PNE
Preston North End
Towarzyski
13.07.2025
16:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 2054

Sobotni mecz może od nowa rozpocząć nasz sezon

Artykuł z cyklu Artykuły


Po ostatniej porażce z Manchesterem United na Old Trafford oczekiwało, by powiedzieć Rafie Benitezowi, że Liverpool zmierza z złym kierunku, jednak po sobotnim niezwykłym zwycięstwie nad Villą może zrozumieją, że problem tkwi w nich.

Mecz rozpoczęliśmy w bardzo wysokim tempie, które zostało utrzymane przez całe zabójcze 45 minut i te trzy braki były nagrodą dla The Reds za takie podejście i dominację osiągnięta na boisku. Szkoda, że gwizdek kończący pierwszą część spotkania przyszedł tak wcześnie, ponieważ w przerwie Villa mogła się zreorganizować, a także Liverpool zmienił bieg i nie zobaczyliśmy w drugiej połowie tak fenomenalnej gry.

Bardzo czÄ™sto utrzymanie wysokiego tempa podczas w zasadzie rozstrzygniÄ™tego meczu jest trudne i w tym wypadku Martin O’Neill wyraĽnie daÅ‚ swoim piÅ‚karzom do zrozumienia, że muszÄ… zacząć grać lepiej, jeÅ›li nie chcÄ… zostać zmiażdżeni przez The Reds.

Od samego poczÄ…tku, gdy O’Neill objÄ…Å‚ zespół z Birmingham wywarÅ‚ na tej drużynie ogromny wpÅ‚yw. Zdecydowanie lepiej zorganizowaÅ‚ ten zespół bez sprowadzania nowych zawodników. ZauważyÅ‚em, że zwÅ‚aszcza w strefach obronnych mieli bardzo wielu piÅ‚karzy nieopodal piÅ‚ki. Jedna sytuacja szczególnie mi zapadÅ‚a w pamiÄ™ci bez wÄ…tpienia mocno zdenerwowaÅ‚a O’Neilla – przy drugiej bramce dla The Reds, w polu karnym Villi byÅ‚o aż siedmiu obroÅ„ców, a mimo to pozwolili Peterowi Crouchowi na oddanie skutecznego strzaÅ‚u.

Mimo wielu niepochlebnych opinii w prasie, Liverpool w tym sezonie pokazał naprawdę dobrą piłkę w tym sezonie, ale sobotni mecz był najlepszym przykładem poziomu, na którym musimy regularnie występować. Problemy zaczynają się, gdy The Reds pozwolą przeciwnikowi rozwinąć skrzydła, jednak w sobotę pokazali, że potrafią rozpocząć spotkanie pełni determinacji i w szybkim tempie, tym samym ułatwiając sobie życie.

Wybaczcie mi, że o tym wspominam, jednak Manchester United zagrał równie dobrze, jak my w sobotę, z tą tylko różnicą, że Czerwone Diabły występowały na bardzo nieprzyjaznym obiekcie, jakim jest Reebok Stadium. Na samym początku zepchnęli Bolton do głębokiej defensywy, a przez pozostałą część mecz spowodowali, że Kłusaki wyglądały naprawdę blado.

Po naszym ostatnim ligowym zwycięstwie, które doda nam pewności siebie, wciąż mamy ogromne szanse zająć czołowe miejsca w lidze i w ostatnim tygodniu byliśmy świadkami jedności kibiców i piłkarzy. Możemy tylko piąć się w górę.

Dziś wieczorem mamy okazję kontynuować dobrą passę z minionego tygodnia poprzez zwycięstwo nad Bordeaux, które może zapewnić nam awans do fazy pucharowej Ligi Mistrzów. Nie mam żadnych wątpliwości, że Rafa zrobi wszystko, żeby sięgnąć dzisiaj po trzy punkty przed zapełnionymi trybunami Anfield Road, ale to punkty zdobyte we Francji znacznie ułatwiły Liverpoolowi życie. W skomplikowanym świecie Ligi Mistrzów zwycięstwa na własnym boisku są koniecznością, a decydującymi starciami są te wyjazdowe i gol Petera Croucha na Stade Chaban-Delmas był kluczowy.

