Irlandia i The Reds – Naturalne Połączenie
Artykuł z cyklu Artykuły
MieszkajÄ…cy w Irlandii Alan Murphy opisuje najwspanialszy wieczór w swoim życiu, a także podejmuje temat tak dużej popularnoÅ›ci The Reds w jego rodzinnym kraju w cotygodniowej kolumnie „List do LFC z...”

„Co siÄ™ do dzieje?” pÅ‚acze samotny widz po mojej lewej stronie na Górnej Wschodniej Trybunie Stadionu Ataturka w Stambule.
Patrzy się prosto na mnie swoimi załzawionymi oczyma, a po jego policzkach spływają kolejne łzy przepełnione smutkiem i trwogą. Każdy oddech jego płuc jest niczym wspinaczka na najwyższy szczyt świata najtrudniejszą trasą z możliwych. Jego głos jest niczym czajnik pełen gorącej wody, a podczas wypowiadania słów usta drżą w niekontrolowany sposób. Jego zachowanie powoduje, że nie czuję się pewny siebie. Crespo właśnie zdobył swoją pierwszą bramkę w tym meczu, a The Reds przegrywają 0-2. Cierpię, wszyscy cierpimy.
Jednak ten czÅ‚owiek – nazwÄ™ go Bobby Biscan, ponieważ nie znam prawdziwego imienia – jest bez wÄ…tpienia najbardziej zdruzgotanym emocjonalnie czÅ‚owiekiem w Turcji, jeÅ›li nie na caÅ‚ym Å›wiecie (nawet jeÅ›li weĽmiemy pod uwagÄ™ Pluto). „Co siÄ™ dzieje?” jeszcze raz powtarza pytanie. Ja siÄ™ modliÅ‚em, że jest to tylko pytanie retoryczne, jednak mowa jego ciaÅ‚a wskazywaÅ‚a na coÅ› zupeÅ‚nie innego. Ten zrozpaczony nieznajomy oczekuje pocieszenia z mojej strony. Co mam mu powiedzieć? Boże to siÄ™ robi kÅ‚opotliwe.
Odwróciłem się w kierunku mojego przyjaciela Turlocka po ratunek, jednak on wolał rozmawiać przez telefon komórkowy. Nie chciał uczestniczyć w tej mojej rozmowie z nieznajomym. Turlock wyczuł to narastające zakłopotanie pomiędzy mną i Bobem, więc włączył tryb przetrwania i zostawił mnie samego. Teraz jestem dla niego nieznajomym, który do końca tej wielkiej królewskiej bitwy musi sobie radzić z zrozpaczonym Bobem.
Czy przedstawiam wam przesadny obraz Boba? W koÅ„cu Liverpool tonie w meczu o najwyższÄ… stawkÄ™ na oczach ludzi z caÅ‚ego Å›wiata. Kto z obecnych na Stadionie Ataturka Czerwonych nie jest zaÅ‚amany w Å›rodku? Jednak coÅ›, co musicie przyjąć do wiadomoÅ›ci na temat Boba to fakt, że on już pÅ‚akaÅ‚ zanim mecz nawet siÄ™ rozpoczÄ…Å‚! PrzybyÅ‚ na swoje miejsce w Å›wietnym nastroju z szerokim uÅ›miechem na ustach i wraz z pobratymcami Å›piewaÅ‚ pieÅ›ni o LFC. A potem zaczęło siÄ™ „You’ll Never Walk Alone”. On doszedÅ‚ tylko do „When you walk...” i padÅ‚a na swoje krzeseÅ‚ko pÅ‚aczÄ…c niczym bóbr – to byÅ‚o takie wewnÄ™trzne zaÅ‚amanie, jednak jeszcze nigdy nie widziaÅ‚em w moim życiu tak gwaÅ‚townej zmiany samopoczucia czÅ‚owieka.
Kocham każdego żołnierza Czerwonej Armii, więc entuzjastycznie poklepałem Boba po ramieniu i powiedziałem, żeby się nie martwił. To był fatalny błąd i każdego dnia zastanawiam się, po co ja to zrobiłem. On złapał mnie za rękę w taki sposób, jak pracująca żona robi to przerażonemu mężowi. Dopiero piętnaście minut póĽniej udało mi się uwolnić z tego uścisku, ale było już za póĽno: w umyśle Boba zostaliśmy połączeni i ja teraz pełniłem rolę tarczy chroniącej go przed tragicznymi piłkarskimi wydarzeniami.
