzeczki aż 14 razy – przerażająca liczba) i to wszystko doprowadziło do zaniku pewności siebie. Potrzebne jest także szczęście. Na Reebok Stadium sędziowie pomogli Boltonowi, a w sobotę przy trzeciej bramce dla The Reds, Luis Garcia był na spalonym; jednak żadna z tych sytuacji nie ma nic wspólnego z rotacją.

Jednak w dzisiejszych czasach tych śmiesznych liczących 200 słów artykułów i trwających 30 sekund analiz, wszystko musi być sprowadzone do jednego problemu, jednej wielkiej linii, jednego krótkiego słowa. I nikt nie ma czasu na poważną dyskusję na te tematy.

Nowi piłkarze byli krytykowani, jednak nikt nie myślał o tym, co oni przeżywają. Jako przykład podam Dirka Kuyta, który próbuje się zaaklimatyzować w nowej lidze, przystosować do nowej taktyki i musi sobie poradzić z tym, że wielki klub wydał na niego ogromną sumę pieniędzy, a w Holandii jego ojciec przeszedł poważną, ratująca życie operację raka. Czy kiedykolwiek ktoś wziął te okoliczności pod uwagę?

Sytuacja The Reds nie odmieni się, jeśli nie poprawimy gry na wyjazdach, jednak jeśli wygramy z Reading to do kolejnego wyjazdowego starcia będziemy podchodzić po czterech kolejnych zwycięstwach, dzięki czemu pewność siebie będzie ogromna.

Paul Tomkins



Autor: Liverpoollover
Data publikacji: 01.11.2006 (zmod. 02.07.2020)