The Reds bez wątpienia okażą Francuzom szacunek i docenią fakt, że była to jedna z najbardziej łatwiejszych grup w Lidze Mistrzów i gdyby nie wywieĽli tych cennych trzech punktów z gorącego terenu to na pewno mieliby do siebie ogromne pretensje.

Dwa tygodnie temu Liverpool stworzył wystarczająco dużo okazji w pierwszej połowie, żeby odnieść wyższe zwycięstwo, mimo że The Reds nie znajdowali się w najwyższej dyspozycji. Mimo dobrej gry w lidze francuskiej, Bordeaux naprawdę nie wyglądało na drużynę, która może poważnie zagrozić Liverpoolowi i dopiero, gdy na boisku pojawił się Chamakh, to zaczęliśmy mieć problemy.

Wszystko wskazuje na to, że Liverpool odzyskał niezbędną pewność siebie, więc ten mecz może być okazją na odniesienie kolejnego pewnego zwycięstwa. Podczas meczu z Galatasaray na takie się zapowiadało, jednak w końcu musieliśmy przeżyć naprawdę nerwową końcówkę. Tamtego wieczoru The Reds od razu zaatakowali bramkę Turków i zmierzali do bardzo wysokiego zwycięstwa, jednak w pewnym momencie stracili werwę i pozwolili przeciwnikowi wrócić do gry.

Miejmy nadzieję, że dzisiaj obejrzymy podobny początek meczu, z tą różnicą, że zakończymy spotkanie wysokim zwycięstwem. Naszym poprzednim najwyższym zwycięstwem w fazie grupowej Ligi Mistrzów było 5-0 ze Spartakiem Moskwa w paĽdzierniku 2002 roku.

Tymczasem w innych meczach Ligi Mistrzów, Chelsea ma okazję zadać śmiertelny cios Barcelonie. Hiszpanie nie są już tą samą drużyną, co sprzed roku i zwłaszcza brakuje im Samuela Etoo. Nie jestem jedyną osobą, która przeczuwa, że Londyńczycy mogą coś wywieĽć z Camp Nou i w pełni kontrolować grupę.

Jednak Å‚atwiej powiedzieć, niż zrobić. Liverpool wciąż pozostaje jedynym angielskim zespoÅ‚em, który wygraÅ‚ na tym obiekcie, dziÄ™ki bramce Johna Toshacka na drodze po Puchar UEFA w 1976 roku. To byÅ‚ pamiÄ™tny wieczór, a w zespole z Katalonii grali tacy piÅ‚karze, jak Johan Cruyff i Johann Neeskens. DziÄ™ki bramce Toshy’ego w pierwszej poÅ‚owie meczu, mogliÅ›my potem kontrolować przebieg gry i tym samym sfrustrować kibiców hiszpaÅ„skich, którzy nie byli przyzwyczajeni do porażek swoich ulubieÅ„ców na wÅ‚asnym stadionie.

To byÅ‚ ten pamiÄ™tny wieczór, gdy zdegustowani fani rzucali poduszkami w piÅ‚karzy Barcy. Rezerwowy Liverpoolu Joey Jones zaczÄ…Å‚ je odrzucać z powrotem kibicom, ponieważ myÅ›laÅ‚, że to The Reds sÄ… celem ataku sympatyków Barcelony. Bob Paisley w koÅ„cu wstaÅ‚ i zÅ‚apaÅ‚ Joey’a, a nastÄ™pnie niemal zrzuciÅ‚ po schodach do szatni z zapytaniem: „Co ty robisz? Zaraz rozpoczniesz kolejnÄ… krwawÄ… wojnÄ™ cywilnÄ….” To sÄ… dla nas wspaniaÅ‚e wspomnienia i Chelsea bÄ™dzie miaÅ‚a nadziejÄ™ osiÄ…gniÄ™cia dzisiaj podobnego wyniku i tym samym zmniejszenia szans Barcelony na wyjÅ›cie z grupy.

David Fairclough



Autor: Liverpoollover
Data publikacji: 31.10.2006 (zmod. 02.07.2020)