„Bob, wszystko bÄ™dzie dobrze. Wszystko bÄ™dzie dobrze,” pocieszam go. „Obiecujesz?” mówi gÅ‚osem przesiÄ…kniÄ™tym Å‚zami. Lekko kiwam gÅ‚owÄ…, żeby dać mu jak najmniej zobowiÄ…zujÄ…cÄ… odpowiedĽ. Bobo uznaÅ‚, że to znaczy ‘tak’. W tym momencie nawet Rick Parry nie pragnie tego, żeby tylko AC Milan nie strzeliÅ‚ tej trzeciej bramki. Bob nie jest takÄ… osobÄ…, którÄ… chciaÅ‚byÅ› okÅ‚amać. Ten czÅ‚owiek jest nieprawdopodobny. Jego chude ciaÅ‚o mierzy prawie 2 metry. Jego stara jak Å›wiat Czerwona koszulka „Crown Paints” tak naprawdÄ™ może nie być koszulkÄ…, a jest namalowana na ciele, tak wÄ…ski jest ten gigantyczny szkielet.
On także pochodzi z Dublinu, jednak wywodzi siÄ™ ze znacznie twardszej dzielnicy Stolicy Irlandii niż ja. Wraz z biegiem meczu jego broda wyraĽnie robi siÄ™ coraz dÅ‚uższa. Ten rozpÅ‚akany goliat powoduje, że Grizzly Adams wyglÄ…da przy nim, jak Miss ¦wiata. Crespo. Trzy – zero. „ObiecywaÅ‚eÅ›,” pÅ‚acze Bob z odrobinÄ… wymierzonej w moim kierunku zÅ‚oÅ›ci. Sam zastanawiaÅ‚em siÄ™, czy w tym momencie nie zacząć pÅ‚akać.

Przychodzi przerwa, która stwarza piętnastominutową dziurę, w której szok bardzo łatwo może przerodzić się w załamanie, nie tylko dla Boba, ale na skalę masową. Jak mógł Jezus/Allach/Budda/Vishnu/Tom Cruise na to pozwolić? Ja wiem, że oni są zapracowanymi chłopakami, ale spójrzcie na romantyczność tego meczu: stadion jest cały wypełniony czerwienią Liverpoolu. Włosi? Z pewnością trochę ich jest: 50-60 jak na moje oko. Mój telefon nieprzerwanie wibruje, ponieważ wszyscy anty-Liverpoolscy koledzy wychodzą z cienia i wysyłają te pełne sarkazmu wypełnione arszenikiem wiadomości. Sępy latają wokół stadionu i ość stanęła mi w gardle, gdy obejrzałem się po stadionie: na twarzy każdego kibica LFC widać było załamanie po utracie marzeń. Byliśmy zszokowani. Wygląda na to, że Pan Shankly miał rację: futbol jest tak ważny.
Jeszcze nigdy z powodu tego piÄ™knego sportu nie byÅ‚em tak zaÅ‚amany. Jednak paradoksalnie wÅ‚aÅ›nie wtedy z popiołów zguby narodziÅ‚a siÄ™ najdumniejsza chwila w moim życiu kibica The Reds. PrzegrywaliÅ›my 0-3, miliardy fanów przed telewizorami już pogrzebali ten zespół zanim nawet wyszedÅ‚ na boisko po przerwie, a nasi kibice – nieocenieni, wyjÄ…tkowi fani naszego klubu – pokonali osobistÄ… żaÅ‚obÄ™ i w nieprawdopodobny sposób zaÅ›piewali „You’ll Never Walk Alone” i na okreÅ›lenie tego, co czuÅ‚em nie wystarczy „dreszcze przeszyÅ‚y moje ciaÅ‚o.”
PochÅ‚oniÄ™ci przez tÄ… wspaniałą chwilÄ™ wraz z Turlockiem ramiÄ™ w ramiÄ™ Å›piewaliÅ›my prosto z serca, walczÄ…c ze smutkiem. NiezwykÅ‚e sÅ‚owa hymnu odbijaÅ‚y siÄ™ niczym echo od Å›cian stadionów wprowadzajÄ…c WÅ‚ochów w osÅ‚upienie. To nie byÅ‚ okrzyk wojenny – kto z nas tak naprawdÄ™ wierzyÅ‚ w koÅ„cowy sukces? To bardziej byÅ‚ taki dumny akt niezÅ‚omnoÅ›ci; podziÄ™kowanie dla drużyny, która jak wszyscy wiedzieliÅ›my byÅ‚a skazywana na pożarcie, jednak pokazaÅ‚a pasjÄ™ i szczere pragnienie. CiÅ›nienie jest niezwykÅ‚e i nawet Bob podniósÅ‚ siÄ™ z krzesÅ‚a. Z trudem zatrzymywaÅ‚ te kolejne fale Å‚ez w swoich oczach i Å›piewaÅ‚ razem z nami. Jego struny gÅ‚osowe byÅ‚y napiÄ™te z caÅ‚ej siÅ‚y i gruby gÅ‚os w stylu Barry’ego White’a dumnie rozbrzmiewaÅ‚ wraz z tysiÄ…cem innych. Także podczas Å›piewu czasem przypominaÅ‚ Aled Jones (Å›piewa „Walking in the Air”). Dobre kilkaset osób w tym momencie zamilkÅ‚o na chwilÄ™, żeby rozkoszować siÄ™ fenomenalnym solowym gÅ‚osem, który idealnie dopeÅ‚niaÅ‚ ten ryk wydobywany z tysiÄ™cy ludzkich gardeÅ‚.
Bob chyba przeżyÅ‚ syndrom Houlliera. Tak, wszystko z nim bÄ™dzie w porzÄ…dku. Ponownie siada na swoim miejscu, a ja poklepaÅ‚em go po ramieniu. Kiedy siÄ™ nauczÄ™? On znowu swoimi obiema dÅ‚oÅ„mi z caÅ‚ej siÅ‚y mnie zÅ‚apaÅ‚, spojrzaÅ‚ wzrokiem pokrzywdzonego dziecka, a po jego policzkach spÅ‚ywaÅ‚y kolejne Å‚zy. W ciÄ…gu kilku sekund jego koszulka „Crown Paints” staÅ‚a siÄ™ caÅ‚a mokra, nasiÄ…knęła chyba litrem Å‚ez. OdwróciÅ‚em siÄ™ w kierunku Turlocka w poszukiwaniu pomocy, ale on zniknÄ…Å‚. CiÄ…gle mi siÄ™ wydawaÅ‚o, że staliÅ›my ramiÄ™ w ramiÄ™, jednak Turlock wyczuÅ‚ ponowne zaÅ‚amanie emocjonalne Boba i nagle puÅ›ciÅ‚ mnie przemieszczajÄ…c siÄ™ kilka miejsc w prawo. PrzeklÄ™ty instynkt Turlocka. Niech spÅ‚onie w piekle.
Na kilka chwil przed tymi szalonymi, najwspanialszymi w historii futbolu szeÅ›cioma minutami, pamiÄ™tam, jak myÅ›laÅ‚em: „Nie poddawaj siÄ™, czujÄ™, że Smicer wraz z kilkoma kolegami szybko zdobÄ™dzie trzy bramki i wyrówna stan meczu”. Ok, jest to perfidne kÅ‚amstwo. Prawda jest taka, że nie pamiÄ™tam dobrze tych szeÅ›ciu minut, byÅ‚y one tak nieprawdopodobne, niezwykÅ‚e, że nieopisana ekstaza caÅ‚kowicie mnie pochÅ‚onęła. To byÅ‚o coÅ› nie z tego Å›wiata i baÅ‚em siÄ™, że w jednej chwili to wszystko może mi zostać odebrane i nigdy nie wróci. PamiÄ™tam, że po bramce Xabiego odwróciÅ‚em siÄ™ do Boba i powiedziaÅ‚em: „MówiÅ‚em, że wszystko bÄ™dzie dobrze,” ale on byÅ‚ zbyt pochÅ‚oniÄ™ty przez emocje, żeby mógÅ‚ usÅ‚yszeć moje sÅ‚owa. Jego oczy krÄ™ciÅ‚y siÄ™ w nienaturalny sposób i mruczaÅ‚ pod nosem jakiÅ› milion niezrozumiaÅ‚ych słów, które przypominaÅ‚y najbardziej „Anfield Rap” tylko, że po Irlandzku.
Przy wyniku 3-3 z pewnością wyczerpaliśmy nasz zapas bohaterów. Jednak został jeszcze Jerzy Dudek. Nigdy nie miałem przyjemności, żeby złożyć tę ofertę osobiście, jednak Jerzy Dudek jest jak najbardziej mile widziany w czasie mojego miesiące miodowego (przepraszam moja przyszła żono). A może Polak będzie potrzebował nerki? Jestem do jego dyspozycji. Może nawet wziąć dwie! Mogę nawet dodać jeszcze wątrobę. Dałbym mu moje serce, jednak obawiam się, że doznało straszliwych obrażeń podczas historycznego, legendarnego, pełnego emocjo konkursu rzutów karnych, w którym Jerzy był bohaterem i wiecznie zapisał się w księgach historii Merseyside. Nie mogę powiedzieć niczego o tych niekończących się chwilach radości, co nie zostało jeszcze powiedziane, narysowane, wydrukowane i zachowane na wieczność. Z pewnością mogę spędzić całą resztę mojego życia w poszukiwania takiej jednej chwili tak wspaniałej radości. To było po prostu niebo.

Najwspanialszy FinaÅ‚ w historii zakoÅ„czony i przychodzi czas na wielkie Å›wiÄ™towanie, ale najpierw pomyÅ›laÅ‚em, że mocno przytulÄ™ Boba w ramach gratulacji. Czy komuÅ› to może zaszkodzić? To byÅ‚ błąd numer trzy: skompletowaÅ‚em takiego swojego hat-tricka. PrzytuliÅ‚em kompletnie wykoÅ„czonego, bezsilnego po takim czasie peÅ‚nym pÅ‚aczu, bÄ™dÄ…cego na skraju emocjonalnej zapaÅ›ci Boba, który dÅ‚ugo nie chciaÅ‚ mnie puÅ›cić. „Bob... musisz mnie teraz już puÅ›cić... dawaj teraz Bob... Bob to boli”. A tego idioty Turlocka nigdzie nie byÅ‚o widać. Gotów byÅ‚em wtedy dać wszystko za porzÄ…dny kij, który pozwoliÅ‚by mi siÄ™ uwolnić, a potem zbić tego Turlocka. Kolejne minuty upÅ‚ywaÅ‚y, trybuny coraz bardziej pustoszaÅ‚y, emocje powoli opadaÅ‚y, ale Bob ciÄ…gle mocno mnie trzymaÅ‚ i nie miaÅ‚ zamiaru ruszać siÄ™ z miejsca. StaliÅ›my tam tak dÅ‚ugo, że prawie byÅ›my siÄ™ doczekali na mecze Galatasaray w Lidze Mistrzów.
W koÅ„cu udaÅ‚o mi siÄ™ uwolnić z tego zabójczego uÅ›cisku i razem z Bobem opuÅ›ciliÅ›my Stadion Ataturka, jednak bardzo szybko go zgubiÅ‚em na parkingu i nigdy wiÄ™cej już nie ujrzaÅ‚em. Nigdy wczeÅ›niej nie widziaÅ‚em, żeby mecz piÅ‚ki nożnej miaÅ‚ tak ogromny wpÅ‚yw na jednego czÅ‚owieka. To nie byÅ‚o piwo – Bob na pewno nie byÅ‚ pijany – ten czÅ‚owiek po prostu pÅ‚akaÅ‚ od pierwszego gwizdka sÄ™dziego do ostatniego rzutu karnego i to daÅ‚o mi sporo do myÅ›lenia: co jest w tym wielkim klubie, że porzÄ…dny Irlandczyk zamienia siÄ™ w jeden wielki kłębek nerwów? Już nie myÅ›lÄ…c o Bobie, ani o mnie, czy Turlocku – co wlewa w nas miÅ‚ość do klubu, do którego nam tak daleko? UrodziliÅ›my siÄ™ na rzekÄ… Liffey, a nie Mersey. WiÄ™c dlaczego 10 000 moich rodaków (to bÄ™dzie okoÅ‚o 20% wszystkich kibiców w Stambule) szÅ‚o do Turcji niczym ćmy do Å›wiatÅ‚a?
Bez wÄ…tpienia znacznie lepszy historyk ode mnie jest potrzebny, żeby tak naprawdÄ™ wyjaÅ›nić poczÄ…tki miÅ‚oÅ›ci Irlandczyków do LFC. Jednak ja nie mam wÄ…tpliwoÅ›ci, co do jednego – atrakcyjność przyciÄ…ga kibiców piÅ‚karskich; jestem pewien, że ogromnÄ… rolÄ™ odegraÅ‚y sukcesy Liverpoolu w latach 70 i 80-tych, ale chyba nie sÄ… one jedynym powodem? Zdecydowanie zbyt wygodne wytÅ‚umaczenie. Uważam, że pomiÄ™dzy IrlandiÄ…, a Liverpoolem jest pewnego rodzaju niewytÅ‚umaczalna więĽ i ona zawsze powodowaÅ‚a, że ludzie z tych miejsc darzyli siÄ™ specjalnÄ… sympatiÄ…. Nie trzeba wiedzieć, że w 1850 roku 25% ludnoÅ›ci Liverpoolu to byli emigranci z Irlandii (dowiedziaÅ‚em siÄ™ o tym, gdy szukaÅ‚em informacji piszÄ…c ten artykuÅ‚). Te kulturowe zwyczaje nie zaniknęły, byÅ‚y przekazywane z pokolenia na pokolenie, nie przez statystyki, ale poprzez piÄ™kne opowieÅ›ci: Irlandczyk bardzo ciepÅ‚o opowiada swoim dzieciom o Liverpoolu, tak jak to robiÅ‚ jego ojciec i dziadek i pradziadek i tak do roku 1850, gdy więĽ powstaÅ‚a.
MógÅ‚bym bez koÅ„ca krążyć wokół tego tematu, ale ten artykuÅ‚ musi mieć jakieÅ› zakoÅ„czenie. W każdej chwili jedno wyraĽne zdanie zawsze bardziej mnie zbliża do zakoÅ„czenia tematu niż dziesięć minut ciÄ…gÅ‚ych przemyÅ›leÅ„: bycie kibicem Liverpoolu w Irlandii po prostu jest prawidÅ‚owe. WiedziaÅ‚em o tym nawet, jak byÅ‚em jeszcze maÅ‚ym dzieckiem. Moja mama uznaÅ‚a, że miÅ‚o byÅ‚oby gdyby kupiÅ‚a moje bratu koszulkÄ™ Liverpoolu a mi trykot Man UTD. Mimo mojego ówczeÅ›nie bardzo mÅ‚odego wieku od razu wiedziaÅ‚em, że jest to dzieÅ‚o szatana i zaczÄ…Å‚em odprawiać przeróżne rytuaÅ‚y zakoÅ„czone wykrzyknieniem „MOC CHRYSTUSA CIĘ DOSIĘGNIE”. Man UTD nie pasowaÅ‚. CzuÅ‚em siÄ™ dobrze kibicujÄ…c Liverpoolowi.
CzujÄ™ siÄ™ dobrze, gdy sÅ‚yszÄ™ CzerwonÄ… ArmiÄ™ Å›piewajÄ…cÄ… „Fields of Anfield Road”, która napisana jest na podstawie irlandzkiej ballady o tytule „Fields of Athenry”. CzujÄ™ siÄ™ dobrze, gdy widzÄ™, jak triumwirat w skÅ‚adzie Irlandia, Liverpool i Celtic wymieniajÄ… siÄ™ swoimi hymnami i przyÅ›piewkami. CzujÄ™ siÄ™ dobrze, gdy za każdym razem, jak odwiedzam miasto to mieszkaÅ„cy bardzo ciepÅ‚o mnie przyjmujÄ…. CzuÅ‚em siÄ™ dobrze, jak szedÅ‚em po Taxim Square sÅ‚yszÄ…c wymieszane akcenty Scouserów i Irlandczyków. Bob gdziekolwiek teraz jest, nie mógÅ‚ lepiej wyrazić tego, dlaczego inwestujÄ™ tak wiele czasu, pieniÄ™dzy, energii i czystych emocji w kibicowanie The Reds. On jest Irlandczykiem i po prostu Liverpool pozostaje naturalnym wyborem.
P.S: Moja mama – która ma dÅ‚ugÄ… i wspaniałą historiÄ™ kupowania gÅ‚upich prezentów – niedawno przyszÅ‚a do domu ze sklepu i wrÄ™czyÅ‚a mi podrobiony, oprawiony w ramkÄ™ bilet ze StambuÅ‚u. „Eh, mamo chyba wiesz, że mam prawdziwy bilet?” Dla nie byÅ‚o w tym nic dziwnego. WiÄ™c teraz mam dwa bilety z 25 maja 2005 roku ze Stadionu Ataturka: jeden prawdziwy i podróbkÄ™. Jednak muszÄ™ przyznać, że ten drugi jest bardzo dobrej jakoÅ›ci. PorównujÄ…c te dwa bilety tak naprawdÄ™ nie widać różnicy, przez co uÅ›wiadomiÅ‚em sobie jednÄ… rzecz: jeÅ›li osoba zajmujÄ…ca miejsce w Bloku 306, RzÄ™dzie 43, Miejscu 340 na Północnej Trybunie, czyta teraz ten artykuÅ‚, no cóż... nie wiem jak Ci to powiedzieć kolego... na Å›wiecie jest pewnie teraz tysiÄ…c osób podajÄ…cych siÄ™ za ciebie. Mam nadziejÄ™, że masz jakieÅ› zdjÄ™cia ze StambuÅ‚u, które potwierdzÄ… twój pobyt w Stolicy Turcji.
Alan Murphy
Autor: Liverpoollover
Data publikacji: 30.09.2006 (zmod. 02.07.2020)